Ingulstad Frid - Przepowiednia księżyca 21 - Ukryte siły.pdf

(967 KB) Pobierz
Ingulstad Frid
Przepowiednia księżyca 21
Ukryte siły
GALERIA POSTACI
W poprzednim tomie..,
Alv znika. Ingebjorg podejrzewa Bengta Algotssona o uprowadzenie
syna, sądząc, że książę chce ją zastraszyć i zmusić do oddania listu
ojca. Folke udaje się do Tunsberg aby nakłonić panią Bothild, która
obecnie przechowuje ów list, by zechciała go zwrócić. Ingebjorg
przypadkowo widzi, jak panna Anna przegląda testament swojego
ojca. Wkrótce w testamencie pojawia się dodatkowy zapis, że
spadkobiercą dóbr pana Gustava zostanie Alv, pod warunkiem, iż jest
rzeczywiście synem Turego. Anna sugeruje, że to niemożliwe, by Ture
był ojcem Alva.
Od Asy Ingebjorg dowiaduje się, że panna Anna spotyka się
potajemnie z mężczyzną, z którym ojciec zakazał jej wszelkich
kontaktów. Schadzki odbywają się w leśnej chacie. Ingebjorg udaje się
do tego miejsca w nadziei, iż odnajdzie tam Alva. Dziecka jednak nie
ma. Ingebjorg podsłuchuje rozmowę Anny i jej kochanka: „Ingebjorg
odjedzie stąd razem z synem lub bez niego. Już niedługo będzie się
chciała znaleźć jak najdalej stąd". W drodze powrotnej pogoda nagle
się zmienia. Ingebjorg udziela pomocy rannej Annie, która spadła z
konia. Anna przysięga, że to nie ona porwała jej syna. Folke wraca z
listem, a Ingebjorg przekazuje go wysłannikowi porywaczy.
Niebawem Alv odnajduje się cały i zdrowy.
W Varberg książę urządza ucztę na cześć księżnej wdowy Ingebjorg.
Wśród zaproszonych duchownych jest też sira Joar, który teraz nazywa
się sira Niclas. Folke doradza Ingebjorg ucieczkę. Wymykają się z
zamku i wracają konno do posiadłości pana Gustava, by zabrać ze sobą
Alva. W oddali słyszą tętent koni.
Rozdział 1
Ingebjorg wstrzymała oddech i wytężyła słuch. Serce waliło jej w
piersi. W mroku nocy słyszała wyraźnie, dolatujący z oddali, głuchy
odgłos końskich kopyt.
- Niemożliwe, by to byli ludzie księcia - oznajmił Folke spokojnym
głosem, mimo to wyczuła w nim napięcie. - Nawet gdyby książę od
razu zauważył nasze zniknięcie, nie zdążyłby w tak krótkim czasie
wyprawić za nami pogoni. Utrzymywaliśmy szybkie tempo jazdy i na
pewno mamy przewagę.
- A więc kto to jest? - zapytała Ingebjorg, zdenerwowana. Folke nie
umiał jej odpowiedzieć, rzekł natomiast:
- Na wszelki wypadek zjedźmy do lasu i ukryjmy się tam! Pogonił
konia i skręcił w lewo, z dala od piaszczystego
brzegu.
Ledwie zdążyli się schować pośród drzew, gdy tętent nasilił się. W
okolicach najdłuższego dnia w roku noce bywały jaśniejsze. Księżyc
wychylił się zza chmur, oświetlając sylwetki jeźdźców, którzy
galopem pokonywali drogę wzdłuż brzegu. Ingebjorg nie rozpoznała
nikogo, a obdarzony sokolim wzrokiem Folke oświadczył z
przekonaniem:
- To nie są ani ludzie księcia, ani króla. Pewnie jakaś banda rabusiów.
- Całe szczęście, że zdążyliśmy się ukryć - odparła Ingebjorg i
przeszły ją dreszcze.
- Poczekajmy, póki nie będziemy pewni, że podążyli dalej na
południe - zadecydował Folke, a po dłuższej chwili milczenia rzekł: -
Myślę, że nie powinnaś czekać z ucieczką do jutrzejszego ranka.
- Pomyślałam o tym samym. Ale jak się wydostanę z dworu
obronnego w środku nocy?
- Wyciągnę strażników do izby czeladnej, a ty pójdziesz po Alva.
Pomyślą, że położyłaś się spać. Powiadomię Asę, by w tym czasie, gdy
ja będę odwracał uwagę strażników, wyprowadziła ze stajni jeszcze
jednego konia, i razem z Ellisiv wymknęła się na zewnątrz. Czy
Christina zwykle sypia twardo?
- Tak - potwierdziła Ingebjorg. - Ale co jej powiem, jeśli mimo
wszystko się obudzi?
- Wymyślisz coś. Możesz powiedzieć, że Alv się przebudził i nie
może zasnąć, dlatego postanowiłaś zejść do kuchni po gorące mleko.
Ingebjorg czuła jak z nerwów skręca ją w żołądku.
- Sądzisz, że uda ci się zwabić strażników do izby? Czyż nie grozi im
surowa kara za zejście z posterunku?
- Gdy kota nie ma w domu, to myszy harcują, prawda? - odparł, a po
jego głosie poznała, że się uśmiecha. -Pan Gustav choruje, a pani
Margareta wraz z panną Anną udały się na ucztę do zamku
królewskiego. Jestem niemal pewny, że służba korzysta z okazji i raczy
się miodem. Podejrzewam, że już są podpici.
Trochę ją to uspokoiło, a wsłuchawszy się w noc, rzekła:
- Jeźdźcy podążyli na południe, czyż nie?
- Owszem. Na pewno kierują się w stronę Falkenberg.
- W takim razie jedźmy czym prędzej - oświadczyła, bo nagle znów
ogarnął ją niepokój o syna.
Podjeżdżając do bramy, zwolnili nieco.
- Postaraj się zachowywać naturalnie - rzucił jej cicho Folke. - Byłaś
na uczcie u księcia, ale wróciłaś wcześniej. Nie czujesz się najlepiej i
zamierzasz od razu pójść na górę, by się położyć.
Ingebjorg pokiwała głową, przełykając ciężko ślinę. Folke ma rację,
pomyślała, gdy zauważyła, że strażnicy zachowują się swobodniej niż
zwykle. Zatrzymał się i za-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin