Scenka z laptopem.pdf

(56 KB) Pobierz
Laptop scene
Kate była dwie sekundy od stracenia kontroli i kochałem to. Jej ręce zwinęły się w
pięści.
–Na przykład?
–Cóż te pajacyki...przez godzinę powinny zadziałać. - Byłem tylko w połowie
poważny kiedy rzuciłem ten pomysł, ale wtedy mój wzrok opadł na przód jej
koszulki. Nagle, nie chciałem niczego innego niż widzieć ją skaczącą wkoło. -
Możesz chcieć się najpierw przebrać.
Wzięła głęboki wdech.
–Nie będę przez godzinę robić pajacyków.
I to była cholerna szkoda. Szkarłat pokrył jej policzki. Pewny znak, że była
wkurzona. Nie mogłem się powstrzymać.
–Więc możesz biegać wokół domu i po schodach w górę i w dół, - napotkałem jej
oczy i wyszczerzyłem się. - Zawsze możemy uprawiać seks. Słyszałem, że się
wtedy spala sporo energii.
Opadła jej szczęka.
–To się nie stanie nawet za milion lat, facet. - Podeszła bliżej, wskazując na mnie
palcem. - Nawet gdybyś był ostatnim...czekaj, nawet nie mogę powiedzieć
ostatnim człowiekiem na powierzchni ziemi.
–Kotek, - wymamrotałem.
–Nawet gdybyś był ostatnią ludzko wyglądającą istotą na powierzchni ziemi.
Łapiesz? Capiche?
Przekrzywiłem głowę na bok i uśmiechnąłem się. Teraz naprawdę była nakręcona.
Oczy jasne i twarz zarumieniona. Część mnie nienawidziła tego przyznawać, ale ona
była niesamowita kiedy była taka. Absolutnie niesamowita.
–Nawet mi się nie podobasz. Nawet trochę. Jesteś...
Byłem przed jej twarzą zanim zdążyła mrugnąć.
–Jaki jestem?
–Ograniczony, - powiedziała, biorąc krok w tył.
–I? - dopasowałem się do jej kroków, zniewolony. Zniewolony przez co? Nie
wiedziałem.
–Arogancki. Władczy. - Znów się cofnęła, ale nie pozwoliłem jej odejść za daleko.
O nie, byłem tuż przy jej twarzy, dzieląc to samo powietrze. - I jesteś... jesteś
palantem.
–Oh, jestem pewny że stać cię na więcej, Kotek – I wiedziałem, że tak jest. Kat
miała wygadane usteczka. A mówiąc o tym, mój wzrok opadł na nie. Jej wargi
rozchyliły się. Cholera by to. - Bo serio wątpię, że ci się nie podobam.
Zaśmiała się...dźwięk niski i zachrypnięty. Seksowny.
–Totalnie mi się nie podobasz.
Postąpiłem krok na przód i jej plecy przyciśnięte były do ściany. Wpatrując się w dół
na nią, myślę że mogłem zapomnieć, zmusić moje płuca do pracy.
–Kłamiesz.
–I jesteś zbyt pewny siebie. - Zwilżyła usta, a energia wystrzeliła przez moje ciało.
- No wiesz, wspominałam już o arogancji. To niepociągające.
Człowieku, ona była tego pełna. Powiedziałaby cokolwiek, by dalej się kłócić.
Opierając ręce po każdej ze stron jej głowy, pochyliłem się, moje usta tak blisko jej,
że prawie mogłem ich posmakować. Wątpiłem, żeby jej usta były słodkie. Bardziej
jak jedne z tych czerwonych, ognistych, kuleczkowych cukierków.
Bardzo, bardzo lubiłem te cukierki.
–Za każdym razem, kiedy kłamiesz, twoje policzki robią się czerwone.
–Nie-e. - powiedziała.
Ześlizgnąłem ręce w dół po ścianie, zatrzymując je przy jej biodrach.
–Założę się, że ciągle o mnie myślisz. Nonstop. - Tak dużo jak ja myślałem o niej,
co było jakoś...nonstop, więc w porządku i fair wydawało się być tylko to, że ona
robiła to samo.
–Chory jesteś. - Przycisnęły się plecami do ściany, jej klatka piersiowa unosząca
się i opadająca urywanie.
–Pewnie nawet o mnie śnisz. - Mój wzrok znów skierował się na jej wargi. Ogniste
kuleczki... - Założę się, że nawet piszesz moje imię na zeszytach, w kółko i w
kółko, z małymi serduszkami nad nim.
Zaśmiała się tym niskim dźwiękiem.
–W twoich snach Daemon. Jesteś ostatnią osobą, o której myślę...
Zmęczony kłótnią, pocałowałem ją...tylko po to by ją uciszyć. I ta, nadal będę to
sobie wmawiał. Po prostu będę podążać za pociągiem myśli. Ale w momencie, kiedy
nasze usta się spotkały, dreszcz przeszedł przez moje ciało i w połowie zawarczałem,
w połowie jęknąłem. Bo miałem rację... gorące, jak piekło, ogniste kuleczki.
Kat już się nie kłóciła. Nie, ona drżała. Całowanie tak naprawdę nie było już
konieczne, ale ona odepchnęła się od ściany, naciskając swoim ciałem na moje. Jej
palce zatonęły w moich włosach i jęknęła w moje usta.
Tu już nie szło o uciszenie jej.
Coś we mnie zelżało. Tak jak zamek który został przekręcony. Albo jakby puściła
tama. Albo, piekło, to było jak bycie uderzonym przez światło, wpadnięcie pod
ciężarówkę a potem powrócenie do życia. Ruszałem się i działałem bez zbytniego
myślenia.
Moje dłonie chwyciły jej biodra, i podniosłem ją. Jej nogi otoczyły mnie w pasie, a
ona całowała mnie z pasją, która prawie mnie zaskoczyła i miałem nadzieję, że nie
zauważyła że moje ręce się trzęsły. Piekło, całe moje ciało się trzęsło. Pod moją skórą
był ogień, a ja byłem poza kontrolą.
Sekundy od przejścia w pełnego Luxen na niej, a co dobrego by z tego wyszło?
Aw, cholera, to nie miało znaczenia. Nie kiedy przycisnąłem się do niej, a ona wydała
ten piękny kobiecy dźwięk, który naprawdę pobudził moją krew. I mogłem poczuć
to, budujące się we mnie. Czysta moc, która nie miała gdzie iść jak na zewnątrz. To
budowało się od miesięcy. Może zawsze prowadzące do tego.
A wtedy zaczęliśmy ruszać się po ścianie. Lampa przewróciła się. Kat się tym nie
przejęła, dzięki Bogu, bo ja byłem poza punktem dbania o cokolwiek innego niż to,
co miałem w ramionach.
Kat.
Byłem niejasno świadomy włączającego i wyłączającego się telewizora.
Próbowałem wchłonąć to z powrotem w siebie, ale jej dłonie zjechały w dół mojej
koszulki, a wtedy zeskoczyła, pociągając ją. Mogłem tylko być posłusznym jej
komendzie. Odsunąłem się i pozwoliłem jej zdjąć ze mnie koszulkę.
W tym momencie, pewnie pozwoliłbym jej zrobić wszystko. Trochę straszne...i
całkowicie gorące.
Złapałem jej policzki, przyciągając ją z powrotem do moich głodnych ust. Chłopie,
nie mogłem mieć wystarczająco jej smaku, tego jak oddawała mi to z powrotem na
każdym froncie. Jej ręce powędrowały do guzika moich jeansów.
W domu pojawił się trzask. Prawdopodobnie coś właśnie skończyło w płomieniach.
Ale my ruszaliśmy się w stronę kanapy, a potem byliśmy na niej, nasze ręce
wszędzie, chwytające ubrania, siebie nawzajem. Nasze biodra były złączone tak jak
nasze usta.
Kat wyszeptała moje imię, a ja jednej sekundy miażdżyłem ją przy sobie, a następnej
stworzyłem przestrzeń by odkrywać..dla mnie by odkrywać. Sunąc po jej ramieniu,
w dół na przód jej koszulki i niżej i jej koszulka była zdjęta. Nawet nie wiem jak, ale
tak było.
–Taka piękna. - powiedziałem, bo była piękna. A potem znów ją pocałowałem.
Całowałem, dopóki wiedziałem, że potrzebowała powietrza, domagając się jej
warg tak długo jak mogłem.
Moje ciało kompletnie przejęło kontrolę, poruszając się na niej, ale coś jeszcze
kliknęło wewnątrz mnie. Kolejne ukryte drzwi otwierały się. Zwolniłem, biorąc
sobie czas.
Gdzie wszystko było takie szalone i zwariowane, teraz to było bardziej delikatne i
kontrolowane.
Chociaż, nadal się trzęsłem, na krawędzi...
Na krawędzi, nie bycia w stanie przestać...nie chcenia tego, potrzebowania jej
bardziej niż powinienem.
Uspokoiłem się i zmusiłem płuca by pracowały jak jej. Biorąc urywane oddechy,
które nie wystarczały, podniosłem głowę i otworzyłem oczy. Wiedziałem, że się
świeciły, mówiąc tysiąc rzeczy których nie mogłem powiedzieć, a ona nigdy by nie
zrozumiała. Pewnie nie chciałby też ich usłyszeć.
Nasze oczy się skrzyżowały. Spojrzenie w jej oczach, sposób w jaki jej ciało wtapiało
się w moje, wiedziałem że pozwoliłaby mi zrobić...wszystko. Ale jeśli nie
przestałbym teraz, to w ogóle bym nie przestał. I nawet jeśli byłem skłonny do
momentów bycia „wielkim kutasem” jakby to powiedziała Kat, to było nie w
porządku. Nie w takich warunkach. Nie na pieprzonej kanapie. Nie, kiedy jej życie
było w moich rękach.
Więc powiedziałem jedyną rzecz, która przyszła mi do głowy. Jedyna rzecz, która
wiedziałem, wrzuciłaby nas z powrotem do zimnej, ostrej rzeczywistości.
Zmusiłem moje usta do ułożenia się w ten pół uśmiech, który wiedziałem, że zawsze
dostawał się jej pod skórę i powiedziałem.
- Ledwo się teraz świecisz.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin