Alice Clayton - Rudzielec 02 - Niegrzeczna przyjazn -(+18).pdf

(1063 KB) Pobierz
Mojej siostrze,
która nigdy nie zasugerowała, bym „spuściła z tonu”,
„poluzowała” czy choćby „odpuściła”.
Bardzo Ci za to dziękuję!
podziękowania
należą się mojej nowej rodzinie w wydawnictwie Simon &
Schuster – dziękuję, że daliście szansę szalonej dziewczynie i
pozwoliliście jej się pobawić z dorosłymi kobietami. Szczególne
podziękowania kieruję do mojej redaktorki, Micki Nuding, za to,
że pomogła mi zaufać wewnętrznemu głosowi.
Dziękuję mojej rodzinie, która ma Siłę Sprawczą – za
motywację i nieustanne wsparcie. Dziękuję w szczególności mojej
drogiej przyjaciółce i redaktorce, Jessice, która motywowała mnie i
inspirowała. Dziękuję moim rodzicom za to, że byli niesamowici
przez cały ten czas, a także moim drogim koleżankom, które stały
się pierwowzorem postaci Holly. Dziękuję za wszystkie wspólne
wygłupy. I wreszcie dziękuję wszystkim Szalonym
Dziewczynom… Koniec ckliwości!
rozdział pierwszy
Owinęłam się mocniej pomarańczowym szalem i zawiązałam
go sobie pod brodą. Rano było zimno, a wiatr rozwiewał jesienne
liście. Osłonięta przed podmuchami, popatrzyłam przed siebie.
Budynki z czerwonobrunatnego piaskowca. Beton. Żółte
taksówki. Delikatesy reklamujące zarówno soloną wołowinę i
pastrami, jak i falafel.
Delektując się kawą, zastanawiałam się nad swoim życiem i
nad tym, dokąd mnie to wszystko zaprowadziło. Kochałam Nowy
Jork.
Ostatnie tygodnie były niesamowite i trudne. Nadszedł
październik i na Manhattan oficjalnie zawitała jesień. Powietrze
było rześkie, na schodach domów nadgorliwych nowojorczyków
zaroiło się od dyń, a ja żyłam pełnią życia. Czułam się
niewiarygodnie szczęśliwa.
Poza tym, że bardzo tęskniłam za moim Brytyjczykiem.
Ale cofnijmy się nieco w czasie…
Zaraz po przyjeździe do Nowego Jorku stawiłam się na
próbie do spektaklu w małym studio na West Side. Po spotkaniu z
ekipą natychmiast zdałam sobie sprawę z tego, jak szczególne to
przedsięwzięcie, i poczułam się naprawdę szczęśliwa, że mogę być
jego częścią. Muzyka była magiczna, a wykreowana przez
Michaela postać Mabel (albo raczej ja, czyli Grace Sheridan!)
okazała się niesamowita. Kobieta po trzydziestce, niegdyś
bożyszcze mężczyzn, doświadczywszy przedwcześnie kryzysu
wieku średniego, teraz, po nieudanym małżeństwie, usilnie próbuje
na nowo zdefiniować siebie. Spektakl był dowcipny, pozbawiony
hamulców, po prostu świetny. Pracowaliśmy nad nim dopiero parę
tygodni, a inwestorzy i producenci już przebąkiwali o poważnej
produkcji.
To była moja pierwsza prawdziwa off-broadwayowska rola.
Było nas dziesięcioro i pracując nad występem, bardzo się do
siebie zbliżyliśmy. Gdy wystawia się nowy spektakl, ludzie
wcielają się w postacie, które wcześniej nie istniały, a to zapewnia
Zgłoś jeśli naruszono regulamin