Antologia SF - Stało się jutro 5 - Tadeusz Twarogowski.pdf

(512 KB) Pobierz
1170457504.001.png
Tadeusz Twarogowski
Stało się jutro 3
1- Klęska dyktatora
2- Tajemnica zaginionego lądu
3- Typ spod ciemnej gwiazdy
Klęska dyktatora
Nocna wizyta
Helikopter zaczął gwałtownie wytracać
prędkość. Pablo odczuł to natychmiast,
mimo że trwał w tępym odrętwieniu.
Uniósł wspartą na dłoniach głowę i
powiódł pytającym wzrokiem po twarzach
towarzyszących mu osobników. Malowała
się na nich przeraźliwa obojętność, pod
którą czaiła się jednak skupiona czujność.
Pablo odczytał ją wyraźnie w czarnych
oczach generała, siedzącego na wprost w
głębokim, wygodnym fotelu. W kabinie
panowała c'sza, mącona jedynie szumem
rytmicznie pracującego silnika. Nagle z
przodu pyreksowe szyby rozbłysły
jaskrawym światłem. W nieprzeniknioną
ciemność wystrzeliły oślepiające kolorowe
smugi. Skrzyżowały się hen w górze w
stożkowaty namiot, którego wierzchołek
począł się zniżać, aż wreszcie obramował
szeroki plac-lądowisko.
Pilot osadził maszynę pośrodku betonowej
płyty, okolonej balustradą wysokich
kolumn.
- Wysiadamy - rzucił rozkazująco milczący
dotąd generał.
- Proszę się spieszyć, nie mamy chwili do
stracenia. Każda minuta jest na wagę
złota.
Pablo chciał coś powiedzieć, jednakże
generał nakazał mu władczym ruchem
dłoni milczenie. Łączył się w tej chwili z
kimś odległym, kto najwidoczniej
oczekiwał jego przybycia. Nastawiał
bowiem na ręcznym telezystorze długość
fali, regulował odbiór i śledził
miniaturowy ekran, który połyskiwał jak
fosforyzowana tarcza zegarka. Rozległo się
cichutkie brzęczenie. Pablo nie mógł
jednak usłyszeć rozmowy, gdyż w tej chwili
ktoś z zewnątrz otworzył drzwi kabiny.
Trzeba było wysiadać.
Pablo czuł lęk. Mimo to opuścił kabinę
pozornie opanowany i spokojny. Udawał,
że jest mu zupełnie obojętne, dokąd go
wiodą, choć pożerała go ciekawość
zaprawiona obawą o najbliższą przyszłość.
Towarzyszący mu od kilku godzin
oficerowie nie zdradzali w dalszym ciągu
chęci do nawiązania rozmowy. Milczeli
uparcie, wykonując jak bezduszne
mechanizmy ciche i krótkie rozkazy
generała. Pablo jakby dla nich nie istniał. I
to było szczególnie denerwujące. Pablo nie
daruje im tego. Myśl ta przeradzała się w
nagłą decyzję. Gdyby wiedzieli, że z
postanowień swych nie rezygnuje nigdy,
na pewno nie byliby tak spokojni, tak
butni i tak pewni siebie. Upokorzyli go,
zdeptali jego dumę i godność. Przypomni
im to kiedyś niezawodnie. Zapłaci im za to.
Wywlekli go o północy z domu. Jego, Pabla
Millero, docenta sławnego uniwersytetu!
Jutro na całe Gracias
gruchnie wieść o porwaniu doktora
Millero, uczonego, którym się chlubi
wydział lekarski uczelni, o uwięzieniu
znakomitego lekarza, którym szczyci się
całe Wybrzeże Moskitowe od cudnego
Zgłoś jeśli naruszono regulamin