DOM NOCY 11 - rozdział szesnasty.pdf

(371 KB) Pobierz
Tłumaczenie nieoficjalne
KAZchomik
1340376104.001.png
ROZDZIAŁ SZESTANSTY
Stark
„Jesteś pewny, że wciąż jesteśmy na jego
tropie?” Stark zapytał skrzydlatego
nieśmiertelnego pomiędzy łapaniem powietrza
ścigając Kalone. *
„Nie wyczuwasz zapachu jego krwi?” * Kalona
obejrzał się przez ramię, potem, oczywiście
widząc, że Stark stara się za nim nadążyć,
zwolnił do truchtu i wskazał na trawę.
„Tu, widzisz grunt zawiera krew wampira,
ponieważ nią nasiąkła? Mój syn dobrze zrobił
raniąc jego głowę – krew z rany głowy ciężko
jest zatamować.”
„Taa, zwłaszcza, jeśli poruszasz się tak szybko
jak on.” Stark otarł pot z czoła i dołączył do
Kalony. „Kto by pomyślał, że Dallas mógłby tak
biec? Ja bym pomyślał, że dogonilibyśmy go
teraz. Dzieciak może szybko się poruszać.
Zawsze myślałem o nim jako o jednym z
dzieciaków-grających-w-gry-o-szybkich-palcach
– o miękkich i słabych ramionach chyba, że jest
*Kondycja siada... jego ego jest tak ciężkie, że nie jest w stanie biegać :]
*Ja wciąż pamiętam, że się nie umył... Kalona jesteś wstanie wyczuć coś poza Starkiem?
1340376104.002.png
Zorgiem z Planet Org, wtedy może zniszczyć
cały świat ze swoimi grubymi palcami.”
Kalona zmarszczył brwi. „Twój świat wciąż mnie
zaskakuje od czasu do czasu, ale mogę ci
powiedzieć dlaczego Dallas porusza się tak
szybko. Ucieka od swojego życia.”
„Hej, Thanatos wyraźnie powiedziała, że masz
go nie zabić.”
„To wstyd. Byłby gdybym dokończył to co
rozpoczął mój syn,” powiedział Kalona.
„Nie mogę powiedzieć, że się z tobą zgadzam.”
Kalona wyciągnął rękę, zatrzymując Starka.
Śledzili szlak Dallasa, który prowadził ciągle na
zachód, i biegł prosto do Riverside Drive.
„Tutaj.” Kalona wskazał na drugą stronę ulicy,
gdzie śliska powierzchnia rzeki Arkansas
błyszczała w świetle księżyca.
„Myśli, że używając wody zmyje z siebie zapach
krwi i nas zmyli.”
„Myśli? To znaczy, że nie działa?”
„Na mnie nie zadziała. Krew sączy się z niego –
jesgo zapach jako zapach jego drogi.”
„Huh. To dobrze,” powiedział Stark. Podążał za
nieśmiertelnym poprzez cztery pasma jezdni, był
wdzięczny, że było późno i zimno, by biegacze i
rowerzyści nie krążyli wokół. Jasne, Kalona
założył długi płaszcz, ale skrzydła były do
rozpoznania. *
Kalona wstrzymał się zanim przeszli przez
dróżkę rowerową, pochylił się by bliżej przyjrzeć
się liściom. „Oto gdzie wspiął się w dół rzeki.”
Stark patrzył na chwasty i pociągnął nosem,
starając się zauważyć bądź wyczuć krew
Dallasa. Wszystko co mógł wyczuć był błotnisty
zapach rzeki. Kiedy dotarli do banku, Kalona
zatrzymał się ponownie. Tym razem przykucnął. *
Wydawało się, że wziął duży chełst powietrza,
podczas gdy patrzył na leniwie płynącą wodę.
Było całkiem sucho od czasu burzy śnieżnej w
grudniu, i stan rzeki opadł, pokazując połacie
piasku pomiędzy powolnym nurem wody.
„Nie wiedziałem, że jesteś tak dobrym
tropicielem,” powiedział Stark, kucając obok.
„Spędziłem eony, śledząc złe istoty, więc ten
mały wampiry nie jest wstanie mnie zmylić.
Takich umiejętności nie łatwo zapomnieć,”
powiedział Kalona. *
Stark obserwował go kątem oka i zastanawiał
się, nie po raz pierwszy, co robił dla Bogini
zanim Upadł. A jeśli był tak cholernie dobry w
swojej pracy, że wieki później mógł nadal śledzić
tak przerażająco dobrze, dlaczego w ogóle
upadł? *
*Pamiętacie może stare filmy z Klosem? Tam jak ktoś kogoś śledził ZAWSZE miał na sobie prochowiec. I zawsze było
już z kilometra widać, że ktoś kogoś śledzi :D tak właśnie to widzę.
*O ja cie pierdziele, kij mnie to obchodzi niech go już złapią :/
*Kalona przypomina mi dziadka, tylko zamiast mówić „za moich czasów” zaczyna „spędziłem eony” :D
*Tego dowiemy się w książce pt. „Upadek Kalony”
1340376104.003.png
„Tam!” Kalona wskazał. „Widzisz go, tam, obok
banku po drugiej stronie?”
Stark uśmiechnął się. „Nie muszę widzieć
czegoś by to uderzyć. Po prostu daj mi trochę
miejsca i bądź gotowy by pozbierać dupka po
tym jak go postrzelę, bo teraz ja mogę robić to w
czym jestem przerażająco dobry.” * Wstał, nałożył
strzałę i naciągnął łuk. Pogłaskał pióra strzały
myśląc o Dallasie, Stark skupił się na
konkretnym celu – i pozwolił strzale lecieć.
Strzała pomknęła z charakterystycznym
świstem, przecinając powietrze, niewidoczna,
ale zabójcza.
„Aaaaaah!” Krzyk Dallasa z łatwością rozniósł
się po okolicy poprzez wodę.
Stark uśmiechnął się zapalczywie do Kalony i
powiedział:
„Przynieś go.” *
*Z dupy sobie ten łuk wyciągnie chyba...
*I co myślisz, że jesteś taki fajny? I tak nikt cię nie lubi -.-
1340376104.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin