Bez tytułu 1.odt

(18 KB) Pobierz

  Szkoła jest zbiorowiskiem luźno ze sobą powiązanych osób, których łączy jedynie wspólny cel – wykształcenie. Przez długi czas było to dla mnie oczywiste. Jednak nie sposób, nie zauważyć że wraz z biegiem czasu, te luźne związki nabierają przeróżne formy. Wspólna koegzystencja wymusza na jednostkach pewne zachowania. Oczywiście nie oznacza to, że wszyscy będziemy dążyć do ujednolicenia tych zachowań. Każdy, w normalnie funkcjonującym społeczeństwie, ma przecież swoją rolę, swoje zadania. Prawda?  

  A zatem aby normalnie funkcjonować w grupie, każdy musi odnaleźć to do czego jest stworzony. Takie założenie skłania mnie do poszukiwań „własnego Ja”.  Tak więc rozpoczynając nową szkołę, chcę rozpocząć nowy okres w swoim życiu. Przeżyć swoistą odyseję, by móc dojść do ziemi obiecanej – swojego miejsca na ziemi. Myślę że słuszna będzie teza, że należy powziąć do tego celu odpowiednio dużo czasu i wysiłku. I oczywiście nie należy zrażać się zbyt szybko, mimo upadków wstawać i iść dalej. Społeczeństwo które dobrze prosperuje, może powodować że jednostka czuje się w nim nie potrzebna. Nie należy się jednak prędko zniechęcić – najprawdopodobniej to tylko przejściowy stan rzeczy. W takim przypadku trzeba ciągle przeć naprzód, nie zważywszy na początkowe trudności. Zupełnie jak Syzyf z znanego mitu.

   Może być ciężko ... A wiem że warto. Przecież też chcę mieć swój wkład w społeczeństwo w którym żyję. Pozytywny wkład. I tu przypomina mi się pewna sentencja: nikt sam nie zdoła naprawić świata, lecz wszyscy – owszem. Stosując ją odnośnie do teorii T.C Schnerla, zauważam iż łatwiej jest jednostce wpłynąć na otaczające ją środowisko na niższych poziomach organizacyjnych. Toteż wysuwa się stąd prosty wniosek: jako jednostka muszę dążyć do rozwoju najprostszych komórek społecznych – tych znajdujących się najniżej na szczeblu organizacyjnym. Taką właśnie komórką jest moja klasa. Wiem że mój wpływ na miasto w którym znajduje się szkoła jest znikomy, ba nawet na placówkę szkolną nie mogę tak wpłynąć jak na klasę. Lecz wiem też że im lepiej będzie funkcjonować klasa tym lepiej prosperować będzie szkoła, i tak dalej... Pokrywa się to skądinąd z postulatami pozytywizmy. A mianowicie z pracą organiczną, pracą od podstaw, oraz nauczaniem powszechnym. Tak więc aby stać się wartościową częścią społeczeństwa w którym żyję, muszę pamiętać o rozwoju „od samego spodu”, oraz o tym by się łatwo nie zniechęcać.

Zgłoś jeśli naruszono regulamin