Inkarnacja A5.pdf
(
3549 KB
)
Pobierz
Leonard
(Leonard Zagórski)
Inkarnacja
Warszawa 1988 r. rozszerzone
„Inkarnacja” Leonarda mówi o dylemacie człowieka
przymuszonego do popełnienia zbrodni i wbrew swej woli
wcielonego w swoją ofiarę. Finał tego dramatu wyreżyserować
mogły tylko złośliwość rzeczy martwych oraz nieprzewidziany,
ale zawsze możliwy zbieg okoliczności. Akcja tej fascynującej
powieści toczy się na wodach Oceanu Spokojnego, w Australii,
Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Niemczech - rozległe
są geografia i środowiska, w jakich się rozgrywa. Wbrew opinii
niektórych krytyków, nie jest to powieść sensacyjna w potocznym
tego słowa rozumieniu.
Spis treści:
Część pierwsza................................................................................................................................................................4
Część druga.................................................................................................................................................................310
Epilog..........................................................................................................................................................................607
Czterdzieści trzy lata później......................................................................................................................................612
ON...............................................................................................................................................................................616
-2-
Los człowieka ma wiele twarzy.
Niezliczone są jego wcielenia.
Żadne nie jest niemożliwe - nawet takie jak to.
Choć może Ty pomyślisz inaczej.
-3-
Część pierwsza.
Rozdział I.
Z maszynowni doszło uderzenie dzwonu - pora na wachtę.
Martin Strang, pierwszy oficer m/s „Golden Creek”, podniósł się
ze swojej koi. Popołudniowe słońce zaglądało przez otwarty bulaj
do kabiny, kładło się na nie zasłane od rana łóżko, na puste
butelki, na stos niedopałków umazanych krwawą kredką do ust,
jakimi nowokaledońskie demimondes starają się upodobnić do
filmowych piękności z Hollywood. Tańcząc promieniami w rytm
kołysań statku po resztkach nie przespanej nocy, jak gdyby
mówiło z wyrzutem: „Ej, Mart, Mart...”
Ze zdjęcia wciśniętego za lustro przypatrywała się łóżku
dziewczyna w bluzie Australijskiego Lotnictwa Królewskiego.
Z jej niebieskich oczu przebijał spokój kobiet z wiecznie
zielonego stanu Wiktoria, umiejących nie dostrzegać rzeczy w
pewnym okresie życia mężczyzny naturalnych, które przecież,
choć nieobojętne, przeminą. Ale bardziej niż oczy i usta,
rozciągnięte w uśmiechu, zwracała uwagę dedykacja u dołu
fotografii: „Twoja Beris”. Napisana zdecydowanym szarpnięciem
pióra, jak gdyby z jakimś nieodwołalnym postanowieniem.
Martin zabrał z biurka okulary przeciwsłoneczne, papierosy i
sięgnął do klamki. Stojąc już w drzwiach przypomniał sobie o
kapoku. Na całym Pacyfiku nie pokazał się ani jeden
nieprzyjacielski okręt, nie zamajaczył na niebie ani jeden samolot
z emblematami państwa Wschodzącego Słońca. Z flotą Nipponu
klapa. Kaputt. Harakiri. W tej części świata zygzakowanie na
kursie i pływanie w konwojach są już od prawie roku zbędne. Ale
Dudley żąda stałego noszenia kapoku. Jak długo jest się z kimś na
stopie wojennej, nie wolno odkładać broni. Nawet kiedy
-4-
przeciwnik dyszy już resztkami sił - dobra dewiza dla człowieka,
co szmat życia spędził na drążeniu kontynentów w poszukiwaniu
złota, na przestrzeniach oceanów z nie zawsze podniesioną
banderą... Martin przewiązał kapok na piersi i wychodząc posłał
dziewczynie całusa. Zaraz się jednak cofnął, wyrwał zdjęcie zza
lustra, wsunął je do portfela i skacząc po parą schodów wybiegi na
mostek.
Za rufą, już niewidoczna, pozostawała Noumea. Ostatnie tony
rudy niklowej wrzucono do ładowni wczoraj po południowej
przerwie, było więc dosyć czasu na załatwienie formalności i
opuszczenie portu za dnia. Jak zwykle po skończeniu załadunku
Martin zszedł na nabrzeże i sprawdził zanurzenie statku. Należało
to do jego obowiązków. Od kiedy jednak w Los Angeles
zamustrował na to pudło - tylko dlatego, że via Hawaje, Nowa
Kaledonia szło do Australii - zamienił się przy tym w
precyzyjnego zegarmistrza.
- To mój statek, mój własny! - Kapitan Dudley Nihoun bije się
w pierś i pokazuje swoje sękate dłonie. - Niczego w życiu nie
dostałem za frajer i, na Boga, nikt od starego Duda darmo nic nie
wyciągnie!
Zanurzenie wykazywało różnicę na niekorzyść Duda o sto ton!
Ten sękacz to naprawdę twarda sztuka. Panowie z Societe Le
Nickel mieli przyjemność się o tym przekonać.
Rozmiękczanie go rozpoczęto w jego kabinie, ciąg dalszy
przeniesiono do lokalu z ładnymi Polinezyjkami tańczącymi hula-
hula, finał - z tym bywa różnie. W języku morskim niezgodność
między ilością towaru wpisaną do papierów a wykazaną przez
zanurzenie statku nazywa się „dispute”. Ładne słowo. I ładnie się
je wymazuje.
Martin nie chciał o tym myśleć. Nic teraz. Adieu Nouvelle-
Caledonie, hula-hula, wszystkie porty świata. Na zawsze!
-5-
Plik z chomika:
entlik
Inne pliki z tego folderu:
Mat A5.7z
(3809 KB)
Matnia A5.pdf
(2151 KB)
Matnia A5.doc
(1658 KB)
Inkarnacja A5.doc
(2783 KB)
Inkarnacja A5.pdf
(3549 KB)
Inne foldery tego chomika:
La Brooy Melanie
La Fontaine Jean
La Mure Pierre
Lach Ewa
Lackey Mercedes
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin