Sildrul.short.pdf

(1054 KB) Pobierz
SILDRUL
„Ten, kto staje się potworem, zrzuca z
siebie ciężar bycia człowiekiem”
dr. Samuel Johnson
„Psychopata” (/saɪˈkɒpəθ/) - osoba głęboko zaburzona psychicznie,
nieuznająca zasad moralnych, agresywna, pozbawiona wszelkich uczuć
wyższych, w tym empatii, miłości lub współczucia.
I
Oto, co się wydarzyło. Po serii gwałtownych burz, które ostatnimi czasy nawiedziły
środkową część Kalifornii – szczególnie jedno miasteczko o nazwie Berkeley – praktycznie
wszyscy, szukający orzeźwienia obywatele tej mieściny wyszli ze swoich domów, próbując zaznać
choćby szczypty przyjemnego chłodu. Sytuacja wyglądała mniej więcej tak, że odkąd ulice zdążyły
wyschnąć, zaś lokalny burmistrz – pan Hernandez, odwołał stan wyjątkowy, indukowany
oczywiście masakryczną ulewą, zakątki owej części świata znowu nawiedziła fala turystów.
Ludzie chodzili, rechotali, szczerzyli zęby niczym pensjonariusze zakładu dla czubków
największego kalibru, roztrząsali mnóstwo różnych, błahych spraw, jedli lody tudzież robili zakupy;
wszyscy cieszyli się relatywnie ładną pogodą, oprócz małej, liczącej około stu dwudziestu
mężczyzn bądź kobiet grupki. Wśród tych nieudaczników, zwykłych oferm, można było wyróżnić
trzech szczególnych facetów – Waltera Neumanna, Rogera Stahla oraz Willarda Braxtona.
Ten pierwszy przypominał raczej małpę, niż człowieka, koniec końców miał gigantyczne,
opinające spodenki plus koszulkę mięśnie, kwadratową szczękę, gęsto zarośnięty tors (czarne włosy
zdobiły mu nawet barki), łysą głowę oraz setki pasujących dziar. Drugi wyglądał już miliard razy
lepiej, ale wciąż czegoś mu brakowało; posiadał chude niby kogut nogi, ręce, złocistożółte kudły i
wytatuowaną pod okiem gwiazdkę, tymczasem jego ostatni kolega – mając około sześćdziesięciu
lat – wyhodował sobie długą, liczącą kilka centymetrów brodę.
Ci ludzie właśnie stali obok wymalowanego grafitti muru, popijając chłodniutkie, skądinąd
też obrzydliwe piwo. Był miły, czerwcowy wieczór; znad oceanu atlantyckiego wiał dziwnie ciepły
wiatr, niebo koloru różu przyozdobiła pomarańczowa poświata zachodu, jednakowoż ulice Berkeley
oblał zielonkawy strumień światła, bijącego od latarni. „Chyba trochę zbyt wcześnie na ich
włączanie”, pomyślał troll-wielki patriota. „Gdyby Hernandez zaczął oszczędzać prąd, moglibyśmy
dać jedzenie monstrualnej wręcz rzeszy głodnych dzieci.”
Jasna sprawa dziewczyna imieniem Tracy – mała, zgrabna, odziana różową, wyzywającą
sukienką plus białymi szpilkami Murzynka – wykazywała a propos tego tematu zupełnie odmienne
zdanie. Według rozpieszczonej, czarnoskórej kobiety, im więcej iluminacji, tym lepiej, zwłaszcza, iż
praktycznie co pół godziny musiała przypudrować sobie nos lub nałożyć kolejną warstwę
błyszczącej, czerwonej szminki. Cóż... popularność wśród lokalnych wieśniaków zobowiązuje,
prawda? Jeżeli chce być lubianą, pożądaną osobą, powinna dbać...
- Ej, patrzcie! Idzie brązowa kurwa - zakomunikował reszcie swoich towarzyszy Walter,
bardzo cicho zresztą. - Załatwimy ją?
- Durne pytanie - odparował zirytowany głupotą przyjaciela chuderlak. - Taki nasz
obowiązek.
Rzeczywiście: w swoim imbecylizmie, zmierzając ku salonowi piękności, modnisia
zapomniała, że ów teren (przynajmniej praktycznie – teoretycznie należał do miasta) jest prywatną-
publiczną własnością Bractwa Aryjskiego. Lekkomyślna piękność szła jeszcze parędziesiąt metrów
zlokalizowanym przy drodze chodnikiem, aż nagle – celem skrócenia sobie drogi – zaczęła stąpać
po wilgotnej nawierzchni betonowego kortu, gdzie często trenowali koszykarze.
Spostrzegłszy głupkowatą dziewczynę, Willard schował lewą dłoń wewnątrz kieszeni
swoich spodni, skąd wyciągnął duży, składany nóż, zlustrował również twarze pozostałych
członków gangu; wszyscy, niezbyt licznie tu zgromadzeni mężczyźni byli gotowi zaszlachtować ją
niczym prosię, wypruć flaki albo uciąć łeb, byle oddać hołd ich największemu autorytetowi –
Adolfowi Hitlerowi. Kij tam, że głównym zadaniem owej mafii jest sprzedaż krystalicznej
Metamfetaminy dzieciakom, nawet negroidalnym, które dostarczały im monumentalne ilości
pieniędzy, grunt to mieć określone zasady i według nich żyć, prawda?
Zgłoś jeśli naruszono regulamin