Cast Phillis Christine - Dom Nocy 01 Naznaczona.txt

(480 KB) Pobierz
Cast Phillys Christine - Dom Nocy 01 Naznaczona
ROZDZIAŁ PIERWSZY


      Kiedy mylałam, że tego dnia już nic gorszego nie może mnie spotkać, zobaczyłam stojšcego przy mojej szafce chłopaka nie z tego wiata. Kayla jak zwykle trajkotała bez sensu i nawet go nie zauważyła. Na poczštku. Właciwie nikt go nie zauważył do momentu, w którym przemówił, co niestety wiadczy też o tym, jak bardzo jestem nieprzystosowana.
Zoey, jak Boga kocham, Heath wcale się tak znowu nie uchlał po meczu. Nie bšd dla niego taka okrutna.
Aha, no pewnie  odpowiedziałam na odczepnego.
I zaczęłam kaszleć. Czułam się okropnie. Chyba dosięgła mnie przypadłoć, którš pan Wise, nasz biolog, niele poršbany, okrela mianem dżumy nastolatków". Gdybym umarła, przynajmniej ominšłby mnie sprawdzian z geometrii. Nic innego nie może mnie ocalić.
	Zoey, daj spokój, ty mnie nawet nie słuchasz. Mylę, że on obalił najwyżej cztery, no powiedzmy: szeć piwek, a do tego, ja wiem?... ze trzy lufki. Nie więcej. Przecież nie o to chodzi. Pewnie by nie wypił ani jednego, gdyby twoi beznadziejni starzy nie kazali ci wracać do domu zaraz po meczu.
Wymieniłymy porozumiewawcze spojrzenia, tym razem absolutnie zgodne co do tego, że spotkała mnie wielka niesprawiedliwoć ze strony mojej mamy i ojciacha, za którego wyszła trzy lata temu, co wydaje się wiecznociš. Tymczasem Kay dalej trajkotała.
A do tego była okazja, by co przecież uczcić. Wiesz, że pokonalimy Unię?  Kay potrzšsnęła mnie za ramię i popatrzyła mi z bliska w oczy.  Słuchaj, twój chłopak.
Mój prawie chłopak  poprawiłam jš, z trudem powstrzymujšc się, by nie zakaszleć jej prosto w twarz.
Wszystko jedno. Heath jest rozgrywajšcym, więc jasne, że ma co uczcić. Chyba od stu lat Broken Arrow nie wygrało z Uniš.
Od szesnastu.  Z matmy jestem noga, ale w porównaniu z matematycznš tępotš Kayli wychodzę na geniusza.
Wszystko jedno. Ważne, że czuł się szczęliwy. Mogła mu odpucić.
Ważne, że chyba już po raz pišty w tym tygodniu daje plamę. Bardzo mi przykro, ale nie mam zamiaru spotykać się z chłopakiem, którego dwa główne cele życiowe to grać w piłkę w szkolnej drużynie i wypić duszkiem szeciopak, po czym się nie wyrzygać. Nie mówišc już o tym, że od takich iloci piwska stanie się grubasem.  Przerwałam, żeby się wykaszleć. Trochę mi się kręciło w głowie, z trudem łapałam powietrze po ataku kaszlu. Ale Traj-Kayla nawet tego nie zauważyła.
Co ty! Heath gruby! Jako tego nie widzę. Udało mi się uniknšć następnego ataku kaszlu.
Całowanie się z nim przypomina ssanie przesšczonej alkoholem skarpety. Kay skrzywiła się.
Fuj, obrzydliwe. Szkoda, bo taki z niego przystojniak.
Wzniosłam oczy do nieba, nawet nie starajšc się ukryć, jak bardzo mnie drażni, że taka jest powierzchowna.
	Robisz się straszna zrzęda, kiedy tylko co ci dolega. W każdym razie nie masz pojęcia, jaki się wydawał nie szczęliwy, gdy potraktowała go jak powietrze podczas lunchu. Nie mógł nawet.
Wtedy go zobaczyłam. Faceta nie z tego wiata. Dokładniej mówišc: nie z tego wiata" dla mnie znaczy, że on nie należy do wiata żywych ludzi, jest raczej kim odrodzonym, przywróconym życiu. Co w tym rodzaju. Uczeni co innego mówiš, ludzie co innego, a w końcu chodzi o to samo. Nie miałam wštpliwoci, kim jest, a nawet gdybym nie czuła bijšcej od niego potęgi i mroku, nie mogłam nie dostrzec jego Znaku  wyrytego na czole cienkiego jak rogalik półksiężyca w szafirowym kolorze, a do tego punkcikowy tatuaż wokół niebieskich oczu. To był wampir. Gorzej: to był Tracker. Cholera, stał przy mojej szafce.
	Zoey! Ty mnie w ogóle nie słuchasz!
Wtedy Tracker wypowiedział sakramentalnš formułę, a jego słowa miały uwodzicielskš moc, obiecujšc niebiańskie rozkosze, wabišc smakiem owocu zakazanego, jak czekolada zmieszana z krwiš.
	Zoey Montgomery! Królestwo Nocy cię wzywa, mierć będzie twoimi narodzinami. Noc zwraca się ku tobie. Usłysz jej wołanie. W Domu Nocy odnajdziesz swoje przeznaczenie!
Podniósł rękę i wycišgnšł w mojš stronę długi palec. Ból przeszył mi czaszkę, Kayla wrzasnęła.
Kiedy olepiajšce płatki przestały wirować mi przed oczyma, zobaczyłam bladš jak mierć
Kaylę, która  skamieniała  wpatrywała się we mnie tępo.
Jak zwykle wypowiedziałam pierwszš lepszš myl, jaka mi przyszła do głowy:
 Kay, za chwilę oczy wyskoczš ci z orbit.
 On cię Naznaczył! Zoey! Masz na czole Znak!  Przytknęła do ust trzęsšcš się rękę, próbujšc bezskutecznie powstrzymać szloch.
Wyprostowałam się i znów zaczęłam kaszleć. Głowa mi pękała z bólu, potarłam miejsce na czole między brwiami. Szczypało mnie jak po użšdleniu osy, a pieczenie rozchodziło się wokół oczu, na policzki, twarz całš. Chciało mi się wymiotować.
	Zoey!  Kayla rozpłakała się na dobre.  O Boże, przecież ten facet to był Tracker, wampir!  mówiła, pochlipujšc.
Mrugnęłam parę razy z wysiłkiem, usiłujšc pozbyć się upiornego bólu głowy.
	Kay  powiedziałam łagodnie  przestań płakać. Wiesz, że nie cierpię, jak płaczesz.
	Wycišgnęłam ku niej ręce, by objšć jš pocieszajšcym gestem. Bezwiednie odskoczyła ode mnie.
Nie mogłam w to uwierzyć. Po prostu odskoczyła, jakby się mnie bała. Musiała zauważyć, że sprawiła mi przykroć, bo natychmiast uruchomiła cišg swojego trajkotania.
	O Boże, Zoey, co ty teraz zrobisz? Przecież nie możesz tam ić. Nie może stać się jednš z nich. To niemożliwe! Z kim ja bym chodziła na mecze?
Ale przez cały czas swojej tyrady nie przysunęła się do mnie ani na centymetr. Zdusiłam jednak w sobie dławišce uczucie przykroci, które groziło wybuchem płaczu. Oczy natychmiast mi obeschły, miałam niezłš zaprawę w tłumieniu łez. Szczególnie ostatnie trzy lata stanowiły dobrš okazję do doskonalenia się w tej sztuce.
	Nie martw się. Jeszcze się nad tym zastanowię. Może zaszła tu.  jaka straszna pomyłka  skłamałam.
Nie mówiłam normalnie, słowa po prostu same wychodziły z moich ust. Wyprostowałam się, nadal skrzywiona z bólu. Rozejrzałam się wokoło i stwierdziłam z ulgš, że oprócz mnie i Kay w holu matematycznym nie ma nikogo.
Stłumiłam ogarniajšcy mnie histeryczny miech. Gdybym tak nie wariowała na punkcie tego sprawdzianu z geometrii, który miał się odbyć nazajutrz, nie zeszłabym tutaj, by ze swojej szafki wycišgnšć podręcznik, majšc płonnš nadzieję, że wieczorem zdołam się jeszcze czego douczyć. W takim razie stałabym teraz przed szkołš wraz z innymi uczniami, którzy uczęszczali do miejscowego gimnazjum  a było ich tysišc trzysta sztuk  w oczekiwaniu na szkolny autobus, wdzięcznie okrelany przez mojš starszš siostrę jako duża żółta limuzyna". Ja wprawdzie mam samochód, ale do dobrego tonu należy, by dołšczyć do tych, którzy muszš korzystać z autobusu, nie mówišc już o tym, że ma się wtedy wietnš okazję do zaobserwowania, kto kogo podrywa.
W szatni przed pracowniami matematycznymi stał jeszcze jeden dzieciak, wysoki i chudy głupek z krzywymi zębami, co mogłam sobie dokładnie obejrzeć, bo stał z rozdziawionš paszczękš i gapił się na mnie, jakbym przed chwilš wydała na wiat stadko latajšcych prosiaczków. Zakaszlałam po raz kolejny, tym razem był to mokry, paskudny kaszel. Głupek pisnšł wystraszony i uciekł w kierunku pokoju pani Day, przyciskajšc do kocistej klatki piersiowej planszę do gry w szachy. Widocznie termin zajęć kółka szachowego zmienił się na poniedziałkowe popołudnia po lekcjach.
Ciekawe, czy wampiry grajš w szachy? Czy wród nich znajdujš się też takie głupki? Albo cheerleaderki w typie lalek Barbie? Czy tworzš kapele muzyczne? Czy wród nich sš zwolennicy ruchu Emo, dziwolšgi płci męskiej, które noszš spodnie o damskim kroju i fryzury zakrywajšce pół twarzy? A może wszyscy przypominajš raczej gotów, którzy niechętnie korzystajš z mydła i wody? Kim się stanę? Gotkš? A może, co gorsza, Emo? Niespecjalnie lubię ubierać się na czarno, w każdym razie niewyłšcznie, nie nabrałam też szczególnej awersji do wody i mydła ani nie mylałam o zmianie uczesania czy o nakładaniu na powieki grubej warstwy tuszu.
Takie myli wirowały mi w głowie, gdy po raz kolejny poczułam przemożnš chęć wybuchnięcia histerycznym miechem, który przeszedł jednak w następny atak kaszlu, co przyjęłam niemal z ulgš.
	Zoey? Dobrze się czujesz?  zapytała Kayla nienaturalnie wysokim głosem, jakby kto jš szczypał. Odsunęła się ode mnie jeszcze dalej.
Westchnęłam, czujšc, że zaczyna we mnie wzbierać gniew. Przecież to nie moja wina. Kayla była mojš najlepszš koleżankš od trzeciej klasy, ale teraz patrzyła na mnie, jakbym zmieniła się w potwora.
	Kayla, to ja. Ta sama, którš byłam dwie minuty temu, dwie godziny temu czy dwa dni temu.  Zniecierpliwionym gestem wskazałam swoje czoło.  A to nie znaczy, że przestałam być sobš!
Oczy Kay znów zaszły łzami, ale na szczęcie odezwała się melodyjka z jej komórki i Madonna zaczęła piewać Material Girl". Bezwiednie rzuciła okiem na wywietlacz, by sprawdzić, kto dzwoni. Po jej minie, kojarzšcej mi się ze
znieruchomiałym na drodze królikiem olepionym blaskiem reflektorów, rozpoznałam, że to Jared, jej chłopak.
 Nie krępuj się, jed z nim  powiedziałam zmęczonym głosem. Ulga, z jakš przyjęła moje słowa, była dla mnie jak policzek.
 Zadzwonisz póniej?  rzuciła przez ramię, wychodzšc pospiesznie bocznymi drzwiami.
Patrzyłam za niš, gdy biegła przez trawnik w stronę parkingu. Z komórkš przyciniętš do ucha podniecona mówiła co do Jareda. Na pewno już mu opowiadała, jak to ja zmieniam się w potwora.
Problem polegał na tym, że przemiana w potwora była janiejszš stronš tego medalu. Pierwsza możliwoć to przeistoczenie się w wampira, co dla przeciętnego człowieka jest równoznaczne z potworem. Druga  że mój organizm odrzuci Zmianę, co równoznaczne będzie z mojš mierciš. Nieodwracalnš.
Zatem dobrš nowinš było dla mnie to, że nie muszę pisać jutro sprawdzianu z geometrii. Złš natomiast, że muszę przenieć się do Domu Nocy, czyli prywatnej szko...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin