andrzejki.pdf

(44 KB) Pobierz
Andrzejki
(Magdalena Ledwoń)
Pewnego listopadowego dnia Kasia i Andrzejek mieli spędzić pierwszą w swoim ży-
ciu noc poza domem. Rodzice wybierali się tego wieczoru na zabawę andrzejkową,
więc postanowili, że dzieci pozostaną pod opieką babci Helenki i dziadka Edwarda.
– Mamusiu, ja wolałabym pójść z tobą na ten bal – marudziła Kasia, kiedy rodzice za-
częli zbierać się do wyjścia.
– Ależ kochanie, to bal wyłącznie dla dorosłych – tłumaczyła mama.
– Nic się nie martw, Kasiu, urządzimy sobie własną zabawę – pocieszała wnuczkę bab-
cia.
Kasia bez entuzjazmu pożegnała się z rodzicami. Za to Andrzejek był tak podeks-
cytowany zbliżającą się zabawą, że rzucił tacie i mamie krótkie „cześć” i pognał co sił
w nogach do dużego pokoju.
– Babciu, a po co ci ten stary garnek? – zapytała zaciekawiona Kasia, kiedy starsza
pani wyjęła z pawlacza niewielki czerwony, emaliowany garnuszek.
– Dzisiaj są andrzejki, więc będziemy wróżyć z lanego wosku – odpowiedziała babcia.
– Kiedy byliśmy młodzi – wtrącił się dziadek Edek – nie organizowało się balu andrzej-
kowego. Spotykaliśmy się za to w  gronie kolegów i  koleżanek i  urządzaliśmy sobie
wieczory wróżb.
– I czarowaliście? – zapytał podekscytowany Andrzejek.
– Nie – zaśmiał się dziadek. – Wróżby to była tylko taka zabawa, żeby dowiedzieć się,
co nas czeka, kiedy będziemy już dorośli. Albo, który kawaler pierwszy sobie znajdzie
żonę, a panna męża. Tak naprawdę to nawet nie bardzo w to wierzyliśmy.
– W czasie andrzejek można było też poznać imię swojego przyszłego wybranka – do-
dała babcia. – Mój mąż miał mieć na imię Kazimierz, więc moja wróżba skłamała.
– Nie do końca – zaoponował dziadziuś. – W końcu mam tak na drugie!
– Faktycznie! – zaśmiała się rozbawiona tym odkryciem babcia. I  nawet Kasia roz-
chmurzyła się nieco.
– To, co? Zaczynamy te wróżby? – zapytała.
– Tak, tak. Zacznijmy już – ponaglał Andrzejek.
Wieczór upłynął miło na wróżeniu. Kasia dowiedziała się, że jej mąż będzie miał na
imię Mirek, dziadek wywróżył sobie z wosku małego pieska, babcia odkryła, że w tym
roku będzie miała dużo pieniędzy, a Andrzej dowiedział się, że ożeni się wcześniej, niż
Kasia wyjdzie za mąż.
– A wiecie, że kiedy mój dziadek był chłopcem, w andrzejki wróżyły sobie tylko dziew-
czynki? – zapytała babcia Helenka.
– To niesprawiedliwe! – oburzył się wnuczek. – Dlaczego tylko dziewczyny mogły się
tak dobrze bawić?
– Chłopcy mieli wieczór wróżb kilka dni wcześniej – wyjaśniła babunia. – Męskim od-
powiednikiem andrzejek były katarzynki. I tak dziewczyny wróżyły sobie 29 listopa-
da, w wigilię imienin św. Andrzeja, a chłopcy 24 listopada w przeddzień imienin św.
Katarzyny. Była to ostatnia przed adwentem okazja do radosnych spotkań w gronie
przyjaciół, połączona ze wspaniałą zabawą.
– I nie tylko przyszłość próbowali przewidzieć – dodał dziadek. – Jest wiele przysłów
i mądrości ludowych o waszych patronach, które związane są z przepowiadaniem po-
gody, na przykład „Gdy Andrzej się zjawi, to i zimę postawi”, „Katarzyny dzień jaki, cały
grudzień będzie taki”.
Ale dzieci nie doczekały wyjaśnień dziadzia Edka, bo zmęczone tym ekscytującym
wieczorem po prostu zasnęły.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin