Rollins James, Blackwood Grant_Tucker Wayne_01_Wylacznik awaryjny.rtf

(41078 KB) Pobierz
Rollins James, Blackwood Grant_Tucker Wayne_01_Wylacznik awaryjny

http://cyfroteka.pl/catalog/ebooki/04013516/040/cover/N/1254025-wylacznik-awaryjny.jpg



O książce

 

Były żnierz Rangersów, elitarnej jednostki amerykańskiej armii, i owczarek belgijski, który ma za sobą w Afganistanie. Niezwykli partnerzy, znani z Linii krwi, teraz w rolach głównych w pierwszej powieści z nowego cyklu Jamesa Rollinsa.

 

Wolny strzelec

Jeśli trzeba załatwić coś sprawnie i dyskretnie, nikt nie nadaje się do tego lepiej niż Tucker Wayne i jego czworonożny partner Kaine. Po misji, w której kiedyś obaj brali udział, rząd Stanów Zjednoczonych już kilkakrotnie próbował zwerbować ich do Sigma Force. Tylko że Wayne nie ufa adzy i woli pracować na asny rachunek.

 

Niby proste zlecenie

nie uratował życie rosyjskiemu milionerowi we adywostoku, który aci mu i to niemało za ochronę. Kiedy Painter Crowe nawiązuje z Wayneem kontakt i prosi o wywiezienie z Rosji pewnego naukowca, były ranger się waha. W końcu przyjmuje zlecenie może miał już dosyć syberyjskiej zimy, a może wyczuł, że człowiek, którego ma eskortować, jest z jakiegoś powodu bardzo ważny.

 

Tykająca bomba

I nie myli się. Bo gdzieś w Afryce zachowała się LUCA, starożytna forma życia mogąca zniszczyć ekosystem Ziemi. A jedyną osobą, która jest w stanie stworzyć wyłącznik awaryjny unieszkodliwiający ten inwazyjny organizm, jest ekscentryczny rosyjski profesor. Bezpieczeństwo światu zależy od tego, kto pierwszy dotrze do Namibii i znajdzie niewinnie wyglądającego grzybka, przy którym grzyb atomowy to dziecinna zabawka.


Spis treści:

 

 

Prolog

Część pierwsza. Prosta propozycja

Część druga. Myśliwy zabójca

Część trzecia. Surowy kraj

Część czwarta. Ostateczna rozgrywka

 

Od autora


Dla wszystkich czworonożnych wojowników...

i dla tych, którzy użą razem z nimi



PROLOG

 

 

Beczuana, Afryka

Wiosna 1900 roku

 

Doktor Paulos De Klerk zapakował ostatnie lekarstwa i materiały opatrunkowe do drewnianego kufra i zamknął go na trzy mosiężne zatrzaski, mamrocząc pod nosem:

Amat... victoria... curam.

Zwycięstwo sprzyja przygotowanym.

W każdym razie o to się modlił.

Więc jak idzie, drogi doktorze? Dudniący os generała Maniego Roosy napłynął z wieżyczki obserwacyjnej.

De Klerk zasłonił onią oczy przed lepiającym...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin