Sciezka obok drogi - Kazimiera Illakowiczowna.pdf

(475 KB) Pobierz
ŚCIEŻKA OBOK DROGI
Kazimiera Iłłakowiczówna
WYDANIE II
Poświęcone Krysi i Janiczce
„A wziąwszy, szemrali przeciw gospodarzowi, mówiąc: „Ci ostatni jedną godzinę robili, a uczyniłeś ich równymi nam,
którzyśmy znosili ciężar dnia i upalenia”...
Ewang. wg Św. Mateusza 20. I-16.
Przedmowa
Każdy z nas, tych, którzy znaliśmy osobiście Marszałka, ma chwilę, musi mieć chwilę, głębokiego zawahania, kiedy przychodzi
mu utrwalić w opowiadaniu to, co o zmarłym pamięta. Jest coś przejmującego w bezbronności ludzi zmarłych wobec wspomnień
o nich. Któż bowiem sprawdzi, kto skoryguje to, co się o nich opowie. I jest jeszcze drugie zahamowanie - jak opowiedzieć
swoje wspomnienia tak, aby w nich, nawet mówiąc o sobie samym, jak najmniej sobą być zajętym? Najpiękniej wybrnął tu z
trudności p. generał Składkowski, którego „Strzępy Meldunków” są dla mnie wzorem postawy wobec zmarłego, tej postawy,
która stanowi, z punktu widzenia sztuki narracyjnej - najtrudniejszy dylemat do rozwiązania. Książka „Strzępy Meldunków”, nie
mająca w swym założeniu właściwie żadnych intencji literackich, w wykonaniu dała przykład, jak należy traktować podobny
temat. Wyeliminowanie własnej osoby, lekkie i niewidoczne, wielka miłość, powściągana twardą ręką aż do ostatnich rozdziałów
- nie, nie znajdę lepszego wyrażenia jak postawa! - tak postawa wobec tematu - oto zalety, które, zapewne niechcący, wynikłe
wprost z charakteru piszącego, wysuwają tę książkę na czoło naszej literatury pamiętnikarskiej ostatnich czasów.
Mówię tak dużo o tej pięknej, rycerskiej książce, w poczuciu własnej niemocy osiągnięcia nawet w przybliżeniu równie
bezosobowo szlachetnej postawy. Błahość już sama moich wspomnień o Marszałku, z którym nigdy w niczym ważkim nie
współpracowałam, powstrzymałaby mię od sformułowania tego co pamiętam, gdyby nie to, że, w pojęciu moim,
wszystko,
co
dotyczy Józefa Piłsudskiego, winno być zanotowane dla przyszłego historyka, który dopiero będzie miał możność zadecydować,
co było ważne, a co błahe.
Do czytelniczek
Moje dzieci, mamy z wami wielkie zaległości do odrobienia. W ciągu lat dziewięciu, przez czas, kiedy z dzieci dorastałyście na
duże panny, nie widywałyśmy się prawie wcale. Wiedziałyście tylko jedno - że ciocia nie ma zupełnie czasu, ani dla was, ani dla
nikogo. Nie mogłyście zrozumieć tego dziwacznego życia, w którym nie mieściłyście się wy, tak jak nie mieściło się nic, prócz
biura i wyjazdów zagranicę z recytacjami. Nie mogłyście mnie nigdy zapytać, ani skąd się wzięłam tam, gdzieście o mnie
wiedziały, że jestem, ani co tam robię, ani jak mi tam jest, ani co to za ludzie, ci, z którymi współpracuję. Mama jest taka
milcząca, że niewiele wam o mnie i o sobie mówiła.
Wiecie, że moje książki są do nabycia w księgarniach i że gazety czasami o mnie pisują, że młodzież uczy się w szkole moich
wierszy z wypisów i że osoba, z którą się to wszystko odbywa, ma potem swoją jakąś stroniczkę, czy pół, w niesłychanie nudnej
nauce, która nazywa się historią literatury i której przeważnie młodzież szkolna nie cierpi. Chciałabym, żeby w historii tej znalazła
się także książka prozą, pisana dla was specjalnie, z której mogłybyście się dowiedzieć, co się ze mną działo w czasie tych
dziewięciu lat, z naszego wspólnego życia tak jak wykreślonych. To jest cel jeden, nam wspólny, żebyście wiedziały -
jak
to było,
dlaczego
ja tam byłam, gdzie byłam.
A drugi cel, to zanotowanie dla takich jak wy dziewcząt, znajdujących się na progu życia dorosłego, a także dla dziewcząt, które
teraz jeszcze są niemowlętami, albo się może nawet dotąd nie urodziły - tego, co sama przeżyłam w związku z osobą bardzo
wielkiego, drogiego całej Polsce, człowieka. Pisali o nim i pisać będą ludzie poważni, znakomici, pełni zasług, ludzie głęboko z
jego życiem związani miłością, wiernością, zasługą. Są i będą to dzieła mądre, ścisłe i pouczające, te książki najbliższych
współpracowników Józefa Piłsudskiego, dzieła ludzi znakomitych o człowieku wielkim.
Niniejszy pamiętnik ma stanowić odbicie obrazu Marszałka we wspomnieniu osoby najzwyczajniejszej, niezasłużonej, nie mającej
za sobą żadnej pracy politycznej. Mam nadzieję, że przez to obraz nie będzie ani skrzywiony, ani skażony, bowiem zwierciadło -
małe czy duże - równie przecie wierne może dać odbicie.
Kiedy będziecie czytały, jak myślałam, czułam i co czyniłam w wieku waszym i co z tego później wynikło - może to was nie tylko
zainteresować, ale obudzić w was różne pomysły, projekty, pokrzepić w niektórych zwątpieniach, może nawet utwierdzić w
wierze, że nic przed człowiekiem nigdy nie jest zamknięte.
I wy obie i wasze następczynie, obce przyszłe czytelniczki, będziecie napewno przy czytaniu doznawały nieraz uczucia: „Ach
Boże, poco ona tak zrobiła! Ach, ja bym powiedziała zupełnie inaczej!” Na tę waszą krytykę jestem całkowicie przygotowana,
zwłaszcza, że wy, dziewczęta przyszłości, będziecie o całe lata ode mnie starsze w wiedzę, będziecie wiedziały z historii, co
ważnego działo się właśnie wtedy, kiedy w moim małym świecie odbywały się same błahostki, a o wielkim mało co wiedzieć
mogłam. Na to, aby nasze punkty widzenia jednak choć trochę do siebie zbliżyć, pomiędzy poszczególne rozdziały wstawiam
wkładki z uwagami, objaśniającymi dla was momenty, wspomniane w toku opowiadania, a nasuwające wątpliwości, a także
bliższe dane o osobach, znanych dobrze
memu
pokoleniu, ale dla waszych następczyń może nie dość znajomych.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin