O. Marcellino IasenzaNiro
„OJCIEC"
ŚWIĘTY PIO z PIETRELCINY
Misja ocalenia dusz Świadectwa
CZĘSC PIERWSZA
Klasztor „Santa Maria delie Grazie" 71013 San Giovanni Rotondo (FG) tedy 2010
Przekład: Janusz Jasielec
Korekta:
Beata i Wojciech Kudyba
Edycja pierwsza
Wydanie drugie polskie styczeń 2010
O Wydawnictwa "Padre Pio da Pietreteina" San Giovanni Rotondo 2010
WPROWADZENIE
Jeszcze za życia Ojca Pio, pośród jego duchowych dzieci ujawnił się szczególny fenomen - skłonność do spontanicznego dzielenia się doświadczeniami: „powiedział mi, wobec mnie tak się zachował, zrobił to i to". Ktoś, kto tak mówił, robił to z serca, niejako z obowiązku wdzięczności i wyrażenia miłości; ten, który słuchał, miał przyjemność uczestniczenia w szczęściu drugiego. Książki, choć odwołują się do autentycznych zdarzeń, nie zawsze ukazują prawdziwy obraz Stygmatyka. Czymś pierwotnym wobec nich są doświadczenia ludzi, którzy przechowują w swoim sercu słowa kapucyna, inspirowane natchnieniem Ducha Świętego. Ojciec Pio jest bowiem, tak jak i inni święci darem Nieba, prorokiem którego słowa powinniśmy zachowywać w naszych wnętrzach.
Pragnienie poznania kim był - lub lepiej kim jest - kapucyn z Gargano, coraz mocniej nurtuje dzisiaj tych, którzy nie mieli możliwości być blisko niego. Uderzeni jego niezwykłą osobowością, chcą dowiedzieć się, co robił i co mówił Sługa Boży. Prośby, kierowane do proboszczów lub kierowników Grup modlitewnych, zapraszanych przez ich wspólnoty na konferencje, brzmią prawie zawsze tak samo: „Opowiedzcie nam jakieś anegdoty z życia Ojca Pio". Słowo „anegdota" nie oznacza, że odbiorcy oczekują płytkiej sensacji lub wyłącznie dowcipu. Chcą mieć po prostu do dyspozycji epizody, możliwie krótkie lecz bogate w szczegóły, które zachęcałyby do refleksji i stanowiły pewne przesłanie.
„Człowiek współczesny - pisze Jan Paweł II, cytując Evangelli Nuntiandi - wierzy bardziej świadkom niż mistrzom, bardziej doświadczeniu niż doktrynie, bardziej życiu i faktom niż teoriom"1. Rzeczywiście można zauważyć, że rozważania na temat postaci Ojca nigdy nie skupiają uwagi słuchających w taki sposób, jak czyni to świadectwo lub opowiadanie wydarzeń przeżytych przez mówiącego. Otrzymałem te łaskę, że mogłem żyć przez pewien czas u boku Ojca Pio. Byłem jednym z tych, którzy składali swe świadectwo podczas procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego. Wraz z innymi świadkami ofiarowałem Kościołowi dokumentację niezbędną do wyniesienia go do chwały ołtarzy. Często byłem zapraszany, by mówić o moim świętym współbracie - przede wszystkim przez Grupy modlitwy, ale również przez wiernych różnych parafii czy też sanktuariów z okazji rekolekcji czy ćwiczeń duchowych. Za każdym razem spotykałem się z uzasadnionym oczekiwaniem złożenia autentycznego świadectwa.
Nie mogłem czerpać jedynie z własnych wspomnień. Starałem się szukać informacji przede wszystkim u moich współbraci, którzy mieszkali wraz z Ojcem i u niektórych dzieci duchowych zamieszkałych w San Giovanni Rotondo. Stwierdzam z zachwytem, że nasze miasta są jeszcze pełne wiadomości dotyczących Ojca Pio. Szczególną uwagę zwracałem na to, co mogli mi powiedzieć ci, którzy kierowali do niego prośby o rady w ich duchowej drodze.
Najcenniejszym świadkiem okazał się O. Pellegrino Funicelli, który mieszkał z Ojcem Pio przez ponad piętnaście lat. To on współpracował z Voce di Padre Pio od końca 1974 roku do października 1982 r., prowadząc rubryki: „Nauczanie Ojca
Redemptońs Missio, nr 42,
Wprowadzenie
Pio" i „Duchowe kierownictwo Ojca Pio". Czerpałem z nich bardzo często - przede wszystkim dlatego, że są udokumentowane i pachną jeszcze tą atmosferą, którą oddychało się, gdy Ojciec był wśród nas. Pewnego dnia, niewiele przed śmiercią ojca Funicelli, która nastąpiła 17 kwietnia 1988 roku, spytałem drogiego współbrata, dlaczego nie zebrał swych artykułów w książce. Odpowiedział mi, że chciałby uporządkować i połączyć wszystko to, co zostało przez niego opublikowane w czasopiśmie wydawanym przez klasztor w San Giovanni Rotondo. Następnie zaś dodał: „Tam jest cały Ojciec Pio - taki, jakim go widziałem". O. Pellegrino pozostawił jednak po sobie jeszcze coś więcej: wiele kartek, oprawionych, napisanych własnoręcznie lub na maszynie, które były mu przydatne przy dyktowaniu swoich refleksji w miesiącu maju 1976 roku. Ten nieopublikowany dokument będzie cytowany pod tytułem Miesiąc Maryjny.
Zebrany materiał - wpierw w San Giovanni Rotondo, a następnie w wielu częściach Włoch - z ust tych, którzy naprawdę „zobaczyli, usłyszeli, dotknęli", służył mi przez lata do prezentacji postaci Ojca w homiliach. Proszony i namawiany przez przyjaciół naszego świętego współbrata oraz przez kierowników i dyrektorów Grup modlitwy, pomyślałem, że można upublicznić to, co do tej pory wiedziałem tylko ja. Niezbędna okazała się nowa redakcja tekstów. Pracując nad nimi coraz bardziej doceniałem historyczne znaczenie świadectw. Coraz bardziej zależało mi na tym, by zachować i chronić pamięć świadków. Starałem się, aby nic nie zostało utracone z cudownego życia Ojca, całego poświęconego chwale Boga i dobru braci.
Teraz całość konferencji i rozmów została oddana do dyspozycji czytającego. Nie znajdzie on jednak opisu życia świę-
10
tego współbrata. Nie otrzyma historycznego szkicu ludzkich i duchowych przeżyć jakiejś osoby. Odnajdzie raczej niektóre ważne aspekty osobowości Ojca Pio.
To świadectwa, a nie rozważania składają się w książce na wizerunek Świętego - mam nadzieję, że prawdziwy i obiektywny, choć mieszczący w sobie kontrasty, które na pierwszy rzut oka mogłyby wydawać się w Bożym człowieku czymś dziwnym. Mówię między innymi o sile i surowości Świętego - którymi emanował broniąc wartości chrześcijańskich zawartych w Prawie Bożym - a jednocześnie o jego zapamiętałej miłości do człowieka poranionego na ciele i duszy, którego codziennie spotykał na swej drodze i któremu udzielał pomocy.
Misja ocalenia dusz
Pewnego dnia, podczas spowiedzi, sprowokowany przez O. Pellegrino, pytającego o różne jego działania, Ojciec Pio powiedział: „Moją misją jest ocalenie dusz. Wszystko inne jest temu podporządkowane. Zatem ty, przychodząc do mnie, by się wyspowiadać, nie możesz ani siebie, ani mnie oderwać od tych zamiarów" 2.
To wyznanie potraktowałem jako wskazówkę dla niniejszej pracy. Ponieważ misja Ojca dokonywała się przeważnie w konfesjonale, postanowiłem ukazać go właśnie jako mistrza sakramentu przebaczenia.
Chciałbym jednak także odsłonić charyzmatyczny charakter posługi Stygmatyka. W historii Kościoła niewiele sług Pana
Miesiąc Maryjny, dzień 14.
Wprowadzenie 11
wzbudzało takie zainteresowanie i entuzjazm, jak Ojciec Pio. Należy przyznać, że w ludzkich wyobrażeniach postać tego Świętego stawała się niewyobrażalnie wielka, ponieważ on, z pomocą Ducha, mógł odsłonić ukryte sekrety penitentów. Wielokrotnie wykazywał im grzechy przez nich świadomie lub nieświadomie ukrywane, jak i podejmował działania, które przynosiły braciom ulgę w cierpieniu i nieszczęściu.
Charyzmaty Ducha, którymi był obdarzony, zostały wzięte pod uwagę nie tylko po to, by podkreślić, że te dary należą do środków, którymi Pan obdarza swe sługi, aby mogli realizować powierzoną im misję, lecz również po to, by wykazać całe człowieczeństwo Świętego z Pietrelciny - dobrego Samarytanina, zawsze zaangażowanego w cierpienie i ból braci. Był nim nie tylko wtedy, gdy znajdował się w obrębie klasztoru i gdy ludzie tłoczyli się wokół niego. Czytelnik spostrzeże, że przestrzenie, w których działał kapucyn nie ograniczają się jedynie do okolic dziedzińca klasztornego na Gargano, gdzie Chrystus przybił go do krzyża. Duch Święty uczynił go zdolnym do stawania się zbawczym cieniem dla swoich dzieci duchowych po to, by im towarzyszyć, prowadzić i otaczać opieką również z daleka.
Ojciec Pio był też dobrym pasterzem, który udaje się w poszukiwaniu zagubionej owcy - takiej, której nigdy nie poznał - by znów zawrócić ją do owczarni. Wszystko to dokonywało się oczywiście dzięki Duchowi, lecz Święty odpowiadał na jego działanie, ofiarowując całkowicie siebie samego. Często wiele osób, przypominając posługę czcigodnego spowiednika, kreśli portret surowego i wymagającego sędziego. To przecież tylko jedna strona prawdy. Ojcu Pellegrino, który wypominał mu surowość i nieprzejednanie odpowiedział: „To prawda, ja
12
sprawiam, iż moi penitenci broczą krwią. Jednak daję im moją krew"3.
Można też mówić o maryjności Ojca Pio. Matka Najświętsza towarzyszyła mu nie tylko w konfesjonale, lecz również przy ołtarzu, gdzie wraz z Jezusem składał z samego siebie ofiarę zadośćuczynienia za grzechy. Umierając dzień po dniu dla dobra dusz, stawał się mistrzem duchowym wielu dzieci, które go słuchały i zwracały się do niego „Ojcze". W klasztorze, dla nas współbraci był „ojcem duchowym"; i nie nazywaliśmy go inaczej, doświadczając miłości, której nawet nasi rodzice nie byli w stanie nam dać - związani ludzkimi ograniczeniami. On nigdy nie zawiódł naszych oczekiwań, gdy powierzaliśmy nasze zdrowie fizyczne i duchowe, naszą naukę, nasze powołanie, ponieważ w jego piersi biło Serce Jezusa.
Te strony są wyrazem mojej wdzięczności dla Ojca Pio w roku jubileuszu mojego kapłaństwa jemu powierzonemu, przed tym jak Pan udzielił mi wielkich łask.
San Giovanni Rotondo, 21 luty 2004.
3 Mie siąc Maryjny, dzień 9.
MISJA OCALENIA DUSZ
15
I. WYJĄTKOWY SPOWIEDNIK
Papież Jan Paweł II w homilii, wygłoszonej w czasie Mszy celebrowanej w dniu kanonizacji Stygmatyka z Gargano, tak powiedział o nim: „Był hojnym szafarzem Miłosierdzia Bożego, stając się dyspozycyjnym dla wszystkich poprzez otwartość, kierownictwo duchowe, a szczególnie przez sprawowanie Sakramentu Pojednania". Wskazał następnie kapłanom nowego Świętego jako przykład do naśladowania: „Oby jego przykład pobudzał kapłanów do wypełniania z radością i wytrwałością tej tak bardzo ważnej posługi"4.
Tak, Ojciec Pio powinien być postrzegany przez kapłanów jako przykład, do którego należy się odnosić. Lecz nie tylko jako sługa Sakramentu Pojednania. O. Pellegrino Funicelli na pewnej konferencji, odbywającej się w San Giovanni Rotondo po śmierci Ojca, powiedział: „Pewnego dnia podczas rekreacji w ogrodzie rozmawialiśmy o misji świętych wysłanych przez Boga na ziemię. Mówiliśmy mniej więcej tak: „Taki to święty przybył po to, a inny znów po to". Stygmatyk słuchał i uczestniczył w dyskusji. Później, gdy dyskusja oddaliła się nieco od tematu, wydawał się być oderwany od rzeczywistości i zamknięty w swoich myślach. W pewnym momencie Mario Sanvico powiedział do niego: „A zatem Ojcze, nie tylko świę-
* L'Osservalore Romano, 17-18 czerwiec 2002.
16 Misja ocalenia dusz
ci, ale każdy człowiek przychodzi na ten świat, by wypełnić jakąś misję. Ty z jaką misją przybyłeś?". „Przybyłem dla kapłanów" - brzmiała odpowiedź. Nasz święty współbrat, na oczach świata, na najwyższym miejscu w hierarchii wartości umieścił Eucharystię, spowiedź i posłuszeństwo Kościołowi. Musielibyśmy być ślepi, by tego nie widzieć. Swoim przykładem ów kapucyn zaprasza każdego kapłana, by tę rzeczywistość położył na ołtarzu własnego serca i własnego rozumu"5.
1. Kryzys spowiedzi
Wierzymy, że zaproszenie skierowane do kapłanów przez Papieża, by naśladować Ojca Pio w udzielaniu Sakramentu Pokuty, jest motywowane również...
dziadekpp