Robert Bryndza - DCI Erika Foster (tom 2) - Nocny stalker.pdf

(2095 KB) Pobierz
Dla Jána, Riky i Loli
Dzienne stworzenia cichną, zasypiają,
Nocne potwory łupu szukać wstają.
William Szekspir,
Makbet,
tłum. Leon Ulrich
Rozdział 1
Była duszna noc pod koniec czerwca. Ubrana na czarno postać biegła lekko
i niemal bezgłośnie przez ciemność, ledwo co stopami dotykając wąskiej ścieżki.
Co jakiś czas pochylała się i skręcała z gracją, by uniknąć kontaktu z gęstymi
zaroślami i drzewami. Wyglądało to tak, jakby cień mknął w ciszy po liściach.
Nocne niebo było zaledwie cienkim paskiem między koronami drzew
znajdującymi się wysoko w górze; lekki blask bijący od miasta sprawiał, że
poszycie znajdowało się w cieniu. Niska, przypominająca cień postać dobiegła do
przerwy w krzakach po prawej stronie i gwałtownie się zatrzymała – nie mogła
złapać tchu i szybko waliło jej serce.
Niebieskobiałe światło rozświetliło otoczenie, gdy o 7.39 wieczorem pociąg
do London Bridge przełączył się z diesla i wyciągnął metalowe ramiona do
znajdujących się powyżej przewodów trakcyjnych. Biegacz pochylił się, gdy obok
z łoskotem przejeżdżały puste, oświetlone poświatą wagony. Jeszcze dwa błyski
i pociąg zniknął, a wąski pas poszycia z powrotem zatonął w mroku.
Biegacz ponownie ruszył i sunął bezszelestnie ścieżką, która teraz trochę
oddalała się od torów. Las po lewej zaczął rzednąć, odsłaniając rząd szeregowych
domów. Człowiek szybko mijał ogródki znajdujące się z tyłu: zadbane ciemne pasy
z rozstawionymi meblami ogrodowymi, szopami na narzędzia, huśtawkami –
w gęstym nocnym powietrzu wszystko było nieruchome.
Wreszcie zobaczył dom. Zbudowany w stylu wiktoriańskim, tak samo jak
reszta – trzy piętra jasnej cegły – ale jego właściciel dobudował z tyłu szklany
ogród zimowy, wystający z ziemi. Wszystko wiedział na temat właściciela. Znał
rozkład domu. I plan dnia jego mieszkańca. I co najważniejsze, wiedział, że dzisiaj
właściciel będzie sam.
Stanął na końcu ogrodu. Przy sąsiadującej z drogą siatce rosło duże drzewo.
W jednym miejscu pień oplatał metal, fałdy drewna wgryzały się w zardzewiały
słupek niczym wielkie, pozbawione warg usta. Liście rosły we wszystkich
kierunkach, zasłaniając tory kolejowe, tak że nie było ich widać z domu. Kilka
nocy wcześniej przebył tę samą trasę, rozciął siatkę i zostawił ją na swoim miejscu,
by nikt tego nie zauważył. Teraz z łatwością rozsunął ją, pochylił się i przeczołgał
przez dziurę. Trawa była sucha, a ziemia pod nią popękana – od wielu tygodni nie
padało. Wyprostował się pod drzewem i szybko przebiegł przez trawnik.
Na tylnej ścianie domu znajdował się klimatyzator. Brzęczał cicho,
Zgłoś jeśli naruszono regulamin