Fisher J. - Okiem psa. Poradnik psiej psychologii.pdf

(34109 KB) Pobierz
John Fisher
OKIEM PSA
PORADNIK PSIEJ PSYCHOLOGII
Przekład
Państwowe
ANNA REDLICKA
Leśne
Wydawnictwo Rolnicze i
OD
TŁUMACZA
Pies, udomowiony przez
człowieka
przed
tysiącami
lat, bardzo
szybko
stał się czymś więcej
niż
zwyczajnym
zwierzęciem
gospodarskim.
Był
pomocnikiem
,
nieodłącznym
towarzyszem
polowań,
po
prostu
przyjacielem. Ten
trwający
przez
wieki
bardzo bliski kontakt
spowodował,
że
niemal
zapomniano o
jego pochodzeniu
od
dzikiego
drapieżcy
.
Dama
pieszcząca
miniaturowego
pudełka
-
pisze
Fisher -
ze
zgrozą
odrzuciłaby
sugestię
,
że
w
drobnym
ciałku
jej pupila
drzemią uśpione
instynkty
wilka.
Rzeczywiście
dzisiaj
rzadko
o tym
pamiętamy.
Dobry pies
był
przez
wieki powodem
do dumy.
Toteż
wieczorami,
przy dzbanie
wina,
opowiadano
niestworzone historie,
których bohaterem
był
pies
-
mądry
ponad
miarę
,
sprytny
i
przemyślny.
Z
czasem
okazywało się, że
jeden potrafi
liczyć
,
inny
podawać
panu
ogień,
jeszcze
inny
kradł węgiel
,
by
jego
ukochany
pan
nie
zamarzł
z zimna.
Opowiadano
też
o psach,
które
rannych
towarzyszy
prowadziły
prosto do lekarza
weterynarii po pomoc. Wrodzonym
przymiotom psa
dodawano
coraz
to
więcej
cech czysto
ludzkich.
Od dawna
też
pisano
dydaktyczne
bajki, w
których
typowo
ludzkie zalety i
przywary
przypisywano
zwierzętom
.
Często
ich
bohaterem
bywał
pies,
przedstawiany
jako
uosobienie
wierności
i
lojalności,
choć
czasem
i niewolniczego
poddaństwa.
Antropomorfizację
psa doprowadzono
do
szaleństwa
w
Hollywood.
Po sukcesie
Lassie,
producenci
często sięgali
po
"psie
tematy"
,
stawiając
przed
czworonożnymi
bohaterami coraz
trudniejsze
zadania,
często stojące
w
rażącej sprzeczności
z
wrodzonymi
predyspozycjami psa.
W
rezultacie
widzowie otrzymywali
przesłodzony
obraz,
na którym psy
odbierają
telefony
lub
ratują
życie
dzieciom
w
zupełnie
nieprawdopodobnych
okolicznościach, choćby stosując
sztuczne
oddychanie czy
masaż
serca.
Nic
dziwnego,
że
karmieni
taką
"wiedzą"
od
najwcześniejszych
lat
zapomnieliśmy
o
prawdziwej
naturze psa.
Konsekwencje
tego
fatalne
.
Oczekiwania
i nadzieje
właściciela rozmijają się
zupełnie
z
faktycznymi
możliwościami
psa.
Właściciel bądź
rezygnuje
z
posiadania
czworonoga,
bądź
morduje
się
przez
kilkanaście
lat z rozwydrzonym potworem,
stanowiącym
zagrożenie
dla
wszystkich
wokoło
.
Książka
ta
jest
pierwszym
w
Polsce przewodnikiem psychologii psów,
mającym
pomóc
właścicielom
w wychowaniu
miłego, posłusznego
zwierzęcia
ku
obopólnej satysfakcji. Bez
łamania
charakteru i stosowania
przemocy. Fisher
obala wiele
mitów i
przesądów,
głęboko
zakorzenionych w
powszechnym mniemaniu - zaiste nie
łatwe
to zadanie, nie ma
bowiem
nic
trwalszego
niż
powszechnie
uznane
sądy
.
Bardzo ciekawe
są rozważania
autora o
wpływie
diety na zachowanie
psów.
Nie
wszystkie z
wymienionych
karm
są już
na naszym rynku,
ale warto
wiedzieć
,
jaki
wpływ
na
organizm
zwierzęcia
mogą mieć
poszczególne
składniki pożywienia.
Wiele
miejsca
poświęca
autor
leczeniu homeopatycznemu, jednak
radziłabym
powstrzymać
się
od sprawdzania
działania
tych
leków - lekarze
weterynarii
mają pełne ręce
roboty z
naprawieniem
błędów
domorosłych
znachorów. Bywa,
że
na
skuteczną
pomoc jest
już
za
późno.
Wszystkim
hodowcom polecam natomiast
rozdział
o
kształtowaniu
się
charakteru szczeniaka.
Jakże
często, ogarnięci chęcią
wyhodowania
pięknego
psa,
zapominaj
ą
o tym
,
że
sukces na
wystawie
to
pięć
minut
radości,
a
z psem przebywamy
dwadzieścia
cztery
godziny
na
dobę
przez
wiele
lat.
Na
ogół
nabywcom nie
zależy
wcale
na
wystawach, oni
chcą
mieć
po
prostu wiernego
przyjaciela.
Z tej
książki
dowiedzą się
jak
wybierać
szczeniaka, aby codzienne
życie
z nim
było
przyjemnością,
a
me
męczarnią
WPROWADZENIE
Cz.y
jest przyjaciel równy mu,
co
ścieżkę
wskaże
ci.
Uczciwe
serce, wiemy
druh,
duch wielki w
oczach
l
śni.
Artysta
w
pracy,
w sportach
mistrz,
rodziny
i
stad
stróż.
Faworyt królów,
pieszczoch dam,
to
przecież
pies i
już!
choć ciałem
raczej
maly,
to
podbił
on
świat
caly„.
Wiersz
ten
jest
urocz.ym
hołdem
wyrażającym
uwielbienie milionów
ludzi
dla
nieodłącznego
towarz.ysza,
dzielącego
z
nimi dom i los
-
psa.
"Przewodnik
wskazujący ścieżki"
-
prz.ywodzi
na
myśl
psa przewodnika
wiodącego ślepca.
"W
pracy swej
artysta"
to
choćby
border
collie
pędzący
stado
owiec.
"Strażnik
rodziny
i
stad"
-
toż
to
owczarek
niemiecki
stróżujący
u furtki
czy
bobtail czujnie
obserwujący obejście.
Psy
z
łatwością
spełniają
nie tylko te zadania,
ale
też
wiele, w
iele
innych. Pozwala nam to
przypuszczać, że
rozumiemy te
zw
ierzęta
z
taką
samą
łatwością,
jak one
pojmują,
czego od
nich
oczekujemy. Ale czy
naprawdę
rozumiemy
psy?
Podejrzewam
,
że
jednak
nie.
Co
w
ięcej
,
powstaje pytanie,
czy
psy
rzeczywiście rozumieją
nas? I
znów
obawiam
się, że odpowiedź
brzm
i -
nie.
Kiedy jednak
zupełnie
bezstronnie zastanowimy
się,
czym
właściwie
jest
pies,
łatwo zauważymy
,
jak
naiwne
jest
przypisywanie mu ludzkiego
systemu
wartości
czy
ludzkiego
sposobu
rozumowania
w
postępowaniu.
Ta
ksią żka
ma za zadanie pomóc
w zrozumieniu
psa takim
,
jaki
on jest w
rzeczywistości.
Kiedy nauczymy
się
,
jakie
psie motywacje,
system
wartości,
dlaczego
postępuje
tak,
jak
postępuje
i
w jaki sposób
się
uczy,
wtedy
nasze
stosunki z czworonogim
przyjacielem
staną się
w
pełni
satysfakcjonujące.
Niestety, nader
często
dbający
o swoich
podopiecznych
właściciele
są błędnie
informowani
o tym, jak
mają
postępować
.
Recenzowałem
ostatnio
książkę,
której autor
zalecał używanie
cienkiego,
bambusowego
pręta
przy uczeniu psa
chodzenia przy
nodze.
Prętem
tym
należy uderzać
psa
po pysku,
ilekroć
spróbuje
wysunąć się
przed
przewodnika.
Ten
sam autor
ma
prostą
receptę,
jak
oduczyć
psa przyjmowania
smakołyków
od obcych.
Otóż
w
kawałek
mięsa należy
zawinąć
ni mniej ni
więcej
tylko
pinezkę,
tak
aby ostry szpikulec
wystawał
nieco na
zewnątrz
.
Kiedy
pies
spróbuje
zjeść smakołyk,
ukłuje
się
w
nos!
Z podobnym skutkiem
można
u
żyć
widelca. Ostre
zęby
wystające
podstępnie
ponad
smaczny
kąsek
skutecznie
mają
zniechęcić psinę
do przyjmowania
czegokolwiek
do
jedzenia od obcych. Na
okładce
tego
dzieła
widnieją
nazwiska
wielce czcigodnych
i
zasłużonych
kynologów, którzy
poniewczasie
odżegnują
się
od jego
treści. Książka
jest atrakcyjnie wydana, a jej cena
nader umiarkowana.
Moj
ą
negatywną recenzję pominięto
milczeniem
,
a
książka
jest
dostępna
tak
w sklepach,
jak
w
bibliotekach.
Jakże
wiele szkody ta ogólnie
dostępna
publikacja
wyrządzi
dbałym
o
psy
właścicielom
i ich
podopiecznym,
którzy
zechcą
oprzeć się
na
"fachowej"
literaturze!
Jako
psi behawiorysta
upatruj
ę
źródła
większości
problemów, jakie
mają
właściciele
ze
swoimi
psami, w
fałszywym
rozumieniu
normalnego
psiego
zachowania.
Zdarzają
się,
bez
wątpienia,
psy
o chwiejnej
psychice i
złym
temperamencie, u których
cechy
te
uwarunkowane genetycznie,
ale
ich liczba jest znacznie
mniejsza
niż
wskazywałaby
liczba
eutanazji, dokonywanych
z
wymienionych
powodów.
Nie zawsze
też
wina
złych
psich
zachowań
spoczywa jedynie
na
właścicielu.
Twierdzenie,
że
"nie
ma
głupich
psów,
tylko
źli właścicie
le
"
niekoniecznie musi
prawdziwe.
Dlaczego psy
objaw
iają
czasem
zaburzenia zachowania, które
z pozoru
wydają się być
nie
do
rozwiązania? Czytając
książkę
przekonacie
się,
jak
wiele
okoliczności
trzeba
wziąć
pod
uw
agę
przed
postawieniem
diagnozy, czy
to
pies jest
przebiegłym
szelm ą,
czy
też
właściciel głupcem
.
Książka
podzielona jest na trzy
częśc
i
. Część
pierwsza
wyj aśnia
zachowania psów i
ich
przyczyny.
Druga
traktuje
o
najczęściej
występujących
zaburzeniach
zachowania
psów
i
sposobach
ich
rozw
iązywania.
Część
trzecia
to
łatwy
w
użyciu
przewodnik
dla
tych,
którzy
mają
kłopoty
z zachowaniem
się
ich
podopiecmych.
Jako
właściciel,
trener, wystawca
i
sędzia
mam
doskonale blaski
i cienie, jakie
przynosi zajmowanie
się
trudnymi
zwierzętami.
Wiem
też
doskonale,
że
w
iele z
tych
problemów
m
ożna rozwiązać
,
o
ile
uda
się ustalić
jakie
ich
przyczyny.
Tylko
wtedy, gdy rozum
iemy
w
jaki
sposób
pies
s
uczy,
będziemy
w
stanie
nauczyć
go
praw
idłowego
reagowania
na nasze komendy,
co
zdecydowanie
różni
się
od wpajania
mu
naszego
systemu
wartości.
Aby
postępować
właśc
iwie,
musimy
spojrzeć
na
życie
psa
w
ludzkim
stadzie
z
jego
punktu
widzenia.
Innymi
słowy
musimy
zacząć
myśleć
jak pies!
być
CZĘŚĆ/
CZYM JEST PIES?
1
POCHODZENIE PSA
W
książce
zapisów
miałem
zanotowane
poniedziałek,
9
rano
-
pani Gort z
dwuletnim
samcem
rottweilerem
-
agresywny w stosunku do ludzi.
"
Cóż
za radosny
początek
nowego tygodnia"
-
zdążyłem
pomyśleć,
a
już
usłyszałem
zajeżdżający
samochód.
Zupełnie
wtedy me
przypuszczałem,
jak
ważny
będzie
ten
przypadek
dla dalszej mojej
działalności.
To
on
uświadomił
mi,
że
w
leczeniu
zaburzeń
beha-wioralnych
znacznie
ważniejsze
jest ustalenie
przyczyn
złego
zachowania,
niż
koncentrowanie
s
i
ę
li
tylko na objawach.
Kiedy
wyszedłem,
aby
pow
itać
moich
pacjentów,
uderzył
mnie widok kruchej starszej pani,
dobrze
po
sześćdziesiątce
,
trzymającej
się
zderzaka i
desperacko
usiłującej
utrzymać s
na
nogach.
Od razu
zobaczyłem
przyczynę
tych rozpaczliwych
wysiłków
-
w drugiej
ręce trzymała
smycz,
na
której
wisiał
wielki,
rozwścieczony
rottweiler.
Sytuację
pogarszało
to,
że
jego
złość
była
skierowana
wyraźnie
przeciwko
mnie.
Jednocześnie nawiedziły
mnie
dwie
myśli
"Czy ona
będzie
w stanie go
utrzymać"
i
"Czemu
kobieta
w
jej
wieku
wybrała
sobie tak
dużego
psa".
Żeby
nie
przedłużać
tej
historii nadmiernie
-
jakoś udało
się
psa
opanować. Okazało się
,
że
obecna
właścicielka
nie
tyle
wybrała
sobie
takiego potwora,
ile
go
odziedziczyła
.
Pani
Gort
była
gospodynią
domową
emerytowanego oficera. Rudi,
bo tak
nazywał się
pies,
był
jego
własnością.
Kiedy pan
zmarł,
zapisał
swojej gospodyni w
testamencie zarówno
dom, jak
i
rottweilera.
Zapisowi
testamentowemu
towarzyszyła
instrukcja,
że
Rudiemu
nie
może
zbywać
na niczym
.
Nie
minęło
wiele czasu, a
Rudi
okazał się nieznośny.
Pani
Gort
przypuszczała,
że przydałoby
mu
się
trochę ćw
iczeń
.
A
le
kiedy
tylko
wstałem
,
by
przygotować
dla nas
herbatę,
Rudi
szarpnął się
tak,
że
pani
Gort
znalazła się
na
podłodze
razem
z
krzesłem
.
Stało się
oczywiste,
że
jakikolwiek
trening jest
ostatnią
rzeczą,
na
którą
m
iałby
ochotę.
Na
szczęście
pani Gort
udało
się utrzymać
smycz,
nie
jestem
bowiem
wcale pewien, czy Rudi
wstał
z
miejsca
tak
gwałtownie,
aby pomóc
przynieść
mi
filiżanki. Mieliśmy
tu do czynienia z
sytuacją,
kiedy
po
śmierci
swego pana Rudi
był
jedynym
dorosłym
samcem w
domu.
Z racji wieku
i
kondycji
pani
Gort
nie
była
w stanie
zapewnić
mu
niezb ędnej
porcji
codziennych
ćwiczeń.
Ponadto,
stosuj ąc się
do
ostatniej woli
właściciela,
staruszka
zapewniała
psu
trzy
razy
dziennie
porcję świeżego
mięsa.
Zanim cokolwiek
można było
postanowić
,
Rudi
musiał
na powrót
znaleźć
się
pod
kontrolą.
Ograniczenie jego
praw
w domu
i
odebranie pewnych
przywilejów
miało
prowadzić
do
zaakceptowania
przez
niego nowych
reguł
postępowania.
Pomóc
miała
jednocześnie
wprowadzona zmiana diety
na mniej
energotwórczą
i
niskobiałkową.
Pewną
sumę
pieniędzy
trzeba
było wydać
na
zaangażowanie doświadczonej
w
postępowaniu
z psami
osoby,
która
zapewniłaby
psu
codzienną
porcję
ruchu,
zabierając
go na
długie
spacery.
Miały
one
spożytkować
nadmiar
energii
i
dostarczyć
nowych
bodźców
psychicznych,
rozpraszając nudę
.
Doradzane
długie
spacery
miały
na celu ograniczenie
nadmiernie
rozwiniętego
instynktu terytorialnego
Rudiego i,
według
mojej
opinii,
było
znacznie sensowniej szym sposobem wydawania
pieniędzy
niż płacenie
gigantycznych, cotygodniowych rachunków
u
rzeźnika.
(Wszystkie elementy
mojej
porady
zostaną później
omówione
dokładniej).
Ten nowy
sposób
postępowania
z
Rudim
przyniósł
spodziewane
rezultaty
w bardzo krótkim
czasie. Rudi
stał się miłym
,
delikatnym w
obejściu
olbrzymem
,
jak
zresztą
większość
przedstawicieli
tej
rasy. Nie
sądzę,
aby podobnie
dobre
rezultaty
udało się
uzyskać
,
próbując
konwencjonalnych
metod tresury
ze znudzonym, przekarmionym
i
pełnym niespożyt-kowanej
Zgłoś jeśli naruszono regulamin