Ekspres Reporterów 1981 nr 03.pdf

(20511 KB) Pobierz
• Kuwejt w Karlinie ?
• Domy z trucizną
• Wypadek czy zabójstwo ?
*
o
EKSPRES
REPORTERÓW
® Henryk Jabłonowski
Szansa na Petrozlotówki
• Agnieszka Meteiska, Teresa Torańska
Czym oddychać w M -3?
® Grzegorz Kaczmarowski
hś fotek
*S
i
® Gwiazda Ekspresu Reporterów
Jack Szumie!
4H.Sz.until.End.of.T.!
Krajowa Agencja
Wydawnicza
Warszawa
1931
Henryk Jabłonowski
SZANSA NA PETROZŁOTÓW KI
(o czym nie było w prasie, radiu i TY)
Na wiertni Daszewo 1 koło Karlina pierwsze metry
otworu odwiercano 12 września 1980 roku. Prace wy­
konywano szybko. Miesiąc później świder osiągnął
juiż głębokość 1850 metrów. Po następnych trzydzie­
stu dniach znalazł się o dalsze 850 metrów niżej.
25 listopada Adolf Kościukiewicz, kierowca
z
Przedsiębiorstwa Sprzętowo-Transportowego Bu­
downictwa Rolniczego w Karlinie przejeżdżał obok
wiertni. Nagle poczuł nieprzyjemny zapach.
W pierwszej chwili sądził, że wyciekła woda z chłod­
nicy, bo przegrzał się silnik. Zatrzymał samochód.
Chciał wysiąść. Otworzył drzwi kabiny i wtedy roz­
poznał siarkowodór. Nadlatywał od wiertni. Szybko
zatrzasnął drzwi. Przez kilka minut obserwował
reakcje innych kierowców. Wszyscy zachowywali
się podobnie. A więc zapach gazu był wyraźny.
Tego dnia na szybie Daszewo 1 nie wiercono.
Otwór osiągnął głębokość około 2700 metrów, zbli­
żył się do granicy dolomitu — struktury geologicz­
nej, w której może występować gaz i ropa — i zgod­
nie z projektem prac odbywało się zapuszczanie rur.
Do płuczki dodano ropy, aby spowodować łatwiejsze
zsuwanie się rur w otworze. Ropa pochodziła ze
złoża Kamień Pomorski, zawierała niewielkie ilości
siarkowodoru i w pobliżu wyraźnie czuć było nie­
przyjemny zapach.
Na wiertni prowadzono więc normalne prace, ale
Kośeiukiewicz o tym nie wiedział i do bazy powró­
cił przekonany, że dowierciłi się do gazu. Dwaj inni
kierowcy: Kazimierz Chojnacki i Stanisław Swirko
sądzili podobnie. Od tego czasu, co dzień po pracy
wszyscy trzej chodzili na skraj lasu i obserwowali
Wieżę.
— Baliśmy się, że wybuchnie — mówi Kościu-
kiewicz.
Kierownik wiertni — Wojciech Pudełko, uzna­
wany jest przez swoich kolegów nafciarzy za dobre­
go fachowca.
— Gdyby on wtedy był na otworze może nie
dałby się zaskoczyć — twierdzą.
Wieczorem 8 grudnia wyjechał do Piły na naradę
w dyrekcji Przedsiębiorstwa Poszukiwań Nafty
i Gazu. Przed wyjazdem zostawił kilka dyspozycji:
wiercić tylko do północy, potem przerwać, jeśli
przyjadą samochody z barytem (siarczek baru), we
wtorek od rana dociążać płuczkę (woda z dodatkiem
barytu i innych środków chemicznych, która wtła­
czana do otworu wraca na powierzchnię wypłukując
urobek), zużyć cały transport barytu, nie wiercić
dalej.
Już kilka tygodni wcześniej zauważył, że układ
warstw w otworze jest nietypowy i niezgodny z pro­
jektem wierceń opracowanym na podstawie badań
geologicznych. Projekt podawał, że pod pierwszym
pokładem soli będzie anhydryt, (rodzaj skał) głę­
biej — drugi pokład soli, znowu anhydryt i dopiero
dolomit. Tymczasem drugiej soli i drugiego anhy­
drytu nie znaleźli w ogóle, a pierwsza warstwa soli,
zamiast 80 liczyła tylko 15 metrów.
— Często przy przejściu z jednego pokładu do na­
stępnego zauważamy różnice w szybkości wierce­
nia — wyjaśnia kierownik Pudełko. — W mniej
Zgłoś jeśli naruszono regulamin