Dornberg Michaela - Ida wśród Magnolii 13 - Gdzie jest dziecko.pdf

(556 KB) Pobierz
Dornberg Michaela
Ida wśród Magnolii 13
Gdzie jest dziecko
WSTĘP
Posiadłość Waldenburg położona jest wśród malowniczych
łąk i lasów, otoczona zewsząd zielonym oceanem wiekowych
drzew i urzekających magnolii.
W dniu swoich 60. urodzin nestor rodziny Waldenburgów,
Benedykt, podejmuje decyzję o przejściu na emeryturę i
przekazuje majątek w ręce swojej najmłodszej córki Idy,
zamiast pierworodnego syna Daniela.
Oburzony Daniel zrywa więzi z rodziną i postanawia przejąć
Waldenburg na drodze prawnej. Wtedy Benedykt decyduje się
wyjawić, że Daniel nie jest jego biologicznym synem. Wście-
kły Daniel ucieka się do najbardziej drastycznych środków.
Fałszuje podpis ojca i wykrada z rodzinnej kancelarii
prawniczej wszystkie dokumenty. Jaki z nich zrobi użytek?
Podczas samotnego wypadu do kina Ida poznaje tajemni-
czego Jasia i zakochuje się w nim od pierwszego wejrzenia.
Jednak nieszczęśliwy splot wypadków sprawia, że do
spotkania nie dochodzi. Ida leczy złamane serce spotykając się
z przystojnym pilotem Miko. Jej rodzina, zwłaszcza siostra
Sabrina, nie do końca akceptuje jednak jego mieszczańskie
pochodzenie.
Przyjaciółka Idy, Liliana, cierpi z powodu zerwania z narze-
czonym, doktorem Łukaszem Dammerem. Ida uważa, że roz-
stanie nastąpiło głównie z winy Liliany. Przyjaciółki
przeżywają poważny kryzys, który udaje im się jednak
przetrwać.
Ida nie należała na szczęście do ludzi, którzy popadają w
samouwielbienie z powodu dobrze wykonanej pracy.
Teraz miałaby po temu wszelkie podstawy, ale oczywiście
tego nie robiła.
Była jednak dumna i niezwykle szczęśliwa.
Bal hodowców koni okazał się ogromnym sukcesem!
Już na widok bogatego wystroju wnętrza i pięknie
zastawionych stołów rozległy się okrzyki podziwu i zachwytu.
Ida była bardzo zadowolona, że spontanicznie zdecydowała
się ozdobić stoły hortensjami ogrodowymi. Idealnie pasowały
do okazji i zachwyciły hodowców koni, z których zresztą znała
zaledwie kilku. Goście przybyli bowiem zewsząd, również z
zagranicy.
Wszyscy mieli jednakowy cel: uchronić przed wymarciem
zagrożone rasy wierzchowców, w tym lokalną odmianę koni z
okolicy Waldenburga, co Idę wyjątkowo cieszyło.
Na zaproszenie organizatorów przyjechali przeróżni ludzie,
wszyscy bardzo sympatyczni. Zachowywali się naturalnie,
choć byli pod wrażeniem sali balowej w Waldenburgu.
Ida miała właśnie podejść do stołu zarezerwowanego dla
rodziny, kiedy zatrzymał ją Franciszek Hollenkemper, z
którego inicjatywy bal się odbywał. Wprost pękał z dumy i
szczęścia, bo spadała na niego duża część splendoru i
powszechnego zadowolenia. Wszak to on rozesłał zaproszenia.
- Hrabino Ido - zawołał i promiennie się do niej uśmiechnął.
Robił wrażenie, jakby chciał ją objąć, ale w końcu się roz-
myślił. Pochwycił jej prawą dłoń i tak silnie nią potrząsał, że
Ida aż się zlękła, iż ją urwie w przypływie uczuć.
- Nie ma słów, które wyraziłyby to, co teraz czuję. I nie wiem,
jak pani dziękować.
To przyjęcie, jego oprawa... Nawet w najśmielszych snach o
czymś takim nie marzyłem. Na niczym pani nie oszczędzała...
Nic nie dorówna temu balowi. Wszyscy uczestnicy
zapamiętają go na zawsze jako cudowne przeżycie... Zresztą
zwykły zjadacz chleba nie ma nawet okazji, by oglądać w całej
okazałości tak imponujące wnętrza.
- Bardzo mi schlebia to, że bal się panu podoba. Początek był
udany i miejmy nadzieję, że reszta wieczoru również spełni
pana oczekiwania.
- Hrabino, proszę — zawołał Franciszek Hollenkemper,
którego oblicze pokraśniało z radości — nie sposób sobie
wyobrazić bardziej udanego przyjęcia!
Ida poklepała go po plecach.
- W takim razie proszę poczekać na dalszy ciąg, miły panie.
Ale teraz proszę mi wybaczyć, bo rodzina już na mnie czeka.
- Przepraszam, jestem egoistą, zatrzymując panią, wielce
szanowna hrabino... Pewnie będę panią jeszcze z tysiąc razy
nagabywał, by wyrazić wdzięczność swoją i nas wszystkich.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin