Dziedzictwo Mocy-PoświecenieTraviss Karen.pdf

(1525 KB) Pobierz
DZIEDZICTWO MOCY V
POŚWIĘCENIE
Karen Traviss
Przekład: Andrzej Syrzycki
PROLOG
Okolice Rotundy, Coruscant, sypialnia apartamentu Skywalkerów, godzina 03.00
To będzie jeszcze jedna bezsenna noc, pomyślała Mara.
A może jednak powinnam była go zabić?
Albo raczej zażyć coś na sen czy przynajmniej napić się ciepłego mleka?
Pozbawiłam życia wiele osób. Kiedyś Ben zapytał, ile. Od tamtej pory zaczęłam liczyć. Może Luke
także liczy swoje ofiary, ale nigdy więcej nie wspomniał o tym ani słowem.
Gdzie się podziewa Ben?
Miałam lepszą okazję niż ktokolwiek, żeby zabić Palpatine'a. Kiedy patrzę na to z perspektywy czasu,
zastanawiam się, jaki bieg miałaby historia, gdybym poszła po rozum do głowy i załatwiła go, kiedy
jeszcze miałam okazję. Okrzyknięto by mnie wówczas zdraj czynią, ale obecnie byłabym bohaterką.
A Palpa- tine tak czy owak by nie żył. Perspektywy bywają czasem zabawne.
Ile osób zginęło, bo tego nie zrobiłam? Nawet nie uświadamiałam sobie, że mogłam to zrobić.
Benie, czuję, że żyjesz, ale co się z tobą dzieje? Już tyle dni nie mamy od ciebie żadnej wiadomości.
Zresztą... skąd mogłam wtedy wiedzieć, że to jedyne możliwe rozwiązanie? Kiedy sprawy zaszły za
daleko, ktoś musiał to zrobić. I dlaczego Luke śpi jak odurzony narkotykiem nerf? Ja też bym tak
chciała, ale nie mogę. Jeżeli włączę holowiadomości nawet bez głosu, mogę go obudzić.
Medytowanie także nie zdaje się na nic. Może powinnam wstać i pójść na spacer?
Benie... jeżeli nawet Jacen nie ma pojęcia, gdzie jesteś, co właściwie robisz?
Muszę przestać się zamartwiać.
Ben jest sprytnym chłopcem, wyszkolonym przez najlepszych nauczycieli. Na pewno nic mu się nie
stanie. Już pewnie wie, że pozbawienie kogoś życia zajmuje zaledwie ułamek sekundy.
Ćwiczy się, żeby zabijać bez zastanowienia, a potem jest za późno, by cokolwiek zmienić. Jeśli już
kogoś zabiłeś, na pewno wiesz, jak się człowiek po tym czuje, więc może nie będziesz zbyt surowo
osądzał mnie ani swojego ojca.
Twoi rodzice byli zabójcami, bojownikami o wolność i żołnierzami, ale wszystko sprowadza się do
tego, ilu osobom odebrali życie. To jest twoje dziedzictwo - teraz podążasz naszymi śladami.
Kłopot w tym, że nie mam pojęcia, gdzie się podziewasz ani co w tej chwili robisz. Nie daje mi to
spokoju. Nieważne, jak bardzo jesteś silny Mocą. Jedi umierają jak każdy. Galaktyka jest wielka i
bezlitosna, a ty jesteś tylko dzieckiem... moim dzieckiem.
Benie, jeżeli mnie wyczuwasz, odezwij się. Daj mi znać, że nie stało ci śię nic złego.
Luke nigdy nie wierzy, kiedy mu mówię, że chrapie. Chrapie, aż trzęsą się ściany.
Benie...
- Nic ci nie jest? - zapytał Luke, otwierając nagle oczy. Mara wiedziała, że mąż umie to robić bez
ostrzeżenia. W jednej chwili spał, a w następnej się budził. - Jest środek nocy.
- Wiem.
- Martwisz się o Bena.
- Wcale nie, Ben umie się troszczyć o siebie - odparła Mara. Dlaczego to mówię? - zadała sobie
pytanie. Luke i tak wie, co myślę. - Nie powinnam była tyle jeść przed pójściem do łóżka.
- Ja też się o niego martwię. - Luke walnął pięścią w poduszkę, żeby nadać jej odpowiedni kształt, i
położył na niej głowę. - Ale wiem, że nie spotkała go żadna krzywda. Nadal go wyczuwam.
W tej chwili już nic nie jest takie, jak być powinno, pomyślała Mara.
Luke to wie. Ja także. Wie o tym cała rodzina.
W galaktyce nie ma pokoju, ale najbardziej martwi mnie wojna w łonie naszej rodziny. Mój własny
syn zachowuje się jak obcy człowiek.
A Jacen...
Chyba w ogóle nie znam Jacena Solo.
No i Lumiya...
Próbowała zabić mojego synka. Za to, moja droga, będziesz musiała mi odpowiedzieć. Zabiorę się za
ciebie, i to niedługo.
Mam wrażenie, że teraz zasnę. Czuję się bardziej... odprężona.
ROZDZIAŁ 1
Wybierze los słabych.
Zwycięży i zerwie swoje kajdany.
Wybierze sposób, w jaki będzie kochany.
Wzmocni się poprzez poświęcenie.
Uczyni sobie ulubieńca.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin