Materiały dotyczące mordu w Jedwabnem.doc

(817 KB) Pobierz
O Królu Stasiu, czyli Jak Nie Popełniać Stale Tego Samego Błędu

Materiały dotyczące mordu w Jedwabnem

 


https://i2.wp.com/serwer1348234.home.pl/arch/lomza/bit/jedwabne/jedwabne1.gif
W marcu 2001 r. pan Leszek Kocoń – kierownik Archiwum Państwowego w Białymstoku Oddział w Łomży przeprowadził kwerendę w wyniku której odnalezione zostały materiały źródłowe dotyczące wydarzeń w Jedwabnem 10 lipca 1941 r.

Zachowały się zeznania świadków zarówno pochodzenia polskiego jak i żydowskiego. Odnaleziono je w aktach Sądu Grodzkiego w Łomży przejętych z Sądu Rejonowego w Łomży w maju 2000 roku.

Są to sprawy o uznanie za zmarłego o sygnaturach sądowych Zg. 167 i 236 z 1947 roku; Zg. 129, 130, 165, 234, 235, 308, 334 z 1948 roku i Zg. 105 i 178 z 1949 roku. Ponadto wzmianki o tych wydarzeniach pojawiają się w aktach spraw o sygnaturach Co 4,13 i 52 z roku 1947.

Akta te dostarczyły łącznie 28 relacji złożonych przez 19 świadków, w tej liczbie 9 narodowości żydowskiej. Z liczby 19, 9 określa siebie jako naoczny świadek wydarzeń (5 narodowości żydowskiej). W sprawie Zg 236/1947 wymienia się kolejnych dwóch świadków narodowości żydowskiej, których zeznania nie są zamieszczone w teczce. Sprawa ta jest o tyle istotna, że może wyjaśnić problematyczną liczbę spalonych ludzi. Wynika z treści wniosku, że w Jedwabnem spalono również ludność żydowską z Wizny.

 

 

Relacje świadków odnalezione w aktach:

Sprawa Zg. 167/47

J. R. lat 36. „Zostali oni w lipcu 1941 r. przez Niemców w Jedwabnem wymordowani. Prócz nich zostali wszyscy żydzi z Jedwabnego spaleni w stodole. Wiem to tylko ze słyszenia, gdyż naocznym świadkiem nie byłem./../ Zginęło wówczas około 1500 osób ludności żydowskiej i widziałem jak Niemcy pędzili cały tłum ludności żydowskiej do stodoły w której zostali spaleni.

Z. Tadeusz lat 38. „widziałem jak Niemcy wypędzili ich z mieszkania na rynek, a stamtąd całą ludność Żydowską popędzono do stodoły za miastem, gdzie ich spalono. W tym dniu zginęło ponad 1000 osób ludności żydowskiej.

 

Sprawa Zg 236/47

Fragment wniosku „a żona jego wraz z całą pozostałą przy życiu ludnością żydowską Wizny została wysiedlona do Jedwabnej i tu w lipcu 1941 r. została wraz z pozostałymi Żydami z Wizny spalona.

 

Sprawa Zg 129/48

Z. T. lat 38. „W roku 1941 Niemcy wszystkich Żydów w Jedwabnem /../ wpędzili do stodoły i spalili. Byłem naocznym świadkiem spalenia.

O. Stanisław lat 28 „W roku 1941 Niemcy wszystkich Żydów w Jedwabnem spalili w stodole, na drugi dzień widziałem w stodole spalone zwłoki wszystkich Żydów.

G. Eljasz lat 24 „Babka moja Mejta Chinka Grondowska zamordowana została przez Niemców w roku 1941 przez spalenie. Wtenczas ja byłem w Rosji.

 

 

 

Sprawa Zg 130/48

Z. T. lat 38. „Byłem naocznym świadkiem mordowania Żydów w Jedwabnem przez Niemców. Wszystkich Żydów tego miasteczka w liczbie powyżej 1000 osób N0iemcy spędzili do stodoły i podpalili.

O. Stanisław lat 25. „W dniu 10 lipca 1941 r. Niemcy wszystkich żydów spalili w Jedwabnem (w stodole). /../ Na drugi dzień po wymordowaniu Żydów widziałem spalone zwłoki żydów.

G. E. lat 24 „Matka moja Bluma Grondowska 10 VII 1941 r. została zamordowana przez Niemców w Jedwabnem przez spalenie w stodole razem z innymi Żydami tegoż miasteczka. Wtenczas ja byłem w Rosji.

 

Sprawa Zg 165/48

K. M lat 39 „W roku 1942 Niemcy wszystkich Żydów w m. Jedwabnem spędzili do stodoły i podpalili, także nikt z Żydów nie uratował się. Przytem obecny nie byłem, lecz zdołał zbiec wtenczas z Jedwabnego i nie był zapędzony do stodoły Kilingros Motek, który później przebywał razem ze mną w getcie w Łomży i opowiadał mi

M. D. lat 31 „W miesiącu lipcu 1942 r. Niemcy kazali wszystkim Żydom z Jedwabnego wyjść na rynek, ja wtenczas należałem do partyzantki, byłem w Jedwabnem i widziałem jak był również na rynku z Żydami Lejba Pendziuch. Poprowadzili wszystkich Żydów z rynku wyszeregowanych w czwórki do stodoły i podpalili stodołę. /../ Spaliło się w tej stodole około 700 żydów.

 

Sprawa Zg 234/48

P. J. lat 26 „W roku 1942 Niemcy wszystkich Żydów w Jedwabnem wymordowali przez spalenie w stodole.

B. Franciszek lat 37 „po spaleniu w Jedwabnem Żydów.

 



Sprawa Zg 235/48

J. P. lat 26 „W lipcu 1942 r. Niemcy wymordowali wszystkich Żydów w Jedwabnem przez spalenie w stodole.

B. F lat 37 „W lipcu 1942 r. Niemcy wszystkich Żydów w Jedwabnem spalili w stodole.

 

Sprawa Zg 308/48

C. H. l.32 „W lipcu 1941 roku Niemcy wszystkich Żydów w Jedwabnem wymordowali przez spalenie w stodole. Widziałem jak pędzili Żydów do stodoły /../ i stodołę podpalili. Wtenczas ja w Jedwabnem ukrywałem się od Niemców. Byłem w ukryciu i ocalałem. Spalili Żydów w dzień.

B. J. lat 46 „10 lipca 1941 roku widziałem jak Niemcy wszystkich Żydów z Jedwabnego spędzili do stodoły i podpalili. /../ Wtenczas ukrywałem się przed Niemcami, w tę porę byłem w ukryciu na cmentarzu i wszystko widziałem.

 

Sprawa Zg 334/48

Z. S. l.58 „W dniu 10 lipca przez Niemców spalony on został w stodole. Wtenczas Niemcy wszystkich Żydów z Jedwabnego w tej stodole spalili. Widziałem jak wszystkich Żydów Niemcy spędzili do stodoły /../ i stodołę podpalili, to było w dzień.

Ż. Marian lat 36 „Widziałem jak 10 lipca 1941 r. Niemcy spalili w stodole wszystkich Żydów z Jedwabnego.

 

Sprawa Zg 105/49

L. Z. lat 53 „W czasie gdy Niemcy wkroczyli do Jedwabnego ludność żydowska masowo została spędzona do stodoły za Jedwabnem i w tej stodole została masowo spalona. Ja wraz z ojcem petenta byłem w liczbie osób pędzonych do stodoły jednak w ostatniej chwili przed stodołą udało mi się zbiec i schować się pod murem cmentarnym obok stodoły. Stwierdzam stanowczo, że widziałem na własne oczy /../ jak Niemcy wpędzili /../ do stodoły, a następnie stodołę podpalili i spalili wszystkich zapędzonych w niej Żydów. Żydów w tej stodole zostało spalonych kilkaset.

 

Sprawa Zg 178/49

L. Z. lat 56 „Przy końcu czerwca 1941 r. słyszałem o tym, że Abram Ibram /../ został przez Niemców spalony.

 

Sprawa Co 4/47

K. M. lat 29 „Sora Drejarska wraz z całą rodziną została spalona przez Niemców.

 

Sprawa Co 13/47

E. G. s Berka lat 22 „W 1941 r., w dniu 10 lipca została przez Niemców zamordowana w ten sposób, że Żydzi /../ zostali zapędzeni do stodoły w Jedwabnem i zostali spaleni. Wiem to, gdyż ja ukrywałem się wówczas w okolicy Jedwabnego.

Z. Tadeusz lat 37 „w dniu 10 lipca 1941 r. została zamordowana przez Niemców w ten sposób, że Żydzi /../ zostali spędzeni do stodoły i spaleni. To wszystko widziałem na własne oczy.

 

Sprawa Co 52/47

C. S. lat 30 „Niemcy spalili Piekarewiczów w sierpniu roku nie pamiętam

G. E. lat 23 „/../Grądowskich spalili Niemcy w 1941 r./../

Rywka F. lat 38 „/../Piekarskich Niemcy wywieźli wtedy jak likwidowali Żydów i dotąd nie wrócili /../”

M. P. lat 65 „/../ Piekarski z żoną Gołdą zostali spaleni przez Niemców /../

M. J. lat 60 „/../ Niemcy spalili Piekarskich /../

 

Pomnik kurewstwa polskojęzycznych, antypolskich władz.

 

 

Za: http://serwer1348234.home.pl/arch/lomza/jedwabne.html

Źródło: https://marucha.wordpress.com/2015/05/21/materialy-dotyczace-mordu-w-jedwabnem/

 

 

_______________________________◦☼◦_______________________________

 

 

Poniżej List który ukazuje całą potworność niemieckiej mentalności, mentalności zbrodniarzy! Polecam wam do kopiowania i rozsyłania gdzie się da i jak się da. W Historii RP takich „odruchów” podpalania nie znajdziecie, natomiast u Żydów; Niemców; Ukraińców... To po prostu ich właściwa natura: mord; znęcanie się i gnębienie słabszych!

 

Oto te dwa teksty:

Gardelegen - Zapomniana, ale jeszcze nie całkiem, zbrodnia...

Berlin 22.10.2003

Przeglądając nr. 24 Niedzieli, natrafiłem na artykuł prof. R. Bendera. „Nie tylko w Jedwabnem Niemcy palili Ludzi w stodole”, od tego czasu nie miałem spokoju, aż wreszcie przed 2-ma tygodniami tj. W niedzielę 12.10.03, po Mszy św. ruszyliśmy ze znajomą, aby poznać prawdę o aktualnym stanie tego Miejsca- Pomnika! Jadąc autem jest to ok. 230 km. I niecałe 2-godz jazdy. Wjeżdżając do miasteczka od razu rzuca się w oczy duża tablica informacyjna (Mahn und Denkmal St.) Gardelegen, a więc miejsca, które ma upominać i upamiętniać popełnione tu Zbrodnie!


Miejsce to położone na peryferiach miasteczka, znajduje się ok 1.5 km od drogi, w szczerym polu ogrodzone i z dojazdem przez wąską Polną choć wyasfaltowaną drogą. Ogólnie robi wrażenie dobrze utrzymanego, właściwie i odpowiednio do swego „statutu”, bo do tego po „wieczyste czasy” zobowiązani zostali jego mieszkańcy przez Armię amerykańską, która tę Zbrodnię uznała za „Potworną i niepojętą”, ale tylko do czasu kiedy idąc alejkami od bramy głównej do miejsca, gdzie usytuowane są mogiły tam pomordowanych z lasem krzyży jarzących się swoją bielą. Bo porównując to co podał nam do wiadomości prof. R. Bender, z tym co podają nam tablice informacyjne rozmieszczone po całym Miejscu-Pomniku, to choćby nie wiem jak człowiek próbował, muszą mu opaść ręce wobec − Jawnej manipulacji faktami – Jeden tylko fakt jest zgodny, a mianowicie, że nie zidentyfikowano 711 ciał, a więc uznano je za bezimienne co oznacza, że i narodowość jest nieznana. Prof. Bender pisze, że w pierwszej „turze” przeniesiono 574 ciała, natomiast tablica inf. mówi, że przez noc „pracowici” zbrodniarze, czyli Faszyści, bo tylko tak nazywa się sprawców, zdołali zakopać 586 ciał w zbiorowym grobie aby ukryć swe „dzieło”, bo gdy wkroczyli Amerykanie, zastali najpierw w stodole 430 ciał wg tablic info, a dopiero potem odkryli zakopane ciała, a dodać trzeba, że to był 13.kwiecień 45r. i ziemia była jeszcze zmarznięta, więc strach przed odkryciem tej zbrodni musiał być ogromny, jakże więc wielka musiała być nienawiść zbrodniarzy do tych niewinnych ludzi, którzy byli częściowo nadzy tylko ze szczątkami kocy na plecach. – Oto stanęliśmy przed lasem krzyży i czytamy, że 1016 grobów oznaczonych jest krzyżami z wyjątkiem 28, gdzie zamiast krzyża są umieszczone; Gwiazdy Dawida, jako symbol że w tych grobach są pochowani Żydzi, a o tym nie wspomina ogóle prof.Bender, że wśród ofiar byli w ogóle jacyś Żydzi, ale nawet jeżeli uznamy to za nieistotne, może nie uznano tego za ważne w tak krótkiej wzmiance, to musimy sobie zadać parę pytań:

·         Dlaczego ustawiono tych Gwiazd 88!!!

·         Dlaczego, po tym jak wymieniono krzyże na nowe, bo na to wskazuje bliższe ich obejrzenie, usunięto wszystkie numery, które Amerykanie nakazali umieścić na krzyżach ku wiecznej pamięci, przed krzyżami są tylko 2-ie tabliczki luźno oparte o krzyż z nazwiskami jedna dla Niemieckiej i druga dla Polskiej Ofiary tej zbrodni, potem jest kilka podobnych tabliczek informujących o tym, że ciała zostały przez rodziny przeniesione do Ojczyzny, kilku do Belgii, kilku do Francji i jeden do Polski???

·         Dlaczego, oprócz wielkiego głazu z tablicą pamiątkową, i zabezpieczonym fragmentem muru stodoły, jakiejś wiaty o niewiadomym celu, nie ma miejsca gdzie stałby Krzyż miejsce modlitw w intencjach pochowanych tu w przeważającej większości Katolików, natomiast wszędzie mamy do czynienia z symboliką Gwiazdy Dawida lub co jest b. zastanawiające Wielki trójkąt równoramienny ze szpicem na dół???

·         Dlaczego, postać odlana z brązu, umieszczona przed miejscem zbrodni, ma tak przypadkowo twarz jednego z nielicznych jeśli nie jedynego zamordowanego tam ob. Niemiec, i to do tego komunisty???!!!

·         Dlaczego, było możliwe aby główny sprawca tej zbrodni, oficer NSDAP Gerhard Thiele, który wydał rozkaz do tego mordu, uciekł jeszcze tej samej nocy, po czym został aresztowany 30.04.45 r. nie znajdując go winnym jakichkolwiek zbrodni został zwolniony z więzienia w 46r. i żył sobie „szczęśliwie” jako wolny obywatel Niemiec i zmarł w Düsseldorfie w 1994 roku!!! (to czytamy na tablicy info) czy to da się jeszcze ogóle pojąć, i wytłumaczyć, bo jeśli faszyści dokonali tej zbrodni, to jak jest możliwe, że niewinni Niemcy pozostawili „Oprawcę własnego Narodu“ bez kary, chyba że tak naprawdę to go chroniono przed zemstą nieludzkich pogromców Hitlera, który „zniewolił“ Naród niemiecki?!

·         Dlaczego rozstrzelano 22 SS-manów, wg prof. Bendera, natomiast główny wykonawca rozkazu Komendant zgrupowania 4-5 tys. Więźniów i Jeńców woj. W Gardelegen, który nadzorował całą tą zbrodnie i słynął wśród więźniów jako strach budzący oprawca, umarł w więzieniu w 1950 roku śmiercią naturalną?!

·         Dlaczego, nie wspomina się, że w tej całej zbrodni uczestniczyli mieszkańcy miasteczka i okolicy i w jakim wymiarze, co jednoznacznie wynika z ustaleń M. Wańkowicza?!

·         Dlaczego, jeśli wg M. Wańkowicza, większość zamordowanych to byli Polacy, a na tablicy inf. Widnieją tylko wyszczególnione przynależności narodowe, z pominięciem jakiejkolwiek ilościowej oceny, co daje wrażenie nie znającym faktów, że wśród zamordowanych byli przedstawiciele 12-tu Narodów i 28 Żydów, jest oczywisty kierunek gdzie to zmierza, aby z czasem uznać to miejsce jako cmentarz ofiar Holokaustu, a tymi ofiarami byli, co jest oczywiste, tylko i wyłącznie Żydzi?!

·         Dlaczego obiekt stojący w szczerym polu nie jest absolutnie zamykany ani chroniony w nocy, o co w tym wszystkim chodzi ?! Odpowiedzi na te pytania musimy szukać od zaraz zanim po raz kolejny okaże się, że my Polacy wypędzaliśmy Niemców z ich prawowitych domostw a oni nas przecież tak niezłomnie „kochają”, może tylko trochę inaczej, ale na swój sposób, tak jak wilk kocha owcę, a najbardziej kiedy jest b. głodny, a owca tłuściutka. Z poważaniem Andrzej B. Ryfa. (Wysłałem pow i pon. tekst pod wiele adresów m.in.: RM, ND, prof. Bender, Niedziela, Ojczyzna, IPN odz. Poznań, i jeszcze parę. Do dziś tj. 05.11.2014 r. tylko prof. Bender odpowiedział, że nie badał sprawy tylko oparł się na relacji M. Wańkowicza, a kto ma zadbać o Pamięć tam pomordowanych i do dziś nie zidentyfikowanych ? – Kto jak nie prof. Historii z KUL – no Kto!)


Dalej ww. Artykuł prof. Bendera z Niedzieli:

GARDELEGEN...?! – Nie tylko w Jedwabnem Niemcy palili ludzi w stodole.

W początkowej fazie II wojny światowej, 10 lipca 1941 r., Niemcy w Jedwabnem spalili w stodole, dziś już wiemy, ok. 300, a nie 1600 żydowskich mieszkańców tego małego miasta. Dokładną liczbę zamordowanych wówczas Żydów nieprędko poznamy, gdyż na żądanie kręgów rabinackich, polskich i zagranicznych, ekshumację zwłok pomordowanych przerwano.


Znana jest natomiast liczba więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych, kilku narodowości, w przeważającej większości Polaków – bo ich ekshumowano – spalonych przez Niemców w ostatnich chwilach wojny, 13 kwietnia 1945 r., w stodole w Gardelegen pod Magdeburgiem, w Niemczech. Liczba ta wynosi 1016 osób. W wymienionym dniu, w przeddzień wejścia wojsk amerykańskich, Niemcy z obozu koncentracyjnego w Mauthausen i z okolicznych mniejszych obozów zebrali ponad tysiąc więźniów. Zgromadzili ich w Gardelegen, w stodole wysłanej słomą, gdy już nad okolicą przelatywały amerykańskie samoloty. Stodołę otaczał tłum uzbrojonych Niemców: esesmanów, żołnierzy Reichswehry, młodzieży z Hitlerjugend, cywilów. Drzwi do stodoły pozamykano, na zewnątrz słychać było głosy, rozmowy, śmiechy, tupot nóg. Stodołę podpalono. Uwięzieni w niej szmatami, kocami stłumili chwilowo ogień. Niemcy skierowali wówczas w kierunku stodoły ogień karabinowy, wrzucali granaty, wzniecające płomienie. Uwięzieni początkowo sądzili, że to alianckie samoloty bombardują stodołę. Rozległy się jęki, krzyki, wołania: Mordują! Wewnątrz stodoły była krew, miazga trupów. Siedem osób wydobyło się z morza ognia, poszerzając rękami i nożami szpary w cementowych ścianach stodoły. Przedostali się z płonącej stodoły, spod masy trupów, na zewnątrz. Pomogła noc. Trzech zostało zabitych, reszta się uratowała – wszyscy Polacy. Pozostali spłonęli w stodole. – Żołnierze 102. amerykańskiej Infantry Division, która wkroczyła nad ranem do Gardelegen (wśród nich także Amerykanie polskiego pochodzenia), zobaczyli sczerniały od ognia i dymu beton stodoły, z rozwalonymi drzwiami, a za nimi, osłupiali z przerażenia, dostrzegli stosy nadpalonych trupów. W obliczu niesłychanej zbrodni, przejęci zgrozą, rozstrzelali z miejsca 22 esesmanów znajdujących się w pobliżu, mimo że jeden, prosząc o litość, całował ich buty.

 

W Gardelegen Amerykanie natychmiast przystąpili do grzebania ciał pomordowanych w stodole więźniów. Pod stosem trupów znaleźli dających oznaki życia siedmiu Polaków, trzech Rosjan i straszliwie popalonego Francuza. Buldożerami amerykańscy żołnierze pogłębili pobliską fosę. Zrobili w niej miejsce na grzebanie zabitych, w większości Polaków. Do grzebania częściowo spalonych ponad tysiąca zwłok Amerykanie zmobilizowali Niemców, mieszkańców Gardelegen i okolicznych miejscowości. Część z nich przed kilkudziesięciu godzinami asystowała bądź brała udział w mordowaniu zapędzonych do stodoły Polaków i więźniów innych narodowości. – W niecodziennym, swoistym pochodzie szli teraz ku fosie elegancko ubrani, schludni, ogoleni, szacowni mężczyźni, mieszkańcy Gardelegen, by pochować w dole niedopalone strzępy ludzkie. Żonom tych mężczyzn nakazali Amerykanie wydać wszystkie prześcieradła. I szli tak z prześcieradłami, porządnie złożonymi na rękach, błyszczącymi bielą, do miejsca pomordowania więźniów. Kiedy dotarli do stodoły, Amerykanie kazali im całować resztki ludzkie, których nie strawił w stodole ogień. Następnie polecili Niemcom, mieszkańcom Gardelegen, owijać nadwęglone zwłoki w przyniesione z ich domów prześcieradła i nieść je w stronę fosy. Tam przekazywali oni owinięte ciała swoim współrodakom, układającym je w dole. Czynili to, tytułując siebie wzajemnie, z całą powagą: Herr Doctor, Herr Ingenieur, Herr Geheimrat. – W dwu turach przenieśli Niemcy ofiary z miejsca zbrodni do miejsca pochowania. W pierwszej turze przeniesiono 574 popalone ciała, w drugiej – 442. Łącznie mieszkańcy Gardelegen na rozkaz Amerykanów przenieśli spod stodoły do dołów grzebalnych, ucałowawszy uprzednio i zawinąwszy w prześcieradła, 1016 ciał pomordowanych – przeważnie Polaków.

 

Po pewnym czasie Amerykanie polecili Niemcom zbudować w Gardelegen, dla ofiar ich mordu, odrębny cmentarz. Przeniesiono tam ekshumowane ciała. Na cmentarzu tym stanęło 1016 krzyży. Spaleni, różnych narodowości, byli chrześcijanami. Tylko 4 krzyże opatrzone są imieniem i nazwiskiem. Na 301 widnieją wyłącznie numery obozowe. Reszta, 711 krzyży, to krzyże nie tylko bezimienne, ale nawet bez numeru obozowego, nadanego przez Niemców.

 

Jeden dzień dzielił ich wszystkich od wyzwolenia z niemieckiej niewoli. Dnia tego nie doczekali. Opis ich gehenny i męczeńskiej śmierci w stodole w Gardelegen przedstawił, o wiele szerzej, już przed ponad trzydziestu laty, Melchior Wańkowicz[1]. Wykorzystał on relacje przekazane mu przez uratowanych z masakry w Gardelegen Polaków. Poszukiwał ich nawet w Ameryce. Dotarł także do materiałów archiwalnych, ustnych relacji niemieckich i amerykańskich. W swoich publikacjach zamieścił zdjęcia resztek stodoły w Gardelegen, w której Niemcy spalili 1016 więźniów z okolicznych obozów. W jednej z książek Wańkowicz prezentuje również zdjęcie okolicznościowej tablicy w Gardelegen, informującej w języku angielskim i niemieckim o dokonanej tam zbrodni. Publikacje M. Wańkowicza zawierają zaledwie część dokumentacji dotyczącej spalenia przez Niemców w Gardelegen ponad tysiąca zniewolonych przez nich ludzi. Wańkowicz stwierdza: „Mam dokumenty, zeznania”. Pisarz już nie żyje. Dokumenty te i zeznania być może znajdują się w posiadaniu rodziny... Nie zostały dotąd udostępnione badaczom. Zawierać mogą niewątpliwie znaczące szczegóły dotyczące zbrodni ludobójstwa dokonanej przez Niemców w Gardelegen, a niewykluczone, że i w innych miejscach. – Instytut Pamięci Narodowej powinien jak najszybciej zainteresować się zbrodnią dokonaną w Gardelegen, w większości na Polakach. Idąc w ślad za spuścizną dokumentacyjną M. Wańkowicza, IPN musi dotrzeć do archiwaliów niemieckich i dokumentacji amerykańskiej oraz rychło zdobyć relacje ocalonych od masakry w Gardelegen Polaków, o ile oni jeszcze żyją. IPN nie może poprzestawać wyłącznie na badaniach okoliczności spalenia przez Niemców kilkuset Żydów w Jedwabnem. Ma obowiązek wyjaśnienia również okoliczności spalenia przez Niemców jeszcze większej liczby Polaków w stodole w Gardelegen, k. Magdeburga w Niemczech.


Postawiono tam 1016 krzyży. Niemych krzyży. Czy jeszcze tam stoją? Obowiązkiem IPN względem narodu polskiego jest sprawdzić to i sprawę zbrodni w Gardelegen dogłębnie wyjaśnić.


Gorąco dziękuję p. Janowi Kopańskiemu z Tomaszowa Mazowickiego za zwrócenie mojej uwagi na powyższe prace Melchiora Wańkowicza.

 

 

_______________________________◦☼◦_______________________________

 

 

Zbrodnia spalenia ludzi żywych przez Niemców w Przyrowie w powiecie Częstochowskim 8 stycznia 1945 roku.

(…) Jedną z nich, chyba najdzikszą i najbardziej potworną, była zbrodnia popełniona w Przyrowie. Hitlerowcy zamordowali tam, w dniu 8 stycznia 1945 roku mieszkańców tej osady, przy czym w większości, zostali oni ŻYWCEM SPALENI. Mieszkańcy Przyrowa jeszcze spali, kiedy oddziały Wehrmachtu otoczyły osadę. Niebawem wydzielone paroosobowe patrole przystąpiły do akcji. Z poszczególnych domów wyciągano mężczyzn i pędzono ich w kierunku Rynku. Akcji tej towarzyszyły morderstwa, rabunki, bicie i znęcanie się nad domownikami.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin