Jezus jest Życiem i Zmartwychwstaniem.odt

(51 KB) Pobierz

Jezus jest życiem i zmartwychwstaniem

21.08.2010

 

              Dziękujemy Bogu za Jego łaskę, że każdy dzień zwiastuje Jego miłość, Jego obecność, Jego bliskość. Chociaż oczy nasze nie widzą Go, widzimy Jego działanie, a Jego działanie jest piękne, gdyż Ten, który wydobywa człowieka z dołu rozpaczy, musi być kimś, kto ma wiele współczucia dla człowieka, który żyje, ale to nie jest życie tylko śmierć.

              Rozmawialiśmy w zeszłą sobotę o tym człowieku, który był ślepy, o jego spotkaniu z Panem, o jego doświadczeniu i o tym świadectwie, które dowiemy się, kiedy już będziemy wszyscy razem z Panem.

              Dzisiaj chciałbym żebyśmy z 11 rozdziału Ewangelii Jana mogli sobie otworzyć, od 20 wiersza, doświadczenie, które było w domu Marty, Marii, Łazarza i co z tego doświadczenia też wynika dla nas obecnie żyjących. Jakie lekcje możemy z tego wziąć, aby jeszcze bardziej poznać działanie Jezusa  w różnych doświadczeniach, na które On napotyka. I my mamy takie doświadczenie na swojej drodze i  możemy zobaczyć Pana, który pokazuje nam, to jest właśnie to, kim On jest. W jaki sposób On postępuje wobec różnych przeciwności, na które napotyka.

              I kiedy czytamy ten 20 wiersz, czytamy: Gdy więc Marta usłyszała, że Jezus idzie, wybiegła na Jego spotkanie; ale Maria siedziała w domu.

              Marta usłyszała, że Jezus nadchodzi. Możemy być trochę zdziwieni, Marta jest taką osobą, taką konkretną, ona wszystko musi mieć przemyślane, wszystko musi mieć ułożone, sprawy, którymi się zajmuje muszą być dopięte. Pamiętacie, kiedy Pan Jezus przyszedł do nich do domu, Maria siadła sobie u stóp Pana Jezusa,  Marta pracowała, pracowała, aż w końcu zaczęło ją to denerwować, że ona pracuje, a jej siostra sobie siedzi; i zwróciła się do Pana Jezusa: Powiedz jej... I zobaczmy co teraz się dzieje z tą Martą. Ona w ogóle nie idzie do swojej siostry powiedzieć, że to Pan Jezus przyszedł, ale jest tak głęboko poruszona, że Pan Jezus nadszedł, że ona nawet nie  pomyślała sobie, że według porządku, powinna pobiec do swojej siostry Marii, powiedzieć jej, że Pan Jezus nadszedł i wtedy razem pobiec naprzeciw Pana. Ona zupełnie zapomniała o Marii. Jezus – to była wiadomość, która owładnęła jej umysł, jej działanie.

              I pierwszym jej impulsem od razu było pobiec do Pana. Piękne. Kiedy Jezus tak władnie człowiekiem, że jego impulsem jest On, tylko On. To znaczy, że ten człowiek bardzo potrzebował Jezusa. To znaczy, że ona bardzo czekała na to, żeby Jezus tam przyszedł. I kiedy nadeszła wiadomość, ona nie zwlekając, przecież niedaleko była Maria, ale ona nie zwlekając, rzuciła wszystko i pobiegła do Niego.

              Są takie doświadczenia w życiu człowieka, w których Jezus jest tak bardzo potrzebny. Człowiek czeka i wydaje się, że Pan nie nadchodzi, aż w pewnym momencie nadchodzi informacja,  i człowiek jest gotów rzucić nie wiadomo co, co by to było i pobiec do Pana, gdyż ta tęsknota za Nim jest tak potężna. Może nieraz tak jest; żeby to się wzmocniło w życiu naszym. Doświadczenie, w którym jesteśmy, jakby przeciąga się.

              W wierszu 21 czytamy: Rzekła więc Marta do Jezusa: Panie! Gdybyś tu był, nie byłby umarł brat mój. Gdybyś tu był... piękne powiedzenie. My może byśmy byli w pewnym momencie zadowoleni z tego powiedzenia. No taka wiara, taka pewność Pana: Gdybyś tu był Panie, na pewno nie doszłoby do tego, do czego doszło. Możemy powiedzieć, że ona miała piękną wiarę, ale w Jezusa Chrystusa obecnego na miejscu doświadczenia. Ale jej wiara nie sięgała do togo miejsca, do którego sięgnęła wiara tego człowieka, który powiedział: Panie nie jestem godzien, ale powiedz tylko, a mój sługa będzie uzdrowiony. Nie jestem godzien, abyś wszedł pod mój dach, ale powiedz – Jezus mówi: Nigdzie nie znalazłem tak wielkiej wiary w Izraelu.

              A więc wiara Marty sięgała do punktu, w którym Jezus byłby widoczny w danym miejscu. Jak oczy jej widziały Jezusa, jej serce było spokojne, a gdy jej oczy nie widziały Jezusa, jej wiara nie sięgała dalej. A więc widzimy doświadczenie jakby różnego rodzaju. Ona mówi: Gdybyś tu był Panie, nie stałoby się to memu bratu. A Jezus w 15 wierszu tegoż rozdziału mówi: Raduję się, że tam nie byłem... Można powiedzieć, że dwie różne reakcje na to samo doświadczenie. Jezus cieszy się, że tam nie jest, a ona smuci się, że Go tam nie ma. Jej wiara sięga Jego obecności – Jego sięga dużo dalej. Ona się jeszcze czegoś musi nauczyć, prawda? Dobrze, że wierzy w tego Jezusa, który jest obecny, ale ona musi sięgnąć jeszcze dalej. Jezus mówi: Raduję się, że tam nie byłem ze względu na was, bo uwierzycie. Dlatego Jezus się cieszył. On się nie cieszył, że Łazarz cierpi i umiera. On się cieszył, że wiara Jego uczniów zostanie podniesiona wyżej. To tak jak nauczyciel, który ma pragnienie, żeby jego uczniowie podniesli się jeszcze bardziej wyżej ze swoją wiarą, tak On się cieszy, że przez to doświadczneie jej wiara podniesie się wyżej, a również i wiara Marty podniesie się wyżej. Nieraz człowiek mówi do Jezusa i myśli: Panie Jezu ty chyba już jesteś szczęśliwy. Ja naprawdę tak mocno wierzę w ciebie. A Jezus mówi: To początek, pójdźmy dalej. - Jeszcze dalej Panie? - Tak, jeszcze dalej. Pójdziemy jeszcze do grobu Marto. Marta mówi: Szkoda, że Cię tu nie było, sprawa już skończona. Ale gdybyś tu był Panie, na pewno tego by nie było. Człowiek widzi pewien zakres tego co się dzieje, Pan widzi całość.

My nieraz widzimy swoje doświadcznia i wydaje nam się: To już koniec. Nic nie można zrobić więcej. Już koniec. Wszystko upadło, wszystko co tylko możliwe skończyło się. Panie już  koniec. A Jezus, On nie widzi tego w ten sposób.

Co widzisz takiego, że już jest koniec. Już nic w tej sprawie nie idzie zrobić? A czy myślałeś, czy myślałaś o Jezusie? Czy On też mówi koniec ? Są sprawy takie, które już grób, śmierć, koniec. To już grób. Z tego już nic nie będzie. Ale czy nie będzie na pewno? Z tego nic jeśli Pan tam przyjdzie?

              Zobaczcie, ta wiara musi być w Jezusa, nie w to co  my sobie myślimy i co widzimy, i z czym mamy obecnie doświadczenie.  Ta wiara musi sięgać Chrystusa. Wiecie, Chrystus jest ciekawym Panem. Tak ciekawym, że apostoł Paweł, który miał objawienie Jego, mówił: Chcę Go jeszcze bardziej poznać. To znaczy, że poznawanie Pana, rośnie zgodnie z tym, jak On nas prowadzi dalej w to, kim On jest. Marta ma na razie pewien zakres doświadczenia, bardzo piękny zakres – wielu ludzi tego nie ma w ogóle. Ale to musi sięgnąć dalej, kiedy Pan Jezus odejdzie do Ojca, a ludzie nadal będą pewni Jego władzy. Jego chwały. Że chociaż oczy nasze nie będą widzieć, jak powiedział do Tomasza, to jednak błogosławieni (szczęśliwi) będziemy wierząc w Niego. On musi wprowadzać w dlasze doświadcznie, dlatego tak pięknie brzmiało to w ustach ich: Nauczycielu.

              Uczeń myśli sobie: To już chyba wszystko co mogłem się nauczyć. To jest tak potężne, nigdzie wokół tego nie widzę. Nauczyciel mówi: To dopiero początek. Nauczyciel wie, co chce nauczyć. On ma cały zakres tego, co ma nauczyć. Nieraz myślimy sobie: O! To jest tak cudowne! A to dopiero 1/10. Poznanie nasze jest cząstkowe- mówi Słowo Boże. Cenne.

              Pan Jezus ma cenny zamiar uczynić coś takiego, co jeszcze bardziej podniesie pewność w Jego uczniach, że ich Pan jest posłany od Ojca i ma wszystko, co jest potrzebne, aby kierować każdą jedną sprawą, tak jak uzna.

              Wiersz 22 wygląda jeszcze piękniej od strony człowieka. Ale i teraz wiem, że o cokolwiek byś prosił Boga, da Ci to Bóg. A więc wyglądałoby, że Marta sięgnęła już bardzo głęboko. Wiem, że cokolwiek, o cokolwiek byś poprosił, da Ci to Bóg. Cokolwiek – to znaczy o wszystko. Czy ona myślała również o tym, żeby Łazarz wyszedł z grobu? Nie. Ona o tym w ogóle nie myślała. W jej umyśle to już był grób – to był koniec. Ale o cokolwiek, to znaczy, o cokolwiek co ja myślę, że jest możliwe, gdybyś poprosił Boga, On Ci to da. Co ja myślę, że jest możliwe oczywiście, rozumiecie? To cokolwiek, to jest to, co ja myślę, nie to co myśli Pan. Słowa nie zawsze oddają dokładnie to, co człowiek myśli. Wszystko u jednego, nie znaczy wszystko u drugiego. Ale słowo jest to samo. A więc ona pełna ekscytacji mówi:  Ale i teraz wiem, że o cokolwiek byś prosił Boga, da Ci to Bóg.

              Ale słuchajmy teraz słowa Jezusa, 42 wiersz: Ale ja wiedziałem, że mnie zawsze wysłuchujesz, ale powiedziałem to ze względu na lud, stojący wkoło, aby uwierzyli, żeś Ty mnie posłał. Ale ja wiedziałem, że Ty mnie zawsze wysłuchujesz... Wyglądałoby, że podobne słowa, ale jakże sięgające o wiele, wiele dalej. W ustach Jezusa one brzmią inaczej niż w ustach Marty. W tych słowach mieści się wszystko. Każda jedna sprawa. Chwała Bogu, że Pan Jezusa miał więcej niż myślał człowiek.

              Paweł w liście do Rzymian napisał też: Chce przyjść do was, aby udzielić wam jeszcze z daru łaski, który dał mi Pan. Oni mieli dużo, ale on miał jeszcze więcej dla nich. I Pan Jezus miał wiele więcej dla nich niż oni byli w stanie sobie pomyśleć, na ten moment, o Panu Jezusie Chrystusie. Chwała Bogu.

              A więc widzimy, od strony człowieka, gdybyśmy patrzeli na tą niewiastę,  moglibyśmy powiedzieć: Naprawdę, zachwycający obraz. I gdyby tylko wszyscy mieli taką wiarę, jakże inaczej wyglądałoby wszystko na tej ziemi. Ale od strony Pana, kiedy się On patrzy na to, on widzi ją w jej pozycji i On wie, że potrzeba jej następnych, następnych pouczeń, następnych doświadczeń, aby ona mogła wzrastać.              

              A więc widzimy tutaj początek tego doświadczenia, kiedy Pan Jezus jako Nauczyciel przychodzi i ma do wykonania wspaniałą pracę. W 23 wierszu czytamy: Jezus mówi: Zmartwychwstanie brat twój. Piękne słowa. Ona mówi: Wiem, o cokolwiek byś poprosił... I On odpowiada: Zmartwychwstanie twój brat. I ona powinna podskoczyć z radością i się cieszyć, zgodnie z tym co powiedziała, On jej odpowiedział. Ale jak ona słyszy odpowiedź Jezusa? Ona słyszy dokładnie z wiarą jaką ma. Tak? Niech ci się stanie zgodnie z wiarą twoją – tak mówi Słowo Boże. Ona ma wiarę, ale ta wiara nie sięga tego, że już Łazarz może wyjść z grobu. Ta wiara sięga zupełnie czegoś innego. Ona ma wiarę opartą na pewnych doświadczeniach, które już wcześniej doświadczała  jako Izraelitka. Ona słyszała pewne nauki, ona słyszała pewne prawdy, które były głoszone w tym narodzie, i ona wierzyła w zmartwychwstanie, ale w dniu ostatnim. To znaczy, ona wierzyła, że przyjdzie zmartwychwstanie. Ona była osobą wierzącą w zmartwychwstanie, ale ona odpowiada, w 24 wierszu czytamy:

              Wiem, że zmartwychwstanie. Wiem. I gdyby to zostało, jakże pięknie by to zabrzmiało. Wiem Panie! Ale ona dodaje: przy zmartwychwstaniu w dniu ostatnim. Nie ostatecznym, ostatnim. To znaczy dokładnie to samo. W ostatnim dniu, wszyscy powstaniemy z martwych. Wiem o tym Panie! I wiem, że mój brat wtedy zmartwychwstanie.

              W wierszu 24 czytamy te właśnie słowa, a w 25 moglibyśmy czytać pewne słowa, które pozwalały Marcie na takie myślenie. To w Starym Testamencie jest wyraźnie opisane: I powstanie na sąd... Ona była oparta na przesłaniu Biblijnym. Jezus mówi do niej: Jam jest Zmartwychwstanie i Żywot. Wiecie, te słowa Jezusa są jak potężne objawienie najwspanialszej Bożej prawdy. On mówi: Nie dzień, nie dzień ostatni jest dniem zmartwychwstania. Ja jestem Zmartwychwstaniem. Oto Zmartwychwstanie stoi przed tobą. Ty patrzysz na ostatni dzień, a oto Zmartwychwstanie stoi przed tobą. Widzisz Zmartwychwstanie? Czy ona widziała Zmartwychwstanie?

              Ona widziała Jezusa! Swojego wspaniałego Nauczyciela, ale nie wiedziała w Nim Zmartwychwstania, rozumiecie? Co ty widzisz w Jezusie? Czy widzisz Go jako Twoje Zmartwychwstanie? Jezus – to moje Zmartwychwstanie. Najpotężniejsze, wspaniałe, chwalebne objawienie.  Jam jest Zmartwychwstanie – to wszystko jest możliwe dzięki Mnie. Ci wszyscy ludzie wstaną z martwych dzięki Mnie. Beze Mnie ten ostatni dzień nic by wam nie dał. Rozumiecie? Nic by nie dał. Bez Jezusa nic by się nie zmieniło. To Jezus jest tym, przez którego ten ostatni dzień, będzie Dniem Sądu, i dniem wstanień.

              W Ewangelii Jana w 5 rozdziale, od 21 wiersza czytamy: Albowiem jak Ojciec wzbudza z martwych i ożywia, tak i Syn ożywia tych, których chce, bo i Ojciec nikogo nie sądzi, lecz wszelki sąd przekazał Synowi, aby wszyscy czcili Syna jak czczą Ojca. Kto nie czci Syna, ten nie czci Ojca , który Go posłał.

              Myślę, że po dzisiejszym dniu, jeszcze bardziej mówiąc Jezus, będziemy myśleć: Tyś jest moim Zmartwychwstaniem. Tyś jest moim powstaniem z martwych, Panie! Czczę Cię moje Zmartwychwstanie! Czczę Cię Synu Boga Żywego, który dajesz życie komu chcesz. Dzięki Tobie mam coś, co bez Ciebie nie ma nikt. Kto ma Ciebie, ma to samo, kto nie ma Ciebie, ten nie ma tego. Później będziemy mówić, co to znaczy „tego”, „bez Jezusa nie ma tego”. Tylko „to” jest w Jezusie.

              Jezus mówi dalej: Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, kto słucha słowa mego i wierzy Temu, który mnie posłał, ma żywot wieczny i nie stanie przed sądem, lecz przeszedł ze śmierci do żywota. Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, zbliża się godzina, owszem już nadeszła, kiedy umarli usłyszą głos Syna Bożego, i ci co usłyszą, żyć będą. Jak bowiem Ojciec ma żywot sam w sobie, tak dał i Synowi, by miał żywot sam w sobie i dał mu władzę sądzenia, bo jest Synem Człowieczym. Nie dziwcie się temu, gdyż nadchodzi godzina, kiedy wszyscy w grobach usłyszą głos Jego. I wyjdą ci, co dobrze czynili, by powstać do życia. A inni, którzy źle czynili, by powstać na sąd.

              Oto On jest właśnie tym, który będzie sądził żywych i umarłych. Wierzymy w tego, który ma prawo dać życie, gdyż On ma Sam w sobie je, Ma prawo udzielić komu zechce z tego życia. A to życie to jest zupełnie inne, niż myśmy wzięli po rodzicach: skażone grzechem, bezprawiem. Jest to życie wieczne! Życie bez końca, życie w zadowoleniu, życie w zaspokojeniu. Życie z Bogiem, Stwórcą nieba i ziemi. Najwspanialsze życie.

              On może dać je komu chce. To nie jest życie, w którym znowóż, gdzieś tam będzie ci  czegoś brakować. Tam niczego nie będzie brakować. Nigdy niczego nie będzie brakować. Tam nie będzie płaczu ani łez, ale to Życie już dzisiaj może napełniać ludzi. To życie zadowolenia w Chrystusie może już dzisiaj napełniać ludzi. To życie zaspokojenia, które jest u Boga, już dzisiaj może napełniać ludzi.

              Ona patrzy na dzień ostatni, a gdzie Jezus patrzy? On dokładnie patrzy na tysiąc lat przed dniem ostatnim. Jego oczy patrzą gdzie indziej. Ona zna naukę o dniu ostatnim. On zna naukę o tysiącu lat przed dniem ostatnim. On mówi i innym zmartwychwstaniu. On mówi o zmartwychwstaniu sprawiedliwych. On mówi: Łazarz to jest sprawiedliwy człowiek, jego zmartwychwstanie nastąpi teraz, ale również, tysiąc lat przed dniem ostatnim. Nie razem z bezbożnymi. Jezus jest Zmartwychwstaniem. Szczęśliwi (Błogosławieni), którzy mają udział w tym zmartwychwstaniu. Chwała Bogu za Jezusa.

              A więc Jezus mówi: Jam jest Zmartwychwstanie. Niech w każdym sercu będzie to wpisane. Jezus jest, Jezus jest moim Zmartwychwstaniem. Tysiąc lat przed Sądem.

              Kiedy sprawy ludzkie będą sądzone i wyjdzie na jaw wszystko, co ludzie czynili na tej ziemi. Ale my, którzy należymy do Pana już będziemy z Nim.  Tysiąc lat wcześniej. Cenny Chrystus. Jak cenne jest zmartwychwstanie tysiąc lat wcześniej. Nie po to, żeby być jako człowiek ze świata sądzony za swoje bezbożne uczynki, ale powstać z martwych po to, by być z Panem. Być już z Nim! To jest nauką Mistrza, On chce ich tego nauczyć. Dzień nie ma znaczenia, kiedy należysz do Pana. Bo jeśli nie należysz do Pana, dzień ma znaczenie, bo to jest dzień ostatni. Ale jeśli należymy do Pana, ten dzień nie ma dla nas już żadnego znaczenia. To nie jest nasz dzień. Nasz dzień jest tysiąc lat wcześniej. To jest nasz dzień spotkania się z Umiłowanym naszym Zmartwychwstaniem, z naszym Życiem. Dlatego tak cenne jest poznawać Jezusa i poznawać Prawdę, którą On do nas mówi.

              Możemy sobie otworzyć i Księgę Objawienia 20 rozdział przeczytać  i (list do ) Tesaloniczan przeczytać 4 rozdział: Szczęśliwi (błogosławieni), którzy mają udział w pierwszym zmartwychwstaniu. Sąd nad nimi nie ma władzy. Śmierć nie jest dla nich. Chwała Bogu za Jezusa!

              Wiecie, Jezus to ktoś, kto musi zachwycać nas, ponieważ Jezus jest tym, którym Ojciec się zachwyca, i którym się chlubi. A skoro Ojciec się zachwyca Swoim Synem i Nim się chlubi, to rzeczą normalną jest, że wszystkie Boże dzieci, również  mają się zachwycać Jego pierworodnym i Nim się chlubić, gdyż Ojciec dał Mu, aby On miał życie sam w sobie. I On może dać je komu chce.

              (Werset) 25: Kto we mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Bardziej oddaje słowo ożyje. Choćby i umarł, ożyje. To słowo jest w czasie przyszłym tam postawione.  Choćby i umarł, ożyje. A kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze... I znowuż zrobiono tam niepotrzebną rzecz, napisano na wieki, podczas gdy powinno być użyte, w nieprawidłowym polskim znaczeniu, ale na wiek. Nie na wieki  tylko na wiek. To znaczy, że kto wierzy w Jezusa, nie umrze tak, żeby się obudzić ostatniego dnia tej ziemi. Ten, który należy do Jezusa, wierzy w Jezusa, nie umrze w ten sposób, ale umierając, może być pewnym, że ożyje tysiąc lat wcześniej. Jeszcze na tej ziemi, będzie razem królować z Jezusem Chrystusem. Tam jest liczba pojedyncza na wiek. To znaczy, chodzi o wiek tej ziemi. Czy wierzysz w to? Takie pytanie stawia Jezus tobie i mnie. Czy wierzysz w to, że wierząc w Jezusa Chrystusa, należąc do Bożego Syna, ty masz udział w pierwszym zmartwychwstaniu, i ty będziesz wcześniej obudzony niż bezbożnik.

              I wiecie, tak sobie pomyślałem, że Marta jest tak jak my ludzie jesteśmy. Kiedy Pan Jezus stawia pytanie, Czy wierzysz w to? Marta nie wie co powiedzieć. I wtedy ona odpowiada na inne pytanie. Kim dla was jest jestem? Ona nie odpowiada na pytanie, czy wierzysz w to, że nie umrze na wiek? Czy wierzysz w to, że jestem zmartwychwstaniem? I wzbudzam kiedy chcę? Ona nie wiedząc, mówi tym pytaniem, które Jezusa zadał kiedyś swoim uczniom: A co wy o mnie myślicie? Inni mówią to, to, to i to, i ona odpowiada dokładnie, tak jak by na tamto pytanie odpowiadała. Może lepiej byłoby, gdyby się zapytała: Panie Jezu wytłumacz mi to, nie rozumiem. Nie mam objawienia, że czemu tak Panie. Czy wierzysz w to? Tak Panie, ja uwierzyłam, że Ty jesteś Chrystus, Syn Boży, który miał przyjść na świat. Czy wiesz o czym mówimy? Tak, wiem, i człowiek zaczyna mówić zupełnie co innego. Tak często ludzie właśnie podchodzą i mówią – Tak, wiem, wiem, wiem i zupełnie co innego mówią. To znaczy, że nie wiedzą.

              Tutaj Marta nie wiedziała. Ani nie wierzyła w to, o czym mówił Jezus; ona nadal wierzyła w to,  o czym mówiła ona. Prawda? Później znajdziemy ją dokładnie w tym miejscu, o którym teraz mówimy. Kiedy ona poświadcza to, że ona nie wierzyła w to, co mówił Jezus. Ona wierzyła w to, co ona poznała wcześniej. Ona nie przyjęła słów Jezusa tak, jak On je mówił. Ona przyjęła je po swojemu.

              A więc ona wyznaje to, kim jest Jezus Chrystus. To co Jezus powiedział: Nie ciało i krew ci to objawiło Piotrze, ale Bóg w niebie objawił ci to, Bóg jej też to objawił, ale ona jeszcze nie wzięła, nie stało się to własnością jej, co powiedział Jezus. A gdy to powiedziała, odeszła i zawołała Marię, siostrę swoją, i rzekła jej w tajemnicy: Nauczyciel tu jest i woła cię. Jezus posłał Martę, aby ona zawołała Marię. Marta, kiedy przyszła, ona w tajemnicy zwróciła się do Marii i cicho jej powiedziała, że Jezus jest i czeka na nią. Dlaczego tak się działo? Dlatego że Żydzi pragnęli zabić Jezusa Chrystusa i samo uczniowie mówili: Panie, przecież oni chcieli cię zabić, a ty chcesz już tam iść?  A później mówią: No my idziemy z tobą, gotowi jesteśmy też umrzeć. A więc było zagrożenie dla życia Jezusa i Marta o tym zagrożeniu wiedziała, i dlatego cicho do Marii powiedziała, że Pan Jezus przyszedł, żeby inni Żydzi się nie dowiedzieli, żeby przypadkiem ktoś, gdzieś nie doniósł, i żeby coś się nie stało.

              Dziwnym dla nas doświadczeniem jest to, że Jezus Chrystus nie przychodzi i nie wchodzi do domu w ogóle Marii i Marty. Prawda? Zatrzymuje się gdzieś i nie robi żadnego kroku dalej. Dlaczego Jezus w ten sposób postąpił? Jezus cokolwiek czyni, to ma sens, co czyni. Jezusa droga prowadzi do innego miejsca. Nie do domu, gdzie Łazarz wcześniej żył, tylko do miejsca, gdzie Łazarz obecnie przebywa.  Jezus nie idzie do domu żałoby. On się wybiera do innego miejsca. Jezus wybiera się do grobu Łazarza.

              Tak sobie pomyślałem, że ciekawe jest doświadczenie z tym grobem. Może sobie zajrzymy w parę miejsc i zobaczymy coś na temat grobów.

              Ewangelia Jana 19 rozdział, 41,42 wiersz. A na miejscu gdzie Go ukrzyżowano był ogród, w ogrodzie zaś nowy grobowiec, w którym jeszcze nikt nie był złożony, tam więc z powodu żydowskiego dnia przygotowania, że blisko był grób, położyli Jezusa. Jezusa położyli w nowym grobowcu, w którym jeszcze nikt nie był złożony. On był tam położony jako pierwszy.

              W Ewangelii Marka 15 rozdziale, 46 wierszu – później będziecie wiedzieć, dlaczego jest tak ważny grób – czytamy: A on (Józef) kupił prześcieradło, zdjął Go, owinął w prześcieradło i złożył w grobowcu wykutym w skale i przytoczył kamień przed wejściem do grobu. W taki sposób Pan Jezus był pogrzebany w grobie, złożony w grobie. Ten grobowiec był wykuty w skale i nikt nigdy wcześniej nie był w nim złożony, tylko Pan.

              A w Mateusza w 27 rozdziale i 60 wierszu czytamy: I złożył je w swoim, nowym grobie, który wykuł w skale i zatoczył przed wejściem do grobu wielki kamień i odszedł. Dopiero tu się dowiadujemy, że to był grób Józefa. On kazał sobie przygotować grób. Wykuć go w skale, przygotować. I właśnie w tym grobie, został złożony, ukrzyżowany Syn Boga i człowieka, Jezus Chrystus. Nikt nigdy wcześniej w tym grobie nie był złożony.

              Kiedy otworzymy I Mojżeszową (inaczej Księga Rodzaju, Genesis) 23 rozdział, widzimy tutaj śmierć żony Abrahama i wykupienie dla niej grobu, grobowca, tak? Abraham zapłacił za ten grobowiec i tam czytamy, już nie będziemy czytać całości jak to się załatwiało; 19 i 20 wiersz: Potem pochował Abraham Sarę, żonę swoją, w jaskini na polu Machpela naprzeciw Mamre, to jest Hebronu w ziemi kananejskiej. W ten sposób przeszło pole z jaskinią na nim. od Chetytów do Abrahama jako jego własny grób. A więc w tym grobie, własnym grobie Abrahama, została pochowana najpierw Sara, jego żona. Później w 25 rozdziale, od 7-10 wiersza czytamy: A Abraham dożył stu osiemdziesięciu pięciu lat. I opadł z sił, i umarł w pięknej starości, sędziwy i syty dni, i został przyłączony do przodków swoich. I pochowali go Izaak i Ismael, synowie Jego, w jaskini Machpela na polu Efrona, syna Sochara, Chetyty naprzeciwko Mamre. Na polu, które kupił Abraham od Chetytów, tam pochowany został Abraham i Sara, żona jego. A więc w tym grobowcu, w tej chwili, już leżą zwłoki Sary i Abrahama.

              Rozdział 49 – nauka o grobowcach – od 29 wiersza, czytamy o Jakubie: Dał im polecenie mówiąc do nich: Gdy ja będę przyłączony do przodków moich, pochowajcie mnie z ojcami moimi w jaskini, która jest na polu Efrona Chetyty, w jaskini na polu Machpela, na wschód od Mamre w ziemi kananejskiej, którą wraz z polem nabył Abraham, na grób dziedziczny od Efrona Chetyty. Tam pochowano Abrahama i Sarę, żonę jego; pochowano Izaaka i Rebekę, żonę jego; tam tez pochowałem Leę – widzicie, ile już osób tam leży? Pole z jaskinią na nim nabyte zostało od Chetytów. A gdy Jakub dał ostatnie polecenia synom swoim, wyciągnął nogi swoje na łoże i skonał,  i został przyłączony do przodków swoich. 

A więc grobowiec to było miejsce, gdzie składano swoich zmarłych z danego rodu. Jezus był tym, który w tym grobowcu był pochowany jako pierwszy, nikogo wcześniej tam nie było. Było to miejsce przygotowane dla Pana. Ale Łazarz, na pewno był pochowany – tam jest więcej jeszcze miejsc o tym grobowcu i innych– Łazarz był pochowany w grobowcu, gdzie wcześniej byli również chowani inni z tego samego, z tej samej rodziny. Nie było to tak, że każdy mógł sobie własny grobowiec wybudować i każdy sobie własny budował, po prostu były rodzinne grobowce, w których składano ludzi, w takiej jaskini i zastawiano kamieniem, i gdy umarł następny, znowóż tam składano i tak to szło. Później będziemy mówić o tym, dlaczego to jest takie ważne. To jest taki przypadek, że z reguły umarli ludzie, przynoszą smutek żywym. Umarły człowiek już nie wie co się tu dzieje, a żywi płaczą, smucą się, przeżywają wspólnie razem jakieś rozmowy, jak to było, kiedy ten ktoś żył.

              Wiecie, to jest pierwsze takie doświadczenie, gdzie człowiek zamknięty już w grobowcu, sprawi tym, którzy płaczą po nim, radość. Wcześniej takiego czegoś nie było, żeby cieszyć się z powodu śmierci. Raz się wydarzyło, że tam, gdzie kości Elizeusza leżały, wrzucono zabitego człowieka i on ożył. A więc korzystał z tego świętego, który tam  był i Bóg przez to przyznał się, że to jest Jego święty. I nawet po śmierci jeszcze uzdrawiał, a więc dar był od Boga. To nie był dar ludzki, zwykły taki.

              A więc widzimy wielką radość, z tego powodu, że właśnie tam zamierzał wybrać się Jezus, mogli przeżyć ci, co właśnie płakali nad śmiercią Łazarza.

 

Cz2.

              Później widzimy, od 32 wiersza czytamy, że Żydzi tam zobaczyli, że ona idzie, i pomyśleli – pewno idzie płakać i zaraz poszli za nią. Lecz gdy Maria przyszła tam, gdzie był Jezus i ujrzała Go, padła Mu do nóg, mówiąc do Niego:Panie, gdybyś tu był, nie byłby umarł mój brat. A więc obie siostry mają bardzo podobne wejrzenie na dany temat. One się opierają na pewnych lekcjach, które już pobrały i wyznają dokładnie to samo, jedna o drugiej to nie wiedząc. A więc są razem jednomyślne, w tym co już znają, co wiedzą. Ale trzeba dalej się uczyć, prawda? Jeśli się zamkniemy tylko w gronie jednomyślnych, bez dalszego rozwoju, to nie poznamy Pana dalej. Chciałbyś się zamknąć w gronie jednomyślnych bez dalszego rozwoju? Którzy już nie poznają Pana, ponieważ już wszystko wiedzą. Czy ty jesteś człowiekiem, który już wszystko wie o Jezusie? Można to rozpoznać po tym, że człowiek, który nie wie wszystkiego o Jezusie, stale z tym Jezusem chodzi.

              Jeśli ktoś wszystko wie o Jezusie, już Go zostawia i idzie swoją drogą. Można rozpoznać, kto wie wszystko, a kto wszystkiego nie wie, po tym, czy z tym Jezusem jest czy też już mówi: teraz ja już wszystko wiem, mogę iść swoją drogą życia. A więc jeżeli widzisz człowieka z Panem, to znaczy, że on się dalej chce rozwijać. A jak już go widzisz, że sobie chodzi lekkomyślnie, to znaczy, że on już wszystko wie, i co byś mu nie powiedział, to nic dla niego nowego. Nawet gdyby to sam Jezus mówił, to człowiek powie: No ja też to wiedziałem. Ale czy to przeżyłeś? Czy w tym jesteś? Czy do tego należysz?

              Nad wierszami od 32-38 zamkniemy się, nie wiem na ile czasu. Gdyż tam jest tyle wartości zawartych, że musimy dalej patrzeć na Jezusa. Musimy dalej Go widzieć. Musimy pozwolić Mu się wprowadzać w to, kim On jest.

              ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin