Roger Zelazny - Imię moje Legion.pdf

(664 KB) Pobierz
Roger Zelazny
Imię moje Legion
Tytuł oryginalny: My Name Is Legion
Tłumaczenie: Wojciech Segiet
[Phantom Press International, Gdańsk 1992]
Billowi Spanglerowi
i Fredowi Lernerowi
z dwóch bardzo ważnych powodów
Rumoko
Byłem w sterowni, gdy moduł J-9 przestał funkcjonować. Do moich
obowiązków należała konserwacja sprzętu i tym podobne bzdury.
W kapsule pod wodą znajdowało się dwóch ludzi sprawdzających
„autostradę do piekła”, jak nazwano szyb wywiercony w dnie oceanu wiele
kilometrów pod nami. Miał on być już wkrótce oddany do eksploatacji.
W normalnej sytuacji nie przejmowałbym się awarią, gdyż było to zadanie
dwóch specjalnie przeszkolonych techników. Problem polegał na tym, że
jeden z nich spędzał właśnie urlop na Spitsbergenie, a drugi był chory. Gdy
„Aquiną” wstrząsnęła nagła kombinacja fal z wiatrem i gdy przypomniałem
sobie, że jutro zaczyna się operacja „Rumoko”, zdecydowałem się.
Podszedłem i zdjąłem boczną tablicę rozdzielczą.
– Schweitzer! Nie ma pan uprawnień do grzebania w tym – powiedział
doktor Asqiuth. Przyglądając się obwodom, zapytałem.
– Czy chce się pan sam tym zająć?
– Jasne, że nie. Nie wiedziałbym nawet, jak zącząć. Ale…
– Czy chce pan, aby Martin i Demmy zginęli?
– Wie pan, że nie, ale pan nie…
– Więc proszę mi powiedzieć, kto ma to zrobić. Kapsuła jest stąd, a my
właśnie coś schrzaniliśmy. Jeśli ma pan kogoś, kto bardziej nadaje się do
tego, to proszę posłać po niego. Jeśli nie, to sam spróbuje naprawić J-9.
Wreszcie zamknął się. Mogłem w końcu się zastanowić. Nie byli zbyt
ostrożni. Użyli nawet lutownicy. Zmienili połączenia czterech obwodów.
Rozpocząłem naprawę. Asqiuth był oceanografem, więc raczej nie mógł
znać się na elektronice. Miałem nadzieję, że nie zorientuje się, iż naprawiam
efekty sabotażu. Po dziesięciu minutach kapsuła znów zaczęła działać.
Pracując myślałem o potędze, która wkrótce błyskawicznie przebędzie
„autostradę do piekła”, po czym, niby wysłannik szatana lub szatan we
własnej osobie, zostanie uwolniona tu, na środku Atlantyku. Ponury wygląd
oceanu, normalny o tej porze roku i pod tą szerokością, nie poprawiał mi
nastroju. Śmiercionośna energia nuklearna będzie użyta do wyzwolenia
jeszcze groźniejszych mocy – płynnej magmy, która teraz kipiała pod dnem
oceanu. Nie mogłem pojąć, że ktoś może nierozważnie igrać z takimi
żywiołami. Statkiem znów wstrząsnęły fale.
– W porządku – powiedziałem. – Było kilka zwarć, ale już je usunąłem. –
Założyłem z powrotem tablicę rozdzielczą. – Teraz już nie powinno być
problemów – dodałem.
Doktor popatrzył w monitor.
– Wydaje się, że wszystko działa prawidłowo. Zaraz sprawdzę… –
Nacisnął przycisk. – „Aquina” do kapsuły. Czy słyszycie mnie?
– Tak. Co się stało? – nadeszła odpowiedź.
– Zwarcie w J-9 – odpowiedział. – Już naprawione. Jaka jest wasza
sytuacja?
– Wszystkie układy powróciły do normy. Instrukcje?
– Kontynuujcie zadanie.
Następnie zwrócił się do mnie.
– Zarekomenduję pana. Przepraszam, że tak naskoczyłem. Nie
wiedziałem, że potrafi pan naprawić J-9.
– Jestem inżynierem elektrykiem – odrzekłem. – Znam to urządzenie.
Wiem, że J-9 jest otoczony tajemnicą. Gdybym nie potrafił stwierdzić, co jest
nie w porządku, nie tknąłbym tego.
– Rozumiem, że woli pan, abym powstrzymał się od rekomendacji…?
– Zgadza się.
– Więc nie zrobię tego.
To było najlepsze wyjście, ponieważ właśnie odbezpieczyłem małą
bombę, która teraz spoczywała w lewej kieszeni mojej kurtki i miała zaraz
wylecieć za burtę. Za pięć do ośmiu minut zniszczyłaby całkowicie zapis.
Nie zależało mi na nim, ale jeśli już istniał, to wolałbym, by był mój, nie
przeciwników.
Przeprosiłem i wyszedłem. Pozbyłem się bomby, po czym zacząłem
zastanawiać się nad faktami.
Ktoś próbował sabotować projekt, Don Walsh miał więc rację.
Niebezpieczeństwo było realne. Zastanówmy się. Oznaczało to, że w grę
wchodziło coś poważnego. Podstawowym pytaniem było: co to jest?
a następnym – co w związku z tym należy robić?
Zapaliłem papierosa i oparłem się na relingu „Aquiny” Przyglądałem się
zimnemu oceanowi, atakującemu kadłub statku. Drżały mi ręce. To było
przecież uczciwe, humanitarne przedsięwzięcie. Na dodatek bardzo
niebezpieczne. Dlaczego ktoś chciał je zniszczyć? Z jakich powodów? Jakieś
Zgłoś jeśli naruszono regulamin