28 Darcy Emma - Niewolnica zmysłów.pdf

(521 KB) Pobierz
Emma Darcy
Niewolnica zmysłów
Cykl: „Romans z szejkiem" - 28
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Szejkowi Zageo bin Sultan Al Farrahn nie było do
śmiechu.
Francuski
żeglarz
jachtowy nie tylko włamał się do jego rodzinnej posiadłości na wyspie
Zanzibar, którą tak lubiła jego matka, lecz także wykorzystał jego prywatną
przystań do przemytu narkotyków. Teraz bezczelnie oferował mu kobietę, w
zamian za puszczenie go wolno.
Czy ten nędznik myśli,
że
ma do czynienia z kimś, kto zadowala się
przypadkowym seksem z nieznajomą? Jeśli tak...
- To naprawdę wyjątkowa kobieta - tłumaczył z wprawą alfonsa narkoty-
kowy francuski dealer. - Długie, jasnorude, przypominające jedwab włosy. Jest
przepiękna. Jasne niebieskie oczy, w których można się zagubić. Pełne jędrne
piersi... - Narysował w powietrzu klepsydrę. - Fantastyczne nogi, długie i...
- Tak, i do tego zapewne jest dziewicą? - przerwał kpiąco szejk Zageo,
pogardzając człowiekiem, który jest w stanie bez wahania sprzedać swoją
dziwkę w zamian za odzyskanie wolności.
- Oczywiście - odpowiedział natychmiast Jacques Arnault.
Niewątpliwie był
świetnym
kłamcą. Na jego twarzy nie pojawił się nawet
cień wątpliwości, zanim odpowiedział, chociaż oczywistym było,
że
w kobie-
cie, która pomaga mu w przestępstwie, nie może być nic niewinnego i piękne-
go.
- I gdzie jest ten skarb? - ciągnął Zageo, z trudem ukrywając pogardę i
zniecierpliwienie.
- Na moim jachcie. Jeśli poleci pan swoim ludziom... - powiedział Fran-
cuz, zerkając nerwowo w kierunku ochrony, która go pojmała - ...by mnie tam
zabrali, przyprowadzą ją panu.
Podczas gdy on w pośpiechu odpłynie! Zageo posłał mu spojrzenie pełne
RS
niedowierzania.
- Na twoim jachcie? Chce pan powiedzieć,
że
przepłynął od Morza
Czerwonego aż do wybrzeży afrykańskiej wyspy i nie skusiły pana jej wdzię-
ki?
Francuz wzruszył ramionami i wydął usta w grymasie, który nadawał je-
go twarzy jeszcze bardziej bandycki wygląd.
- Byłbym głupi, gdybym uszkodził najlepszy towar.
- Gdzie pan nabył ten najlepszy towar, jeśli mogę spytać? - kontynuował
ironicznie szejk.
- Zabrałem ją z jednego z tamtejszych kurortów, gdzie pracowała z ze-
społem nurków. Zgodziła się pomóc załodze, w zamian za darmowy transport
na Zanzibar. - Wykrzywił usta w złośliwym uśmiechu. - Morski podróżnik
pierwsza taka sytuacja na tym terenie.
może przecież zaginąć w niewyjaśnionych okolicznościach. Nie byłaby to
- Wykazała się wielką nierozwagą, powierzając ci swoje
życie.
- Kobiety są bardzo głupie. Zwłaszcza te młode, niedoświadczone.
Zageo uniósł brew i spojrzał gniewnie na stojącego przed nim mężczy-
znę.
- Czy mnie również uważasz za głupca?
- Jestem z panem całkowicie szczery - zapewnił szybko Arnault. - Może
pan ją mieć. Tylko dla siebie. Bez najmniejszego problemu. - Jego wzrok prze-
ślizgnął
się po wspaniałych, egzotycznych meblach projektu Versace, stoją-
cych w przedsionku, które ze względu na umiejscowienie służyły za coś w ro-
dzaju recepcji, po czym zatrzymał wzrok na szejku. - Ze wszystkim, co ma pan
do zaoferowania, szczerze wątpię, by trzeba było ją do czegokolwiek zmuszać.
No, chyba
że
używanie siły sprawia panu przyjemność - dodał szybko, uśmie-
chając się przebiegle.
RS
Zageo poczuł nagły przypływ złości na mężczyznę, który przekraczał ko-
lejną granicę.
-
Łamie
pan kolejne prawo. W Zanzibarze handel niewolnikami został
zabroniony ponad sto lat temu.
- Ale ktoś z pana pozycją i wpływami... Kto ośmieli się pytać, co robił
pan z kobietą, o której istnieniu nikt nie ma pojęcia?
- Dość! - Zageo gestem przywołał strażników. - Zabierzcie go do aresztu.
Przeszukajcie jacht i jeśli znajdziecie tam jakąś kobietę, przyprowadźcie ją tu.
Arnault zaniepokoił się, gdy zobaczył dwóch strażników z karabinami.
Zawołał donośnie, chcąc wykorzystać ostatnią okazję do pertraktacji:
- Zobaczy pan. Ona jest dokładnie taka, jak mówiłem. Gdy tylko poczuje
się pan usatysfakcjonowany...
kojnie zapewnił go Zageo, gestem nakazując, by strażnicy wykonali jego
wcześniejsze polecenie.
Szejk wątpił, by kobieta, którą opisał Jacques Arnault, w ogóle istniała.
Podejrzewał,
że
Francuz opisał kobietę, która mogłaby się mu wydawać pocią-
gająca seksualnie, w nadziei,
że
będzie mógł wrócić na swój jacht i uciec
eskortującym go mężczyznom bez poniesienia odpowiedzialności karnej za
przestępstwo, którego się dopuścił. Pomimo
że
strażnicy nosili broń, atak z za-
skoczenia mógłby zapewnić mu kilka chwil niezbędnych do ucieczki.
Jednak jeśli miał wspólniczkę, też musi zostać schwytana i postawiona
przed sądem. Nawet jeśli nie jest aktywnie zaangażowana w przemyt nar-
kotyków, to na pewno wiedziała, co jest grane, i będzie miała w tej sprawie ja-
kieś znaczące informacje, które przydadzą się w
śledztwie.
Zageo wyciągnął się wygodnie na sofie i sącząc koktajl z mango, myślał
o Weronice, która lekkomyślnie odrzuciła możliwość towarzyszenia mu w tej
- Och, na pewno będę usatysfakcjonowany, w ten czy inny sposób - spo-
RS
niezwykłej wyprawie.
- Będziesz stale pochłonięty pracą - narzekała. - To nie będzie ani trochę
zabawne.
Zabawa jako wyznacznik udanego związku? Trzymiesięcznej wyprawy w
celu sprawdzenia sieci luksusowych hoteli umiejscowionych w egzotycznych
miejscach Afryki, których był właścicielem, raczej nie można było nazwać
ciężką pracą. Ile zabawy potrzebowała, by poczuć się szczęśliwa?
Zdawał sobie sprawę,
że
dla cieszącej się ogromną popularnością francu-
sko-marokańskiej modelki przyjemność była nierozerwalnie połączona z inte-
resującymi, niebanalnymi sposobami spędzania wolnego czasu i zakupami.
Zrozumiał,
że
to jest cena, jaką musi zapłacić za to,
że
była jego kochanką. Nie
rozumiał tego,
że
Weronika jest gotowa ofiarować mu swoje towarzystwo, ale
Niewybaczalne. Zawsze zbytnio jej pobłażał, godził się na wszystko. I
doskonały seks nie był tu wystarczającą rekompensatą. Także niewystar-
czającym argumentem było to,
że
Weronika była niezwykle piękna, wręcz
zjawiskowa, znakomicie prezentowała się w strojach podkreślających jej egzo-
tyczną urodę i stanowiła niewątpliwą ozdobę jego osoby na spotkaniach towa-
rzyskich, na których błyszczała jak diament. Uważał za bardzo obraźliwy fakt,
że
prawie w ogóle nie liczyła się z jego zdaniem i potrzebami.
Ojciec miał całkowitą rację. Najwyższy czas zakończyć tę wieloletnią fa-
scynację kobietą pochodzącą z innego kręgu kulturowego. Miał już trzydzieści
pięć lat, najwyższy czas, by zaczął myśleć o stabilizacji i założeniu rodziny.
Powinien zakończyć związek z Weroniką i poszukać bardziej odpowiedniej
kandydatki na towarzyszkę
życia
- dobrze wykształconej kobiety z jakiejś
wpływowej rodziny z Dubaju, z którą będą mogli dzielić
życie,
a nie tylko
łóż-
ko i władzę.
tylko na swoich warunkach.
RS
Zgłoś jeśli naruszono regulamin