Tajemnica sukcesu papieża Jana Pawła II.docx

(71 KB) Pobierz

Tajemnica sukcesu papieża Jana Pawła II

The Secret of Pope John Paul II’s Success
John Vennari


 jp2_assisi_1986

Abp Fulton J. Sheen tak powiedział w 1974: "Żyjemy w wieku doznań czuciowych. Nie rządzi już nami Wiara, nie rządzi już nami rozsądek. Rządzą nami uczucia".

Wylewanie się nagich emocji po śmierci papieża Jana Pawła II potwierdza te słowa. Oczekuje się, że katolicy na całym świecie będą smucić się i modlić za zmarłego papieża, ponieważ jest to odpowiedni wyraz synowskiej pobożności. Ale wylewność nad Janem Pawłem II była jeszcze mocniejsza. Kardynałowie, biskupi, kapłani, zakonnicy i świeccy ścigali się by kanonizować go jako "Jana Pawła Wielkiego".

Politycy i niekatoliccy przywódcy religijni wychwalali go za jego człowieczeństwo i wyciąganie ręki do innych religii. Chwalono go za przywództwo, chwalono za popularność wśród młodzieży, chwalono za podróże, poezję i pisma. Był chwalony za błyskotliwy styl, bycie człowiekiem ludzi. "teologię ciała", umiejętności medialne, ewangelizację, charyzmę i humor. Pop-star Bono chwalił Jana Pawła jako "czadowego papieża", nazywając go "najlepszym frontmanem jakiego w ogóle miał Kościół".

Ale nigdzie w tym tsunami sentymentów nie widziałem nikogo, kto chwaliłby go za osiągnięcie pierwotnego celu papiestwa: niezachwianą wierność nauczaniu i tradycjom Kościoła Katolickiego, nauczanego i praktykowanego przez wieki. Nigdzie nie widziałem, by chwalono go za zachowanie czystości doktryny i utrzymanie dyscypliny w Kościele na całym świecie. Papieża Jana Pawła II ie chwalono za to, gdyż tego nie osiągnął. I dla papieża fiasko w tej dziedzinie jest ogromne.

Prawdą jest, że papież Jan Paweł II zajmował stanowisko zgodne z nauczaniem Kościoła przeciwko kobietom-księżom, żonatym księżom, i ciągle wypowiadał się przeciwko rozwodom, aborcji i eutanazji. Nienawidzą go liberałowie za zachowanie tych nauk, i to jest jego zasługa.

Ale w przeważającej części, w pozornie nieskończonym uwielbieniu papieża Jana Pawła II po jego śmierci, nikt nie wydawał się oceniać jego pontyfikatu jedyną liczącą się miarą: nieomylną i niezmienną katolicką Wiarą wszechczasów. Wszystko było sentymentem, wszystko było emocją, wszystko było uczuciami.

Istnieje wiele powodów tego, że papież Jan Paweł II był tak kochany przez współczesny świat. Głównym powodem, według mnie, jest centralny aspekt jego nowej ewangelizacji – nowe podejście które odcięło go od jednej twardej prawdy, co uczyniło niepopularnymi wszystkich przedpoborowych papieży.  Nieobciążony tą fundamentalną prawdą, mógł łatwo mieszać się z ludźmi wszystkich religii, i bez religii, z małą obawą wywołania ich niezadowolenia.


Nowe podejście 

W dniu zgonu JP2 zadzwoniła do mnie młoda kobieta, przyjaciółka rodziny z Nowej Zelandii. Teraz pracuje w miejscu gdzie ma do czynienia z muzułmanami i hinduistami. Kiedy mówi tym nie-katolikom, delikatnie i z miłością, że muszą przejść do jedynego prawdziwego Kościoła Katolickiego by zbawić swoje dusze, muzułmanie i hinduiści śmieją się z niej. "Twój papież w to nie wierzy" – chichoczą, nawiązując do JP2 – "twój papież tego nie uczy. Działania międzyreligijne twojego papieża tego nie przekazują. Twój papież modli się z Dalaj Lamą i z hinduistami. Twój papież odwiedza meczety i całuje Koran. Ty sama nie jesteś w zgodzie ze swoim papieżem. Dlaczego mielibyśmy cię słuchać?"

 

Dwaj młodzi katolicy debatujący z pastorem protestanckim też zostali wyśmiani, kiedy poinformowali go, że musi zostac katolikiem żeby się zbawić. "Co?" – powiedział protestant – najwyraźniej nie czytasz pism swojego papieża. On modli się z protestantami. On chwali Martina Lutra jako człowieka 'głęboko religijnego'. On protestantów nazywa 'uczniami Chrystusa'. Nigdy nie mówi by dla zbawienia konieczne było przejście na katolicyzm". 

 

Brat Roger z ekumenicznej Wspólnoty Taize, miejsca drogiego sercu JP2, powiedział, że podczas papieskiej wizyty w Taize 5.10.1986, JP2 zasugerował wspólnocie ścieżkę "komunii". Papież powiedział: "Pragnąc być 'przypowieścią o wspólnocie', pomożecie wszystkim których spotkacie, by byli wierni swoim związkom wyznaniowym, owocowi ich wykształcenia i wyborowi ich sumienia…" [1] Tym sposobem JP2 zachęcał protestantów do wierności swojemu fałszywemu credo uroczyście przeklętemu przez Sobór Trydencki. Nie ma wzmianki o potrzebie przechodzenia na jeden prawdziwy Kościół  Chrystusa dla zbawienia.

 

Dzień po śmierci papieża JP2 Abraham Foxman z Anti-Defamation League wydał komunikat prasowy chwalący zmarłego papieża za jego relacje z narodem żydowskim. Foxman tak napisał o JP: "Co najważniejsze, papież odrzucił destrukcyjną koncepcję supersesjonizmu* i uznał szczególne relacje chrześcijaństwa z narodem żydowskim, dzieląc się swoim zrozumieniem judaizmu jako żywego dziedzictwa, stałą ważnością przymierza Boga z narodem zydowskim". [2]

[*teologia zastąpienia]

 

A zatem Foxman chwalił JP2 za odrzucenie prawdy znajdującej się w Biblii i w zdefiniowanych dogmatach Kościoła Katolickiego, że Nowe Przymierze zastąpiło przestarzały judejskie Stare Przymierze. Foxman raduje się w błędzie, że członkowie współczesnej żydowskiej religii mają własne przymierze z Bogiem, i nie mają potrzeby uznawania Jezusa Chrystusa ani przechodzenia do Kościoła Katolickiego dla zbawienia. I Foxman chwali JP2 za propagowanie tego kłamstwa.

 

Na tym więc polega tajemnica sukcesu JP2 na świecie i z fałszywymi religiami – jeden z głównych powodów tego iż kochają go tłumy, i dlaczego dla niego otwierano wszystkie drzwi. Papież JP2 był człowiekiem, który w istocie powiedział światu, że wszystko nagle się zmieniło, że minął "triumfalizm" Kościoła, że nie muszą przechodzić do Kościoła Katolickiego by zbawić swoje dusze. Przyćmienie nieomylnego dogmatu "poza Kościołem nie ma zbawienia" jest definiującym hasłem jego pontyfikatu.

 

Przykre, to nie jest żaden znak wielkości, a upadku w ducha wieku. Jest to k ustępstwo, którego mógł dokonać każdy papież w historii, gdyby chciał odrzucić prawdy Wiary.


Pogarda liberałów

Odrzucenie doktryny "poza Kościołem nie ma zbawienia" nie rozpoczęło się za panowania JP2. Dogmat ten był nienawidzony przez liberałów od wieków, zwłaszcza przez mroczne siły masońskiego oświecenia. Jean-Jacques Rousseau, apostata encyklopedysta rewolucji francuskiej, zadeklarował:

 

"Kto ośmieli się twierdzić, że poza Kościołem nie ma zbawienia, powinno się wypędzić z kraju". [3]

 

Liberalni katolicy w XIX wieku osłabili dogmat "poza Kościołem nie ma zbawienia" słowem i pismem, co widać w wielokrotnych potepieniach religijnego indyferentyzmu przez XIX-wiecznych papieży. [4]

 

Modernizm w istocie zanegował ten główny dogmat, i neo-modernistyczni teolodzy, w dekadach prowadzących do II SW, chcieli różnymi sposobami obalić tę prawdę.

 

Dwoma gwiazdami które osłabiły ten dogmat byli księża Henri de Lubac i Yves Congar.[5] Obaj byli orędownikami nowej teologii, która uczyła, że z czasem religia musi ulec zmianie. [6] Watykan papieża Piusa XII obu uważał za teologicznych dziwaków. Ich prace i działania były zakazane przez Święte Oficjum za kard. Ottavianniego, a pojawili się, wraz z innymi postępowymi teologami, jako prowadzące światła, na II SW, i w okresie posoborowym, pomimo że nawet nie zmienili swoich heretyckich poglądów. [7]

 

Na II SW młody bp Karol Wotyła z Polski stanął po stronie tych postępowców. Ks.Ludvik Nemec, konserwatysta, napisał w 1979 pochwały o JP2: "bp Wojtyła zajął stanowisko postępowców" i "współpracował z postępowymi teologami" na II SW. [8] Po wielu latach papież JP2 mianował Congara i De Lubaca na kardynałów, pomimo że żaden nie porzucił swoich nieortodoksyjnych idei. Faktycznie, Henri de Lubac był lojalnym obrońcą panteistycznego ewolucjonisty Teilharda de Chardina. Więc JP2 nagrodził czerwonymi kapeluszami dwóch postępowych teologów, których przedsoborowe – i posoborowe prace – osłabiły doktrynę "poza Kościołem nie ma zbawienia".

Konwergencja zastępuje konwersję

Przełomowym wydarzeniem które usunęło z obiegu ten dogmat był II SW. To wtedy zakopano ten dogmat żywcem, i od tej pory ludzie Kościoła tańczą na jego grobie. Prawdą jest, że w dokumentach nie znajdzie się tego zdania: "Dogmat 'poza Kościołem nie ma zbawienia' już nie obowiązuje", ale całe parcie do ekumenizmu II SW sugerowało to niezliczonymi sposobami; szczególnie poprzez wyrafinowane używanie niejednoznacznego języka w dokumentach Soboru. [9] Po Soborze, ludzie Kościoła na najwyższych stanowiskach swoimi słowami i czynami dalej przekazywali fałszywą ideę, że ten główny dogmat należy teraz do przeszłości.

Dokumenty soborowe były, co potwierdzają ich autorzy, napisane dla faworyzowania nowego ekumenicznego ducha. Ks. Joseph Ratzinger, liberalny peritus na soborze, wyjaśnił jeden z wielu sposobów, którymi II SW osłabił tę podstawową prawdę.

W książce z 1966 Teologiczne akcenty II SW / Theological Highlights of Vatican II, ks. Ratzinger napisał, że soborowy dokument Lumen Gentium celowo napisano tak by zgadzał się w sprawie ekumenizmu żeby założyć fundament dla Dekretu o ekumenizmie II SW. Ks. Ratzinger mówi, że zgodnie z Lumen Gentium:

"Kościół Katolicki nie ma prawa wchłaniania innych kościołów… [A] podstawowa jedność – kościołów dalej będących kościołami, by stac się jednym kościołem – musi zastąpić ideę konwersji, mimo że konwersja zachowuje swoje pełne znaczenie dla tych motywowanych w sumieniu by go szukać". [10]

Ks. Ratzinger napisał tę książkę podczas Soboru. Jako współautor z ks. Karlem Rahnerem, był bardzo zaangazowany w pisanie dokumentów. Dzięki temu może powiedzieć jakie były prawdziwe intencje architektów na II SW. I deklaruje, że prawdziwe nauczanie Soboru, zdaniem jego autorów, było, że konwersja jest opcją. Nie-katolicy nie muszą nawracać się na prawdziwy Kościół dla jedności i zbawienia. Zasadę konwersji nie-katolików zastępuje się nową zasadą konwergencji z nie-katolikami.

Wszystko po Soborze zgadza się z tym modelem; zasada konwersji nie-katolików jest zastąpiona nową koncepcją konwergencji z nie-katolikami.

Ks. Edward Schillebeeckx, kolejny liberalny peritus soborowy, tak samo celebrował modernistyczną orientację II SW. Powiedział: "Na II SW, Kościół Katolicki oficjalnie porzucił swój monopol nad religią chrześcijańską". [11]

Dr Robert McAfee Brown, protestancki obserwator na II SW, szybko pochwalił to nowe podejście. Jest w pełni świadom tradycyjnej nauki katolickiej przeciwko protestantyzmowi, i raduje się  z drastycznej zmiany postawy jaką wymyślił Sobór. W książce z 1967 Rewolucja ekumeniczna / The Ecumenical Revolution, oklaskuje soborowy Dekret o ekumenizmie:

"Dokument wyjasnia jak pojawiła się ta nowa postawa. Nie mówi się już o 'schizmatykach i heretykach', a raczej o 'rozdzielonych braciach'. Nie ma już imperialnego wymogu żeby dysydenci wracali skruszeni do Kościoła, w którym nie ma żadnego wymogu skruchy; zamiast tego jest uznanie, że obie strony są winne grzechów podziału, i muszą skruszone wrócic do siebie. Nie ma już protestantów odrzuconych tylko jako 'sekta' czy 'byty psychologiczne'; zamiast tego jest uznanie, że jest środek 'kościelnej rzeczywistości' znajdujący się w ich życiu korporacyjnym". [12]

Jest to rewolucyjne podejście do fałszywych religii, które, i słusznie, potępiłby każdy przedsoborowy papież. Kościół Katolicki zawsze uważał protestantów za indywidualnych heretyków. Nigdy nie uznał ich za ważną grupę religijną, gdyż ich yzw. "kościół" lub "wspólnota kościelna" to w rzeczywistości fikcja. Grupa protestantów to jedynie kongregacja indywiduów, którzy są przekonani wewnętrznie co do zbawienia w Chrystusie. Oni naprawdę nie stanowią "kościoła". [13]

We wrześniu 1868, tuż przed I Soborem Watykańskim, św. papież Pius IX wydał publiczny list zatytułowany Iam vos Omnes zaadresowany "do wszystkich protestantów i innych nie-katolików". On nie zapraszał ich na sobór, a ponaglał do rozważenia soboru jako okazji do konwersji do jednego prawdziwego Kościoła. Pius nazwał list "Do wszystkich protestantów…" Ten tytuł wybrał celowo. Zwracał się do nich jako indywiduów.

Komentując ten tekst w 1959, renomowany amerykański teolog Msgr. Joseph Clifford Fenton wskazał, że Pius IX wybrał te słowa celowo, gdyż grupy protestanckie "nie są kościołami chrześcijańskimi", a "heretyckimi wspólnotami". [14]

To tłumaczy dlaczego dr McAfee Brown celebruje nowe postępowe podejście II SW, które twierdzi, że te heretyckie wspólnoty są nagle skażone niejasną i niezdefiniowaną "rzeczywistością kościelną". Sugestia, że protestanci nie muszą "wracać skruszeni do Kościoła" szydzi z potępienia przez Sobór Trydencki protestanckich błędów, i szydzi z nieomylnym dogmatem Soboru Florenckiego, że poza Kościołem nie ma zbawienia. Ale w oczach dzisiejszych ekuenicznych ludzi Kościoła, ta chęć wybijania zębów określonej doktrynie Kościoła jest dokładnie tym co daje iskrę posoborowemu Kościołowi.

Człowiek Soboru

Posoborowe kłamstwa ekumeniczne siały spustoszenie za panowania papieża Pawła VI, jego skranmeryzowana* Nowa Msza jako ukoronowanie ustępstwa wobec protestantyzmu. [15] Nie wiemy czy papież Jan Paweł I zamierzał wyleczyć Kościół z plagi ekumenicznej. Jeśli tak, to nie żył wystarczająco długo by to zrobić.

[*Cranmer – jego imieniem nazwane są posoborowe stoły na bankiet z coca colą i hot dogami. Zobacz jak na taki stół zawalił się sufit jednego z najstarszych kościołów na Malcie: https://rorate-caeli.blogspot.com/2017/08/the-cranmer-table-and-its-danger.html] Czytaj: Istota Mszy już nie ofiarowanie a bankiet na moim chomiku.

 

W październiku 1978 kard. Karol Wojtyła z Polski został wybrany na papieża. Każdy mający oczy wiedziałby czego się spodziewać. Od samego początku pokazał swoją wierność liberalnym reformom II SW, szczególnie ekumenizmowi. [16]

 

W pierwszym papiekim wystąpieniu JP2 nie mówił o obowiązku zachowania czystości katolickiej doktryny przeciwko licznym błędom współczesności, jak zrobił papież św. Pius X. [17] Jan Paweł II za swoje główne zadanie uznał realizację programu postępowców II SW. 17 października 1978 nowo wybrany JP2 powiedział:


"Uważamy, że naszym głównym obowiązkiem jest promowanie, rozważnym a zachęcającym działaniem, jak najdokładniejszego wypełniania norm i dyrektyw  Soboru. Przede wszystkim musimy sprzyjać rozwojowi soborowych postaw. Najpierw trzeba być w harmonii z Soborem. Należy wprowadzić w życie to co zaczęło się w jego dokumentach, i co było 'niejasne', powinno być jasne w świetle eksperymentów które wystąpiły, oraz w świetle nowych i pojawiających się okoliczności". [18]

Nie ulega wątpliwości, że papież Jan Paweł II dotrzymał słowa. Nowinki, modne eksperymenty, odważne chodzenie tam gdzie wcześniej papież nie chodził, to był ten człowiek w pigułce. Zbudował swój 25-letni pontyfikat zgodnie z nową doktryną ekumeniczną, w której zasada konwersji niekatolików zostaje zastąpiona przez nową zasadę konwergencji z niekatolikami.

 

Działalność międzywyznaniowa papieża JP2, wielokrotnie opisywana w Catholic Family News i inych czasopismach, pokazuje to poza wszelkie wątpliwości. Jego Duch Asyżu, w którym członkowie wszystkich religii modlą się o pokój i rzekomo działają razem nad doskonaleniem ludzkiej rodziny – koncepcja potępiona przez św. Piusa X w Liście przeciwko Sillonowi [19] – to ikona jego papiestwa.

 

Na wielowyznaniowym spotkaniu w Aszu w październiku 1986, katolicy, protestanci, prawosławni, żydzi, muzułmanie, hinduiści, szintuiści, animiści czciciele węży, Indianie i z innych religii zgromadzili się na modlitwy o pokój. Przedstawiciele religii stali razem z papieżem JP2, dającym widoczne poparcie dla prominentnego błędu naszych czasów, że każda religia wystarcza do zbawienia.

 

Na tym wydarzeniu różne religie zachęcano do proponowania fałszywych kultów. Muzułmanie spiewali fałszywemu bogowi Allahowi; afrykańscy animiści, w kolorowych z odkrytymi ramionami togach wzywali duchy drzew i roślin by zeszły i pomogły pokojowi; amerykański Indianin przeprowadził pogański rytuał, tubalne intonacje przeciwko złym duchom i języku Crow, wymachując wachlarzem z trawy jak magiczną różdżka. [20]

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin