Jerzy Parfiniewicz - Zbrodnia rodzi zbrodnię.pdf

(721 KB) Pobierz
Jerzy
Parfiniewicz
zbrodnia
rodzi
zbrodnię
WYDAWNICTWO MINISTERSTWA OBRONY
NARODOWEJ
Okładkę projektowała
ELIZA MAZURKIEWICZ
Redaktor
WANDA STEFANOWSKA
Redaktor techniczny
ZOFIA SZYMAŃSKA
Pięć tysięcy osiemset pięćdziesiąta
publikacja Wydawnictwa MON
Printed in Poland
Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej Warszawa 1976 r.
Wydanie I
Nakład 120.000+350 egz.
Objętość 7,41 ark, wyd., 6,25 ark, druk.
Papier druk, sat. VII kl. 65 g, rola 63 cm
z Głuchołaskich Zakładów Papierniczych.
Oddano do składu 12.IV.76 r.
Druk ukończono we wrześniu
w Wojskowych Zakładach Graficznych
w Warszawie.
Zam, nr 359 z dnia 13.04.1976 r.
Cena zł 15.-
J-117
Rozdział 1
Na tle gęstego lasu ukazała się czerwona plama Fiata 125
p. Przed siedzącym za kierownicą mężczyzną rozciągnęła się
dolina pokryta soczystą zielenią, przecięta jasnym, łagodnym
łukiem szosy, która ginęła między pierwszymi domkami ja-
kiegoś miasteczka. Na lewo od szosy tuż przy pierwszych
zabudowaniach błyszczało srebrno-granatową powierzchnią
jezioro. Dolinę okalała ściana gęstego lasu. Z błękitu nieba,
przesłanianego od czasu do czasu delikatną bielą obłoków,
spływały na ziemię promienie słońca. Rozedrgane, falujące od
gorąca powietrze otulało lekką mgłą ten uroczy pejzaż. Dokoła
panowała cisza. Rozleniwione upałem zwierzęta i ptaki skryły
się w gęstwinie lasu.
Mężczyzna nie zwracał uwagi na otoczenie. Był zamyślo-
ny. Prowadził wóz jedną ręką. Drugą oparł o uchylone okno
samochodu. Wpadający do wnętrza wozu wiatr tylko w nie-
znacznym stopniu chłodził rozgrzane ciało. Na widok mijanej
tablicy z napisem „Grzybień” kierowca westchnął z ulgą. Już
za chwilę wyjdzie z tego rozgrzanego pudła, spłucze pot
5
zimną wodą, napije się czegoś orzeźwiającego. Wyjechał z
Warszawy o siódmej, teraz była jedenasta. Chciał dotrzeć do
celu przed południem, aby uniknąć tego piekielnego upału, ale
nie udało się. Trudno.
Kapitan Antoni Osial pracował w organach milicji ponad
pięć lat. Początkowo w Komendzie Stołecznej MO, następnie,
od dwu lat, w Komendzie Głównej. Przez ten czas przyzwy-
czaił się do nerwowego, nie uregulowanego trybu pracy ‒
przestępcy nie przestrzegali godzin urzędowania. Pogodził się
z tym, wie, że na to nie ma żadnej rady. Ale do niespodziewa-
nych wyjazdów w teren, o których dowiadywał się zawsze w
ostatniej chwili, nie przyzwyczai się chyba nigdy. Dziś było
tak samo, stąd jego fatalne samopoczucie.
Ale jest jeszcze coś, co nie daje mu spokoju. Kilka dni te-
mu, na akademii z okazji Święta Lipcowego, otrzymał Złoty
Krzyż Zasługi. Był w Biurze Dochodzeniowo-Śledczym Ko-
mendy Głównej najmłodszym posiadaczem tego odznaczenia
Mimo swych dwudziestu siedmiu lat i niewielkiego stażu pra-
cy, miał za sobą kilka szybko i dokładnie przeprowadzonych
dochodzeń. Te sukcesy nie dały mu jednak pełnej satysfakcji.
Były to zwykłe włamania i niewielkie kradzieże. A on marzył
Zgłoś jeśli naruszono regulamin