Tadeusz Solecki Fizyka cudow.pdf

(380 KB) Pobierz
Tadeusz Solecki
FIZYKA CUDÓW
Tytułowa „fizyka cudów” jest tu rozumiana w takim samym sensie jak „fizyka
ciała stałego”, „fizyka atomu i cząsteczki”, „fizyka czasoprzestrzeni” etc. Oznacza
to, że chodzi o próbę określenia mechanizmów stojących za obserwowanymi zja-
wiskami – w tym wypadku cudami.
Trzeba jednak już na wstępie zauważyć, że tytuł należy traktować nie dosłownie
lecz w charakterze publicystycznej retoryki. Stanowi on pretekst do zaprezento-
wania dwóch przeciwstawnych sposobów rozumienia Rzeczywistości w myśli
chrześcijańskiej.
Nieco historii
Co nazywamy cudem? Tak to określa Wikipedia 1 :
Cud - (z łac. mirari = dziwić się) - w wielu religiach określenie niecodziennego,
nieprawdopodobnego wręcz zjawiska lub zdarzenia, którego nie da się racjonalnie
wyjaśnić przez odwołanie do przyczyn naturalnych, a które będąc niepojętym i
niewyjaśnionym przez znane człowiekowi prawa natury, uważane bywa za
sprzeczne z tymi prawami i za wyraz ingerencji Boga lub sił nadprzyrodzonych
należących do białej magii.
Inna definicja ukazująca scholastyczne rozumienie cudu 2 : (Ks. M. Kowalewski,
Mały słownik teologiczny). :
Cud, nadzwyczajne i zewnętrzne, (tzn. nie mogące być doświadczalnie, zmysłowo
poznane) wydarzenie, które wykracza poza możliwości przyrody i dlatego można
je wytłumaczyć tylko przez bezpośrednią działalność Boga. Cuda uważa się za
zewnętrzny sprawdzian i cechę wiarygodności Objawienia.
Zatem cud ma być w pewnym sensie „empirycznym” dowodem na istnienie Boga.
To uczyniony przez Boga wyłom w prawach natury, by w ten sposób umocnić nas
w wierze, przekazać kryjącą się w symbolach lekcję.
Scholastyczne koncepcje okazały się grząskie dla teologów, pośrednio osłabiając
atrybut doskonałości Stwórcy, skoro musi On raz po raz interweniować w świat
poprzez zawieszanie ustalonych w nim praw (konstruktor telewizora, w którym
1 http://pl.wikipedia.org/wiki/Cud_%28religia%29
2 Ks. M. Kowalewski, Mały słownik teologiczny, Poznań – Warszawa – Lublin [1960]
dla zmiany kanałów należałoby za każdym razem wymieniać podzespoły nie cie-
szyłby się najlepszą renomą).
Scholastyczna „fizyka cudów” ( zawieszenie praw przyrody ) prokurowała me-
chanizm dla teologii bardzo niebezpieczny, przeto skrzętnie wykorzystywany
przez prądy racjonalistyczne. Myślę tu o pokusie tłumaczenia poprzez cud wszel-
kich zjawisk, których nauka na danym poziomie rozwoju wyjaśnić nie umiała.
Wizja „Boga w defensywie” cofającego się przed gwałtownie ekspandującym ob-
szarem oświetlonym przez naukę aż dopraszała się prostej ekstrapolacji: trzeba
jedynie czasu, by nauka oświetliła wszystko. Ten poznawczy optymizm pozwalał
ojcom europejskiego racjonalizmu wypowiadać zdania pokroju Bóg? Dla mnie ta
hipoteza jest zbędna. Tak ponoć 200 lat temu odpowiedział Laplace Napoleonowi,
który pytał go, gdzie w jego wizji świata jest Bóg.
Wobec naporu prądów pozytywistycznych teologowie wycofali się na „z góry upa-
trzone pozycje”, lansując koncepcję całkowitej przepaści między naukami
przyrodniczymi a metafizyką . Temat mechanizmów rządzących cudami prze-
zornie omijano, akcentując rolę cudu jako znaku Bożego . Zwrócono się do
źródeł - czyli do Biblii. Autorzy Ksiąg Objawionych, zarówno Starego jak i Nowe-
go Przymierza, nie pojmowali cudu w sensie scholastycznym. Aby to zrozumieć,
trzeba zauważyć, że świat w pojęciu biblijnym nie jest doskonałą, raz na
zawsze wprowadzoną w ruch maszyną, lecz ciągle pozostaje w zależno-
ści od Stwórcy - zatem nie tylko początek, lecz i aktualne trwanie zawdzięcza
woli Bożej. Cud nie łamie praw natury, lecz je doskonali. Nie przeciwstawia się
siłom stworzenia, lecz ułatwia ich pełną realizację 3 .
Idąc tym tropem, rozszerzono pojęciowy obszar słowa „cud”: Cały świat stworzo-
ny ze swym ustalonym porządkiem (Jer 32,36 n) jest „cudem” (Ps 89,6) i „zna-
kiem” (Ps 65,9) podobnie jak (owe) niezwykłe interwencje Boga w historii 4 .
Myśląc prostolinijnie...
Pachnie to nieco słowną ekwilibrystyką. Myśląc prostolinijnie i tak normalnie po
ludzku, bierze nas ciekawość: w jaki sposób doszło do rozmnożenia chleba? Jakie
mechanizmy wykorzystał Chrystus, chodząc po wodzie? Czy Zmartwychwstanie
jest rzeczywiście jakimś buntem przeciwko fizyce tego świata? Czujemy różnicę
między tymi zdarzeniami a normalnym porządkiem rzeczy, dostrzegamy ich
3 zob. Ks. J. Kudasiewicz, Biblia, historia, nauka, Znak, 1987, s. 345 i nast.
4 Słownik teologii biblijnej, Pallotinum 1982, s.163
2
„nienaturalność”. Trzeba to wyraźnie oddzielić od aspektu teleologicznego i sym-
bolicznego cudów. Są one w sposób nie budzący wątpliwości ważniejsze dla teo-
loga, dla wierzącego (...czy figa nie rodząca owocu uschła natychmiast (Mt.
21,19), czy nieco później (Mk 11,20), nie ma to żadnego znaczenia; ważna jest
lekcja, którą kryje w sobie jakieś symboliczne działanie 5 ). Nie zamierzam tej hie-
rarchii ważności kwestionować. Zgadzam się też ze zdaniem świat jest Znakiem,
Sygnałem, Świadectwem , bo nie umiem go - samego w sobie - wytłumaczyć.
Lecz jakoś nie umniejsza to mej chęci poznania odpowiedzi na podobne sformu-
łowanym wyżej pytania.
Dystansując się od potyczek z przyrodnikami teologowie ogłosili swoistą „dycho-
tomię” Rzeczywistości: świat materialny to jedno, transcendentny - drugie. A
więc Rzeczywistość, w której funkcjonuje człowiek, ma charakter duali-
styczny . Przede wszystkim jest to rozbicie na poziomie dwóch sfer, będących
niezbywalnym budulcem wszystkiego – podział na sferę sacrum i profanum . Fizyk
nie ma kompetencji wypowiadania się w kwestii praw rządzących pierwszym,
teolog - na odwrót. Osiągnięty dziejowy kompromis bardzo służy obu stronom,
położył bowiem kres nie tylko stosom dla heretyków; także wszelkiej maści „na-
ukowym światopoglądom”. Mniej jednak służy „szaraczkom”, którzy, myśląc
zdroworozsądkowo, wyczuwają tu jakiś dysonans: toć Biblia mówi o tym, że
Bóg jest w ciągłej relacji ze swym stworzeniem, więc gdzie miejsce na
przepaść? Gdzie Odkupienie, gdzie Paruzja?
Na ostatnie pytanie teologowie ochoczo odsyłają do Apokalipsy. Koniec świata
jest dla nich jakimś kosmicznym kataklizmem, kolapsem obracającym wniwecz
świat materialny. Oczywiście, taka Paruzja to cud cudów, ostateczne i całkowite
zawieszenie praw przyrody. Znów kłania się scholastyka.
Czy tak być musi? Czy jest tu miejsce na harmonię między fizyką i metafizyką?
Czy można pomyśleć świat, w którym zjawiska, wyglądając nienaturalnie, cu-
downie, opierają się na prawach w tym świecie immanentnych, choć może dotąd
tylko wirtualnie? Czy jest do pomyślenia model świata, którego prawa ewoluują,
są zmienne w czasie? Czy jest do pomyślenia „nowa fizyka cudów” nie domaga-
jąca się nadzwyczajnych interwencji Stwórcy w każdym wyglądającym na nadna-
turalne zjawisku, lecz z drugiej strony wolna od płaskich racjonalizmów w stylu
Kosidowskiego?
5 tamże
3
Pozytywnej odpowiedzi na te pytania nie otrzymamy z pewnością wśród „duali-
stów”, zwolenników „dychotomii” Rzeczywistości, stale obecnego, niezmiennego
w czasie napięcia między światem materialnym a transcendentnym, zwolenników
Paruzji - kosmicznego kolapsu. Istnieje jednak nurt przeciwny. Można by rzec, że
ma on pewne podstawy naukowe, gdyż wywodzi się z obserwacji nad trendami
we Wszechświecie.
Ewolucja: od prostoty ku złożoności
Bodaj najdonioślejszą konsekwencją nowożytnej nauki jest spostrzeżenie: świat
jest procesem . Aby wagę tego, zda się truizmu, uświadomić, trzeba pamiętać,
że przez całe tysiąclecia dominowała myśl o niezmienności świata (pominąwszy
zdarzające się od czasu do czasu intuicje filozofów obwieszczających zdania po-
kroju panta rei ). Nie mieściła się w głowie myśl, że dzieło doskonałego Stwórcy
może ulegać zmianom - te bowiem przypisywano tworom niedoskonałym. Wra-
żenie owej niezmienności potęgował obraz nieba - od stuleci niewzruszony układ
gwiazd. Trzeba było astrofizyki spektralnej, by udokumentować ewolucję gwiazd.
Ona też pozwoliła odkryć, że Wszechświat nie znajduje się bynajmniej w stanie
kinematycznej równowagi - lecz ekspanduje.
Ewolucja Wszechświata stała się oczywistością jeszcze przed II wojną światową.
Znacznie wcześniej udokumentowano mechanizmy ewolucyjne na ziemi - w świe-
cie biologii. A potem stało już oczywiste, że ewolucja - to zjawisko w świecie
uniwersalne. Występuje na każdym poziomie organizacji materii - od
kwantowego po kosmiczny .
Teologowie długo nie mogli strawić tej nowej, zdawałoby się sprzecznej z Biblią
wizji świata. Tymczasem syntetyczne spojrzenie na różnorakie występujące
w świecie mechanizmy ewolucyjne pozwala wyłonić prawidłowości, które teologa
właśnie powinny bardzo zainteresować, więcej - rozbudować arsenał jego argu-
mentacji. Przecież ewolucja na każdym szczeblu rozwoju jest procesem
prowadzącym do powstania wyżej zorganizowanych form materii .
Wszechświat nie zmierza zatem bezładnie „byle gdzie”, lecz w konkretnym, jed-
noznacznie określonym kierunku. Potocznie mówilibyśmy tu o celu.
Spostrzeżenie „świat jest procesem” znalazło swój filozoficzny fundament.
4
Whitehead i filozofia procesu 6
Podstawy filozofii procesu sformułował Alfred North Whitehead, choć za protopla-
stę tego kierunku uznaje się często Heraklita z Efezu; prowadzone są także po-
równania współczesnej filozofii procesu z myślą starożytnych Indii i Chin (hindu-
izm, buddyzm).
Filozofia procesu stanowi obecnie jeden z dominujących kierunków filozoficznych.
W świecie, zwłaszcza w USA, rozwijane są wielokierunkowe programy badawcze
z zakresu ontologii, teorii wartości, etyki, estetyki czy teorii społeczeństwa, lecz
na gruncie polskim pozostaje ona wciąż filozofią stosunkowo mało znaną.
Co jest istotą filozofii procesu?
W metafizyce klasycznej podstawowym pojęciem jest substancja, będąca two-
rzywem indywidualnych bytów. Substancja ta jest niezmienna, zdarzenia zaś po-
legają na zmienianiu się czasowych i przestrzennych konfiguracji bytów. White-
head zakwestionował tego rodzaju metafizykę, zarzucając jej przede wszystkim
statyczność. Według niego realność polega przede wszystkim na „byciu w proce-
sie”. Rzeczywistość jest bowiem twórczym procesem, z którego wyłania
się coś nowego . Elementarnymi składnikami rzeczywistości nie są jakieś „ce-
giełki”, fragmenty substancji, z których składają się wszystkie byty, lecz elemen-
tarne zdarzenia. Świat jest wielkim organizmem, którego części „czują się” wza-
jemnie, zachowują pamięć o przeszłości i antycypują przyszłość. Procesy tworzą
nową rzeczywistość, w której pojawiają się nowe wartości.
Źródłem (i odbiorcą!) wszelkich procesów jest Bóg. Każdy proces jest – obiek-
tywnie biorąc – zadaniem postawionym przez Boga i zainicjowanym w celu z góry
określonym (predestynacja). Zdarzenia stają się aktualizacją (tj. pojawieniem
się w czasie i przestrzeni) tego, co było tylko wskazaną przez Boga możli-
wością . Bóg jest ponadczasowym, ostatecznym odbiorcą wszystkich aktualizacji,
które zgodnie ze swoją naturą harmonizuje, a następnie spożytkowuje w dalszym
twórczym rozwoju kosmosu. Bóg nie jest więc wyjątkiem od zasad przyrody ,
lecz raczej ich szczytową egzemplifikacją. Whitehead sprzeciwia się obrazowi Bo-
ga ukształtowanemu w obrębie tomizmu – Boga, który jest przede wszystkim
bytem samym w sobie, objawiającym nadprzyrodzoną wolę z zaświatów. Bóg
Whiteheada jest immanentnie obecny w świecie, będąc jednocześnie
6 zob. Włodzimierz Zuzga , Teologia procesu, http://www.jednota.pl/content/view/626/63/
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin