SKIBICKI OSKAR - Czy w filozofii współczesnej jest miejsce na rozważania o śmierci.doc

(49 KB) Pobierz
„Czy w filozofii współczesnej jest miejsce na rozważania o śmierci

„Czy w filozofii współczesnej jest miejsce na rozważania o śmierci?”

OSKAR SKIBICKI

 


 

              Przed rozpoczęciem rozważań należałoby określić, co będzie ich obszarem. Bowiem słowo filozofia obejmuje bezkres i nie da się go dokładnie zdefiniować. Filozofia to nasze myśli, wiedza, to myśli autorów książek filozoficznych, to życie, mądrość, tak więc wszystko co nas otacza, bo filozofia sama w sobie nie istnieje. Lecz nie zapominajmy, że temat dotyczy śmierci, co zawęża nasze poszukiwania do filozofii egzystencjalnej, równie dużego zbioru.

Egzystencjalizm kładzie nacisk na „ten świat”, autentyczne istnienie tu i teraz staje się możliwe dla tych, którzy przyjęli wynikającą ze śmierci skończoność człowieka. Takie rozumowanie zostało nazwane przez Heideggera „żyć autentycznie”, to znaczy pogodzić się ze skończonością swojego bytu, w ten sposób unikamy ucieczki od odpowiedzialności życiowej przez zajmowanie się praktycznymi sprawami.

 

1) Śmierć, a człowiek

 

              Przeżywamy życie w radościach i smutkach próbujemy realizować swoje marzenia. Pragniemy  przeżyć  nasz  czas najlepiej, lecz dla wielu ludzi życie nie tylko sprowadza się do tego, iż po prostu istnieją, ale chcą zmienić świat. A jednak nasze możliwości w tym zakresie są uwarunkowane przez różne czynniki, które są wynikiem naszych wyborów. W tym znaczeniu jesteśmy „porzuceni” w świecie, a najbardziej znaczącym momentem tego "porzucenia" jest  sama  śmierć, która jest ograniczającym  warunkiem naszych możliwości i życia. Jest zniszczeniem możliwości tworzenia  wartości przez człowieka i końcem jego wolności. „Większość ludzi żyje, aby zarobić na utrzymanie; jeśli na takie już zarobi, żyją, aby zarobić na lepsze utrzymanie, a kiedy już to  osiągnęli - wtedy umierają” tak dosadnie określił ludzką egzystencję w swym wierszu S. Kierkegaard. Śmierć jest jedną z najważniejszych i jednocześnie najtrudniejszych do zrozumienia  tajemnic ludzkiego istnienia. Człowiek  nie wie, kiedy  go śmierć  dosięgnie. Jest dla człowieka nierozpoznawalna, bo gdy my istniejemy ona  jest nieobecna, a gdy tylko się pojawi wtedy nas już nie ma. Nikt  nie może doświadczyć własnej śmierci, gdyż nikt jej osobiście nie przeżył.

              Egzystencjalizm reprezentuje  jednakże tylko jeden z kierunków filozofii współczesnej. Wśród filozofów  krajów  anglosaskich  dominuje  zupełnie  inny styl  filozofowania - styl, który z grubsza można

podciągnąć pod nazwę „analiza językowa”. Próba połączenia stanowiska  egzystencjonalizmu wobec śmierci z podejściem filozofii analizy językowej została ostatnio podjęta w interesującym artykule

W. H. Poteata. Oto fragment „Tak jak ze śmiercią - świat się nie zmienia, lecz kończy. Śmierć nie jest zdarzeniem w życiu. Śmierci się nie przeżywa.”

 

a) Zmiany

 

              Dzisiaj, w ciągu życia jednego pokolenia dokonał się, albo też  wydaje, że się dokonał  - całkowity przewrót obyczajów. Jeszcze na początku XX wieku, powiedzmy aż do I wojny światowej, w całym łacińskim, katolickim i protestanckim świecie człowieka Zachodu śmierć była wydarzeniem uroczystym, które odmieniło czas i przestrzeń grupy społecznej, a nawet w przypadku wsi, całej społeczności. A dziś? Całkowicie nowy typ umierania. Szczególnie w najbardziej  uprzemysłowionych, zurbanizowanych i technicznie zaawansowanych  strefach świata zachodniego. Społeczeństwo nie robi już pauzy - zniknięcie człowieka nie przerywa biegu społecznego życia. W mieście wszystko  dzieje się tak, jak by nikt nie umierał. Zmiany te są jednym ze skutków postępującego współcześnie stopniowego upadku wiary w prawdy chrześcijańskie. Prawdziwa, pełna wiara w naukę chrześcijaństwa wykracza poza intelektualne uznanie zbioru twierdzeń teologicznych. Akt wiary skłania  wyznawcę do działania zarówno  na platformie moralnej, duchowej, jak i  intelektualnej. Skłania go także wśród innych wymogów, do zajęcia chrześcijańskiej postawy wobec śmierci. Dalsze przyczyny to, brutalność zmiany i szybkość tempa, w jakim się dokonała. Zjawiska, których pamięć ludzka w przeszłości nie ogarniała, nagle znane i dyskutowane stały się przedmiotem ankiet socjologicznych, programów telewizyjnych, medycznych i prawnych sporów, lecz wypędzona ze społeczeństwa śmierć wraca przez okno, wraca równie szybko, jak znikła. 

              Mówiąc na początku akapitu o śmierci człowieka, miałem na myśli  zwyczajnego „szarego” obywatela. Bowiem zdarzają się przypadki, gdzie śmierć danej osoby zdolna jest poruszyć  znaczną część społeczeństwa, nie wsi, nie miasta, ani kraju, lecz całego świata. Przypomnijmy sobie  niedawną śmierć księżnej Walii Diany.

 

b) Śmierć, a umieranie

 

Śmierć jest wydarzeniem, które znajduje się ku kresu naszej egzystencji. Umieranie to zaś proces, który wynika  bezpośrednio z ludzkiej świadomości przemijania. Każdy człowiek  wie, iż kiedyś  umrze.

Świadomość śmierci towarzyszy nam przez całe życie. Umieranie jest zespolone  z przemijaniem  - widzimy, jak się starzejemy, jak śmierć dotyka naszych bliskich. Tak więc umieramy przez całe życie. Bardzo celnie opisuje to doświadczenie Seneka w liście do  Lucyliusza „... śmierć nie spotyka  nas nagle, lecz robi postępy  powoli, umieramy przez całe życie w dzień, co dzień uchodzi bowiem z nas jakaś cząstka  życia (...) Tak jak  klepsydrę wodną opróżnia nieostatnia kropla wody, lecz wszystko to, co wypłynęło przedtem, podobnie i ostatnia godzina, w  której żyć przestajemy, nie sama tylko przyprawia nas o śmierci, choć sama śmierć dopełnia .”  To jest właśnie „bycie ku śmierci” Heideggera, które towarzyszy nam przez całą naszą  egzystencję.

Zmykając ten podrozdział  można krótko powiedzieć, wraz z  narodzinami alea iacta est  i z dnia na dzień nieustannie umieramy, czego konsekwencją jest śmierć. 

 

2) Zachowania człowieka współczesnego względem śmierci

 

Różne są poziomy uświadomienia  śmierci przez poszczególnych ludzi: od lęku i obawy poprzez pogodzenie się , aż do oczekiwania na nią. Jednak zawsze myśl o śmierci i doświadczenie umierania rodzi  w człowieku lęk. Gdy trudno pogodzić się z tą bojaźnią, jedynym wyjściem

jest „ucieczka”. „Ucieczka” ta polega na potraktowaniu śmierci w sposób w jaki traktujemy rzeczy, które są dla nas przykre; usuwamy je na taką odległość, z której  będą nas mniej dotykać, chowamy je. Przykre myśli muszą być stłumione. Jeśli to się nie uda, to trzeba je upiększyć lub zamaskować. Dlatego  współczesny Amerykanin, a także inni ludzie Zachodu, odpowiednio starają się zastępować czasownik „umierać” czasownikiem „odejść z tego świata”. Kiedy uczestnicy pogrzebu na Zachodzie pozują fotografowi muszą rozjaśnić twarz  konwencjonalnym uśmiechem. Ale jak wszystko, również ucieczka rzadko udaje się w pełni.

Wśród współczesnego pokolenia ludzi żyjących na Zachodzie tych nie licznych, którzy bez zakłopotania i trwogi  mówią o śmierci, znaleźć można jedynie wśród mnichów różnych zakonów 

katolickich. Zakonnicy  mówią  pogodnie, a nawet  radośnie o śmierci, gdyż  niezachwianie wierzą w osobową nieśmiertelność duszy. W ich przekonaniu rozstanie spowodowane przez śmierć jest przejściowe  i dlatego można je znieść i choć ich własne przeznaczenie i przeznaczenie innych ludzi po śmierci jest nie pewne. Nie wzruszona wiara chrześcijańska  zakonnika w dzisiejszych czasach sprawia, że śmierć jest

dla niego zdarzeniem pozbawionym wielkiego znaczenia.

 

a)Lekarze jako wyrocznia śmierci

 

Trudno nie poruszyć tego tematu, skoro lekarz traktowany jest niejako „zapora” oddzielająca  pacjenta od śmierci. Jeżeli śmierć jest silniejsza od „zapory”, „zapora” musi ulec. Zdarzają  się przypadki, gdzie lekarz wcale nie staje się barierą, przeszkodą, bo wie, że śmierć będzie silniejsza. (I tu zaczynają się schody...) Najgorsze w tym wszystkim jest to, że w dzisiejszych czasach obserwuje się niechęć do wyjawiania umierającemu, że nie ma dla niego ratunku. Opierają się przed wyrażeniem prawdy nie tylko wtedy, gdy pacjent nie chce się jej dowiedzieć, lecz także wtedy, gdy chory domyśla się prawdy i to podejrzenie powoduje u chorego duchowy niepokój i ból.

Z przeprowadzonego przeze mnie w środowisku lekarskim wywiadu na pytanie „Czemu lekarze nie chcą wyznać prawdy?” padały odpowiedzi dosyć zbieżne: umierający ze świadomością śmierci popada w pesymizm i kończy swój byt w smutku i cierpieniu. „Schody” - zawikłanie tego problemu polega na wyborze bólu: tego spowodowanego  niechęcią wypowiedzenia prawdy przez lekarza,czy też poznanie wiedzy o swej nieuniknionej śmierci. Autor jednej z książek dotyczącej śmierci pisze „znając  prawdę mamy możność przygotowania się do śmierci”. Mój tata, który jest lekarzem, usłyszawszy powyższy fragment skomentował go w dwóch zdaniach „W teorii to pięknie brzmi, lecz prawda jest inna. Nikt nie chce wiedzieć, że umiera.”

 

3) Religie względem śmierci

 

a)Chrześcijaństwo

 

Chrześcijaństwo należy do religii, które wśród innych prawd obejmują wiarę w osobową nieśmiertelność dusz ludzkich. Śmierć jest faktycznym zniszczeniem  osobowości człowieka w dotychczasowej formie bytu, nie jest natomiast całkowitym zniszczeniem, dlatego człowiek

umierając biologiczne przechodzi w inną płaszczyznę życia. Taki fenomen śmierci rozumieją np. św. Augustyn i św. Tomasz z Akwinu.

W rozumieniu G. Marcela śmierć to „... powtórne narodziny człowieka do innego życia. Jest ona przejściem  inną płaszczyznę bytowania, wirtualnie zawartej w naturze ludzkiej, uczulonej na wartości absolutne”. Chrześcijaństwo  nie negując grozy i konieczności śmierci pozwala jednak, mówiąc o nieśmiertelności i zmartwychwstaniu - przezwyciężyć lęk przed nią. Trafnie powiedział B. Pascal, że „misterium Jezusa” cierpiącego trwać będzie  do końca  świata. Cierpienie  nie opuści  człowieka, podobnie jak i śmierć nigdy i zawsze będzie mu towarzyszyło. „Chrześcijanin  nie może przyjąć  Chrystusa - mówi kard. E. Suhard - odrzucając jego krzyż. Kto  szuka  Chrystusowej Ewangelii bez krzyża, ten znajduje  krzyż bez Chrystusa”. A jeszcze szerzej  ocenia perspektywę człowieczeństwa we wszystkich jego wymiarach papież Jan Paweł II, stwierdzając mocno, że „...człowieka nie można zrozumieć bez Chrystusa.”

Wniosek stąd taki, że wierzący chrześcijanin życie prawdziwe i wieczne znajduje jedynie w Bogu, w możliwości obcowania z  Nim w wierności, jeśli wpierw zasłużymy na nie swym życiem ziemskim. 

Prawdziwą zaś śmiercią  dla  człowieka jest jedynie potępienie wieczne, gdyż tylko ono oznacza tę śmierć, będąc definitywnym pozbawieniem źródła życia - uczy religia katolicka. I tej właśnie śmierci bać się powinien katolik, zaś własnym życiem doczesnym powinien  nie dopuścić, aby potępienie wieczne się dokonało. Inaczej bowiem życie własne przegra.

 

b)Judaizm

 

Podstawą etyki tej religii są prawdy zawarte w Pięcioksięgu. Większość prawd zawartych w tej księdze jest zgodna z prawdami Pisma Świętego. Tak więc wierzenie w osobową nieśmiertelność dusz  ludzkich jest również uznawana w Judaizmie za dogmat.

 

c)Islam

 

Religia monoteistyczna powstała w VII w. w Arabii. Twórcą Islamu był Mahomet. Wiara ku czci  Allacha i Mahometa. Jedną z wartości tego wyznania jest wiara w sąd ostateczny i karę lub nagrodę  po śmierci. Zasady te zawarte są w Koranie.

Na podstawie powyższej definicji łatwo stwierdzić, że Islam zakłada  życie wieczne  duszy po śmierci. Oraz zauważamy, że śmierci nie musi bać się człowiek, który żył według prawd tej wiary, ponieważ nastąpi sąd ostateczny, na którym każdy będzie rozliczony z dobrych i złych uczynków, będzie ukarany lub nagrodzony.

 

d)Hinduizm

 

            Religia odmienna od powyższych. Zakłada, że dusza po śmierci reinkarnuje, więc wędruje, przechodzi przez kolejne wcielenia, w ciele  ludzkim, zwierzęcym lub roślinnym. Tak więc znowu aspekt „jaki byłeś za życia, tak będziesz miał po śmierci.”, wtórne ukazanie, iż człowiek żyjący według zasad religii - nie musi się bać śmierci i może liczyć na dobre wynagrodzenie w tym przypadku – „dobre” wcielenie.

 

e)Buddyzm

 

Po przez przestrzeganie cnoty ,prawa moralnego zmierza do wyzwolenia ducha z więzów materii i przejście w ostateczne stadium oczyszczenia – do nirwany.

             

           Wszystkie te religie, pomimo rozbieżności co do pewnych dogmatów są zgodne w jednym – w śmierci. Wszędzie  powtarza się myśl – bądź wierzący i prawy to czeka Cię nagroda, na ogół w postaci życia wiecznego. I nie musisz się bać, ani lękać śmierci będąc religijnym.

 

Jakby nie było śmierci to nas nie byłoby, nie byłoby historii, ponieważ „coś musi zginąć, aby coś mogło powstać” (Heraklit z Efezu). Śmierć jest nierozłączną formą życia. Tworzy  jeden z elementów 

składających się na koło, w którym trwamy, trwają nasze myśli – nasze egzystencje. Tak więc, gdybyśmy wyeliminowali śmierć z naszych myśli, naszego życia, koło nie domknęłoby się. Nasza egzystencja  uległaby załamaniu. Sama możliwość usunięcia śmierci z naszego życia byłaby apokalipsą.

Reasumując. Na podstawie powyższych argumentów jednoznacznie stwierdzam, że we współczesnej filozofii jest miejsce na rozważanie o śmierci. Bardzo bym chciał, żeby w przyszłości również można było znaleźć miejsce o rozważaniach związanych ze śmiercią. Boję się jednak, że jeśli klonowanie lub inne osiągnięcia nauk genetycznych zdominują nasze życie, to takie rozważania nie będą już możliwe i sądzę, że powstanie chaos.    

 

 

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin