Rachel Abbott - Podejdź bliżej (Tom Douglas 07).pdf

(2046 KB) Pobierz
Prolog
Nie wiem już, kim jestem. Moje życie jest nie do poznania – podzielone na dwa odrębne okresy:
przedtem – kiedy mogłam poczuć wiatr na swojej skórze, patrzeć, jak niebo przechodzi
z niebieskiego w czarne, słuchać rano śpiewu ptaków, czuć zapach mokrej od deszczu ziemi –
i potem, w którym tkwię teraz i nie potrafię już stwierdzić, czy trwa dzień, czy noc, a jedynym
odgłosem, jaki słyszę, jest człapanie bosych stóp na linoleum.
Siedzę na wąskim łóżku, gapiąc się na przeciwległą ścianę, i zastanawiam, jak to się stało, że
się tu znalazłam. Nie umiem na to odpowiedzieć. Wiem jedynie, że przyjdą. Przychodzą co noc.
Nie rozumiałam, jak łatwo można stracić życie. Stracić siebie. Teraz nie jestem już sobą. Jestem
kimś innym. Kimś, kogo nie poznaję.
Mam na imię Judith. I zabiłam człowieka.
1
C
ZTERY TYGODNIE WCZEŚNIEJ
– Dobranoc wszystkim! – zawołała Sharon przez ramię.
– Już idziesz, Shaz? – usłyszała za sobą. Nie wiedziała, która z przyjaciółek pyta, toteż tylko
uniosła rękę, nie odwracając się za siebie, i pomachała im na pożegnanie, kierując się do
wyjścia. Nie chciała, żeby zobaczyły jej twarz: winne spojrzenie i zarumienione policzki.
Sharon nie mogła się doczekać, kiedy wyjdzie za Jeza – był wspaniały – ale w jakiś sposób całe
to przedślubne napięcie, małżeńska nieodwołalność, może nawet przewidywalność zalazły jej za
skórę, przekonała więc koleżanki, by spotkały się z nią w klubie w mieście. Jez również
imprezował dziś poza domem, a że zamierzał nocować u brata, Sharon nie miała do kogo się
spieszyć.
Myślała, że będzie tańczyć z przyjaciółkami do białego rana, ale kiedy poszła kupić sobie
drinka, zauważyła przy barze przystojnego nieznajomego, który ją obserwował i – nie mogła
temu zaprzeczyć – spodobało się jej, że przykuwa jego uwagę. Normalnie powiedziałaby mu,
żeby spadał, ale tego wieczoru wszystko wydawało się inne niż zazwyczaj. Muzyka była głośna,
rytm pulsował w jej ciele, a migające wielokolorowe światła sprawiały, że nawet najbardziej
zwyczajne rzeczy sprawiały wrażenie niesamowitych. Poczuła podekscytowanie, kiedy dłoń
mężczyzny dyskretnie spoczęła u nasady jej pleców, po czym zaczęła powoli przemieszczać się
niżej.
Gdy na niego zerknęła, utkwił w niej rozpalone spojrzenie, którym zadawał jej
niewypowiedziane pytanie. Sytuacja nabrała rumieńców i Shaz przestała być tak dyskretna,
kiedy nieznajomy pochylił się do niej i położył jej dłoń na karku. Jednak zamiast ją pocałować,
szepnął, że powinni udać się w jakieś ustronne miejsce, gdzie będą mogli być sami, na co ona
poczuła dreszcz podniecenia. Zgodziła się, proponując pobliski urokliwy park nad jeziorem −
Pennington Flash. O tej porze nikogo już tam nie będzie, a jeśli pojadą osobno, nikt się niczego
nie domyśli.
Przez cały dzień w radiu i telewizji zapowiadano nocne obfite opady śniegu, po których na
kilka dni temperatury miały spaść poniżej zera. Nic się jeszcze jednak nie zaczęło, Sharon nie
martwiła się więc warunkami na drodze, gdy szukała w torebce kluczyków do auta. Nie
zamierzała dużo pić, dlatego wzięła samochód. Może trochę przesadziła z alkoholem, ale nie
szkodzi. Czuła się dobrze.
Za trzecim razem udało się w końcu włożyć kluczyk do stacyjki i uruchomiła silnik z rykiem,
zbyt mocno przycisnąwszy gaz.
Pojadę powoli, pomyślała.
W dzieciństwie jeździła na rodzinne wypady do Pennington Flash i znała tę trasę na pamięć,
więc prawie jak na autopilocie przejechała ulicami, aby w końcu zjechać z głównej drogi na
teren obiektu. Pierwszy parking będzie o tej porze zamknięty, ale główny, blisko jeziora, nie
miał bramy i tam właśnie się umówili.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin