Egan Jennifer - Jej portret - Niewidzialny cyrk.pdf
(
1428 KB
)
Pobierz
Egan Jennifer
Niewidzialny cyrk
Phoebe O'Connor, latem roku 1978 osiemnastolatka, jest
zbyt młoda, by pamiętać czasy dzieci-kwiatów, ale
wystarczająco dorosła, aby wyczuwać ich niepokojący wpływ.
Dręczy ją obsesja na punkcie starszej, charyzmatycznej siostry
Faith, tragicznie zmarłej we Włoszech w roku 1970.
Poszukując prawdy o życiu i śmierci Faith, Phoebe
postanawia odtworzyć jej ostatnią podróż po Europie, aż do
miejsca jej śmierci. Owe poszukiwania prowadzą jednak do
odkrycia prawd bardziej złożonych i niepokojących, niż sobie
tego życzyła, a dotyczących nie tylko siostry, ale i całego jej
pokolenia.
„...w obecnej erze, kiedy obraz ważniejszy jest od tematu, kopia
od oryginału, imaginacja od rzeczywistości, a pozory od istoty
rzeczy... sama iluzja jest w tych czasach świętością, prawda zaś
profanacją... tak więc najwyższa forma iluzji jest najwyższą formą
świętości".
— Ludwig Feuerbach
„Euforia jest wędrówką wewnętrznej duszy ku morzu, poza domy
— poza przylądki — ku głębokiej Wieczności — ..."
— Emily Dickinson
CZĘŚĆ PIERWSZA
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Phoebe poznała po ciszy, że się spóźniła. Idąc przez bujny,
spowity mgłą park, nie słyszała niczego poza kapaniem kropel
spływających po liściach paproci i palm. Kiedy wyszła na otwartą
przestrzeń, widok rozległej pustki zbytnio jej nie zaskoczył.
Trawa świeciła denerwująco jaskrawą zielenią. Usłana była
śmieciami — słomkami i niedopałkami papierosów — a tu i ówdzie
widać było brudne, porzucone, nasiąknięte deszczem koce.
Phoebe wcisnęła ręce do kieszeni i ruszyła na przełaj przez
rozległą polanę, starannie omijając nagie plamy błota. Trawiasta połać
otoczona była wieńcem drzew typowych dla wybrzeża: wygiętych od
wiatru i sękatych, a jednocześnie zaskakująco symetrycznych;
podobnych do postaci z trudem utrzymujących równowagę pod
brzemieniem ciężkich tac.
Na dalekim krańcu pola widać było kilka sylwetek w wojskowych
kurtkach, zajętych rozbieraniem sceny. Raz po raz jedna z nich
znikała między drzewami, niosąc elementy konstrukcyjne w stronę
alejki, na której Phoebe dostrzegła ciemny kształt ciężarówki.
Podeszła do mężczyzny i kobiety trzymających na ramionach
zwoje pomarańczowych przewodów. Phoebe czekała grzecznie, aż
skończą rozmawiać, ale miała wrażenie, że w ogóle nie zwracają na
nią uwagi. Wycofała się nieśmiało i zbliżyła się do mężczyzny, który
niósł deskę.
— Przepraszam — powiedziała. — Spóźniłam się?
— Owszem — odparł. — Koncert był wczoraj. Od południa do
północy — dodał, mrużąc oczy, jakby nagle wyszło słońce.
Wydawał się Phoebe dziwnie znajomy. Zastanawiała się przez
chwilę, czy mógł znać jej siostrę. Zawsze zadawała sobie to pytanie.
— Zdawało mi się, że to dzisiaj — powiedziała raczej
niepotrzebnie.
— To dlatego, że źle wydrukowano mniej więcej połowę afiszów.
— Uśmiechnął się, błyskając oczami w odcieniu chemicznego błękitu,
przywodzącego na myśl napoje Snocone.
Była sobota, osiemnastego czerwca. Dziesięć lat wcześniej, w
roku tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym ósmym, na tej samej
parkowej polanie odbył się „Festiwal Księżyców". Nowe plakaty
obiecywały „Odrodzenie Księżyców", toteż Phoebe zorganizowała
sobie pracę na inną zmianę, z niecierpliwością oczekując ponownego
przeżycia tego, czego nie przeżyła poprzednim razem.
— Jak było? — spytała.
— Niezbyt tłoczno — odparł i zaśmiał się sardonicznie.
— Cieszę się, że nie tylko ja się spóźniłam.
Mężczyzna odłożył deskę i palcami roztarł oczy. Proste, jasne
włosy sięgały mu do ramion.
— Wiesz — odezwał się — strasznie mi przypominasz
dziewczynę, którą kiedyś znałem.
Phoebe popatrzyła na niego z obawą. Blondyn znowu mrużył
oczy.
— Właściwie to wyglądasz identycznie.
Spojrzała mu prosto w oczy.
— Kocimiętka — powiedziała, zaskakując samą siebie.
Mężczyzna cofnął się o mały krok.
— Przyjaźniłeś się z Faith O'Connor, prawda? — dodała z
rosnącym podnieceniem. — Jestem jej siostrą.
Kocimiętka spojrzał gdzieś w bok, a potem znowu na Phoebe.
Pokręcił głową. Tak, teraz go pamiętała, choć dawniej wydawał jej się
znacznie wyższy. I piękniejszy tą intensywną, delikatną urodą, którą
widuje się niekiedy u chłopaków z ogólniaka, ale nigdy u dojrzałych
mężczyzn. Swego czasu dziewczyny nie umiały się oprzeć jego
urokowi — stąd przezwisko.
Kocimiętka wbił wzrok w dziewczynę.
— Nie do wiary — mruknął.
Kiedy wrócił do kolegów z brygady, by zwolnić się z dalszej
pracy, Phoebe z trudem zapanowała nad płytkim oddechem. Przez
całe lata wyobrażała sobie właśnie taką sytuację: że któryś z
przyjaciół Faith rozpozna ją po latach, dorosłą, i powie, jak bardzo jest
podobna do siostry.
Szła przez pole razem z Kocimiętką, czując coraz większe
zdenerwowanie. Jasne pasemka zarostu lśniły na jego twarzy.
— To co, pewnie chodzisz teraz do ogólniaka? — zagaił.
Plik z chomika:
WINDOWSxpSP3
Inne pliki z tego folderu:
Wilitzer Meg - Jej Portret - Żona.pdf
(1709 KB)
Weber Katharine - Jej Portret - Lekcja muzyki.pdf
(498 KB)
Vreeland Susan - Jej Portret - Pasja Artemizji.pdf
(2560 KB)
Vreeland Susan - Jej Portret - Dziewczyna w hiacyntowym błękicie.pdf
(725 KB)
Pine Rachel - Jej Portret - Bliźniacy z TriBeKi.pdf
(1964 KB)
Inne foldery tego chomika:
500 ZAGADEK
Apokalipsa św. Jana (PDF + ePUB)
Cenne e-booki, warto je mieć
Chmielewska Joanna
Czytam sobie
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin