Hedström Ingrid - Krwawy księżyc nad Villette.txt

(891 KB) Pobierz
	Tytuł oryginału



	BLODRÖD MÅNE ÖVER



	VILLETTE





	Projekt okładki



	Magdalena Zawadzka





	Zdjęcie na okładce



	© Aleksey Stemmer/Shutterstock



	© Victor Tottes/Shutterstock





	Korekta



	Małgorzata Denys, Elżbieta



	Steglińska





	Copyright © 2011 Ingrid Hedström



	First published by Alfabeta



	Bokförlag AB, Stockholm





	Copyright for the Polish edition ©



	by Wydawnictwo Czarna Owca,



	2015





	ISBN 978-83-7554-351-3





	Wydawnictwo Czarna Owca Sp. z



	o.o.



	ul. Alzacka 15a, 03-972 Warszawa



	www.czarnaowca.pl





	Redakcja: tel. 22 616 29 20;



	e-mail: redakcja@czarnaowca.pl



	Dział handlowy:



	tel. 22 616 29 36; e-mail:



	handel@czarnaowca.pl





	lesiojot





	Księżyc zgasł. Zapadła ciemność.





	Maurice Maeterlinck,



	 Oraison z Serres Chaudes





	OSOBY





	Martine Poirot - sędzia śledczy



	 z Villette-sur-Meuse





	Thomas Héger - jej mąż,



	 profesor historii





	Philippe Poirot - brat Martine





	Tatia Poirot - córka Philippe’a





	Sophie Lind - Siostra Thomasa,



	 reżyserka i aktorka





	Eva Lidelius - artystka plastyk,



	 matka Sophie i Thomasa





	Julie



	Wastia



	-



	 asystentka



	 Martine





	Christian de Jonge - komisarz



	 kryminalny



	 z



	 Pałacu



	 Sprawiedliwości w Villette





	Annick Dardenne - inspektor



	 kryminalny



	 z



	 Pałacu



	 Sprawiedliwości w Villette





	Serge Boissard



	-



	 inspektor



	 kryminalny



	 z



	 Pałacu



	 Sprawiedliwości w Villette





	Alice Verhoeven - profesor



	 i lekarka sądowa





	Tony Deblauwe - właściciel



	 restauracji w Villette





	Antoine Leclerc - emerytowany



	 francuski urzędnik państwowy





	Julia



	Hallman



	-



	 szwedzka



	 dziennikarka





	Henri Daumont - francuski



	 pułkownik





	Robert Neville - Anglik z barwną przeszłością





	Gösta



	Johansson



	-



	 emerytowany



	 komisarz



	 kryminalny z Bollnäs





	Goran Jovanovitj - konduktor



	 z pociągu relacji Sofia – Belgrad





	Michel Braeckmans - były



	 brukselski



	 policjant,



	 świeżo



	 upieczony właściciel restauracji



	 w Villette





	Marie-Laure Braeckmans



	-



	 jego żona i wspólniczka





	Roland Boyer - pełen niepokoju



	 nauczyciel





	Jean-Christophe Vermaelen -



	 niepocieszony mąż i ojciec





	Bernard Wastia - cieszący się



	 złą



	 opinią



	 handlarz



	 złomem,



	 dziadek Julie





	Jerry Wastia - jego syn





	Annalisa



	Paolini



	-



	 wiceburmistrz Villette





	Ange-Joseph Mariani - były



	 żołnierz Legii Cudzoziemskiej, były



	 właściciel baru, były recydywista





	Kamil Belhouche - właściciel



	 baru i nieprzyjaźnie nastawiony



	 informator





	Jean-Yves Hamesse - zamożny



	 bankier





	Liz Hamesse - jego angielska



	 żona





	Tim



	Debaere



	-



	 historyk



	 z Brukseli





	Jacques Grunberg - historyk



	 z Nicei





	Eric Hasevoets - pułkownik



	 żandarmerii z Brukseli





	Violette Goossens - pielęgniarka



	 dentystyczna,



	 była



	 żona



	 Marianiego





	Marijke Glorieux - właścicielka



	 hotelu w Knokke-Heist





	Elsie Moerman - jej matka,



	 wcześniej kierowniczka hotelu





	Jeanne Audibert - emerytka



	 z Nicei





	Jean-Louis



	Lemaire



	-



	 parlamentarzysta





	Jean-Baptiste



	Giordano



	-



	 emerytowany



	 komisarz



	 kryminalny z Nicei





	PROLOG





	Połowa lata



	Archipelag Sztokholmski





	Morze było błękitne, niebo bez



	jednej



	chmurki,



	przezroczyste



	turkusowe sklepienie unoszące się



	nad nieruchomą wodą zatoki. Dzień



	był



	wyjątkowo



	gorący,



	ziemia



	parowała,



	chociaż



	słońce



	już



	dotykało linii horyzontu. Z łąki za jej plecami dobiegało brzęczenie



	bąków i pszczół, czuła zapach



	koniczyny,



	ciężki



	i



	słodki.



	Świętojańska noc.



	A tak by chciała być zupełnie gdzie



	indziej. Najchętniej w kafejce na



	Saint-Germain



	–



	tęskniła



	za



	gwarem rozmów nad stale pełnymi



	filiżankami espresso i zapachem



	stacji metra w gorący letni dzień.



	Nawet z Danielem w Dalarnie1



	byłoby lepiej niż tu.



	Od strony zarośli usłyszała jakiś



	odgłos, raczej łąki niż wysypanej



	żwirem



	drogi.



	Powinna



	była



	schować gdzieś rower, ale nie



	przyszło jej na myśl, że pojedzie za nią.



	Musiał



	wziąć



	samochód,



	pomyślała, wpełzając do namiotu.



	Przez otwór widziała, jak idzie przez



	łąkę, czerwony na twarzy i lekko



	zdyszany, z tym swoim idiotycznym



	piknikowym koszykiem.



	– Musimy porozmawiać, Sophie –



	powiedział, kiedy tylko mogła go



	usłyszeć.



	Chcąc



	nie



	chcąc,



	wypełzła



	z namiotu i podniosła się. Na gołych



	ramionach poczuła powiew znad



	morza, ciepły i delikatny jak



	pieszczota.



	– Kiedy tak stoisz pod światło,



	z tymi długimi włosami, wyglądasz



	jak



	leśna



	nimfa



	–



	zauważył



	i spojrzał na nią w sposób, który



	kiedyś przyśpieszał jej puls, z tym



	ostrym



	błyskiem,



	w



	którym



	erotyczny



	głód



	mieszał



	się



	z



	wykalkulowanym



	na



	zimno



	filmowym kadrem.



	Teraz to spojrzenie nie zrobiło na



	niej żadnego wrażenia. Nic już nie



	zostało, pomyślała, nic, co by mnie



	uskrzydlało i budziło do życia. Mam



	dwadzieścia trzy lata, a on jest



	ponadczterdziestoletnim



	starcem.



	Dłużej nie da się tego utrzymać.



	Wyjął z koszyka koc, rozłożył go na



	trawie, na środku postawił butelkę



	szampana przygotowaną specjalnie



	na tę okazję. Mimo wszystko trochę



	się wzruszyła, widząc zrobione przez



	niego kanapki – ser i szynka między



	nierówno pokrojonymi kromkami



	bagietki. Położył je z dumą na



	zabytkowym talerzu. Znaleźli go



	w domku, który wynajęli pod



	hasłem



	„musimy



	spróbować



	uratować



	nasze



	małżeństwo”.



	Przysiadła na kocu, wygładziła



	hinduską spódnicę i wzięła od niego



	szklankę. Koszula bez kołnierzyka,



	którą ma na sobie, zupełnie do



	niego



	nie



	pasuje,



	pomyślała.



	Wygląda w niej głupio, jakby



	próbował



	się



	dopasować



	do



	pokolenia, które jego pokoleniem



	nie jest.



	Czasami było jej go nawet żal.



	Ostatni



	jego



	film



	ostro



	skrytykowano, głównie dlatego, że



	wbrew



	oczekiwaniom



	nie



	był



	wystarczająco mocno zaangażowany



	społecznie.



	Ten



	zarzut



	mógł



	w ostateczności łatwo przełknąć. Ale



	któryś z krytyków napisał, że „Eskil



	Lind robi ten sam film, raz za



	razem, niezależnie od tego, czy rzecz



	dzieje



	się



	w



	szwedzkim



	średniowieczu,



	w



	wieku



	dziewiętnastym, czy współcześnie.



	I ta strzała sięgnęła celu. Ją



	natomiast recenzenci chwalili.



	– Chciałeś rozmawiać – odezwała



	się – ale nie ma o czym rozmawiać.



	Już podjęłam decyzję. Chcę się



	rozwieść.



	Położył



	jej



	dłoń



	na



	kolanie



	i spojrzał w oczy, tym razem ze



	smutkiem i wyrzutem.



	– Zupełnie cię nie obchodzi, jak



	wielką traumą może być rozwód dla



	Daniela – powiedział. Słowo trauma



	wymówił z dramatycznym vibrato. –



	Nasz mały ma dopiero cztery lata



	i jeszcze długo będzie potrzebował



	obojga rodziców.



	– Oczywiście będziesz mógł go



	widywać tak często, jak będziesz



	chciał – powiedziała zimno. –



	Równie często jak spotykasz się



	z Jenny i Cecylią.



	W



	ciągu



	czterech



	lat



	ich



	małżeństwa nie okazywał wielkiego



	zainteresowania swoimi dwiema



	córkami, i to był jeszcze jeden



	powód, żeby podjąć taką decyzję.



	Widziała, jak czasem patrzy na



	Annę Jansen grającą Katarzynę



	Jagiellonkę2 w jego ostatnim filmie, i



	doszła



	do



	wniosku,



	że



	najprawdopodobniej



	przyjdzie



	dzień, kiedy ją zostawi, tak jak



	przedtem zostawił Ingę, a potem



	Harriet i dzieci. Wolała zakończyć to



	sama.



	– Sophie, Sophie, Sophie. –



	Potrząsnął ze smutkiem głową. –



	 Kiedy moja mała dziewczynka



	zrobiła się tak twarda?



	Przeniósł rękę z jej kolan na ramię



	i



	opuszkami



	palców



	leciutko



	pogładził



	delikatną



	skórę.



	Pieszczota, pod którą kiedyś drżała



	z pożądania.



	– Nie d...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin