Słowiańska moc, czyli O niezwykłym wkroczeniu naszych przodków na europejską arenę.pdf

(1740 KB) Pobierz
Spis treści
Wstęp – Ekscytująca zagadka
Część I – Wyjście z Ciemnego Lasu
Kochankowie Wielkiej Niedźwiedzicy
Głośny debiut
Zagubiona prakolebka
Strażnicy Bursztynowego szlaku
Zaskakujący rodowód
Wielcy zdobywcy
Surowi nauczyciele
Pobratymcy z północy
W stronę Rusi
Wikingowie u źródeł Polski
Wyspa łowców niewolników
Jak mogło nas nie być
Przygoda na wschodzie
Część II – Zapomniane źródła mocy
Wilcze plemię
Grzybowy lot
Wycieczka do słowiańskiej nawi
Sposób na zdrowie
Niezwykłe słowianki
Jak walczyli
Wspaniali kłamcy
Jacy byli
Kalendarium językowego i kulturowego formowania się Słowian
Literatura wybrana
B
lisko dwieście lat temu Wawrzyniec Surowiecki (1769–1827), twórca
polskiego słowianoznawstwa, sformułował w rozprawie
Śledzenie
początku narodów słowiańskich
problem, który do dziś stanowi wyzwanie
dla badaczy początków Słowiańszczyzny. Napisał: „Jak w swoich początkach,
tak w nadzwyczajnem swojem rozpostarciu po ziemi, naród Słowiański jest
zagadką, której dotąd nikt jeszcze należycie nie rozwiązał. Zaledwie
posłyszano o Antach i Slawinach, kiedy nawalne ich roje zaymowały już
rozległe krainy na wschód, na północ i na zachód cesarstwa greckiego
(Bizancjum). Od wschodnich krańców Bałtyku do Pontu (Morza Czarnego)
i Adryatyku; stamtąd przez Dunay do źródeł Menu i ujścia Elby. (...)
Rzuciwszy okiem na niezmierne przestrzenie tych krajów, zdaje się
niepodobieństwem, ażeby jeden naród w tak krótkim czasie zdołał zagarnąć
wszystkie i okryć je swoją ludnością (...). Opanowanie połowy Europy przez
tak liczny naród mnieyby zadziwiało, gdyby przy zwyczajnych środkach,
ze zwyczajnych pobudek było dokonane. Wiadomo, czego dokazać może lud
natchniony żądzą łupiestwa i kierowany dzielną wolą jednego. Dzieje
świata ukazują nam niemało przykładów wielkich podbojów, lecz żaden
z nich nie może być zastosowany do Słowian. Kiedy inne narody skojarzone
spólnością sprawy i rządu rzucały się jednocześnie i w ścisłych szeregach
na upatrzonych nieprzyjaciół; Słowianie podrobieni na osobne pokolenia,
bez związków wzajemnych, występowali w małych gromadach, w osobno
obieranych chwilach i w oddzielnych stronach świata. Tamte, ulegając woli
i rozkazom udzielnego wodza, szły wszędzie za jego skinieniem; Słowianie
przy rządach gminowładnych nim się skłonili do przedsięwzięcia jakowego,
ważyli wprzódy korzyści, których się z poświęcenia drogiey spokojności
spodziewać mieli. Nareszcie inne zdobywcze narody wprawione do życia
wojennego przelatywały z mieysca na mieysce w przerażających tłumach,
szukając nieprzyjaciół na to tylko, żeby ich gnębić i wydzierać gotowe łupy;
Słowianie nieustraszeni z oręża, łagodni z przyrodzenia, przez wolne
wędrówki szukali jedynie ziemi, którą by potem własnego czoła upłodnić
mogli. Zdaje się, że same losy, sprzyjając ich postępkom i zamiarom, chciały
je uwieńczyć trwałemi skutkami; bo kiedy owe najezdnicze ludy wyginęły
razem z prochami swoich łupów, Słowianie, ocaliwszy przez wszystkie burze
niespokojnych wieków raz odzierżone siedliska, doczekali się szczęśliwey tey
pory, która im rokuje na zawsze stały byt i znaczenie”
.
Pomijając romantyczny, powszechny zarówno w czasach Surowieckiego,
jak i obecnie, obraz pierwotnych Słowian jako ludzi miłujących pokój
i uwielbiających pracę na roli, zauważmy, że autor stawia pytanie
najważniejsze w całych dziejach tego wielkiego odłamu Indoeuropejczyków.
Jak to się stało, że lud, o którym cywilizowany świat usłyszeć miał dopiero
w pięć wieków po narodzeniu Zbawiciela, o którym starożytni Grecy
i Rzymianie zgoła nic nie wiedzieli poza kilkoma fantastycznymi plotkami,
dokonać mógł tak wielkich podbojów, a później utrwalić te zdobycze
na tysiąclecia? Gdzie wcześniej przebywali ci wielcy zdobywcy
i kolonizatorzy, gdzie kształtowała się ich moc, gdzie formowała się masa
krytyczna, która – nagle uwolniona z ograniczeń – dokonała tak wielkiego
dzieła. I jaką niezwykłą tajemnicę życia posiąść musieli Słowianie, aby takie
przedsięwzięcie zakończyć mogło się sukcesem.
Pytania te sformułował Surowiecki następująco: „Badacze dziejów świata
zastanawiając się nad niesłychanym tym wylewem narodu Słowiańskiego
nieznanego przedtem ani z imienia, ani z posady, pytali się ze zdumieniem,
i dotąd jeszcze pytają: Skąd się wziął? Gdzie wzrastał? Gdzie ukrywał
do ostatniey chwili swój ród i potęgę? Te nieprzeliczone roje jego ludu nie
mogły się ani wyśliznąć, ani utaić na rozwidnionych już przestrzeniach
Europy”
.
Zagadnienia te do dziś stanowią największą tajemnicę Słowian.
Zagadkowa jest błyskawiczna i doniosła kariera naszych przodków, przejście
od kulturowej prostoty i pierwocin organizacji społecznej do form
i osiągnięć obowiązujących wówczas w cywilizowanej Europie
i decydujących o jej rozkwicie. Przychodząc z odległych jej peryferii, żyjąc
daleko od jej centrów, Słowianie potrafili szybko nadrobić opóźnienia i zająć
godne miejsce w rodzinie europejskiej. Okazali się chętnymi i pojętnymi
uczniami w trudnej sztuce postępu. Zwracali na to uwagę historycy, chwalili
poeci, jak Adam Mickiewicz, który w pierwszym ze swych paryskich
wykładów, wygłoszonym 22 grudnia 1840 roku, powiedział, iż: „Żądza
zbliżenia się do reszty Europy, zawarcia ścisłych związków z ludami Zachodu
nigdzie nie jest tak powszechna i żywa jak w rodzie słowiańskim” On też
.
w wykładzie VI napisał o Słowianach: „W ciągu tysięcy lat dzieje ich leżą
w pomroce; musimy zbierać nieliczne rozproszone nazwy,
we wspomnieniach ludów obcych szukać wieści o przeszłości tego
niezliczonego ludu. On sam nie posiada wcale historii, bo historia to
przeszłość ludu zorganizowanego w cesarstwo lub królestwo, ludu
posiadającego państwo, Słowianie zaś żyli zawsze tylko w stanie osad
rozproszonych. Ich właściwa historia zaczyna się z chrześcijaństwem. (...)
Umysł tego ludu – ciągnął poeta – nie był powołany do pracy nad
dociekaniem zagadnień, które dla niego nie istniały. Religia ich pozostawała
w stanie wierzeń jedynie. Posiadali wierzenia religijne, nie mieli słowa
religijnego, słowa, które głosi prawdy wyższego rzędu, a które wywodzone
bywa z natchnienia sił nadprzyrodzonych. Dlatego lud ten nie mógł się
skupić około jednego słowa i nigdy nie można go było popchnąć w jakimś
kierunku, na przykład do wypraw wojennych, do osiągnięcia jakiegoś
rozległego a tajemniczego celu. Oto jedna z przyczyn, dla których Słowianie
nigdy nie byli zdobywcami, a nawet w okresie przed przyjęciem
chrześcijaństwa nigdy nie byli plemieniem wojennym...”
.
W tej ostatniej kwestii nasz narodowy poeta mylił się bardzo, gdyż
w rzemiośle i przedsięwzięciach wojennych Słowianie na początku swej
europejskiej kariery, a także później, radzili sobie nie gorzej niż inne nacje,
Zgłoś jeśli naruszono regulamin