Megan Maxwell - tom 1 Odgadnij, kim jestem(przeczytane).pdf

(719 KB) Pobierz
Korekta
Anna Raczyńska
Hanna Lachowska
Projekt graficzny okładki
Małgorzata Cebo-Foniok
Zdjęcie na okładce
© S_L/Shutterstock
Tytuł oryginału
Adivina quién soy
Copyright © Megan Maxwell, 2014
Copyright © Editorial Planeta, S.A., 2014
All rights reserved.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Żadna część tej publikacji nie może być reprodukowana
ani przekazywana w jakiejkolwiek formie zapisu
bez zgody właściciela praw autorskich.
For the Polish edition
Copyright © 2015 by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o.
ISBN 978-83-241-5658-0
Warszawa 2015. Wydanie I
Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o.
02-952 Warszawa, ul. Wiertnicza 63
tel. 620 40 13, 620 81 62
www.wydawnictwoamber.pl
Konwersja do wydania elektronicznego
P.U. OPCJA
juras@evbox.pl
1. I nie obchodzi mnie nic
Plaża Teresitas, Teneryfa, maj 2012
D
uszę się! Sergio mnie całuje, a ja się duszę. Nie od pocałunku, ale z powodu potwornej gorączki w
samochodzie. Lubię, kiedy mnie całuje, ale jest mi tak gorąco, że zaczyna mnie ogarniać
zniecierpliwienie. Przesuwam dłonią w poszukiwaniu przycisku, którym mogłabym opuścić szybę, ale
Sergio to wyczuwa.
– Co robisz? – pyta.
– Potrzebuję powietrza – odpowiadam spocona, bliska omdlenia. – Opuść szyby, nie widzisz, że się
pocimy?
Sergio, mój chłopak od sześciu miesięcy, patrzy na mnie.
– Za dużo aut naokoło, ludzie nas zobaczą – szepcze, całując mnie w szyję.
– I co z tego? – pytam, ociekając potem.
Mój przystojny towarzysz, czarnowłosy, taki, jak mi się podobają, nie przestaje mnie całować.
– Zobaczą, że jesteś bez koszulki, a później ludzie będą gadać – mówi podniecony.
Wkurza mnie to. Guzik mnie obchodzi, co ludzie powiedzą.
– Wiesz, że mam gdzieś to, co ludzie gadają, myślą czy sobie wyobrażają – mówię.
– A ja nie – oznajmia, jak zwykle.
Chcę zaprotestować, ale jego wargi przywierają do moich tak, że nie jestem w stanie się odezwać.
Jego oddech staje się szybszy i czuję, że błądzi palcami po moich plecach, żeby rozpiąć stanik. Wyginam
się lekko, żeby ułatwić mu zadanie, ale to na nic. Chyba… chyba… sobie nie radzi. Jest trochę niezdarny,
nie będę zaprzeczać.
– Nie chcę, żebyś szła jutro do pracy w tym hotelu – rzuca.
Marzę, żeby w końcu rozpiął mi stanik.
– Nie zaczynaj – szepczę.
– Yanira – nie odpuszcza. – Faceci będą na ciebie patrzeć i…
– Nie wyjeżdżaj mi z zazdrością, wiesz, że tego nie lubię.
Co do jednego nie mam wątpliwości: nie jestem zazdrosna i nie chcę być powodem zazdrości. Nie
wierzę w miłość ani w związki. Dlaczego? Otóż dlatego, że kiedy miałam dwadzieścia lat, pewien
Nowozelandczyk, który przyjechał na Teneryfę na wakacje, złamał mi serce, a ja, po największym
miłosnym zawodzie, zamknęłam je na miłostki i romantyczne głupoty. Nie jestem księżniczką, która szuka
księcia z bajki, bo jestem pewna, że książęta nie istnieją, a jeżeli nawet, to ja ich nie widzę.
Kiedy zwolnili mnie z przedszkola, postanowiłam spróbować spełnić swoje marzenie – zostać
wokalistką. Na moje szczęście Grand Hotel Mencey zatrudnił mnie do chórków na nocne występy. Ale
jak zwykle, to co mnie uszczęśliwia, temu głupolowi, który uważa się za mojego chłopaka, się nie
podoba.
– Wolę, żebyś dalej pracowała w sklepie u rodziców.
– A ja nie – wzdycham. – Wolałabym pracować w przedszkolu, ale na moje nieszczęście mnie
zwolnili. Dlatego będę śpiewać. Lubię to, podobno dobrze mi wychodzi i teraz mogę się temu poświęcić
– oznajmiam.
Przez kilka minut walczy z zapięciem mojego stanika, a ja pocę się i pocę. W końcu nie mogę już
dłużej wytrzymać i krzyczę na niego tak wściekła, że szkła kontaktowe mało nie wypadną mi z oczu.
– Przes…!
Ale jego wargi wędrują prosto do moich i nie mogę nic powiedzieć. Zaczyna szybciej oddychać, kiedy
mnie całuje, i niezdarnie dalej mocuje się z zapięciem stanika. Mam nadzieję, że tym razem mu się uda.
Ale nie… Co za gamoń! Mocuje się przez kilka kolejnych minut, a ja dalej się pocę i jest mi coraz
bardziej gorąco, aż w końcu odpycham go od siebie.
– Opuść szybę, proszę – upieram się.
– Nie.
– Ugotuję się na śmierć.
– Powiedziałem: nie.
Staram się go zrozumieć. Próbuję wszystkiego, co tylko możliwe, ale kiedy czuję, że jestem bliska
omdlenia, odzywam się kategorycznie:
– Albo opuścisz szybę, albo wysiadam.
Patrzy na mnie z rozdziawioną buzią, a ja unoszę brwi. Sergio to moja ostatnia zdobycz. Jest starszym
bratem kolegi moich braci bliźniaków. Pamiętam, że kiedy przyszedł do nas po swojego brata,
pomyślałam: Ale fajny facet! Jednak z każdym spędzonym wspólnie dniem coraz wyraźniej widać, że nie
jesteśmy dla siebie stworzeni. Zawsze pociągali mnie mężczyźni starsi ode mnie. Uwielbiam ich
dojrzałość. Za to chłopaki w moim wieku śmiertelnie mnie nudzą. Nie jestem pożeraczką męskich serc,
ale nie jestem też zakonnicą. Nauczyłam się, że w życiu trzeba robić to, co się lubi, a jedną z rzeczy, która
mnie pociąga i sprawia mi przyjemność jest seks. Na szczęście mam bardzo liberalną rodzinę, która nie
obawia się sąsiedzkich plotek. Tata i mama musieli wycierpieć swoje z powodu ludzkiego gadania, kiedy
się poznali i zakochali, więc dzisiaj zależy im jedynie na tym, żeby ich dzieci były szczęśliwe i były
dobrymi ludźmi… Reszta się dla nich nie liczy.
Sergio jest tak naprawdę wspaniałym człowiekiem, ale charakterem za bardzo różni się ode mnie.
Drażni mnie, że jest tak zaborczy, tak mało szalony i tak małostkowy. W jego samochodzie się nie je. W
jego samochodzie się nie pali. W jego samochodzie nie słucha się głośno muzyki. Kiedy wracam z plaży z
deską surfingową, nie mogę jechać z nim samochodem, bo naniosę piasku. Tego, co z początku wydawało
mi się zabawne i mnie rozśmieszało, teraz nie mogę ścierpieć. Na ogół problemy mnie nie zniechęcają i
mam tysiąc pomysłów na ich rozwiązanie, ale w jego przypadku wszystkie moje inicjatywy zawiodły. Ma
zakuty łeb! Teraz, na przykład, nie opuści szyb w aucie, bo ktoś mógłby zobaczyć, co robimy. Dlaczego
chociaż raz nie da się ponieść emocjom, żeby po prostu cieszyć się życiem?
Nie poruszając się, spogląda na mnie.
– Jeżeli chcesz, żebym opuścił szybę, włóż koszulkę – mówi.
Rewelacja!
Widzi, że jestem wściekła i spocona jak mysz, a zależy mu tylko na tym, żebym ubrała się w koszulkę?
Nie odrywam od niego wzroku, wciskam guzik po mojej stronie, ale widzę, że on blokuje szybę.
Powoli tracę cierpliwość. Spoglądam na Sergia i syczę:
Zgłoś jeśli naruszono regulamin