Na łeb na szyję (całość).pdf

(1461 KB) Pobierz
Robert Hansen
Na łeb na szyję
wersja 1.2 (01/03/2018)
Taunton 2018
Copyleft: Cc-by-sa-4.0
Robert Hansen – Na łeb, na szyję
Robert Hansen – Na łeb na szyję
Wydanie w wersji 1
Taunton Super Duper Press
Londyn – Bridgwater – Taunton 2018
nr 08/2018
Uwaga. Niniejsza wersja jest wersją roboczą i może nie zawierać całości utworu.
Przed przeczytaniem sprawdź na
http://chomikuj.pl/trujnik
, czy jest dostępna
najnowsza wersja utworu.
Copyleft
Cc-by-sa-4.0
Niniejszą powieść udostępnia się na wolnej licencji Cc-by-sa-4.0
Oznacza to, że powieść można przetrzymywać na nośnikach elektronicznych, a także
publikować w wersji elektronicznej i drukowanej tak w części, jak i w całości na
takich samych zasadach i z podaniem źródła.
Fotografia na okładce
Wikimedia Commons, lic. Cc-by-sa-3.0, autor KazimierzP
Projekt okładki – kicior, omik
Skład i konwersja – kicior
Dobre słowo – miśor
Wszelkie czynności związane z powieścią (edycja, korekta, skład) wykonano na
komputerze z użyciem systemu operacyjnego GNU Linux i przy użyciu
oprogramowania na wolnych licencjach.
Niniejszy utwór jest dziełem wyobraźni autora. Postaci w powieści są fikcyjne, a
wszelkie podobieństwo do rzeczywistych jest przypadkowe i niezamierzone.
Niemniej jednak sporo tu opisanych wydarzeń rzeczywiście miało miejsce w takiej
czy innej konfiguracji.
1
Robert Hansen – Na łeb, na szyję
1.
Tak naprawdę nie chciałem jechać z ojcem do Szklarskiej Poręby na te cholerne
narty. Sam jeździ jak ostatnia ofiara, bo jak może jeździć czterdziestolatek z
brzuszkiem i o wadze ponad stu kilogramów? Nie jest żadnym sportowcem a
zwykłym inżynierem, częściej zza biurka niż na budowie. Nie wszystko to tłuszcz,
sporo zdrowego mięśnia na nim jest, zdrowego ale niegimnastykowanego. A ten uparł
się. "Zrobię z ciebie mężczyznę". Miałem gdzieś jego chęci i zamiary, niestety to on
miał decydujące zdanie, a kłócić się z nim nie będę. Jestem za młody i za głupi, by z
nim wygrać. No i w efekcie wylądowaliśmy w Szklarskiej, w pensjonacie w
dwuosobowym pokoju, ale takim, że mój własny w Poznaniu jest większy. Już
pomijam, że spanie z ojcem w jednym pokoju jest wątpliwą atrakcją. O dziesiątej
gaszenie światła, nie wspominając już o braku intymności. Właśnie niedawno
odkryłem rozkosze zabawy siusiakiem i, niestety, na jakiś czas będę musiał o tym
zapomnieć. Nic jednak nie wyszło z tych przyrzeczeń, po prostu to było silniejsze ode
mnie. Starałem się jedynie, by robić to możliwie cicho, nie przeszkadzało mi nawet
trzęsące się łóżko, byle by nie budzić ojca. Jego poglądy na większość spraw są
dorosłe i ciężko mi je akceptować.
Proces robienia ze mnie mężczyzny na nartach trwał dwa i pół dnia. Trzeciego dnia
ojciec uparł się, że dwa dni "oślej łączki" w zupełności mi wystarczą i zabrał mnie na
normalny stok, Lollobrigidę. Pierwsze dwa zjazdy jakoś zaliczyłem, trzeci skończył
się dla mnie na połowie stoku i z potwornym bólem w obu rękach. Za trzy godziny
miałem się dowiedzieć, że mam złamane oba nadgarstki.
– Bo jeździsz jak dupa – skwitował najlepszy ojciec świata, gdy lekarz ogłosił mu
diagnozę. W każdym razie moja obiecująca kariera narciarska skończyła się jeszcze
szybciej niż zaczęła.
– Nie zamierzam z twojego powodu odwoływać urlopu – oświadczył ojciec
stanowczo – i nie zamierzam wracać do Poznania.
To akurat rozumiałem, od pewnego czasu był na stopie wojennej z moją mamą a swą
żoną. Co prawda nie słyszałem ich awantur, szkoda, posłuchałbym, ale przestali się
do siebie odzywać, a komunikowali się tylko w najważniejszych sprawach. Wyjechał
głownie, by odpocząć od zatęchłej domowej atmosfery, wziął mnie a matka nie
protestowała. Mnie samego nikt o zdanie nie pytał, a szkoda, bo odesłałbym ojca w
cholerę.
2
Robert Hansen – Na łeb, na szyję
Ze szpitala wróciliśmy późnym południem. O jakiejś siódmej ojciec przypomniał
sobie, że od rana nic nie jedliśmy i nagle zdał sobie sprawę, że mój stan absolutnie
wyklucza obsługę sztućców. Obowiązek karmienia mnie przyjął jednak mężnie i
podczas kolacji, przyniesionej ze stołówki na górę, nie powiedział ani słowa.
– Ale toaletę będziesz musiał obsługiwać sam – powiedział. – Nie mam zamiaru cię
podcierać.
Nie musiał. Pierwsze próby wypadły nawet pomyślnie. Ból jednak nie minął mimo
tabletek, które zapisał lekarz. Długo nie mogłem zasnąć, leżałem w łóżku i
przeżywałem cały ten cholerny dzień. I wtedy zdarzyło się coś, czego zupełnie nie
przewidziałem: wielkie cielsko ojca przewróciło się na łóżku, pokrywająca go kołdra
wykonała dziki lot w powietrzu i spadła na ziemię. Mimo ciemności pokój był
oświetlony lampą z podwórza, nie potrzebowałem więc specjalnie wytężać wzroku,
by obserwować to, co się będzie działo. Ciemne kontury poruszały się w sposób,
który mógł znaczyć tylko jedno: tatusiek zabrał się za męczenie swojego malucha. Co
prawda widziałem go kilka razy w stroju Adama, nigdy jednak pobudzonego. Teraz
mogłem ocenić wielkość jego narządu, zwłaszcza że po kilku ostrych posuwistych
ruchach nagle ujął członka u nasady i wykonał kilka ruchów wahadłowych. Byłem
zbyt zaszokowany, by cokolwiek o tym myśleć, natomiast mój mały zareagował
żywo i gwałtownie. Tak, tylko co z tego, skoro moje ręce były zupełnie nie do
użytku. W pierwszym odruchu chciałem odwrócić się do ściany, ale jak to zrobić
mając wyłączone z użytku ręce? Poza tym sam widok był pociągający, jeszcze nigdy
nie widziałem nikogo zachowującego się w ten sposób. No i w końcu… chciałem
mieć na tatuśka jakiegoś haka. Tak, wiem, że to złe, ale… No i męczyłem się
straszliwie, oglądając ten teatrzyk cieni przy oknie. Lewa ręka, którą zawsze
wykorzystuję do różnych niemoralnych zachowań, była umocowana na długiej
szynie, praca co prawda na krótkiej, ale dalej nie mogłem zrobić tego, co chcę. Ojciec
zaś dochodził i zaczął sapać, pewnie przekonany, że już śpię. Sapanie zmieniło się w
jęki, po czym ustało.
Nie wiedziałem, co o tym myśleć. Dotąd mnie to nie interesowało, jak moi rodzice
rozwiązują problem seksu, było mi wszystko jedno. Co prawda domyślałem się, że
moja matka ma faceta, ba, nawet podejrzewałem, kto nim jest, ale dla mnie to była
czysta teoria. Tymczasem sapiący ojciec nie miał nic wspólnego z teorią, był tu i
teraz. I tak samo krępował mnie, jak podniecał.
3
Zgłoś jeśli naruszono regulamin