Popik Emma_Klopotliwe pytania (opowiadanie).rtf

(4247 KB) Pobierz
Popik Emma_Klopotliwe pytania (opowiadanie)


 

EMMA POPIK

 

OPOTLIWE
PYTANIA

 

ze zbioru Wigilia szatana


Dziewczynka i chłopiec szli przez las, trzymając się za ce. Podążali dróż wzdł bagien, minęli rozłysty b obrośnięty ciemnymi pnączami bluszczu. Wysokie trawy rosły tu stwiną. Tkwiły w nich sztywno wysokie łodygi ostów. Ciernie jałowców dotykały sukienki dziewczynki.

Brązowa woda w bagnach nie poruszała się, a za nimi stała sta i szaleńczo splątana ściana zieleni, nieprzenikniona i straszna. Nie wiedząc czemu, bo przecież nie znały strachu, dzieci nie chciały patrzeć w tamtą stronę.

I nagle usłyszały. Las krzyczał. Gałęzie wygięte jak ramiona w lu, palce gałęzi wczepione w siebie i drżące z przerażenia liście, jak usta, które boją się pewnych słów.

ny wrzask wszystkiego, co istnieje, a może raczej czego już nie ma, domagał się uwagi i pamięci. Ostro nawoływały jałowce, ogi i ciernie. Krzewy tarniny wypowiadały cierpkie owa. Kasztanowce wiły coś lepkiego, róże szeptały omdlewające i pachnące przysięgi. Cała przyroda woła o czymś pierwotnym i strasznym, o krwawym i śmiertelnym, o lu i nieodgadnionej nadziei, o wykluwaniu się ptaków, o rodzeniu dzieci, o powodziach i więdnących kwiatach.

 

* * *

 

W ich domu, stojącym na żółtej wninie, na rozległym tarasie czekał na dzieci podwieczorek. Taras został odlany z białego marmurablu, krzesełka uplecione z włókien wiklinowca, a galaretka w kubeczkach na stoliku była zielona. Pod ścianą oddzielają pokoje stały dwie duże donice, w których tkwiły ote pręty, owinięte trójkątnymi blaszkami, lekko więczące w rytm zakodowanej kompozycji.

Ponieważ dzieci nie zabrały się do pałaszowania podwieczorku, jak zwykle po spacerze, na taras weszła mama. Stąpała lekko w otych sandałach na brązowych szczupłych stopach. Jej skóra przypominała zamsz, a osy falę odlaną z kruszcu. Była naprawdę piękna, jak i dzieci, bardzo do niej podobne, owoce kierowanej ewolucji.

Dlaczego galaretka jest zielona? zapytał Ejdem.

nie dodała Ijwa, rozglądając się po domu. Tu nie ma takiego koloru, tylko tam. Wskazała na las.

Ależ, kochanie, o co ci chodzi? zapytała mama.

Dziewczynka siedziała ze wzrokiem wbitym w zieloną zawartość kubeczka.

Byliśmy w lesie.

Ależ, kochanie, dlaczego? ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin