Juan Gomez-Jurado - Emblemat zdrajcy.pdf

(1171 KB) Pobierz
JUAN GÓMEZ-JURADO
EMBLEMAT
ZDRAJCY
EL EMBLEMA DEL TRAIDOR
Z języka hiszpańskiego przełożyła Bożena Sęk
SONIA DRAGA
Zdrada z morderstwem zawsze biegły w parze,
Niby dwa diabły połączone w jarzmie
Wspólnym zamysłem, a tak dla nich zwykłym,
Że nie wzbudzają okrzyku zdumienia.
Lecz ty, przeciwko wszelkim przyrodzonym
Prawom, zdumienie umiałeś wywołać,
Każąc mu służyć zdradzie i morderstwu.
I mniejsza o to, jaki chytry diabeł
Umiał usidlić cię aż tak przewrotnie…
WILLIAM SZEKSPIR, Król Henryk V
(przeł. M. Słomczyński)
PROLOG
CIEŚNINA GIBRALTARSKA
12 MARCA 1940 R.
KIEDY UDERZENIE FALI RZUCIŁO NIM O POSZYCIE, KAPITAN GONZÁLEZ
instynktownie przytrzymał się drewnianej burty, zdzierając sobie skórę z całej ręki.
Jeszcze kilkadziesiąt lat później, gdy był najbardziej poważanym księgarzem w Vigo,
zawsze z drżeniem wspominał
tamtą noc, najokropniejszą i najdziwniejszą w swoim życiu. Stary i posiwiały siedział w
fotelu, jak wtedy czując znowu w ustach smak krwi, soli morskiej i strachu. W uszach
miał
łoskot vuelcatontos, zdradzieckiej potężnej nawałnicy, która urasta w niecałe dwadzieścia
minut i której marynarze z cieśniny - a także wdowy po nich - nauczyli się bać, przed
osłupiałymi zaś oczami coś, co po prostu nie miało prawa tam się znajdować.
Na ten widok kapitan González zapomniał, że silnik ledwie dyszy, że załoga okrętu liczy
raptem siedmiu ludzi, podczas gdy powinno ich być co najmniej jedenastu, i że pół roku
wcześniej tylko jego nie mdliło pod natryskiem. Zapomniał też, że miał ochotę obić
wszystkim pyski za to, że kiedy zaczęło kołysać, nie obudzili go.
Uczepił się bulaja, aby się obrócić i stanąć przodem do mostka. Wpadł do środka razem z
wichrem i potokami deszczu, który przemoczył sternika do suchej nitki.
- Odejdź od steru, Roca - polecił sternikowi, odpychając go. - Jesteś do niczego.
- Kapitanie… kazał pan się budzić, dopiero gdyby kanonierka szła na dno - powiedział
sternik drżącym głosem.
I zaraz pójdzie na dno, pomyślał kapitan, kręcąc głową. Załogę w większości tworzyli
przeciętniacy ocalali w wojnie, która niedawno spustoszyła kraj. Nie mógł ich winić, że
nie potrafili wyczuć nadejścia nawałnicy, tak jak jego nikt nie mógłby winić, gdyby po
prostu zawrócił, by nie narażać okrętu. Najsensowniej byłoby w ogóle nie brać pod uwagę
tego, co właśnie zobaczył. Bo alternatywa była samobójstwem. Czymś, na co tylko
głupiec mógłby się porwać.
I ja jestem takim głupcem, pomyślał González.
Sternik gapił się na niego z otwartymi ustami, kiedy kapitan manewrował, ustawiając
okręt dziobem do fali. „Esperanza” była kanonierką zbudowaną w końcu zeszłego wieku,
jej kadłub z drewna i stali groźnie trzeszczał.
- Do diabła, kapitanie! - wrzasnął sternik. - Co pan robi? Przewrócimy się!
- Obserwuj bakburtę, Roca - odparł kapitan. On także umierał ze strachu, chociaż na
okazanie tego nie mógł sobie pozwolić.
Sternik usłuchał przekonany, że kapitan zwariował.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin