DOBRY PASTERZ CZ 231 - Jak uzdrowić zranienia z okresu poczęcia i życia płodowego.docx

(1033 KB) Pobierz

Jak uzdrowić zranienia z okresu poczęcia i życia płodowego?

Wskazówki do modlitwy

Teologia chrześcijańska stwierdza, że dusza jest stwarzana przez Boga w momencie poczęcia. Człowiek posiada więc podwójne pochodzenie: jedno dane przez Boga, drugie powierzone człowiekowi. To ostatnie jest naznaczone grzechem pierworodnym. Jako grzesznika poczęła mnie matka, mówi psalmista. Grzech jest więc źródłem wszystkich cierpień i śmierci. Nie zapominajmy jednak, że jesteśmy też zrodzeni z Chrystusa przez Maryję i że Ona nazwana jest Przyczyną naszej radości. Chrystus jest naszym życiem i każdy grzesznik znajduje w Nim i w Jego ranach uzdrowienie.

ZRANIENIE NICOŚCI (BLESSURE DU NEANT)

To określenie pochodzi od Nelly Astelli-Hidalgo, której dwie książki poświęcone modlitwie o uzdrowienie zranień pochodzących z okresu cią¬ży bardzo polecamy. Opisuje ona zranienie najpoważniejsze, najbardziej fundamentalne, a także najbardziej aktualne. Jest to zranienie, z powodu którego dziś nie wszyscy mogą powiedzieć o sobie: „Upragniony”, „Oczekiwany” lub „Dany przez Boga”, a raczej mogę siebie nazwać „Przypadek”! Co za start do życia! Bóg, czyli samo Istnienie jest Miłością, zatem ktoś, kto został poczęty bez miłości, będzie głęboko zraniony w całym swoim istnieniu. Na tym polega zranienie nicości.

Zawdzięczać swoje istnienie brakowi ostrożności, pomyłce w obliczeniach, pękniętej prezerwatywie lub źle dozowanej pigułce - nie stanowi zachęty do pełni życia. Przyczyną tego zranienia może być także brak obustronnej zgody małżonków na współżycie seksualne, które staje się bar-dziej wypełnianiem obowiązku małżeńskiego niż wyrazem miłości. Osoby naznaczone zranieniem nicości nie chcą żyć. Niektóre nawet już od chwili narodzin odmawiają przyjmowania pokarmu (anoreksja). Zadają sobie py-tanie, po co się urodziły? Nie pozwalając sobie na radość życia i wszelką przyjemność, mówią sobie: „Nie mam prawa żyć, nie mam prawa do przyjemności, do sukcesu, wszędzie, gdzie trafiam, jestem niepotrzebny”.

Droga uzdrowienia

Każda próba uzdrowienia z tego zranienia powinna mieć miejsce w czasie głębokiej modlitwy, najlepiej przed Najświętszym Sakramentem. Można przedstawić sobie moment swojego poczęcia, możliwie jak najlepiej wczuć się w jego „klimat”. Niektórzy mogą wtedy sobie powiedzieć: „Nie jestem ani chciany, ani oczekiwany, moje życie nie ma sensu ”. Następnie trzeba pozwolić, by w tym nieprzyjemnym, zimnym i ciemnym miejscu, zabrzmiały słowa Boga: „Kładę przed tobą życie i śmierć. Błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo” (Pwt 30,19b).

Tak naprawdę życie jest wyborem, którego dokonaliśmy i który musimy odnawiać każdego dnia. Maleńkie, zapłodnione jajeczko jest w nas obecne, działa w naszej pamięci i musi zdecydować się na życie.

Używając wyobraźni, po usłyszeniu Słowa Bożego, odpowiadamy: „ Wybieram życie”. Widzimy wtedy, jak łono matki rozjaśnia się, napełnia światłem, Duch Święty jest obecny tak, jak w chwili Wcielenia. Przyjemna woń Ducha Świętego, który jest dawcą życia i Jego łagodne ciepło napełnia nas. Do tej nowej atmosfery trzeba „dołączyć” muzykę, muzykę do „filmu” o naszym poczęciu. Dobrze jest, aby była to jakaś pieśń Zmartwychwstania lub uwielbienia, którą lubimy i którą słyszeliśmy na jakimś ważnym spotkaniu modlitewnym. Będzie to dla nas jakby śpiew aniołów, którzy radują się z naszego poczęcia.

To ćwiczenie, które odwołuje się do naszych pięciu zmysłów, możemy powtarzać za każdym razem, gdy ogarnia nas smutek lub niechęć życia.

Każdego ranka, w chwili przebudzenia, zanim jeszcze rozpocznie się wędrówka myśli, trzeba powiedzieć sobie głośno: „Wybieram życie”. Jeśli na początku ćwiczenie to sprawia nam wiele trudności, znaczy, że naprawdę go potrzebujemy.

ZRANIENIE PUSTKI (BLESSURE DU VIDE)

Osoby dotknięte tym zranieniem mają wrażenie, że są zagubione i brak im punktu odniesienia. Duże przestrzenie napełniają je lękiem, boją się bezmiaru ciemności nieba. Ich problemem jest kontakt z innymi. Często trudne jest dla nich nawet to, że ktoś położy rękę na ich ramieniu.

Jedną z przyczyn tego zranienia jest to, co nazywam gwałtem w mał-żeństwie. Osoby te są owocem gwałtu i egoistycznego pragnienia mężczyzny. Często ci, którzy modlą się nad takimi osobami, otrzymują obraz, przedstawiający jakby małą rakietę wystrzeloną w łono matki, która nie może się przyczepić, ponieważ odrzuca kontakt ze ścianą macicy. Taki embrion nie będzie odczuwać bodźców dźwiękowych, smakowych i ruchowych, przypominając ociężałego małego kosmonautę, zagubionego w tej nowej przestrzeni.

Druga przyczyna „zranienia pustki” pochodzi z faktu odrzucenia przez matkę macierzyństwa w pierwszych miesiącach ciąży. Dzieje się tak wtedy, gdy nie zdaje sobie ona sprawy z poczęcia lub chce ukryć ciążę przed rodziną lub ojcem dziecka.

Jeszcze inną przyczyną tego zranienia może być oddzielenie dziecka od matki z powodu przedwczesnego porodu i konieczności przebywania dziecka w inkubatorze lub z powodu choroby wymagającej odseparowania dziecka.

Droga uzdrowienia

Wielką pomocą jest tu Święta Rodzina, najdoskonalszy na świecie przykład zdrowych relacji międzyludzkich. Często słyszę: „Nie wiem, skąd biorą się we mnie te wszystkie lęki!” Ci, co przeżywają takie stany lękowe, na próżno będą szukać ich przyczyny, bo pochodzi ona z okresu, gdy nie posługiwali się jeszcze językiem pojęciowym. Ich pamięć zarejestrowała jedynie bodźce na poziomie zmysłów, zatem jedynie przy pomocy zmysłów trzeba zwrócić się ku Bogu i odczuć swoje korzenie w Nim.

W czasie modlitwy uzdrowienia z tego zranienia wyobrażamy sobie łono Maryi. Jest ono większe niż niebiosa, ponieważ nosiło Tego, który niesie wszystko - jak śpiewamy w Akatyście. Trzeba niejako „utożsamić się” z Dzieciątkiem Jezus, ze szczęściem, jakie Ono odczuwa. Jest jak Oblubieniec z „Pieśni nad Pieśniami” w „ Okrytym ogrodzie” swej Oblubienicy. Łono Jego Matki jest nową Ziemią Obiecaną, miodem i mlekiem płynącą. Bóg jest wielki, nieskończony a jednocześnie maleńki. Łono Matyi jest obszerne, jednakże czujemy, że całkowicie je wypełniamy. Mały kosmonauta pojedna się z przestrzenią, będzie igrał w niej jak ryba w wodzie.

Słyszymy głos Maryi i św. Józefa, wyobrażamy sobie ich czułość i ich pełną miłości uwagę zwróconą ku maleństwu, które Ona nosi pod sercem.

ZRANIENIE ŚMIERCI (BLESSURE DE MORT)

Spotyka się je, gdy ciąża pojawiła się niedługo po aborcji lub poronieniu. Miejsce, które powinno dać życie, jest jeszcze naznaczone śmiercią. Czasem nawet nowo poczętemu dziecku daje się imię zmarłego. To zranienie wywołuje brak chęci do życia, niezdrowe zainteresowanie wszystkim, co dotyczy śmierci; chęć samobójstwa, zainteresowanie cmentarzami itp. Dziecko jakby dziedziczy żałobną depresję matki. U nastolatka może ona przyjąć formę lęku przed śmiercią.

U wielu poczucie, że nie są sobą, ale zastępują kogoś innego, że nie są niepowtarzalni w oczach Boga i ludzi, może w wieku dorosłym przejawiać się jako gorycz i negatywne nastawienie do życia.

Wszystkie te symptomy będą jeszcze silniejsze się, gdy matka podjęła próbę usunięcia ciąży lub miała taki zamiar.

Nie zabił mnie bowiem w łonie matki: wtedy moja matka stałaby się grobem, a łono jej wieczne brzemiennym (Jr 20,17).

Droga uzdrowienia

W oczach Boga i Najświętszej Panny istnieją tylko niepowtarzalni synowie i córki. Każdy z nas jest wybrany, każdy jest niezastąpiony. Usłysz głos Ojca, który mówi: „ Ty jesteś moim Synem, Jam Ciebie dziś zrodził”, a tak że: „ Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie”. Śpiewaj Magnifikat na radosną melodię, radość Maryi powinna zabrzmieć i wibrować w tobie.

ZRANIENIE WSTYDU (BLESSURE DE HONTE)

Źródłem wstydu, o którym mowa, jest poczucie, że nie odpowiada się prawdziwemu lub wymyślonemu prawu, co wywołuje niepokój w relacjach społecznych.

Wstydzę się np. swoich rodziców, bo nie odpowiadają mojemu obrazowi normalnych, szacownych rodziców. Wstyd sprawił, że Adam i Ewa ukryli się przed Bogiem i zrobili sobie przepaski z liści. Jest tu pragnienie, aby zniknąć, bo czyż nie mówi się, że w sytuacji wstydu „chciałoby się zapaść pod ziemię”?

Przyczyny tego wstydu są rozliczne, poczynając od ciąż pozamałżeń- skich aż po owoce cudzołóstwa. Także w tym wypadku życie nie jest przyjęte jako dar Boga, ale jako „włamanie”.

Droga uzdrowienia

By zostać uzdrowionym z tego wstydu, trzeba nam przeskoczyć ludzkie prawa lub przesunąć je na drugi plan i postawić na pierwszym miejscu prawo Boże, które jest miłością, wybraniem, szacunkiem. Musimy sobie uświadomić swoją godność dzieci Bożych i nasze wybranie, na wzór świętego, który mimo iż miał przeszłość prześladowcy Chrystusa, mógł powiedzieć: „Gdy jednak spodobało się temu, który wybrał mnie jeszcze w łonie matki mojej i powołał łaską swoją, aby objawić Syna swego we mnie... ” (Gal 1,15).

Uświadomienie sobie tej godności i zgodności z zamiarem Bożym, pozwoli wyzwolić się od strachu i wstydu:

Ty bowiem utworzyłeś moje nerki,

Ty utkałeś mnie w łonie mej matki, dziękuję Ci, że mnie stworzyłeś tak cudownie, godne podziwu są Twoje dzieła.

I znasz moją duszę, nie tajna Ci jest moja istota, kiedy w ukryciu powstawałem, utkany wgłębi ziemi.

Oczy Twoje widziały me czyny

i wszystkie są spisane w Twej księdze;

dni określone zostały,

chociaż żaden z nich jeszcze nie nastał (Ps 139, 13-16).

ZRANIENIE ZAWŁASZCZENIA

(BLESSURE DE CAPTATION)

W przeciwieństwie do poprzednich przypadków, tu życie jest oczeki-wane, ale nie dla niego samego, ale, to, by nim zawładnąć. Zbyt wielka ludzka miłość wywołuje podobny skutek jak brak miłości. Dziecko, które rozwija się w takich warunkach, w przyszłości będzie uczuciową otchłanią, marzycielem, który ciągle będzie szukał relacji utożsamiających, dążąc do całkowitego stopienia się z drugą osobą (franc. relations fusionelles), jednak nigdy go one nie zadowolą. Embrion, który od samego początku był traktowany jak „bożyszcze”, nigdy nie odnajdzie własnej autonomii. Jako dziecko i człowiek dorosły będzie dążył do tego, by przyciągnąć uwagę innych i tak naprawdę nigdy nie osiągnie dojrzałości. Właśnie taką sytuację określam jako „kompleks Piotrusia Pana”.

Zdobywanie tego, co nieosiągalne, miłość i gorycz, chroniczna depresja, stanie się losem każdego, kto został zawłaszczony w ten sposób. Także wiele dewiacji seksualnych bierze swój początek w regresyjnym pragnieniu powrotu do infantylnego stadium w wyrażaniu miłości.

Droga uzdrowienia

To zranienie rodzi pragnienie piękna, absolutu, zjednoczenia, którego nie zaspokoi żadna ludzka relacja. Niektórzy wielcy święci, jak św. Jan od Krzyża czy św. Teresa od Dzieciątka Jezus, umieli zainwestować całe swoje pragnienie miłości w życie mistyczne. Uzdrowienie prowadzące do autonomii uczuciowej w relacjach jest powolne i wymaga całkowitego zaangażowania w życie z Bogiem. Błogosławieni są ci, którzy cierpiąc z powodu tego zranienia wybierają właśnie taką drogę uzdrowienia... pod warunkiem, że ich wola zostanie umocniona przez wybór życia zakonnego lub przez wymagającego kierownika duchowego.

ZRANIENIE „PROGRAMOWANIA” (BLESSURE DE PROGRA- MATION)

„Nie jestem tym, kim powinienem być, zawiodłem oczekiwania i ponoszę teraz za to winę”. Wielu ludzi posiadających rozliczne talenty nigdy nie osiąga w życiu sukcesu, bo nie są tymi, których pragnęli ich rodzice. Syn jakiegoś wojskowego, przeznaczony z góry do kariery w wojsku, rodzi się słaby, z artystyczną wrażliwością. Zamiast stać się artystą, niczego w życiu nie osiągnie próbując realizować ideał rodziców.

Najczęściej spotykane „programowanie” dotyczy wyboru płci dziecka. Posługa niektórych osób obdarzonych charyzmatami, pokazuje nam, że prowadzi to do znaczącej liczby przypadków homoseksualizmu.

Droga uzdrowienia

Nasza tożsamość nie pochodzi od nas, ale od Chrystusa: „Jeżeli więc ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, minęło, a oto wszystko stało się nowe ” (Kor 5,17). Przez nasz Chrzest zostaliśmy przeznaczeni, „zaprogramowani” do chwały. Uzdrowienie osiąga się w pełni żyjąc łaską swojego chrztu.

W tym święcie ogarniętym gorączką chwili, na pewno chciałbyś „pozbyć się” z miejsca Twego cierpienia. Jednak nie może to nastąpić tak szybko, jakbyś tego chciał.

Proces wyzdrowienia powinien iść swym biegiem. Można pomóc w jego rozwoju, lecz nie można i nie powinno się go przyśpieszać. Im większa jest rana, tym więcej czasu wymaga proces zdrowienia.

Bądź przekonany, że wyzdrowiejesz. Zresztą już zdrowiejesz. Wykorzystaj wolne chwile i potrzebny czas tak, jak zrobiłbyś to przy złamaniu nogi. Podaruj sobie ten luksus. Zasługujesz na to w pełni.

Cierpienie z pewnością samo w sobie nie jest dobre. Nie można go hodować dla niego samego. Lecz jeśli umiesz postępować, możesz z niego wydobyć bogate możliwości dojrzewania i rozwoju ludzkiego.

 

str. 1

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin