23 czerwca Dzien M - Mark Solonin.pdf

(1927 KB) Pobierz
MARK SOŁONIN
23 CZERWCA
DZIEŃ
„M”
PRZEŁOŻYŁ JERZY REDLICH
„Największą wartością w Robotniczo–Chłopskiej Armii Czerwonej jest
nowy człowiek Epoki Stalinowskiej. Do niego należy decydująca rola w
walce. Bez niego wszystkie techniczne środki walki są martwe, w jego rękach
zaś stają się groźną bronią”.
punkt 6. Regulaminu bojowego Armii Czerwonej
Przedmowa
„Współcześni pisarze, tacy jak Sołonin, w swoich książkach opowiadają
się tylko za jedną stroną prawdy. Że wszyscy uciekli, porzucili broń i uciekli.
Gdyby Sołonin miał rację, to ponieślibyśmy klęskę. Na tym polega logika
życia, logika wydarzeń dziejowych i jeżeli ktoś tego nie widzi, to nie ma
sensu, żeby zajmował się historią”.
M. A. GARIEJEW, WYWIAD DLA AGENCJI RIA–NOWOSTI
Cóż mogę odpowiedzieć? Machmud Achmetowicz Gariejew jest
prezydentem Akademii Nauk Wojskowych, członkiem Rosyjskiej Akademii
Nauk Przyrodniczych, członkiem korespondentem Akademii Nauk Federacji
Rosyjskiej, doktorem nauk wojskowych (wyobraźcie sobie, że są również
tacy doktorzy), doktorem historii, profesorem, byłym zastępcą szefa Sztabu
Generalnego Armii Sowieckiej do spraw naukowych oraz
„zarządcą innych
włości”.
Siedzi wysoko, spogląda daleko i z tej racji uprawia historię z
wielkim pożytkiem. Osobistym. Partia i rząd hojnie doceniły jego wkład w
rozwój sowieckiej historii wojskowości. Oprócz wszystkiego innego
Machmudowi Achmetowiczowi nadano rangę generała armii. Tym, którzy
zapomnieli, przypomnę, że jest to ostatni szczebel przed szczytem, na którym
połyskują gwiazdy marszałkowskie. Swego czasu w randze generała armii na
czele Sztabu Generalnego Armii Czerwonej stali K. Mierieckow i G. Żukow,
a spośród pięciu dowódców zachodnich pogranicznych okręgów wojskowych
Związku Sowieckiego tylko jeden, D. Pawłow, w czerwcu 1941 roku miał
tak wysoką rangę.
Generał armii Gariejew też miał okazję uczestniczyć w dowodzeniu
wielkimi formacjami wojskowymi. W latach 1970–1974 służył jako szef
sztabu głównego doradcy wojskowego przy dowództwie armii egipskiej. Pod
jego bezpośrednim kierownictwem została rozpracowana i wykonana potężna
operacja, która weszła do historii pod nazwą wojny Sądnego Dnia
(październik 1973 roku). Wojna ta, jak wiadomo, zakończyła się tym, że
zdecydowane i nadzwyczajne działania Związku Sowieckiego ocaliły
wówczas Egipt od całkowitego rozgromienia (aczkolwiek żołnierze egipscy
— zgodnie z
„logiką życiową”
— porzucili broń i uciekli, bo nie chcieli za
Breżniewowskie awantury płacić własnym życiem). Po raz ostatni generał
Gariejew musiał się oderwać od pracy naukowej w 1989 roku. Wtedy to, po
wycofaniu wojsk sowieckich z Afganistanu, został mianowany głównym
doradcą wojskowym rządu Nadżibullaha. Nieubłagana
„logika zdarzeń
dziejowych”
doprowadziła do klęski marionetkowy reżim kabulski. Dla
samego Nadżibullaha ta historia skończyła się karą śmierci, a Machmud
Achmetowicz wrócił do Moskwy i otrzymał Order Lenina. Wydawałoby się,
że osobiste doświadczenia z wojny bliskowschodniej i afgańskiej powinny
dobitnie przekonać generała Gariejewa, że ani ogromna przewaga liczebna,
ani przygniatająca przewaga techniczna nie mogą ocalić armii, której
żołnierze nie chcą się bić. Niestety
„pożyteczne zajęcia”
z zakresu historii na
sowiecką modłę nie pozwoliły towarzyszowi Gariejewowi dostrzec i uznać
tej
„życiowej logiki”.
Powiem szczerze: dla mnie — i nie tylko dla mnie — nazwisko M. A.
Gariejewa stało się znane dopiero dzięki Wiktorowi Suworowowi, który w
swojej książce
Ostatnia republika
przytoczył kilka przykładów
zdumiewającej ignorancji głównego historyka wojskowego Związku
Socjalistycznych Republik Sowieckich. Od tego czasu takie perełki jak
„opium wojny”
i
„38–tonowe czołgi”
(w ten to pospolity sposób nasz
potrójny członek akademii rozszyfrował niemieckie oznakowanie czołgu
produkcji czeskiej PzKpfw 38(t)) stały się utartym dowcipem w wąskim
kręgu historyków wojskowości. Pomny jednak, że nie godzi się lżyć tego,
czego się samemu nie przeczytało, postanowiłem przekartkować najświeższe
(wydane już po pierestrojce) prace M. A. Gariejewa. Tak, tak — właśnie
„najświeższe”.
Rzecz w tym, że mimo czcigodnego wieku (w 2003 roku
obchodził osiemdziesięciolecie urodzin) generał Gariejew nie jest byłym
„szacownym”,
ale jak najbardziej czynnym prezydentem Akademii Nauk
Wojskowych. W oficjalnej biografii wybitnego uczonego wymieniono 250
(!!!) publikacji naukowych.
Od pierwszych chwil lektury stało się jasne, że Machmud Achmetowicz
nie starzeje się duchem i nie
„zdradza zasad”.
Co oczywiście godne jest
szacunku. Zresztą komu by nie było przyjemnie, przynajmniej w myślach,
przynajmniej z książką w ręce, przenieść się do niezapomnianej krainy
dzieciństwa? Dziesiątki i setki stron tekstu zapełniają ogólniki, jedynie z
rzadka przerywane takimi oto konkretami:
„Sowieckie siły zbrojne
rozgromiły 507 niemieckofaszystowskich dywizji oraz 100 dywizji Niemiec i
ich sojuszników (...). Na froncie sowiecko–niemieckim zniszczono
podstawową część sprzętu wojskowego Wehrmachtu: 70 tysięcy samolotów,
około 50 tysięcy czołgów i dział szturmowych, ponad 2,5 tysiąca okrętów
wojennych, transportowców i statków pomocniczych”.
Mocne słowa, 507 dywizji. Kiedy to
„niemieckofaszystowska”
Rzesza
miała tak liczną armię? Czy główny wojskowy historyk Rosji wie o tym, ilu
ludzi i koni, dział artyleryjskich i wyszkolonych dowódców wymagało
skompletowanie jednej dywizji piechoty Wehrmachtu? Ilu ludzi w
jednostkach korpuśnych i armijnych, w służbach zaplecza, transportowych i
sanitarnych miało zapewniać bojowe działania tej dywizji? Na wiosnę 1940
roku cała armia lądowa Niemiec liczyła 156 dywizji. 22 czerwca 1941 roku
na zachodniej granicy Związku Sowieckiego w składzie grup armii „Północ”,
„Środek”
i
„Południe”
skupiono 115 dywizji Wehrmachtu i jednostek
Waffen SS. Potem zgrupowanie niemieckich wojsk na froncie wschodnim
wzrastało o dziesiątki dywizji, ale bynajmniej nie kilkakroć. Najbardziej
godne uwagi jest to, że dwa akapity dalej Gariejew (albo ci aspiranci
trójkowicze, którzy za niego pisali kolejne, 251
„dzieło naukowe”)
donosi:
„W czerwcu 1944 roku przeciwko Armii Sowieckiej występowało 181,5
niemieckich dywizji (...). Przed końcową kampanią 1945 roku wojska
sowieckie miały przeciwko sobie 179 niemieckich dywizji”.
Gdzie i kiedy
zatem zostało rozgromionych
„507 dywizji niemieckofaszystowskich”?
Nie
Zgłoś jeśli naruszono regulamin