4. uzdrowieie z epilepsji.odt

(43 KB) Pobierz

BOŻE UZDROWIENIE z epilepsji

8


 

8


Moi drodzy,

Chciałam złożyć świadectwo na chwałę Boga, o tym jak Jezus uzdrowił mnie z choroby i innych dolegliwości, z którymi zmagałam się od dzieciństwa, a przede wszystkim jak uzdrowił moją duszę i dał mi nowe życie, z Nim i w Nim.

8


 

8


              Byłam wychowywana w normalnej katolickiej rodzinie. Jak większość moich rodaków zostałam ochrzczona jako niemowlę; następnie  „komunia”, bierzmowanie itd.

W wieku 12 lat dostałam z niewiadomej przyczyny epilepsji (padaczki). Po prostu obudziłam się rano i gdy czesałam włosy, nagle zaczęłam się trząść. Upadłam i po kilku godzinach obudziłam się...(Dziś wydaje mi się, że mogło to być spowodowane niedotlenieniem, ponieważ miałam swój pokój bez okna, na podwórko nie wychodziłam zbyt często lub szczepionką lub sama nie wiem, grzechem rodzinnym...)

8


              Po przebudzeniu, nie wiedziałam co się ze mną w ogóle działo. Dopiero potem usłyszałam, że się cała trzęsłam, oddawałam mocz. Mama wsadzała mi łyżkę do buzi, abym całkowicie się nie pogryzła. Przyszedł na mnie taki strach i lęk, że bałam się wstawać do szkoły, aby czasem znowu nie upaść.

8


              W tym czasie przechodziłam przez bardzo ciężkie dzieciństwo. Nie z powodu choroby, bo ukrywałam ten fakt. Rodziców miałam co prawda kochanych, ale koledzy i koleżanki z podwórka i ze szkoły bardzo się ze mnie śmiali, wyzywali, rzucali kamieniami. W podstawówce miałam przez rok nową wychowawczynie, która nienawidziła moich rodziców i przez to w szkole mnie prześladowała.             

              Kiedy poszłam do liceum, to nawet się ucieszyłam, bo wiązało się to z zakończeniem znajomości z podstawówki i nowym otoczeniem, które nie będzie patrzyło na mnie przez pryzmat mojego dzieciństwa. I rzeczywiście tak było - zaprzyjaźniłam się z kochanymi koleżankami i znajomymi mojego kuzyna. Razem spędzaliśmy czas, bawiliśmy się czasami w dyskotece, jeździliśmy nad jezioro itd.

              Lata mijały. Gdy skończyłam 18 lat, mój tata zginął w wypadku samochodowym.  Wtedy w mojej rodzinie wszystko zaczęło się walić z powodu ciągłych kłótni, wybuchów emocjonalnych, obwiniania innych tylko nie siebie.

              Z chęcią wyjechałam na studia do innego miasta. Miałam już dosyć mojej mamy i braci. W  nowym mieście, Szczecinie, zaczęły mi doskwierać bóle migrenowe, potem depresja, bóle krzyża; miałam problemy psychiczne, więc zaczęłam chodzić do psychologa i psychiatry, ale ich rozmowy czy leki nic mi nie pomagały. Zaczęły mnie nawiedzać takie koszmary nocą, że zaczęłam chodzić do kościoła katolickiego, rozmawiałam z księdzem jednym, drugim, ale nic nie odchodziło.

8


              Jako studentka, spotkałam pewnego wierzącego z kościoła protestanckiego, który mi powiedział, że we mnie są złe duchy jak w Marii Magdalenie i powinny one być wypędzone. Dał mi taki niebieski Nowy Testament do czytania i zachęcał, abym poszła na nabożeństwo do kościoła nie katolickiego i nie świadków.

              Niby chciałam iść, ale bałam się wejść do nowego miejsca, że wszyscy będą na mnie zwracać uwagę. Poza tym ksiądz z mojej miejscowości często nas straszył, że inne kościoły to sekty, i jak się tam pójdzie to idzie się do piekła - więc odwlekłam.

              W czasie różnych zmagań czułam się także odrzucona przez najbliższych. Zaczęłam czytać Biblię i nagle jakby z podziemi zobaczyłam ten werset Choćby matka i ojciec mnie porzucili, Pan jednak mnie przygarnie.” Psalm 27 Wiedziałam wtedy, że Bóg nade mną czuwa; czytałam Biblię, poruszały moje serce te Słowa, tak, że często płakałam, ale  po jakimś czasie, dalej żyłam po swojemu, nie czytałam już Bożego Słowa, nie szukałam Jego woli dla mojego życia przez co wciąż żyłam w grzechach, miałam problemy z sama sobą i ludźmi wokół.

 

              Pewnego razu poznałam chłopaka, który czytał Biblię (Wiliam). Tak mi wstyd było, bo przecież samą siebie uważałam za 'dobrego' człowieka, który kocha Boga, chodzi na 3 msze św., pomaga dzieciom z domu dziecka... a tu, nawet Słowa Bożego nie czytałam...

8


Wzięłam do ręki to Święte Pismo i czytałam...Opowieści o Mojżeszu, psalmy, Ewangelię Mateusza, nawet mnie poruszało to Słowo, ale ciągle nic się we mnie nie zmieniało. Dalej imprezy, grzeszne życie,brak miłości do bliskich.

8


              Potem praca i złe pożądliwości: chciwość, chęć bycia lepszym od innych, aby tylko lepiej wyglądać, mieć lepsze stanowisko, lepsze grono znajomych, bycia podziwianym, zauważanym, chwalonym. Byłam bardzo złym człowiekiem. Aroganckim, zarozumiałym, pysznym, wywyższającym się, zazdrosnym o wszystko, krzywdzącym innych swoją osobą i postawą, zbuntowanym rodzicom, pracodawcom, przekornym, złośliwym, leniwym, zawsze mająca swoje racje, swoje zdanie, swoje uwagi - okropne.

8


             

              Gdy przeniosłam się do Trójmiasta, chciałam bardzo odstawić te leki na padaczkę i założyć rodzinę. Dwóch neurologów analizowało moje  badania, i stwierdzili, że wyszły tragicznie i wciąż muszę brać tabletki. To było ok 2 grudnia 2009 r. Na dodatek w pracy zaczęto mnie „mobbingować” (po raz kolejny), poniżać, oczerniać, więc czułam się coraz bardziej przytłoczona.

              Na dodatek poznałam taką dziewczynę, która widząc, jak gorliwie chodzę z Wiliamem do kościoła zapytała:

- Mówisz, że kochsz Boga, a Biblię czytasz?

8


- Nie. Przecież ksiądz w niedziele czyta, i mówi nam jak mamy żyć. Dlatego chodze na różne msze św.- odpowiedziałam.

- Mówisz, że kochasz Boga, a chodzisz do kościoła?? Przecież tam jest pełno obrzydliwości, których nienawidzi Bóg. Bałwany ze złota i srebra. Ja was lubię ale tam z wami nigdy nie wejdę.

- Jak to? Przecież cała moja rodzina, od dziada pradziada tam chodzi i się modli. Poza tym prawie wszyscy Polacy i ludzie ze świata chodzą w niedziele do kościoła – z oburzeniem odpowiedziałam i już sobie pomyślałam, że to jakaś heretyczka.

- A masz Biblię w domu?

- Mam, od księdza – rzekłam.

- Ok. Daj ją i otwórz na Księdze wyjścia rozdział 20: 3-17

 

„(1)Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie!

(2) Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą. Okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań.

(3) Nie będziesz wzywał imienia Pana, Boga twego, do czczych rzeczy, gdyż Pan nie pozostawi bezkarnie tego, który wzywa Jego imienia do czczych rzeczy.

(4) Pamiętaj o dniu szabatu, aby go uświęcić. Sześć dni będziesz pracować i wykonywać wszystkie twe zajęcia. Dzień zaś siódmy jest szabatem ku czci Pana, Boga twego. Nie możesz przeto w dniu tym wykonywać żadnej pracy ani ty sam, ani syn twój, ani twoja córka, ani twój niewolnik, ani twoja niewolnica, ani twoje bydło, ani cudzoziemiec, który mieszka pośród twych bram. W sześciu dniach bowiem uczynił Pan niebo, ziemię, morze oraz wszystko, co jest w nich, w siódmym zaś dniu odpoczął. Dlatego pobłogosławił Pan dzień szabatu i uznał go za święty.

(5) Czcij ojca twego i matkę twoją, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie.  (6) Nie będziesz zabijał.  (7) Nie będziesz cudzołożył. (8) Nie będziesz kradł.

(9) Nie będziesz mówił przeciw bliźniemu twemu kłamstwa jako świadek.

(10) Nie będziesz pożądał domu bliźniego twego. Nie będziesz pożądał żony bliźniego twego, ani jego niewolnika, ani jego niewolnicy, ani jego wołu, ani jego osła, ani żadnej rzeczy, która należy do bliźniego twego.”

 

- To chyba jakaś zła Biblia, w katechiźmie nie ma drugiego przykazania...

              Ale przecież to była katolicka Biblia Tysiąclecia, którą dostałam od księdza. Słuchałam jej słów i nie wierzyłam. A koleżanka ta pokazuje mi następne fragmenty o bożkach ze srebra i złota... (Kończąc ten wątek bałwochwalstwa, poźniej też sama szukałam i przeraziłam się jak zobaczyłam co jest napisane w: Psalm 115; Księga Powtórzonego Prawa 4: 15-28; Izajasza 44,9-20, List do Rzymian 1:18-32, Apokalipsa św Jana 9,20. Musiałam podjąć decyzję: Albo wierzę w to, co uczyła mnie moja religia, albo w to, co mówi Bóg w Bożym Słowie. Nie miałam wiary, że to, co mówi Słowo Boże jest prawdą, i tak prosiłam Pana Boga, aby dał mi wiarę; przez pierwsze tygodnie czytałam Biblie i wołałam „Boże pomóż niedowiarstwu memu” i Bóg odpowiedział – im więcej czytałam to Święte Pismo, tym bardziej wiedziałam, że to Słowo jest Prawdą, tak i Amen!) A wracając do tego spotkania z koleżanką to, czułam się jakby wylano mi kubeł zimnej wody na głowę...

 

              Z taką beznadzieją pojechałam do domu na wigilie. A tam kolejny obraz. Nienawiść, kłótnia, brak szacunku. „Rodzina...”. Zaczęłam naprawdę w płaczu i krzyku wołać do Boga, że chyba nie tak powinna wyglądać rodzina. Nie wierzyłam, że Święty Bóg, mógł stworzyć i mieć upodobanie w takiej rodzinie. Wołałam, aby zmienił ich, że chcę nową prawdziwą, kochającą się szczerą miłością rodzinę. Ale coś we mnie mówiło: „zmień najpierw mnie, zacznij ode mnie”. Więc powiedziałam, no dobra Boże, zacznij ode mnie!

8


              Długo nie czekałam. Następnego dnia, już nie wytrzymałam w tej atmosferze i powiedziałam do brata Williama (który został „zaadoptowany” przez moją rodzinę) ''wracamy do Trójmiasta''. Wsiadamy w samochód, a czułam, że mam jechać do Słupska po drodze. Wiedziałam, że mam szukać jakiegoś kościoła, o którym z 8 lat wcześniej mówił mi wcześniej wspomniany wierzący. Nie znałam adresu po prostu wydawało mi się że na jednej dzielnicy podobno był kiedyś kościół inny niż katolicki, jeden z odłamów protestanckich.

8


              I tak jedziemy tym samochodem, pojechałam w okolice mojego liceum i się zatrzymałam na ulicy. Po prostu wiedziałam, że mam się zatrzymać. Wysiadamy, a tu słychać muzykę. Więc poszliśmy. W kościele ludzie śpiewali dla Boga z podniesionymi rękoma i wołali: „Chwała Barankowi, chwała Ojcu”. No po prostu niesamowite jak oni uwielbiali Boga. A ja myślałam, że jak chodzę na 3 msze św w niedziele, pomagam dzieciom z domu dziecka, nikogo nie zabiłam, jestem w miarę grzeczna – to jest wszystko w porządku... Ale patrząc na nich, wstyd mi było, bo nigdy w swoim życiu nie cieszyłam się z tego, że Bóg jest. Wstyd mi było, jak widziałam jak oni uwielbiają Boga. Wyglądało to tak, jaby On był pośród nich, a nie gdzieś daleko w niebie, czy jakiś taki martwy na obrazku.

8


              Nagle jakaś babcia wstała i zaczęła mówić wierszyk. Nie pamiętam dokładnie treści, ale było coś takiego, że uważasz się za dobrego człowieka, a brata swego nie lubisz, kłócisz się, przykre słowo mówisz, gniewasz się, obmawiasz, plotkujesz. Uważasz się za lepszego od innych, wywyższasz się, to zarozumiałość i pycha w oczach Boga. Zobaczyłam, że moja sprawiedliwość, moje usprawiedliwianie się, że „wszystko jest dobrze ze mną” jest jak splugawiona szata przed Bogiem. Wtedy 3 godziny płakałam i przepraszałam za grzechy. Czułam się wtedy bardzo brudna. Potem czytając Biblię, zobaczyłam że to Duch Święty przekonuje o grzechu, sądzie, sprawiedliwości... (Ewangelia Jana 16 rozdział).

              Pewnego razu, mój braciszek Wiliam, przyszedł z jakiegoś spotkania i powiedział mi że „Bóg ci przebaczył każdy grzech, całą przeszłość, wszystko co złe robiłaś, każdy twój upadek, każde niepowodzenie, każdy błąd i On chce dać ci nowe życie, nowy początek; wymazać wszystko i już nigdy nikt, ci tego zła nie wspomni! Błogosławię cię w imieniu Jezusa!” Te słowa to były dla mnie zbawieniem! Normalnie od chyba 10 lat czekałam na nie. Już od dawna pragnęłam, aby ktoś mi wymazał moją nędzną przeszłość, moje niepowodzenia, porażki, grzechy, charakter, humory, narzekanie, a tu Wiliam się pojawia i mówi, że Bóg w Chrystusie Jezusie mi wszystko przebaczył. Od razu zapytałam gdzie ty byłeś, i gdzie jest ten Bóg, który mi może dać nowe życie???

8


 

8


              Następnego dnia pobiegliśmy wręcz do miejsca gdzie Wiliam poznał pierwszych wierzących w Trójmieście. Byli to ludzie, którzy nie należeli do żadnej denominacji, po prostu spotykali się codziennie na modlitwie, śpiewaniu i rozważaniu Słowa.

8


              Na spotkaniu, było to w akademiku, po śpiewie i modlitwie czułam, że coś się zaraz wydarzy. Po ok. godzinie do pokoju wszedł pastor. Słuchajcie, poczułam do niego taką nienawiść, jak nigdy do nikogo. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Zaczęły mnie atakować myśli, wszystkie przeciwko niemu:  „Kim on jest, co on sobie myśli, za kogo się uważa, niech nawet do mnie nie podchodzi”. To było straszne. Nagle on padł na kolana i się tak gorliwie modlił, chyba wiedział, że toczy się taka walka w moim umyśle. I rzeczywiście Pan Jezus zabrał te straszne myśli. Z perspektywy czasu nie dziwię się, że jest tylu ludzi, pełnych nienawiści. Bez Boga nie można prawdziwie miłować. We mnie była ciemność, duch, który był przeciwko Chrystusowi, duch nienawiści, kłamstwa, religii – bo przecież uważałam się za pobożną, religijną dziewczynę, chodziłam do kościoła, pomagałam, nawet „dobra” byłam. A w grzechu żyłam, plotkowałam, kłamałam, złe myśli o innych, próżna chwała, cudzołóstwo, pożądliwość….A Jezus Chrystus nie ma nic wspólnego z grzechem i taką religijnością fałszywą. Mówiłam, że Go kocham, a nie przestrzegałam Jego przykazań. Mówiłam, że Go znam, a nie postępowałam tak jak On. (1 list Jana)

              Wracając do tego spotkania, ludzie modlili się o mnie i moje uzdrowienie, i powiedzieli, że jeśli Syn cię wyswobodzi, będziesz prawdziwie wolna. Wydarzyło się to w połowie stycznia 2010 r. Mimo tej modlitwy, wstawałam wcześnie do pracy i bałam się odstawić leki. Ale jednego ranka, gdy sięgałam po tabletki, usłyszałam wyraźny głos: Zaufaj mi i nie bierz tych tabletek. Dostałam taką pewność i wiarę, że rzeczywiście odstawiłam te leki.

8


              Oczywiście diabeł nie dał za wygraną i codziennie okłamywał mnie, że "o! jak teraz nie wzięłaś, zaraz będziesz miała atak, wszyscy się dowiedzą, że chorujesz na padaczkę, wyrzuca cię z pracy. Widzisz ręce ci się trzęsą, jesteś wciąż chora, Bóg cię nie uzdrowił". I tak przez miesiąc. To była straszna walka w moim umyśle (bo umysł jest polem bitwy. Diabeł ci wrzuca myśli, ale i Bóg mówi do ciebie. Dlatego tak ważnym jest, aby wiedzieć co Bóg mówi w Swoim Słowie, jaki On jest, Jego charakter, sposób działania, miłość do człowieka, nienawiść do grzechu. On nas zachęca, koryguje, pociesza, a diabeł tylko wrzuca takie myśli, aby nas ściągnąć w dół, że jesteśmy beznadziejni, że na pewno się nie uda nam w życiu, że nas nie lubią, że źle o nas myślą itd. Złe myśli o chorobie gromiłam w imieniu Jezusa i mocy Jego Krwi i ogłaszałam, że jestem zdrowa.(Pan Jezus robił to tak: Marka 1.21-27/ 9.25/ Łukasza 4.39/ )

8


              W połowie lutego całkowicie odeszły i drgania, i kłamstwa diabelskie. Słowo Boże mówi: Jeśli was Syn wyswobodzi, prawdziwie wolnymi będziecie "- Jana 8:36. Uwierzyłam w to, dzięki Łasce Pańskiej, że Jezus mnie uwolnił od choroby, ale i depresji, smutku, złości, zazdrości, agresji, przeklinania, manii kupowania ciuchów, i wiele innych. Po prostu stałam się nowym stworzeniem zgodnie z tym co mówi Paweł w 2 liście do Koryntian 5:17 „Jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem, stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe”.

              Wiecie byłam takim strasznym grzesznikiem, że Boże Słowo było dla mnie zbawieniem, ocaleniem od jeszcze gorszych rzeczy, które były przede mną. Bóg powiedział, że mi wszystko przebaczył w Jezusie Chrystusie i chce dać mi nowy start. Tylko głupiec z tego nie skorzysta! To Boża Łaska dla każdego człowieka. Nie ważne co człowiek zrobił, dzięki Jezusowi Chrystusowi i Jego ofierze ma przebaczenie, tylko musi pokutować, porzucić grzeszne drogi i nawrócić się do Boga.

              Wtedy zapragnęłam poznać Pana Boga. Rzucić to wszystko i żyć już dla Niego. Doświadczyłam tego, że Bóg to nie jest ktoś z obrazka, albo ktoś bardzo odległy i dobry  tylko dla wybranych. Pan dał taką wiarę, że Bóg jest żywy, że chce się mną zająć i On może wszystko!

              Dostałam takie pragnienie czytania Pisma Św, że normalnie je 'wchłaniałam'. Zaraz też powierzyłam swoje życie Jezusowi, bo to jest jedyna droga do Królestwa Bożego. Bez narodzenia na nowo nie wejdziemy do Królestwa Niebiańskiego, tak powiedział Jezus w Ew. Jana 3. Po kilku miesiącach ochrzciliśmy się z Wiliamem i Jackiem i tak rozpoczęła się nasza pielgrzymka do niebios bram z cudownym Pasterzem Jezusem Chrstusem:)

              Wiliam wkrótce się ożenił i wyjechał do Kanady, a Pan tak prowadził mnie przez różne doświadczenia.

              Czytając Biblię, normalnie ona żywa się dla mnie stała. Nagle zaczęłam ją kochać i rozumieć (2 Koryntian 3:14)Ale stępiały ich umysły. I tak aż do dnia dzisiejszego, gdy czytają Stare Przymierze, pozostaje nad nimi ta sama zasłona,bo odsłania się ona w Chrystusie. I aż po dzień dzisiejszy, gdy czytają Mojżesza, zasłona spoczywa na ich sercach. A kiedy ktoś zwraca się do Pana, zasłona opada.

              Oczywiście Bóg jest niezmierzony, niepojęty i codziennie objawia nam się na nowo (Treny Jeremiasza). A poznając Bożego Syna, poznajemy naszego Ojca w Niebie. I to jest piękne! Relacja z kimś najwspanialszym i najpiękniejszym Bogiem Ojciem i Panem Jezusem Chrystusem, naszym Królem, Zbawcą, Nauczycielem, Pasterzem, Mistrzem i … Bratem.

8


              A propo's życia z Bogiem. Kiedyś myślałam, że jest ono nudne, że trzeba się zamknąć w zakonie, jakimś budynku i no wiecie, modlić się, pościć, etc. Ale jak czytałam Biblię, to życie Chrystusa takie nie było. On żył na tej ziemi, całkowicie posłuszny Ojcu, choć kuszony, nigdy nie zgrzeszył, choć przez wszystkich niezrozumiany, przez wielu odrzucony – ciągle ufał Ojcu i był Jemu wierny. Całkowicie posłuszny. Chodził i czynił ludziom dobro, uzdrawiał, uwalniał, otwierał oczy, niósł im Nadzieję na lepsze życie w Królestwie Bożym. On sam był ich Nadzieją! Sam był i jest i będzie tym Życiem prawdziwym, Życiem świętym, Życiem wiecznym!

8


              Jako nowonarodzone dziecko, doświadczałam z łaski Pana, wielu pięknych przeżyć i cudów. Ale Bóg daje wzrost. A jak wzrost to i różne, często ciężkie doświadczenia. Ataki na wiarę, czy rzeczywiście jesteś dzieckiem Bożym, czy tak ci się tylko wydaje, relacje z różnymi wierzącymi.

              Pan Bóg często pokazuje naszą nedzę, i chwała Mu za to, że możemy kolejne rzeczy oczyścić i porzucić, bo jego pragnieniem jest, abyśmy byli podobni do Jego Syna.

              Na początku nawrócenia, Bóg Ojciec wlał takie święte pragnienia, bycia oddzielonym całkowicie dla Niego, kochania Go z całego serca, wlał mi pierwsza miłość do Chrystusa, On wypełnił całkowicie moje myśli, serce, tęsknotę... Z łaski Pana miałam też pragnienie świętych relacji z ludźmi, czystych, prawdziwych, duchowych, Chrystus we mnie i Chrystus w bracie czy siostrze – jesteśmy jedno. Bez żadnych cielesnych podtekstów, pożądliwości, pragnień. Wszystko z Chrystusa...

              Takie  dziwne zachowania wśród wierzących zaczęły mnie zastanawiać. Bo czytam Biblię i widzę co innego, a wśród wierzących mówi się pięknie, a życie zaprzecza Słowu Bożemu. Myślałam, że to jest dopuszczalne, że Dawid też zgrzeszył z Batszebą, to też dopuszczalne jest grzeszyć. Tak wołałam do Pana i Pan wyraźnie pokazał wiele fragmentów:

Jezus mówi to apostołów: Wy baczcie aby was nikt nie zwiódł...(to mi nie dawało spokoju). Potem „Panie, Panie, przecież prorokowaliśmy w Twoim imieniu, wyganialiśmy demony w Twoim imieniu” (również gdzie indziej „Jadaliśmy z Tobą, nauczałeś na naszych ulicach...”) a Jezus im mówi, „Idźcie precz ode mnie wy, którzy czynicie nieprawość (bezprawie)”. Co to jest bezprawie? Co to jest prawość?!! O co chodzi w tym chrześcijaństwie?

              I tak z łaski Pana wołałam w postach i modlitwie do Pana, aby mi objawiał Prawdę. Przecież tyle jest odłamów, tyle denominacji, tyle różnych doktryn, teologie, gdzie jest prawda w tym chrześcijaństwie? Jaki odłam ma rację? I wtedy usłyszałam głos „JEZUS JEST PRAWDĄ. JA JESTEM DROGĄ, PRAWDĄ I ŻYCIEM”. Wiedziałam, że muszę poznawać Jezusa. Że żadna religia ani protestancka, ani zielonoświątkowa, ani baptystyczna, ani kościół reformowany, ani świadkowie Jehowy, ani katolicy – żadna religia mnie nie zbawi, tylko Jezus Chrystus. I skoro On ostrzegał apostołów, którzy byli najbliżej Niego, wyznaczeni przez Niego, to tym bardziej ja, jak muszę uważać, aby mnie nikt nie zwiódł.

8


              Po kilku tygodniach, otrzymałam płytę z kazaniami jednego brata. Jak ich słuchałam to czułam, że te Słowa przenikają całą mnie. Zgadzałam się z głoszonym słowem i miałam wrażenie, że sam Chrystus głosi, w miłości, uniżeniu i mocy. Zapragnęłam poznać tych ludzi. Uzyskałam kilka  informacji o nich od pewnej wierzącej i tak ich pokochałam, że ciągle o tych braciach i siostrach myślałam jak o rodzinie, której nie widziałam od 10 lat. Niesamowite uczucie. Nie znając ich, tak za nimi tęskniłam, jakby ich zobaczyć po 10 latach rozłąki.

8


              Weszłam na to święte zgromadzenie i patrzę, te kobiety  są jakieś inne, takie łagodne, skromne, ciche. Że ktokolwiek mówi świadectwo, to jest wywyższony i widoczny Chrystus a nie '”ja” ludzkie.

8


              Zauważyłam, że ci ludzie, chcą żyć świętym życiem. Mają pragnienie prawdziwej i czystej miłości względem siebie, jedności, ratowania się od grzechów, od samego siebie, swojego „Ja”, swoich racji. Tam usłyszałam mocne i głębokie kazania o Krzyżu. Co to w ogóle jest i jak to się ma do naszego życia; o umieraniu dla starego człowieka i swoich racji. No zupełnie inna atmosfera. Miałam pragnienie przyłączyć się do nich, ale oczywiście sentyment do pozostałego miejsca i innych wierzących pozostał, więc była to dla mnie kolejna walka, którą postawiłam przed Panem i moim Bogiem.

8


              Ostatecznie pozostałam w tym nowym miejscu, gdzie dużo jest mowy o świętości, miłości, krzyżu...Wiadomo, nie jesteśmy doskonali, póki żyjemy w tych ciałach, wszyscy się uczymy, ale dla mnie najpiękniejsze jest to, że Jezus ma być uwielbiony, czy przez życie nasze czy przez śmierć.

              Pośród tych wszystkich zawirowań i nacisków z zewnątrz uczę się zawsze mocno trzymać Słów Pana Jezusa, który jedynie może mnie zbawić. Przypominać z czego mnie wyciągnął, opierać się na Jego Słowie, poddawać Mu się, oczyszczać z grzechów patrzeć na Niego. Bo człowiek jest ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin