Teczka Bugniniego analiza podmiany kościoła.docx

(69 KB) Pobierz

Teczka Bugniniego analiza podmiany kościoła

 THE BUGNINI FILE: A STUDY IN ECCLESIAL SUBVERSION

John Kenneth Weiskittel

Hannibal Bugninius, magnus architectus novae liturgiae, non solum Novi Ordinis Missae sed etiam Hebdomadae Sanctaeinstaurataeanni 1955, ipse iam vivens colendi Magnum Architectum Universi accusatus est. Quamvis evidentia non sit certa, nihilominus gravia argumenta mentem inducunt ad credendum Bugninium massonem fuisse, et conscienter, tamquam agentem inimicorum Ecclesiae, sacram liturgiam diruisse. Evidentiam huius accusationis auctor loannes Weiskittel adducit, simul cum ea praebens historiam coniurationumsocietatum secretarum quae ut se inter clerum Ecclesiae Catholicae insinuerent iam abhinc ducenti annos sibi proposuerunt.

http://www.novusordowatch.org/bugnini.pdf 

W kwietniu 1976 roku we Florencji wydano książkę “W dymie szatana. Przed ostatecznym zderzeniem” [In the Smoke of Satan. Towards the Final Clash], która zadziwiła włoskich katolików i wywołała szok w całym chrześcijaństwie. Była to głęboka krytyka Kościoła od II Soboru Watykańskiego [1].

Jej celem było bezpośrednie uderzenie w “arcybiskupa” Annibale Bugniniego CM (1912-1982), sekretarza Soborowej Kongregacji Kultu Bożego, który przewodniczył fatalnej “reformie” liturgii.

“Reformę przeprowadził” oskarża książka – “ten Bugnini, którego w końcu zdemaskowano; jest tym, o co faktycznie go podejrzewaliśmy: masonem” [2].

Niewiele zarzutów postawionych od II SW było bardziej kąśliwych  – wysokiego szczebla dostojnik Kościoła oskarżony o to, że jest wrogiem tego Kościoła, którego miał obowiązek bronić.

Co czyni to wszystko bardziej wiarygodnym jest autor tej książki. Tito Casini nie był żadnym łowcą skandali, lecz szanowanym pisarzem, szczególnie znany z prac na temat Mszy [3].

Ale te rewelacje nie wyszły od Casiniego, który tylko opisał incydent jaki miał miejsce ubiegłego lata, kiedy pewien ksiądz odwiedził biuro “papieża” Pawła VI, rzucił na biurko teczkę identyfikującą Bugniniego jako brata z loży, i ostrzegł, że ujawni to publicznie jeśli nie zostanie podjęte natychmiastowe działanie. Paweł mianował Bugniniego pronuncjuszem w Iranie, miejscu tak odległym od wszelkiej kontroli jak było możliwe, oraz rozwiązał Kongregację.

Nikt nie był zaskoczony, to “papieskie” rozwiązanie nie zadowoliło tradycjonalistów, i czyniono przygotowania by to ujawnić. Miesiąc przed ukazaniem się bestsellera Casiniego, abp Marcel Lefebvre oświadczył w Liście do Przyjaciół i Dobroczyńców: “teraz, kiedy słyszymy w Rzymie, że ten który był sercem i duszą reformy liturgicznej jest masonem, uważamy, że on nie jest jedynym. Zasłona okrywająca największe oszustwo jakie kiedykolwiek mistyfikowało duchowieństwo i     wiernych, niewątpliwie zaczynała się drzeć na kawałki” [4].

Ponadto w czerwcowym 1976 numerze włoskiej publikacji Si Si, No, No, i cztery miesiące później, wiadomość podało październikowe wydanie francuskiego czasopisma La Contre–reforme catholique [5].

Tymczasem Bugnini, który ostro zaprzeczał jakoby kiedykolwiek postawił stopę w loży, przyzwyczajał się do życia w islamskim kraju, gdzie miał pozostać niemal do śmierci [6].

Wkrótce kontrowersja ucichła i została zapomniana, ale, jak pisze w swoich dziennikach, byli tacy, którzy zamierzali dokopać leżącemu [ang. “martwemu koniowi”]:

To spaliło na panewce, ale w nadchodzących latach jeszcze była chęć, zwłaszcza ze strony władz, przeprowadzić dokładne zbadanie zarzutów. W końcu nie było możliwe pozwolić by wątpliwości, wahania i podejrzenia pozostawić bez zakwestionowania; na to nie mogło się zgodzić umiłowanie prawdy [sic]. Zaprzeczenia V Levisa w Refleksjach z weekendu [Riflessioni di fine settimana, L’Osservatore Romano, 10.10.1976] wywołały dalsze zarzuty w Si Si No No. (Nasuwa się pytanie w jaki sposób tak trująca, antysoborowa publikacja, pełna kłamstw i kalumnii, mogła funkcjonować, nawet jeśli kierowana przez księdza, w Grottaferrata, tak blisko Rzymu.) [7]

Ale w ubiegłym roku, dziesięć lat po śmierci tak bardzo oczernianego “arcybiskupa”, w starej szkapie wykryto oznaki życia, i słychać było ponownie tykanie bomby. Włoskie czasopismo soborowe, 30 Days, latem wznowiło sprawę. Liczący 12 stron dział, intrygująco zatytułowany Akta: Masoneria i wdrożenie reformy liturgicznej [Dossier: Freemasonry and the Application of Liturgical Reform], obiecywał udzielić odpowiedź na kontrowersyjne pytanie: Czy to prawda?

Kryptonim “Buan

 

List z datą 14 lipca 1964 roku rozpoczynał się “Drogi Buanie” [rzekomy kryptonim masoński Bugniniego – JKW]:

Niniejszym informujemy cię o wyznaczonym ci zadaniu przez Radę Braci, w porozumieniu z wielkim mistrzem i książętami do tronu, i powierzamy ci: . . . szerzenie de-chrystianizacji poprzez zmylenie obrzędów i języków i ustawienie przeciwko sobie księży i kardynałów. Babel językowy i rytualny oznacza dla nas zwycięstwo, bo jedność językowa i obrzędowa stanowiła siłę Kościoła. . . Wszystko musi zostać zrealizowane w ciągu dekady [8].

Na pewno obciążający dokument, może potępiający. Ale jeszcze gorsza był odpowiedź rzekomo napisana przez Bugniniego 2 lipca 1967 roku:

Niezrównanie wielki mistrzu. . . szybko podejmowane są działania w kierunku dekonsekracji. Wydano inną Instrukcję, którą wdrożono 19 czerwca ub. roku. Teraz możemy być pewni zwycięstwa, gdyż język ojczysty jest najważniejszy w całej liturgii, nawet w najistotniejszych jej częściach. . . W różnych formułkach jest minimalna swoboda wyboru, pozwalająca nawet na własną inicjatywę i . . . chaos. . . W skrócie, uważam, że w dokumencie, zgodnie z twoimi instrukcjami, zasialiśmy ziarno maksymalnej licencji. Musiałem ostro walczyć i wykorzystać każdy podstęp żeby uzyskać aprobatę papieża; mając wrogów w Kongregacji Obrzędów. Fortunnie dla nas, zdobyliśmy natychmiastowe poparcie od przyjaciół i braci z Universa Iaus, którzy są lojalni. Dziękuję za przysłane mi fundusze i z nadzieją na spotkanie wkrótce, przesyłam uściski. Twój brat Buan [9].

I co o tych dokumentach myśli autor tego artykułu, Andrea Tornielli? Najpierw wyraża niepewność, jaką wielu będzie miało w ocenianiu ich:

Czy te dokumenty – bardzo kompromitujące dla zaangażowanego w to człowieka, który zawsze zaprzeczał wszelkim kontaktom z masonerią – są prawdziwe, czy podróbki? Jest niemożliwe powiedzieć, skoro oba są napisane na maszynie, następnie skserowane przez tajemniczego “kreta”, który przekazał je pewnym biskupom i kardynałom, łącznie z arcybiskupem Geniu, kard. Giuseppe Siri i prefektem Sygnatury Apostolskiej, Dino Staffa. Jeśli są prawdziwe, to wskazują na celową próbę zachwiania katolickiej doktryny i liturgii od wewnątrz. Ale mogą również być fałszywkami, sprytnie ujawnionymi przez kogoś chętnego do stworzenia rywalizujących “frakcji” w Kurii. Nie ulega żadnej wątpliwości, że sformułowania użyte w obu listach są nieuprzejme i bezceremonialne. Ale rezultat reform Bugniniego w pełni zgadza się z wyrażonymi w nich zamiarami [10].

Ale w trakcie badania, te ambiwalentne cechy są starannie choć wykrętnie “rozwiązane” w celu rozgrzeszenia Bugniniego, Pawła VI i innych z wszelkich występków (jest mowa o “cennej pracy dyplomatycznej” Bugniniego czasie jego wygnania w Iranie, przypadkowo w tym samym okresie kiedy ajatollah Chomeini obalił Shaha). W rzeczywistości, zanim dojdzie się do połowy artykułu cała wydaje się że autor zapomniał o całej sprawie. Znacznie więcej miejsca poświęcono zbadaniu jak posoborową liturgię zmieniono z łaciny na języki narodowe, niż na badanie afery Bugniniego (Tornielli, po przemyśleniu, że “reformy” były zgodne z zamiarem opisanym w liście do “Drogiego Buana”, mógł podejść do tego bardziej szczegółowo, kiedy mówi o soborowej liturgii).

Nie chodzi o to, że ta dyskusja nie jest ciekawa. Wręcz przeciwnie, materiały dotyczą incydentów jakie miały miejsce we wcześniejszym okresie kariery Bugniniego, a także jego roboczych relacji z Pawłem VI. Tornielli pisze: Natychmiast po II wojnie światowej, ks. Annibale Bugnini był sekretarzem Komisji Liturgicznej ustanowionej przez Piusa XII w celu opracowania obrzędów Wielkiego Tygodnia. Ale już wcześniej miał skłonności do reformowania. W 1944 roku poprosił ks. Arrigo Pintonello o przekład pewnych tekstów na temat odnowy liturgii napisanych przez niemieckich katolików I protestantów. . . [11]

W 1962 roku Bugnini, wtedy sekretarz papieskiej Przygotowawczej Komisji Liturgicznej znosił co nazywał “moje pierwsze wygnanie”, kiedy najpierw przewodniczący komisji, kard. Arcadio Larraona, zdymisjonował go, a później papież Jan XXIII “zwolnił [go] ze stanowiska wykładowcy Liturgii w Papieskim Instytucie Duszpasterskim przy Uniwersytecie Laterańskim” [12]. Niezidentyfikowany “starszy wiekiem prałat” powiedział 30 Days: “Pozbyli się sekretarza, gdyż chciał zmieniać rzeczy, które były nietykalne, szczególnie, że nie był osobą odpowiednią do tego zadania” [13]. Ale “wygnanie” było krótkie, i później Bugnini mógł stwierdzić: “Byłem wiernym wykonawcą życzeń Pawła VI i Soboru” [14].

Czasami wydawało się, że Paweł VI był wiernym wykonawcą życzeń Bugniniego. Tornielli przypomniał jak w 1967 roku “papież” poprosił (przez watykańskiego sekretarza stanu), żeby “w codziennych i świątecznych mszałach zawsze był, drobniejszym drukiem, tekst łaciński obok przekładu w języku narodowym” [15]. Tę ingerencję odrzucono “ze względów technicznych”. Dlaczego? Odpowiedzi udziela lojalny wobec Pawła wynalazca, Annibale Bugnini: “Zasada, w sama w sobie dobra, natrafiła na ogromne problemy: zbyt duże wymiary ksiąg liturgicznych, problemy techniczne, zwłaszcza dla pewnych krajów, które nawet nie używały łacińskiego alfabetu. . .” [16]. Ostatecznie zwyciężyło drugie stanowisko.

Ten epizod jest pouczający z wielu powodów. Z punktu widzenia “reformatorów”, im szybciej usunięto łacinę, tym szybciej ich nowy lex orandi mógł całkowicie zastąpić prawdziwą katolicką liturgię. Ponieważ ostatecznym celem była nowa Msza we wszystkich językach narodowych, a odwieczne szanowane modlitwy łacińskie były odstawione by zrobić miejsce nowoczesnym (który miał, w najlepszym przypadku, tylko nieistotne relacje z wcześniejszymi tradycyjnymi oracjami), dlaczego ci redaktorzy liturgiczni mogliby brać pod uwagę dodatkowe zamieszanie i koszty poniesione na drukowanie ksiąg dwujęzycznych? Jeśli końcowym celem “reformy” było całkowite pozbycie się łaciny, to po co w ogóle zawracać sobie głowę zamieszczaniem nowych  tekstów sakramentów [ang. sacramentaries]. Jeśli chodzi o reakcję Pawła VI, było to matactwo typowe dla soborowych “papieży” w każdej dziedzinie życia religijnego. Pomimo tego, że żył przez ponad dekadę po tej ingerencji, “papież” Montini nie zrobił nic żeby powstrzymać rewolucję liturgiczną. Zamiast zrobienia czegokolwiek przypominającego powrót, łacinę wypychano coraz bardziej, polityka w której Jan Paweł II – pomimo jego transmitowanych w telewizji łacińskich “Mszy” Bożonarodzeniowych – nie zrobił nic by to zmienić.

Zamieszczony w 30 Days dział zawiera krótki wywiad z przyjacielem Bugniniego i liturgicznym kolaborantem, “księdzem” Gottardo Pasqualetti, który pomagał mu zredagować dzienniki i napisał do nich przedmowę. W odpowiedzi na pytanie Andrea Tornielli dotyczące szczegółów irańskiego wygnania, oświadczył:

Dla Bugniniego to była prawdziwa tragedia. Najbardziej bolesne dla niego było to, że usunięto go bez podania żądnych powodów. Nawet, kiedy papież [sic] udzielił mu audiencji, nic o tym nie wspomniano. Według Bugniniego decyzję podjęto dzięki spiskowi opartemu na sfałszowanych dokumentach dotyczących jego rzekomego członkostwa w masonerii [17].

Pasqualetti odrzuca sugestię, że Paweł VI podpisał sławetną Instrukcję Ogólną [General Instruction] do Nowego Porządku Mszy, bez uważnego przeczytania jej tekstu. Choć biorąc pod uwagę możliwość “że coś uszło uwadze papieża [może takie jak heretycki Art. 7? – JKW], ‘podkreśla fakt, że Bugnini i Paweł VI spędzili wiele godzin razem nad rewizją tekstów” [18]. Pomimo tej bliskiej współpracy, Pasqualetti twierdzi, że częścią powodu wygnania Bugniniego musiał być nacisk wywierany na Watykan w kwestii Novus Ordo Missae, i że później rozpoczęto kampanię by unieważnić pracę sekretarza. “W 1975” – mówi – “nie tylko zwolniono wcześniejszego sekretarza Konsylium, ale wymazano po nim wszelki ślad i zniszczono wszystko co stworzył. Nawet dzisiaj, kiedy prałaci w Kongregacji Kultu Bożego wypowiadają się o latach reformy liturgicznej, unikają wzmianki o Bugninim”. I Tornielli kończy artykuł w podobnym tonie, opisując jak odejście Bugniniego rzekomo zasygnalizowało widoczny kontrast z wcześniejszymi ‘latami chwały’ reformy liturgicznej”: “Po tym okresie wydarzyło się coś nieodwracalnie złego. To Paweł VI, wcześniej mający takie zaufanie do Bugniniego, wypędził go w latach po soborze. Można powiedzieć, że reforma ponoć poszła dobrze i została zakończona” [20].

W ostatecznym rozrachunku, artykuł w 30 Days okazuje się być w mniejszym stopniu “ujawnieniem” niż złośliwością. Niewielka część tekstu zajmuje się prowokacyjnym tematem obiecanym w tytule; zamiast tego czytnik otrzymuje szczegóły “reformy” w świetle II SW, jak mszały i brewiarze stały się “odłacinowane” i historię Konsylium, a kwestia masonerii i jej infiltracji Kościoła otrzymują tylko przelotne spojrzenie. Co mogło być wnikliwą analizą skandalu i jak “wynik reform Bugnini w pełni zgadza się z intencjami wyrażonymi w [dwóch zamieszczonych powyżej listach]”, jak również cennym wkładem w zrozumienie masońskich machinacji, kończy się jedynie jako ćwiczenie w dziennikarskim kuglarstwie, które nie ujawnia nic nowego na ten temat .

 

Okupowany Kościół

 

W przeciwieństwie do artykułu w 30 Days, ten artykuł nie stchórzy w tej sprawie. Chociaż zaangażowanie Bugniniego w tajne stowarzyszenia może na zawsze być okrywany ciemnością związaną z tymi kabałami, to nadal jest możliwe wyciągnięcie wniosków z tego co jest znane. Jest zbyt ważne dla katolików by móc zidentyfikować kontury groźnej armii wywołującej nieustanne wojny z Kościołem, by odrzucić takie oskarżenia bez starannego rozważenia tych faktów.

Więc co można wywnioskować o Bugninim? Chociaż liczne renomowane źródła już uwierzyły w jego winę, to zarzuty kwestionowano. “Był masonem czy nie był? (Może tylko jego wielki mistrz, zakładając że miał takiego, wiedział z cała pewnością.) Był szczery kiedy zaprzeczał, czy tylko pokrywał ślady? Tajemnica Bugniniego – jeśli taka była – poszła z nim do grobu. Biorąc pod uwagę brak publicznego przyznania się z jego strony, i podobnego braku niekwestionowanych dowodów łączących go z grupą, naturalny wniosek może być taki, żeby ogłosić sprawę nierozstrzygniętą i zostawić.

Prawdą jest, że poza dysputowaną teczką nie ma żadnego bezpośredniego dowodu na zaangażowanie Bugniniego w masonerii. Ale są inne sposoby zbadania jakie można podjąć. Jeśli nie można zdecydowanie potwierdzić jego członkostwa, to istnieją poważne pośrednie dowody wiążące go z lożą, albo przynajmniej żeby wykazać, że to co wprowadził jest bardzo podobne do wyznaczonych celów zadeklarowanych wrogów Kościoła.

W 1975 roku francuski autor Jacques Ploncard d’Assac wydał książkę o prowokacyjnym tytule Okupowany Kościół [L’Eglisee occupee]. Przedstawione przez siebie tezy tłumaczy następująco: “Jeśli komuś uda się wykazać, że wszystkie ‘nowinki’ sprawiające kłopot Kościołowi obecnie są niczym innym tylko błędami przeszłości, które wielokrotnie Kościół potępiał, to będzie można wywnioskować, że Kościół pod koniec XX wieku jest okupowany przez obcą sektę, tak jak kraj może być okupowany przez armię wroga ” [21].

Rozdział zatytułowany Tajne stowarzyszenie wewnątrz Kościoła? [A Secret Society Within The Church?] rozpoczyna twierdzeniem:

Idea infiltracji Kościoła po to żeby zmienić jego doktrynę i kontrolowania hierarchii, dziwna jak może się wydawać, nigdy nie przestała być obsesją dla różnych sekt okultystycznych. Najbardziej znanymi próbami realizacji tego celu były działania bawarskich ‘iluminatów’ w XVIII wieku i Alta Vendita w XIX.

W 1906 roku w Paryżu ukazało się francuskie tłumaczenie włoskiego autora Antonio Fogazzaro pod tytułem Święty [Il Santo]. Tylko mierna według standardów powieściowych, książka niewątpliwie byłaby zapomniana gdyby nie to, że służyła propagowaniu zasad i metod modernistycznej sekty.

A te były dosyć zdumiewające; plan składał się z niczego innego poza ustanowieniem tajnego stowarzyszenia w samym łonie Kościoła, w celu przejęcia kontroli na najwyższych szczeblach hierarchii, by dokonać w Kościele ewolucji zgodnej z ideami nowoczesnej epoki [22].

To na podstawie tej do udowodnienia przesłanki (wrogów pragnących zakopać się w Kościele, lepiej zniszczyć go) trzeba  rozpocząć wszystkie analizy sprawy Bugnini. W przeciwnym razie, krytycy łatwo odrzucą mówienie o masońskim prałacie jako tylko paranoicznej fantazji tradycyjnych katolików. Jeśli chodzi o zgromadzenie następujących dowodów, istnieją pewne punkty, które trzeba zapamiętać. Po pierwsze, nie wykorzystano nic co może zostać odrzucone jako fałszywe lub wątpliwe. Wiele z nich pochodzi z przedsoborowych źródeł watykańskich, lub ze zdobytych dokumentów tajnych stowarzyszeń, które Stolica Apostolska uznała za autentyczne i nakazała ich opublikowanie. Po drugie, cytowane są pozostałe dokumenty, które, choć nie zaopiniowane  przez Kościół, mają charakter publiczny. Są to opublikowane wypowiedzi masonów i ich sojuszników. Krótko mówiąc, należy rozważyć pewien fakt, i z tego faktu wyjdą pewne promienie światła można rzucić na sprawę Bugniniego.

 

Planowany przewrót przez wrogów Chrystusa

 

Nowoczesny ruch wymazania Kościoła Rzymsko Katolickiego można prześledzić do połowy lat 1700, kiedy grupa żarliwych i głośnych apostatów zebrała się w czasie tzw. oświecenia. Chociaż “wolnomyślicieli” można było wtedy znaleźć w całej Europie szydzących z każdej nauki i praktyki Kościoła, najbrudniejszym centrum z którego emanowały ataki była Francja, szczególnie od tych fałszywych intelektualistów odpowiedzialnych za redagowanie notorycznej Encyklopedii. Światłem przewodnim encyklopedystów był pewien Francois Marie Arouet, lepiej znany światu pod pseudonimem Voltaire / Wolter.

Jak wielu encyklopedystów, Wolter był masonem. Przez 50 lat swoje listy do kolegów radykałów kończył niezmiennym motto  “zniszczmy nędznika” [franc. ecrasons...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin