8.odt

(25 KB) Pobierz

Rozdział VIII             

 

              Reszta stycznia i luty minęły bez żadnych incydentów. Jednak nie odkryto kto włamał się do mojego pokoju. Mimo tego ponownie w nim zamieszkałam.

             

              Czasami widywałam się z Wiktorem. Ten jednak unikał rozmów na temat mojej przeszłości i odmawiał, gdy się go pytałam czy jest w stanie się dowiedzieć, co naprawdę wydarzyło się z moimi rodzicami. Nie byłam do końca pewna tego morderstwa. A bez pewności nie chciałam stanąć przeciw wujowi i innym. Nie dopóki nie wiedziałam, że słusznie robię. Każda moja rozmowa z Saintem kończyła się kłótnią. Nie mieliśmy wspólnych tematów, prócz tego co się kiedyś wydarzyło, a że on na ten temat milczał,  to inaczej być nie mogło. Za to Izzy był uroczy. Delikatnie dałam mu do zrozumienia, że jest tylko dla mnie przyjacielem.  Na szczęście dobrze to przyjął i mogliśmy kontynuować naszą przyjaźń bez żadnych przeszkód. Jednak nie chciałam jechać na ten koncert do Olsztyna. Kilka osób z mojej klasy mówiło, że na niego jedzie, w tym Emma. Nie chciałam jej tam widzieć. Szczególnie, że byłabym z Izzym i jego randką. Już słyszę te komentarze: „O... Mariola, jak to jest być piątym kołem u wozu?”.  Ale nie wiedziałam, jak mu to powiedzieć. I chyba ostatecznie nie powiem. 

 

              Chciałabym wyrwać się z tego lasu do miasta. Bo Akademia jest położona w Puszczy Piskiej. Dużo miejsca do ćwiczeń sprawnościowych, świeże powietrze i możliwość ukrycia prawdziwego oblicza tej szkoły.

 

              A skoro już mówimy o ćwiczeniach...  W ćwiczeniach wysiłkowych jestem  fatalna. Choć profesor Wroniewski daje mi delikatną taryfę ulgową. Mimo to nigdy nie udaje mi się sprostać jego oczekiwaniom. Jestem fatalna w tym. W dodatku jeszcze walka bronią białą nie najlepiej mi idzie.

 

A jak już mówimy o Akademii. Jestem podobno najlepszą uczennicą w przedmiotach teoretycznych. Za to praktyka idzie mi średnio. Perfekcyjne opanowałam jedynie strzelanie z broni palnej. Mama Izzy’ego, nawet w ciąży, wygląda groźnie z pistoletem, w ręku. Marika, moja koleżanka z zajęć, kiedyś mi powiedziała, że ja i profesor Wroniewska, emanujemy podobną siłą, gdy do kogoś lub czegoś celujemy.

 

Najgorzej idą mi ćwiczenia wysiłkowe i walka bronią białą. O ile na zajęciach u Wroniewskiego mam jakąś taryfę ulgową, tyle u profesora Łuczyka jestem tylko szarym uczniem, który z ledwością podnosi topór. Ale jak to Maja mówi ,,Łowczynie łapią wilki na swój seksapil, a nie ganiają za nim lasem z toporem w rękach”. Zawsze zostają mi pistolety. Ogólnie z maja jest tak, że mało rozmawiamy. Zerwała ona z Ryśkiem i jest z Wiktorem, który wciąż pozostaje w szkole, bo jego ciotka  wciąż załatwiała wszystkie sprawy związane z przekazaniem szkole nowego placu bojowego.

 

W ciągu tych dwóch miesięcy dowiedziałam się gdzie dokładnie leży Akademia. Środek Puszczy Piskiej. Nie ma to jak miejsce dalekie od cywilizacji. Mają pewność, że żaden uczeń nie ucieknie.

 

Tak mi powiedziała Mary, która kilka razy się pojawiła.   Za pierwszym razem, zrobiła mi awanturę o ten tajemniczy list. W końcu doszła do wniosku, że to nawet lepiej. Jak spotkam chłopaków to wspomnienia będą wracać stopniowo, a nie wszystkie na raz. Wciąż nie wiedziałam kiedy to się stanie.

 

I nadszedł dzień koncertu. Stojąc przed swoja szafą nie wiedziałam w co się ubrać. Kolekcja moich ubrań, która nie była biała, wyglądała mizernie. Trochę kolorowych koszulek, kolka par dżinsów, bordowe trampki i różowa bluza z kapturem. Uroczo. 

 

Właśnie stałam przy szafie zastanawiając się, co mam ubrać. Wtedy drzwi do mojego pokoju się otworzyły. Stała w nich Maja, a z jej ramienia zwieszała się torba.

- Hello!  Wiem o twojej randce z Wroniewskim i postanowiłam Ci przynieść twoje ciuchy – powiedziała i rzuciła torbę na moje łóżko. – Skonfiskowano Ci je, bo są czarne, ale ja, córka dyrektora mam takie dojścia, że bez problemu je załatwiłam.

- No hej. – Nie byłam zachwycona czynami Mai. Nie ufałam jej i nie byłam pewna, czy aby na pewno te ubrania były moje. Maja otworzyła torbę i wysypała ubrania na łóżko. Śród nich zauważyłam reklamówkę z butami w środku. Zajrzałam do niej. Była tam para czarnych, błyszczących glanów. Czułam, a nawet była pewna, że te ubrania należały do mnie.

 

Na moim łóżku znajdowała się dość duża ilość czarnych ubrań. Wśród nich było kilka par czarnych spodni i bluzy. Mnóstwo czarnych koszulek z różnokolorowymi nadrukami. Moje oczy wypatrzyły czarną, tiulowa spódniczkę wraz z legginsami w romby do pary.

- Dzięki Maja. Chyba już wiem co ubiorę – uśmiech rudej był ogromny.

- Nie ma za co. Ty się przebierz, a ja pójdę do siebie po kosmetyki. Mamy tylko godzinę, by cię przyszykować – powiedziała i wyszła.  Wzięłam upatrzone wcześniej ubrania i powędrowałam do łazienki. Co jak co, ale tam jest największe lustro. 

 

- No, no, no. Mariola, wyglądasz olśniewająco- to były pierwsze słowa, które usłyszałam od Izydora.

- Dziękuję. Ty tez wyglądasz nie najgorzej – uśmiechnęłam się.

- Podoba mi się ten twój nowy look.               W białym tak dobrze nie wyglądasz – szczerze mówiąc sobie też się podobałam. Ubrałam glany, spódniczkę z legginsami, a do tego czarną bluzkę na szerokich ramiączkach, czyli tzw. bokserkę, a na nią czarna bluzę z wyszytym lwem na plecach. 

- Maja potrafi zdziałać cuda – powiedziałam. Izydor spojrzał na zegarek.

- nasza towarzyszka się spóźnia – powiedział, a potem utkwił wzrok na schodach za mną. Jego oczy rozbłysły.

- Izzy, kochanie! Przepraszam, że tak długo, ale wiesz. Na kobiety trzeba czekać – wiedziałam kto to był, ale wciąż miałam nadzieję, że to jednak nie ona. Odwróciłam się. W nasza strone zmierzała Emma ubrana w obcisłe rurki, szpilki, bluzkę z ogromnym dekoltem. Dodam, że ,oprócz rurek, cały jej strój był różowy. Jej ciemne włosy zostały zakręcone w seksowne spirale. Zawsze mogłoby być gorzej. Szczególnie, że w tym momencie, wraz z Izydorem, zafundowała sobie niezłą sesję pieszczot.

- Emma, to moja przyjaciółka Mariola – powiedział chłopak kiedy wreszcie się od siebie oderwali.

- Znamy się – powiedziała Emma… Słodkim głosem? Boże. Zjadła lukier i będzie słodka… Chciałabym posiadać jakiś tępy pilniczek, by móc się zadźgać, ale cóż. Nie można mieć wszystkiego. Ale ostatnie słowa mnie dobiły.

- Mariola, Emma jest moją dziewczyna i drugą połówką… Kocham ją.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin