Jak Nanna córeczkę swą Pippę na kurtyzanę kształciła - Pietro Aretino_dobra jakosc.rtf

(6508 KB) Pobierz
Jak Nanna córeczkę swą Pippę na kurtyzanę kształciła

 

 


1923

HULEWICZ I PASKOWSKI

Warszawa Krucza 42

MCMXXIII

 

Pietro Aretino

 

Jak Nanna córeczkę swą Pippę na kurtyzanę kształciła

RAGIONAMENTI CAPRICIOSI E PIACEVOLI

 

TŁOMACZYŁ Z WŁOSKIEGO, PRZEDMOWĄ I OBJAŚNIENIAMI OPATRZYŁ DR. EDWARD BOYE

HULEWICZ I PASZKOWSKI. WARSZAWA. KRUCZA 42

TŁOMACZENIA DOKONANO Z WYDANIA RAGIONAMENTI Z R. 1584

 

Wersja cyfrowa w oparciu o wydanie z 1923 roku (z zachowaniem języka, zasad gramatyki oraz większości błędów) cranky` digital quality

 

 


PRZEDMOWA TŁOMACZA

 

Karnawałowa pieśń Wawrzyńca Medyceusza:

 

Quanto e bella giovinezza,
Ma si iugge tuttavia!
Chi vuol esser lieto, sia!
Di doman non c'e certezza.[1]

 

była na ustach całego Rzymu. Stolica świata szalała, pławiła się w nieskończonych uciechach, stając się niedoścignionym wzorem rozpusty dla reszty Włoch i dla całego świata.

Po Juljuszu II, tym hartownym mężu włoskiego quattrocenta, po okresie nieustannych wojen, nastała epoka słodkiego spokoju i rozkwitu sztuk, przypominająca złote czasy rzymskiego Augusta. Na stolicy Piotrowej zasiadł .papież-schyłkowiec, papież-dekadent, upatrujący jedyny sens i cel życia w wygodnym, estetycznym sybarytyźmie...

 

Curis animique doloribus quacunque ratione aditum intercludere“

 

słało się dewizą papieża, a ulubiony błazen nadworny, fra Mariano, dodawał później:

 

Viviamo babbo santo perche tutt’altra cosa e burla.[2]

 

Filozofja odumierającej epoki wcieliła się w horacjuszowskie carpe diem, a ludzie zaczęli przemieniać życie na nieustanny karnawał. Nic to, że polityka zniewieściałego Medyceusza, rządy kamarylli florenckiej, symonje, zepsucie hierarchji i marnotrawstwa pchały papiestwo ku przepaści, nic to, że na dalekiej północy rozlegał się stuk luterskiego młotka, a z mroku przyszłości wyłaniał się straszny dramat, tragedja ostatniego Medyceusza na zamku Św. Anioła — Rzym szalał, a festyny, uczty, bankiety i polowania szły jednym ciągiem, biorąc przykład z papieskiego, ześwieczczonego dworu! Złoty wiek Leona okazał się przejściem do epoki rozkładu, do ponurych lat kontrreformacji.

Zaraz po conclave z roku 1511 zaczęli tłumnie napływać do Rzymu literaci, malarze, rzeźbiarze i muzycy, nęceni słuchami o legendarnej wprost hojności papieża, pragnący nagród brzęczących za swe trudy i prace.

Ale Leon X, jakkolwiek wszechstronnie wykształcony, nie miał nigdy głębszych zainteresowań, w sztuce, jak i w życiu rządził się sympatjami i antypatjami, a wielkie jego zamysły i plany pozostawały zawsze tylko projektami. Przytem niedorzeczności błaznów cieszyły ojca św. bardziej, niż rozum uczonych. Na dworze papieskim obok najwybitniejszych ludzi schyłkowego Renesansu poczesne miejsce zajmuje trefniś fra Mariano, Serapica i archipoeci błazeńscy, w rodzaju Kamilla Querno, lub innych. Wszystko to zniechęcało oczywiście humanistów do papieża, którzy po paru latach zaczęli Rzym opuszczać, aby na innych dworach szukać gościny i środków do życia.

Na razie jednak, w pierwszych latach pontyfikatu, dwór Medyceusza błyszczy od gwiazd umysłowości współczesnych.

Obok Bibbieny, Pietra Bembo, Jakóba Sadoleto, Pomponazza, przebywał tam stale, lub czasowo Rafael, Bramante, Giuliano da Sangello, poeci: Trissino Rucelai, Teobaldeo, Bernardo Acolti, Brandolini i największy z nich wszystkich Ariosto.

Zaiste! Wydawaćby się mogło, że nie kłamał epigramat przybity na torsie Pasquina[3] w roku 1516:

 

Spieszcie do Rzymu poeci, ze wszystkich świata zakątków,
Bowiem w Stolicy Piotrowej, Leon — bóg ziemski panuje,
Artystów bierze w obronę, bogate dary im rzuca,
Zaprawdę, dziś dla Parnasu szczęśliwe lata nastały!

 

W roku 1517 na świetny dwór Leonowy przybywa pieszo z Perugii młody malarz, Pietro Aretino. Nikt go Jeszcze wówczas nie znał, nie przypuszczał, ze ma przed sobą godnego następcą paszkwilisty Poggia, ojca nowoczesnego dziennikarstwa, bicza książąt“, przed którym będą się kłoniły kornie ukoronowane głowy Europy. Gruba sieć legend, kłamstw, oszczerstw i nadmiernych pochwał powstała wokół jego osoby.

W świetle prawdy historycznej rzeczy przedstawiają się w sposób następujący: Pietro urodził się w Arezzo w dniu 19 kwietnia 1492 roku. Matką jego była Tita, kobieta uczciwa i bardzo dobra, ojcem szewc Luka, którego nazwisko jest nieznane, ponieważ poeta, wstydząc się swego pochodzenia, nazwał się poprostu od miejsca urodzenia — Aretino! Pietro otrzymał bardzo mierne wykształcenie, wcześnie opuścił Arezzo i udał się do Perugii, którą nazywa ogrodem, gdzie kwitnęły jego młode lata. Tutaj oprawiał książki i zajmował się malarstwem, a po przeczytaniu sonetów Antonia Mezzabarba zaczął też próbować sił na polu literackiem. Jako przyczyną opuszczenia Perugii, legenda podaje oburzenie, jakie wywołał Aretino, malując św. Magdalenę z lutnią w ręku, wyciągającą ramiona do Zbawiciela. W 1512 roku wydaje Aretino w Wenecji zbiór sonetów, ale właściwa jego kar jera literacka zaczyna się dopiero po przybyciu do Rzymu.

Bogaty bankier, Aqostino Chiqi staje się mecenasem Pietra i poleca go Leonowi X. Wesołemu dworowi papieskiemu bardzo przypadł do gustu młody malarz odznaczający się niepospolitym dowcipem i wrodzoną żyłką satyryczną. Towarzystwo rzymskie zaczyna się bać złośliwego pisarza, kardynałowie, artyści i monsignorowie zabiegają o jego względy i przyjaźń. Pa śmierci Leona X, Aretino znajduje opiekuna w kardynale Giulio Medici, późniejszym Klemensie VII. W czasie conclave i po wyborze Hadrjana, satyry Aretina, przyklejane na torsie Pasquina, rozsławiają imię autora na całym półwyspie. Obawiając się znienawidzonego cudzoziemca Pietro wraz z Medycyuszem opuszcza Rzym, udając się do Florencji. W 1523 roku kardynał Giulio użycza Aretina markizowi mantuańskiemu, Fryderykowi II, dowódcy wojsk papieskich. Pośrednikiem między Medyceuszem, a księciem staje się Baldassare Castiglione; Aretino przybywał na dwór mantuański pod auspicjami wytwornego autora Dworzanina. Protektor i protegowany stanowili niebywały wprost kontrast. Castiglione, rycerz-poeta, wykwintny literat, należący duchem do poprzedniej epoki Renesansu, hrabia na Nuvillarze, poleca księciu w gorących słowach plebejusza, korsarza i awanturnika literackiego — Aretina. Aby pojąć ogrom przepaści, leżącej między tymi dwoma ludźmi, dość przeczytać po Cortegiano, Ragionamento delle Corti.

Tam przemawiają do nas ludzie subtelni, wyrafinowani, dbali o wszystkie ozdoby umysłu i obyczajów, tutaj widzimy przedpokój, trzęsący się od plotek, sprośnych opowiadań i prostackich wymysłów!

W Mantui wschodzi gwiazda Aretina. Zyskuje on rozgłos jako namiętny wróg papieża Hardjana, ogólnie znienawidzonego we Włoszech.

W listopadzie 1524 conclave wybiera papieżem Klemensa VII; Pietro wróciwszy do Rzymu, staje się osobistością wybitną i wpływową. Oddaje cenne usługi Fryderykowi Gonzaga, szczególnie w dziedzinie tranzakcji artystycznych. (Rafaelowski portret Leona X, kopja Laokoona, zrobiona przez Sansovina i jakiś biust antyczny), pisze swoje satyryczne kalendarze, odpowiadające prognostykom pantagruelskim — Rabelaisa, miesza się w intrygę partji dworskich i ściągnąwszy na siebie gniew dotarjusza apostolskiego, Giammatteo Giberti, musi na krótki czas Rzym opuścić. W tym mniej więcej czasie pojawiają się wszeteczne rysunki Giulia Romano, sztychowane przez Morcantia Rajmondi. Aretino dorabia do nich tekst 22 sonety rozpustne.

Ponieważ jednak sztycharz za obrazę moralności został wtrącony do więzienia, więc nasz Pietro nie obawiający się nigdy niczego, krom niebezpieczeństwa nie chciał się w tak gorącej chwili popisywać z płodami swego natchnienia. W sierpniu 1524 Aretino przebywa w Arezzo, skąd koresponduje z Giovanni delle Bande nere, ale juz 13 listopada jest w Rzymie z powrotem. Klemens VII powraca poetę do łask, markiz mantuański nazywa go swoim carissimo amico, wszystko jest na najlepszej drodze, lecz wiersze, przybite na torsie Pasquina w dniu św. Marka wzbudzają ku pisarzowi powrotną falą nienawiści, Któregoś wieczoru, podczas przejażdżki na ulicach Rzymu, otrzymuje Aretino dwa pchnięcia sztyletem. Napadu dokonał niejaki Achilles delta Volta, lecz głównym promotorem zamachu był nielitościwy wyszydzany przez Pietra, Giommatteo Giberti.

Papież kazał uczynić śledztwo i parę osób zaaresztować. Aretino tem się jednak nie zadowolnił, a widząc, iż w Rzymie nie będzie mógł odegrać roli, o jakiej marzył, opuścił dwór papieski i szkalował go odtąd ciągle, jako gniazdo najgorszej rozpusty i zgnilizny. Siedem lat straciłem nadarmo służąc papieżom z rodu Medyceuszów, spowiada się później w jednym z listów, zawiedziony w swoich nadziejach autor Ragionamenti. Aretino szuka bezpieczeństwa u boku kondotiera, Giovanni delle Bande nere, bastarda Medyceuszów. Przyjaźń między niemi, przyjaźń gwałtowna, aż podejrzana trwa bardzo krótko. W końcu listopada 1526 roku umiera Giovanni z ran na rękach przyjaciela.

Pietro przenosi się na dwór markiza mantuańskiego, i poświęca księciu pierwszą swą próbę dramatyczną Cortegianę. Z tej epoki pochodzą też najlepsze listy Aretina, objęte później pierwszym zbiorem. Są wśród nich gwałtowne napaści na kurję rzymską, na Klemensa VII, zamkniętego w zamku św. Anioła, któremu Pietro z szatańską wprost złośliwością radzi, aby przebaczył nieprzyjaciołom i nie myślał o zemście. Skandal wywołuje ogłoszenie Sonetów rozpustnych”. Sonety te, listy, giudici i frottole tworzą podwaliny rozgłosu i literackiej sławy.

25 marca 1527 roku Aretino przybywa do Wenecji. Zyskuje przychylność doży, Andrea Gritti, do którego pisze: Wyrzekam się na zawsze dworu rzymskiego, tutaj zakładam stały przytułek swych lat“. Aretino znalazł w Wenecji to, czego szukał. Jego żądza rozkoszy i estetyczne skłonności miały wreszcie pełnię ujścia.

Perła Adrjatyku była miastem życia świeckiego, gdzie panowała Wenera, a kurtyzana zajmowała miejsce równorzędne z uczciwą kobietą. Życie różnobarwnej wesołe, jego wspaniałość i piękność, opisywana przez Klemensa Maro, w poezjach dedykowanych Renacie Ferrarskiej, zachwycały Aretina. Chciał być niezależnym, żyć z potu swego kałamarza”, nazywał się Per la grazia di Dio uomo libero, ale środki zapomocą których tę wolność zdobywał, gorsze były od najpodlejszego niewolnictwa. Nie służąc możnowładcom, służył wiecznie i zawsze, pieniądzom. Z Wenecji na wszystkie strony świata rozchodziły się listy Pietra, żebrzące, nachalne, bezwstydne w swych niepomiernych pochwałach lub groźbach Odpowiedzią były bogate dary, znaczne sumy dukatów, pensje, złote łańcuchy, wspaniałe materje, doskonałe wina i wyszukane przsmaki.

Sława Aretina gruntuje się. Nigdy żaden literat nie był tak ubóstwiany, nikogo tak się nie obawiano. Książęta, prałaci, królowie, kardynałowie, artyści zabiegali o jego przyjaźń, chcąc uniknąć groźnych inwektyw i nielitościwych szyderstw. Pietro przezwał się il veritiero, luom verace, używał dewizy Veritas odium parit, a jego przechwałkom i apoteozom nie było końca: Mój obraz zobaczyć można u wejścia do pałacu; dzbany, talerze, ramy zwierciadeł zdobią się moją podobizną, niby głową Aleksandra, Cesara, lub Scypjona. Wazy z Murano zowią się aretyńskiemi, woda, która obok mego domu przepływa — aretyńską! Pewna rasa koni nosi nazwę od mego imienia, ponieważ papież Klemens podarował mi ongiś takiego rumaka.

Pedanci umrą z wściekłości, zanim dojdą kiedykolwiek do podobnych zaszczytów”.

Aretino prowadzi cały dwór, gdzie rolę gospodyń sprawują kurtyzany weneckie. Dom jego staje się rodzajem zajazdu dla nieustannych gości, a schody zużywają się ód stóp ludzkich, jak bruk Kapitolu od kół tryumfalnych wozów. Korzystam z najpiękniejszej ulicy i najpiękniejszego widoku na świecie“ — pisze Pietro do Domenico Bollani, w pałacu którego zainstalował się na dobre!

Ledwie podejdę do okna, zaraz oglądam tysiące łudzi i tysiące łodzi w godzinach targowych. Przedemną jatki rzeźników, kramy rybackie, campo del Mincio, kantory dei Tedeschi, naprzeciw tych ostatnich Rialto, gdzie tłoczą się śpieszący przechodnie. W gondolach winogrona, w kramach warzywa i ptactwo, na chodnikach cale ogrody. Rzędy pomarańczowych drzew złocą mi otoczenie pałacu dei Camerlenghi. Gdyby wszystkie zmysły mogły tak, jak wzrok używać, moje mieszkanie rajem by się stało. Zdobywszy sobie dzięki korsarstwu literackiemu wielki majątek, stał się Aretino człowiekiem bardzo hojnym. Rozrzutność jest mi tak wrodzona, jak innym skąpstwo! Przyjaciele moi zabierają sobie z mych komnat przedmioty sztuki i drogocenne szaty. Gdy przejeżdżam w gondoli, na mostach i na chodnikach cisną się pocholęta i dziewczyny, prosząc o sztukę złota! Nigdy nie zapominam o malarzach i poetach w nędzy, jako, że jestem bankierem miłosierdzia. Pieniądze które od bogatych wyciskam, stokrotnie zwracam ubogim. (Lett. I,15).

Pod tym względem Aretino nie przesadzał zupełnie, rozrzutność jego mogła iść w paragon li tylko z rozrzutnością Leona X, który nigdy dukata w ręku utrzymać nie mógł! Wśród różnorodnych zajęć i uciech weneckich przystępuje Pietro do pisania poematu Marfissa w guście Ariosta. Miał zamiar wysławiać ród Gonzagów i wyciągnąć stąd odpowiednie korzyści. Tymczasem stosunki z Fryderykiem II zepsuły się; przyczyną z jednej strony były skąpe podarunki księcia, z drugiej sprawa z chłopcem Biancchino, ku któremu Aretino zapałał gwałtowną miłością, a którego markiz mu odmówił.

Wskutek takiego obrotu rzeczy, poeta odesłał ambasadorowi Mantui genealogje Gonzagów, stanowiące źródło do Marfissy, poemat przerobił i poświęcił go później margrabiemu del Vasto!

Po stracie łask Fryderyka Mantuańskiego, Aretino, znalazłszy się kłopotach finansowych, snuje fantastyczne i awanturnicze projekty, żali się ckliwie, ze w ojczyźnie ocenić go nie umieją, i raz poraź rozgląda się za nowym mecenasem. Z opresji ratuje pisarza król francuski, Franciszek I posyłając mu łańcuch symboliczny, spleciony ze złotych języczków z napisem: „Lingua euis loquetur iudicium.

Aretino oczywiście wysławia króla pod niebiosy, co mu jednak nie przeszkadza w krótkiem przeciągu czasu przerzucić się na stronę Karola V, skoro tylko cesarz naznaczył mu roczną pensję w kwocie dwustu scudów.

W Wenecji zbliża się Aretino z Tycjanem. Ukochanie miasta, znajomość malarstwa, wzajemność usług — oto węzeł, który ich łączy. Pietro przysparza malarzowi klijentów, wśród których znajduje się Karol V i książę Urbino i rozgłasza jego sławę po całym świecie. Wkrótce utworzyło się koło przyjaciół, do którego prócz Aretina i Tycjana, należał Sansovino, wdzięczny lutnista — Sebestian del Piombo i drukarz Marcolini, nadworny wydawca Pietra, uwieńczony później w Ragionamento delle Corti”. Wenecja podówczas była miastem drukarni, a druk, ta naturalna broń Aretina znalazła mu się pod ręką.

Potężny wpływ i znaczenie pisarza dosięga swego szczytu w latach 1533 — 7, wskutek różnych sprzyjających okoliczności politycznych i ogłoszenia drukiem zbioru listów. W roku 1543 wyrusza Aretino wraz z delegacją na powitanie cesarza Karola, wracającego z Włoch do Niemiec. Wówczas to, na błoniach Peschiery spotkał Pietra najwyższy zaszczyt i tryumf. Karol przywitał się z nim nadzwyczajnie serdecznie i poprosił, aby zechciał mu towarzyszyć w podróży po prawej ręce, Dumny cesarz i sprytny pamflecista cwałowali tedy razem, a fakt ten w oczach współczesnych nową aureolą otoczył postać znanego pisarza.

W tym tez czasie Aretino godzi się z dworem papieskim. Pier Luigi Farnese poleca go papieżowi Pawłowi III, prosząc o kapelusz kardynalski dla swego protegowanego. Starania okazały się jednak bezskuteczne, a Pietro chcąc zatuszować despekt płynący z odmowy, twierdził potem, że sam godność mu ofiarowywaną odrzucił. W 1550 r. zaczął się pontyfikat Juljusza III, kardynała del Monte, pochodzącego z Arezzo, a więc współziomka Aretina. Poeta uradowany, pełen złotych nadzieji śle do Rzymu sonety i listy i cieszy się, słysząc, że prałaci i kardynałowie unoszą się nad nim, jako nad wiernym sługą kościoła, który w czasie ogólnego zachwiania się wiary, zawsze katolicyzmowi wierny pozostawał.

Papież naznacza Aretina ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin