pamiec_pl_11_2013.pdf
(
17274 KB
)
Pobierz
BIULETYN IPN
nr 11 (20)/2013
Premierzy terrory
ci
Poligon do
wiadczalny Holokaustu
ołnierze Berlinga
wi
to Niepodległo
ci:
bitwa na rocznice
Cena 6 zł
(5%VAT)
ISSN 2084-7319
Dodatek specjalny:
plakat na
wi
to Niepodległo
ci
oraz broszura
Marszałek Józef Piłsudski (1867–1935)
Dodatek specjalny:
9 772084 731002
1
8
numer indeksu 284521
nakład 9500 egz.
Całość loty rzymskiej dzielono na lotylle (classis), z których każdą dowodził praefectus classis. Ich nazwy zależały od rejonu, w którym stacjonowały. Oprócz jednostek samego Rzymu,
w jego locie służyły też tak zwane lotylle posiłkowe dostarczane, dobrowolnie lub przymusowo, przez nacje z nim sfederowane. Oprócz okrętów stricte bojowych Imperium rozporząd-
zało także znaczą ilością mniejszych jednostek zwiadowczych i patrolowych. W szczególnych sytuacjach różnego rodzaju funkcje pomocnicze, a nawet mniej ważne zadania zbrojne,
wypełniała lota handlowa. Większe statki transportowe służyły głównie do przewożenia armii ekspedycyjnej oraz zaopatrzenia i żywności na teren działań wojennych. Wielka ich
liczba wyruszyła wraz z całą lotą rzymską (liczącą trzysta trzydzieści okrętów) w ekspedycję zbrojną przeciw Kartaginie, zakończoną bitwą morską u przylądka Eknomos w 256 roku
przed naszą erą. W czasach republiki naczelne dowództwo nad lotą wojenną leżało w gestii dwóch konsulów. Do sprawowania kontroli nad pojedynczymi lotyllami wyznaczali oni
własnych pomocników: trybunów bądź legatów. W 311 roku przed naszą erą z inicjatywy Appiusza Klaudiusza Caecusa przeprowadzono reformę, w myśl której każdy z konsulów
dobierał sobie do pomocy jednego oicera loty. Nosił on nazwę duumvir navalis i był członkiem dwuosobowego kolegium duoviri navales. Począwszy od 267 roku przed naszą erą
sprawami inansowymi dotyczącymi loty rzymskiej oraz ochroną morskich szlaków handlowych zajmowali się czterej quaestores classici. W czasach II wojny punickiej, z racji dużej
ilości morskich potyczek i bitew, należało stworzyć nowy rodzaj dowództwa. Związane z nim zadania przejął praefectus classis podlegający bezpośrednio konsulom. Pod koniec III
wieku przed naszą erą w sprawach morskich zauważalny stał się spadek prestiżu konsula, który ostatni raz dowodził lotą w 218 roku. Jego uprawnienia przejmowali stopniowo inni
wysocy urzędnicy, na przykład w trakcie wojen macedońskich całością loty kierował mianowany przez senat legatus pro praetore. Pod koniec II wieku przed naszą erą po raz pierwszy
wydzielonymi eskadrami dowodzili podlegający temu ostatniemu legati classici. Głównym dowódcą okrętu wojennego był trierarchus. Jego rozkazom podlegał centurio classicus, a
więc dowódca oddziału żołnierzy pokładowych. Obowiązki szypra, czyli dowodzącego mniejszymi jednostkami pływającymi, głównie handlowymi, pełnił nauarchus. Z biegiem czasu,
kiedy lota rzymska stała się liczną i znaczącą silą morską, powołano stanowisko przełożonego szyprów, które pełnił nauarchus princeps. W zależności od rodzaju okrętu wojennego na
jego pokładzie znajdowała się mniejsza lub większa liczba załogi. W jej skład wchodzili: kadra dowódcza, żołnierze okrętowi (classiari lub marines), wioślarze (remiges), żeglarze
(nautae), sternik oraz letnista bądź trębacz nadający odpowiednie tempo wiosłowania. Oicerowie pokładowi, których głównym zadaniem był nadzór nad pracą wioślarzy oraz wyda-
wanie odpowiednich rozkazów i komend, zajmowali miejsce na niewielkim pokładzie nawigacyjnym umiejscowionym na ruie okrętu lagowego. Na jego maszcie wywieszano lagę z
typowo rzymskimi symbolami lub – w czasach Imperium – wizerunkiem cesarza (imago). Przebieg przegranej przez Kartagińczyków bitwy u przylądka Eknomos w 256 r. p.n.e. Istot-
ne zadania pełnił na ruie sternik, który manewrował okrętem podczas bitwy oraz odpowiadał za nawigację w czasie żeglugi. Było to możliwe dzięki dwóm zsynchronizowanym
wiosłom sterowym, które znajdowały się po obu stronach kadłuba okrętu. Wioślarze i żeglarze dysponowali jedynie lekkim uzbrojeniem zaczepnym (głównie oszczepami, które pod-
czas żeglugi chowano pod ławeczki wioślarskie), aczkolwiek ich zadaniem, oprócz wprawiania okrętu w ruch i nadzorowania żagli, było również uczestniczenie w bitwie, jeśli tylko
wymagała tego sytuacja. Używali oni przeróżnych sposobów walki: począwszy od wylewania kotłów z gorącą cieczą na pokład przeciwnika, poprzez rzucanie koszów wypełnionych
jadowitymi wężami bądź skorpionami, a skończywszy na miotaniu pocisków za pomocą procy oraz rzucaniu oszczepami, nawet z pozycji siedzącej. Każdy okręt wojenny, bez względu
na wielkość, posiadał na swym pokładzie określoną liczbę legionistów, którzy podczas rejsu zajmowali miejsce w części dziobowej. Przeważnie była to tak zwana centuria classica licząca
stu zbrojnych. W okresie późnej republiki oraz pryncypatu classiari posiadali następujące uzbrojenie: tunikę kolczą (lorica hamata) bądź dobrze dopasowany do tułowia pancerz (na
wzór „pancerza atlety”) i przytroczone do niego pteryges, czyli połączone ze sobą skórzane pasy, często laminowane metalem, dla lepszej ochrony podbrzusza; hełm typu beockiego ze
specyicznym rondem opadającym ku dołowi i napolicznikami wiązanymi pod brodą, oszczep do dwóch metrów długości; krótki miecz (gladius). Ponadto na wyposażeniu żołnierzy
pokładowych znajdowały się owalne tarcze zdobione zazwyczaj motywami morskimi (na przykład harpunami lub podobiznami boga Neptuna) i zawieszane na specjalnym pasku na
ramieniu. Na podstawie znalezisk archeologicznych w Pompejach i wyobrażeń scen morskich w sztuce rzymskiej można odtworzyć także ubiór legionistów okrętowych. Typowy clas-
siarus nosił tunikę, długi płaszcz (przeważnie koloru czerwonego) i sandały. W rzymskiej locie wojennej służyli także sojusznicy morscy (socii navales). Zaliczali się do nich np. Grecy
oraz Italikowie sprzymierzeni z Rzymem. W kontekście planowania morskiej wyprawy do Afryki w czasie II wojnie punickiej Tytus Liwiusz zanotował: Ludy Umbrii, a obok nich
mieszkańcy Nursji, Reate i Amiternum, a także każdy kraj sabiński przyrzekły dostarczenie żołnierzy. Z Marsów, Pelignów, Marrucynów wielu zgłosiło się na ochotnika do służby na
okrętach. Kamertowie, choć byli w przymierzu z Rzymem na równych prawach, przysłali uzbrojony oddział sześciuset ludzi. Z biegiem czasu, korzystając z ujarzmienia wielu plemion
barbarzyńskich, do załóg okrętowych włączono też przedstawicieli podbitych nacji (symmacharii), którzy nie posiadali obywatelstwa rzymskiego i otrzymywali je dopiero po ukończe-
niu służby wojskowej. Zwykle odbywali ją oni jedynie w czasie wojny, otrzymując w zamian wynagrodzenie pieniężne. Symmacharii nie posiadali specjalnego przeszkolenia i walczyli
według własnego stylu, właściwego dla plemienia, z którego pochodzili. Przewodzili im, dla ułatwienia kontaktu między dwoma stronami, nie w pełni zromanizowani wodzowie
wywodzący się z terenów podbitych, w całości jednak podlegający dowództwu rzymskiemu. W zależności od rejonu stacjonowania poszczególnych lotylli rzecznych w skład rzymskich
załóg wchodzili: Iberowie, Brytowie, Germanie, Gallowie a nawet Maurowie lub szerzej – mieszkańcy Afryki Północnej. Symmacharii posiadali typowe, barbarzyńskie uzbrojenie: os-
zczep, sztylet, okrągłą tarczę wykonaną z drewna i wzmocnioną metalowym umbem oraz maczugi. Charakterystyczną cechą tych zbrojnych był brak pancerza, choć czasami w celu
częściowej choć ochrony tułowia i torsu stosowano wielowarstwowe płócienne tuniki. Wspomniani wcześniej Maurowie w warunkach morskich uzbrajali się w kilka krótkich oszc-
zepów do rzucania, okrągłą tarczę niewielkich rozmiarów zakładaną na przedramię oraz wełnianą tunikę. Z barbarzyńców rekrutowały się także jednostki odpowiadającą za walkę na
odległość. Zaliczyć do nich należy łuczników, których często werbowano spośród mieszkańców Bliskiego Wschodu – znani ze swych wysokich umiejętności byli przede wszystkim
łucznicy syryjscy. Na ich orientalne uzbrojenie składały się: hełm stożkowy, pancerz łuskowy, nakarcznik, łuk releksyjny, którego cięciwę napinano za pomocą specjalnego pierścienia
(zakira) nakładanego na kciuk oraz krótki miecz. Mniejsze znaczenie aniżeli łucznikom przypisywano miotaczom kamieni, których należy odróżnić od procarzy. Ci ostatni pochodzi-
li zazwyczaj z Wysp Balearskich, chociaż znani i cenieni byli także procarze kreteńscy. Na ich uzbrojenie składały się: proca skórzana, luźny płaszcz na pociski, tunika, hełm i krótki
miecz bądź puginał. Jako procarze służyli też zwykle Brytowie, których odróżniało noszenie długich spodni oraz skórzanej torby na amunicję. Używano dwóch rodzajów procy: do
rzucania na znaczną odległość przeciw oddziałom skupionym w gęstym szyku na małej przestrzeni (w takiej sytuacji znaczne straty w szeregach wroga były gwarantowane) oraz do
rzucania do bliższych celów indywidualnych. Nośność procy wynosiła do sześciuset stóp rzymskich (jedna stopa rzymska to dwadzieścia dziewięć i sześć dziesiątych centymetra).
Rzucano kamiennymi bądź ołowianymi kulami. Generalnie rzecz ujmując, niezależnie od tego, czy mówimy do Grekach, Rzymianach lub innych jeszcze ludach, bitwy morskie roz-
strzygano na trzy sposoby. Dążono zazwyczaj do staranowania wrogich okrętów (grecki manewr – periplus), zdruzgotania ich wioseł kadłubem (diekplus) lub abordażu, czyli przenie-
sienia walki na pokład okrętu nieprzyjaciela. Aby skutecznie dokonać taranowania, okręty ustawiały się w szyk czołowy. Następnie podpływały do nieprzyjacielskich jednostek na
bliską odległość i atakowały taranami ich burty. Później wycofywały się w celu uwolnienia taranów, po czym powtarzały wspomniane czynności. Niekiedy dążono także do okrążenia
sił przeciwnika poprzez wykonywanie manewru oskrzydlającego. Będąc w niewielkiej odległości od okrętu wroga można było także zdruzgotać jego wiosła poprzez wpłynięcie na nie,
gdy znajdowały się w wodzie. Należało przy tym pamiętać, aby wcześniej podnieść własne wiosła. Atak taki był możliwy po uprzednim ustawieniu okrętów w szyk liniowy, które pr-
zepływały następnie ze sporą szybkością przez ugrupowanie nieprzyjaciela. Manewr taki mogła ryzykować jedynie lota złożona z szybkich i zwrotnych jednostek. Stosowano także szyk
obronny (kyklos) stosowany przez loty słabsze liczebnie od przeciwnika, bądź złożone z powolniejszych okrętów. Wówczas to jednostki tworzyły okrąg, ustawiając się taranami na
zewnątrz – frontem do wroga. Rzymianie, znani z walorów swych sił lądowych, ulepszyli znacznie technikę abordażu. Aby ułatwić własnym żołnierzom przedostanie się na nieprzyja-
cielski okręt i nadać starciu morskiemu charakter bitwy na twardym gruncie, zaopatrzyli swe okręty w ruchome pomosty, tak zwane kruki (corvus). Miały one jedenaście metrów
wysokości i jeden i dwie dziesiąte metra szerokości, z każdej strony były zabezpieczone balustradą, a dodatkowo zaopatrzone były w żelazne dzioby. Każdy taki pomost był przymoco-
wany do ośmiometrowego słupa ustawionego na dziobie okrętu. kołowrotowi, wspomnianemu słupowi oraz linom przewleczonym przez jego wierzchołek, możliwe było podnoszenie
i opuszczanie opisanej kładki, a także obrócenie jej na dowolną burtę okrętu. Aby cała konstrukcja była stabilna, używano specjalnego kolca bądź haka (coitus) na końcu pomostu.
W Internecie
mamy więcej
miejsca.
Pierwszy polski portal historyczny
www.histmag.org
BIULETYN IPN
nr 11 (20)/2013
1
3
AKTUALNOŚCI IPN
4
KALENDARIUM
6
Z PIERWSZEJ STRONY
FELIETON
8
Krzysztof Gottesman, Jana Pawła Marchlewskiego
STOPKLATKA
9
Tomasz Stempowski, Rasistowski album
WYWIAD
13
Przyjaciele i wrogowie – rozmowa z dr. Tytusem
Jaskułowskim, znawcą dziejów NRD
Z ARCHIWUM IPN
18
Grzegorz Majchrzak, Sprawa na niepokornych
WYDARZYŁO SIĘ W XX WIEKU
20
Maciej Żuczkowski, Czterej premierzy terroryści
24
Elżbieta Szumiec-Zielińska, Wybuch w Cytadeli
28
Daniel Rubiś, Poligon doświadczalny Holokaustu
33
Maciej Korkuć, Sowiecka polityka, nasza krew
38
Sławomir Poleszak, Ostatni. Józef Franczak
„Laluś” (1918–1963)
43
Artur Zybrant, „Mały Londyn” po Powstaniu
Z DZIEJÓW OPOZYCJI I OPORU SPOŁECZNEGO
47
Grzegorz Dumała, Bitwa na rocznice
PRAWDA CZASÓW, PRAWDA EKRANU
51
Jerzy Eisler, Polonia Restituta
PRZEMINĘŁO Z PEERELEM
54
Jerzy Kochanowski, Pegeery
Z BRONIĄ W RĘKU
56
Michał Mackiewicz, Gewehr 98
– legenda wśród karabinów
ORZEŁ BIAŁY
59
Tomasz Zawistowski, U progu niepodległości
– orzeł wz. 17
EDUKACJA HISTORYCZNA
63
Karolina Wichowska, Odwrócić choć część
wyroku
HISTORIA W KINIE
68
Grzegorz Wołk, Wałęsa. Film niespełnionych
nadziei
71
RECENZJE
73
BIBLIOTEKA IPN
2
W
ymazywanie pamięci o przeszłości jest jedną
Szanowni Czytelnicy!
sposób, ekwilibrystycznie lansując mit o źródłach niepodległości
Polski w rewolucji październikowej czy rocznicę efemerycznej re-
publiki tarnobrzeskiej (6 listopada). O tej bitwie o pamięć, w której
bronią były rocznice, pisze w niniejszym numerze Grzegorz Dumała.
Tworzeniu mitu miał także służyć bój pod Lenino, w którym pol-
scy żołnierze z „radzieckim” orzełkiem na hełmach stali się dla
radzieckiej propagandy pożywką pod uprawę legendy o polsko-
-radzieckim braterstwie broni. Maciej Korkuć opisuje rzeczywis-
te intencje Stalina, rolę Związku Patriotów Polskich i tragedię
polskiego żołnierza.
O innym polskim żołnierzu, walczącym po drugiej stronie fron-
tu (a po wojnie – kto wie, czy nie przeciwko zmanipulowanym
i oszukanym weteranom spod Lenino), pisze Sławomir Poleszak.
Niedawno minęła 50. rocznica śmierci ostatniego, najdłużej sta-
wiającego opór żołnierza antykomunistycznego podziemia nie-
podległościowego. W 1963 roku z bronią w ręku, w walce z milicją
i SB zginął „Laluś”. Pamięć o nim władza ludowa także próbowała
zatrzeć, a co najmniej zniekształcić, już za życia przedstawiając
go jako pospolitego przestępcę.
Listopad to miesiąc szczególny, w którym staramy się pamię-
tać o tych, którzy odeszli. Pamiętajmy zwłaszcza o tych, którzy
mieli udział w walce o niepodległą, wolną i demokratyczną Polskę
– wśród nich o zmarłym 28 października premierze Tadeuszu
Mazowieckim.
Do numeru dołączyliśmy plakat z portretami dwóch spośród
twórców niepodległości Polski: Romanem Dmowskim i Józefem
Piłsudskim oraz broszurę o Marszałku, przygotowaną w ramach
akcji „Patroni naszych ulic”.
ze standardowych metod stosowanych przez
systemy totalitarne do reedukacji i tworzenia
„nowego” człowieka i „nowego” społeczeństwa.
W Polsce po II wojnie światowej komunistyczni spece od pro-
pagandy i „utrwalacze” nowego ładu systematycznie i starannie
fałszowali historię Rzeczypospolitej – zarówno tę bliższą, jak
i tę odległą. Przy czym, rzecz jasna, zdawali sobie także sprawę
z tego, że szczególne znaczenie dla kształtowania i umacniania
świadomości obywateli mają uroczyście obchodzone święta
narodowe. Nowa władza forsowała 22 lipca – Narodowe Świę-
to Odrodzenia Polski, moment ogłoszenia przejęcia rządów –
jako najważniejsze święto państwowe, które miało zawłaszczyć
obchodzone przed wojną i w jej trakcie Święto Niepodległości
11 listopada. Mówiąc półżartem, mieli przynajmniej polscy ko-
muniści tyle taktu, że nie użyli w nazwie nowego święta słowa
„niepodległość”.
Ofi cjałki swoją drogą, a pa-
mięć narodowa swoją: Po-
lacy pamiętali o listopa-
dowym święcie, kojarzyli
niepodległość z Piłsudskim,
Dmowskim i rokiem 1918,
a nie z 1944 i 22 lipca (który
z czasem kojarzył się raczej
z fabryką czekolady), PKWN
i Osóbką-Morawskim.
Władza tzw. ludowa próbowa-
ła zagłuszyć i przejąć pamięć
o 11 Lis topada także w inny
Wydawca:
Instytut Pamięci Narodowej
– Komisja Ścigania Zbrodni
przeciwko Narodowi Polskiemu
Rada Programowa:
dr hab. Grzegorz Berendt,
dr hab. Robert Klementowski,
dr hab. Adam Dziurok, dr Krzysztof Kaczmarski,
dr Maciej Korkuć, dr Tomasz Łabuszewski,
dr Agnieszka Łuczak, dr Sławomir Poleszak,
dr Paweł Skubisz, dr Waldemar Wilczewski,
dr Andrzej Zawistowski (przewodniczący),
dr Joanna Żelazko
Rada Redakcyjna: Dawid Golik,
Krzysztof Gottesman, Agnieszka Jaczyńska,
dr Andrzej Krajewski, Jan Olaszek,
Kamila Sachnowska, dr Paweł Sasanka,
dr Magdalena Semczyszyn,
Emilia Świętochowska, dr Daniel Wicenty
Redakcja:
Andrzej Brzozowski
(redaktor naczelny, tel. 22 431 83 56;
e-mail: andrzej.brzozowski@ipn.gov.pl)
Maciej Foks, Filip Gańczak, Jakub Gołębiewski,
Andrzej Sujka, Karolina Wichowska
Sekretariat: Maria Wiśniewska
tel. 22 431-83-47, faks 22 431 83 11
Korekta: dr Magdalena Baj
Projekt grafi czny: Krzysztof Findziński,
Marcin Koc, Sylwia Szafrańska
Redakcja techniczna: Andrzej Broniak
Skład i łamanie: Sylwia Szafrańska
Siedziba redakcji: ul. Hrubieszowska 6a,
Warszawa
Adres do korespondencji:
ul. Wołoska 7, 02-675 Warszawa
www.ipn.gov.pl
Druk: Centrum Usług Wspólnych
ul. Powsińska 69/71, 02-903 Warszawa
Redakcja nie zwraca materiałów
niezamówionych i zastrzega sobie prawo
dokonywania zmian w nadesłanych tekstach.
Redaktor naczelny
Andrzej Brzozowski
28 października 2013 roku zmarł
Tadeusz Mazowiecki
pierwszy po II wojnie światowej
niekomunistyczny premier rządu polskiego,
uczestnik obrad Okrągłego Stołu,
wybitny działacz opozycji demokratycznej,
poseł na Sejm, współzałożyciel Klubu Inteligencji Katolickiej,
wieloletni redaktor naczelny miesięcznika „Więź”.
W NASTEPNYM NUMERZE MIEDZY INNYMI:
EPNYM NUMERZE MIEDZY INNYMI:
EPNYM NUMERZE MIEDZY INNYMI:
5 grudnia 1953 roku Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego PRL
otrzymało cios, od którego zatrzęsły się struktury całego aparatu repre-
sji w Polsce. Podpułkownik Józef Światło, wicedyrektor Departamentu X
MBP, jeden z najwyższych funkcjonariuszy bezpieki uciekł do Berlina Za-
chodniego, a następnie do USA, gdzie wkrótce uzyskał azyl. Na dodatek
nie tylko przekazał Amerykanom informacje na temat funkcjonowania
aparatu bezpieczeństwa, lecz także – występując w audycjach Radia Wol-
na Europa – obnażył metody jego działania przed społeczeństwem PRL.
O przebiegu, kulisach i skutkach ucieczki ppłk. Światły pisze Paweł Ceranka.
akTuaLnoŚci ipn
KALENDARIUM XX WIEKU
3
3
katyń w strasburgu
21
października br. Wielka Izba Europejskiego Trybu-
Centrala Instytutu Pamięci Narodowej zmieniła lokaliza-
cję. Od 21 października obowiązuje
nowy adres do kores-
pondencji
: ul. Wołoska 7, 02-675 Warszawa. Czytelnia Akt
Jawnych IPN, która mieściła się przy ul. Towarowej, działa
tymczasowo w Centrum Edukacyjnym im. Janusza Kurtyki
„Przystanek Historia” przy ul. Marszałkowskiej 21/25. Na
Marszałkowską przeniosła się również księgarnia IPN.
nału Praw Człowieka w Strasburgu ogłosiła osta-
teczny wyrok w sprawie połączonych skarg katyń-
skich. Skarżącymi byli obywatele polscy, krewni dwunastu
oi ar Zbrodni Katyńskiej, którzy zarzucili Federacji Rosyjskiej,
że w sprawie śmierci ich bliskich jej władze nie przeprowa-
dziły skutecznego śledztwa oraz że niewłaściwie reagowały
na prośby o uzyskanie informacji o losie krewnych.
16 kwietnia 2012 roku Izba Trybunału orzekła, że w odnie-
sieniu do dziesięciu skarżących nastąpiło naruszenie art. 3
Europejskiej Konwencji Praw Człowieka (zakaz nieludzkiego
i poniżającego traktowania). Trybunał uznał również, że Rosja
naruszyła art. 38 Konwencji (obowiązek udzielenia niezbęd-
nych ułatwień dla zbadania sprawy). Zarazem jednak stwier-
dził, że nie jest władny do zbadania istoty zarzutu naruszenia
art. 2 Konwencji (prawo do życia).
Takie orzeczenie było częściowym sukcesem skarżących.
Trybunał rozpatrzył bowiem pozytywnie dwa z trzech pol-
skich zarzutów. Ponieważ jednak uznał, że nie ma kompetencji
do oceny rosyjskiego śledztwa w sprawie Zbrodni Katyń-
skiej, na wniosek skarżących sprawa została przekazana do
rozpoznania Wielkiej Izbie Trybunału. Rozprawa odbyła się
13 lutego 2013 roku. W postępowaniu przed Izbą i Wielką
Izbą występował w charakterze trzeciej strony Rząd RP,
wspierając argumentację skarżących.
21 października Trybunał większością głosów oddalił rosz-
czenia skarżących o przyznanie słusznego zadośćuczynienia.
Wielka Izba uznała, że nie jest władna do zbadania zarzutu
o braku skuteczności śledztwa w odniesieniu do zdarzeń, któ-
re miały miejsce przed przyjęciem Konwencji w 1950 roku.
Ponadto w czasie, gdy Konwencja weszła w życie w stosunku
do Rosji, śmierć polskich jeńców wojennych była już ustalo-
nym faktem. W rozumieniu Trybunału nie było zatem stanu
przedłużającej się niepewności co do ich losu.
Jednocześnie Trybunał stwierdził, że Rosja naruszyła obo-
wiązek wynikający z art. 38 Konwencji, odmawiając przed-
stawienia postanowienia o umorzeniu śledztwa katyńskie-
go. Wielka Izba podkreśliła, że sądy rosyjskie nie zbadały
zasadności utrzymywania niejawnego charakteru tego po-
stanowienia.
Orzeczenie z 21 października stanowi utrudnienie w sta-
raniach rodzin katyńskich o podjęcie umorzonego śledztwa
i zagwarantowanie bliskim oi ar realizacji ich praw jako po-
krzywdzonych. Podjęcie tych czynności zależy teraz wyłącz-
nie od woli władz rosyjskich.
Prawa krewnych oi ar Zbrodni Katyńskiej są jednak re-
spektowane w toku śledztwa prowadzonego w Oddziało-
wej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskie-
mu w Warszawie. Jego celem jest m.in. imienne ustalenie
wszystkich oi ar zbrodni, nieznanych dotąd miejsc ich kaźni
i pochówku, sporządzenie pełnej listy osób, którym przysłu-
gują prawa pokrzywdzonych, ustalenie wszystkich sprawców
zbrodni, określenie zakresu odpowiedzialności każdego z nich
i – o ile to będzie możliwe – pociągnięcie do odpowiedzialno-
ści karnej żyjących sprawców.
15 listopada w Centralnym Muzeum Włókiennictwa
w Ło-
dzi
(ul. Piotrkowska 282) zostanie otwarta
wystawa „Sto-
warzyszenie PAX, czyli Bolesława Piaseckiego państwo
w państwie”
, przygotowana przez łódzki Oddział IPN.
Komuniści powołali po wojnie wiele dywersyjnych organi-
zacji katolickich, z których pomocą próbowali rozsadzić od
wewnątrz i podporządkować sobie Kościoły w poszczegól-
nych krajach satelickich ZSRR. W Polsce taką rolę miało
spełniać m.in. Stowarzyszenie PAX. Szefujący mu Bolesław
Piasecki i jego współtowarzysze stworzyli środowisko, któ-
re przez dziesięciolecia przekonywało władze i społeczeń-
stwo, że możliwe jest pogodzenie
dwóch sprzeczności – socjalizmu
i chrześcijaństwa. W czasach
stalinizmu PAX – przedstawia-
ny jako ruch „postępowych ka-
tolików” – był jednak w istocie
narzędziem komunistów w wal-
ce z Kościołem. Równocześnie
wśród rzeszy członków Sto-
warzyszenia nie brakowało lu-
dzi, którzy autentycznie prag-
nęli współtworzyć katolickie
życie intelektualne w istnie-
jących warunkach realnego
socjalizmu.
stwo, że możliwe jest pogodzenie
dwóch sprzeczności – socjalizmu
czasach
stalinizmu PAX – przedstawia-
ny jako ruch „postępowych ka-
istocie
wal-
Kościołem. Równocześnie
wśród rzeszy członków Sto-
Na 26 listopada w Centrum Edukacyjnym IPN im. Janu-
sza Kurtyki „Przystanek Historia” (ul. Marszałkowska 21/25)
w Warszawie
planowane jest otwarcie
wystawy „»Przez
Morze Czerwone«. Rzeczpospolita Polska na uchodź-
stwie 1945–1990”
. Ekspozycja ukazuje powojenne dzieje
i dorobek emigracji niepodległościowej: trwanie instytucji
niezawisłego Państwa Polskiego przez 45 lat rządów ko-
munistycznych, działalność i spory partii politycznych, liczne
inicjatywy społeczne oraz bogate życie kulturalne.
Małgorzata Kuźniar-Plota – prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania
Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Warszawie, kierownik Zespołu Śledczego
prowadzącego postępowanie dotyczące Zbrodni Katyńskiej
oprac. Filip Gańczak
oprac. Filip Gańczak
Plik z chomika:
PrawdziwaKoza
Inne pliki z tego folderu:
03-2013_pamiec pl.pdf
(42982 KB)
pamiec_11_caly.pdf
(32247 KB)
04-2013_pamiec pl-reduced.pdf
(29185 KB)
pamiecpl_12_2013.pdf
(23090 KB)
pamiecpl_06_2013.pdf
(20758 KB)
Inne foldery tego chomika:
2001
2002
2003
2004
2005
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin