Various.pdf

(80 KB) Pobierz
RóŜni autorzy
Wiersze
wybrane
Wybór: Piotr Strębski (http://strebski.dyktatura.info)
Wersja z 15.07.2008
16
RóŜni autorzy — Poezja rewolucyjna
Paul Verlaine
Łzy mŜą na dnie serca
Łzy mŜą na dnie serca,
Jak deszcz mŜy ponad miastem.
CóŜ za ból się wwierca
AŜ do głębi serca?
O, słodki szelest deszczu
Na ziemi, na dachach!
Dla serca w męki dreszczu —
O, ten miękki śpiew deszczu!
Łzy mŜą bez przyczyny
W sercu, które się dręczy.
Co? Ŝadnej zdrady, winy?
Ten Ŝal — bez przyczyny.
Najgorsza to z Ŝałości,
Gdy się nie wie, dlaczego...
Bez złości, bez miłości,
Serce w takiej Ŝałości!
2
15
RóŜni autorzy — Poezja rewolucyjna
RóŜni autorzy — Poezja rewolucyjna
Paul Verlaine
Rafael Alberti
Duszę mam smutną
Duszę mam smutną, smutną z przyczyny
Jednej kobiety, jednej jedynej.
Jestem na wieki niepocieszony,
Choć serce w inne odeszło strony,
Choć moje serce i duch poety
Są juŜ daleko od tej kobiety.
Jestem na wieki niepocieszony,
Choć serce w inne odeszło strony,
I moje serce nazbyt wraŜliwe
Pyta się duszy: czy to moŜliwe?
Czy to moŜliwe i czy się stanie
Takie wygnanie, smutne wygnanie?
I dusza sercu odrzecze: Serce,
Nie wiem, co począć w takiej rozterce:
Czy się odnajdzie, czy się zostanie,
Zawsze jednakie będzie wygnanie.
Powrót miłości świeŜo objawionej
Kiedy się pojawiłaś,
cierpiałem we wnętrzu najgłębszej jaskini,
jaskini bez wyjścia, bez powietrza.
I tak konając miotałem się w ciemnościach,
słuchałem rzęŜenia, które trzepotało
jak bicie skrzydeł ukrytego ptaka.
Rozsypałaś nade mną swoje włosy
i wzniosłem się ku słońcu, ujrzałem, Ŝe były zorzą,
co nad morzem otwartym na wiosnę się ściele.
To było tak, jakbym przybył do najpiękniejszej
przystani południa. Tonęły w tobie
krajobrazy, te najbardziej lśniące:
przejrzyste, ostre góry w róŜowych
koronach ze śniegu i źródła
w kędzierzawych cieniach lasów ukryte.
Nauczyłem się odpoczywać na grzbietach gór
i w dół spływać rzekami i zboczami,
i długimi gałęziami drzew się oplatać,
i sen przemieniać w przenajsłodszą śmierć.
Otwarłaś mi drzwi lasu i moje lata młode,
świeŜo wydobyte na światło, leŜały
pod pieszczotą twojego gęstego cienia,
poddając pod wiatr wolny serce
i jego rytm równając z bujnym rytmem twojego.
JuŜ mogłem spać spokojnie i wstawać mogłem wiedząc,
Ŝe juŜ nie miotam się cierpiąc w tej ciemnej jaskini,
w jaskini bez wyjścia, bez powietrza.
Bo ty się nareszcie pojawiłaś.
14
3
RóŜni autorzy — Poezja rewolucyjna
RóŜni autorzy — Poezja rewolucyjna
Jan Brzechwa
Fatalizm
Ciebie jedną wiecznie mam przed oczyma,
Tyś mój obłęd, tyś mój ból i ostoja...
Wszystko przetrwa, przeboleje, przetrzyma
Taka miłość nieśmiertelna jak moja.
Byłem słowem, byłem cieniem i duchem,
Teraz jestem echem twego patosu.
Los przytwierdził mnie do ciebie łańcuchem,
I juŜ nie ma wybawienia od losu.
Muszę czekać z rozpaczliwym uporem,
Muszę umrzeć albo Ŝyć z tobą razem...
Nie odrąbiesz mnie od siebie toporem,
Nie wypalisz rozpalonym Ŝelazem!
A kiedy cię obejmą śliskie, drŜące łapy
I młodej piersi chciwie, szybko szukać zaczną,
Gdy rozedmą się w Ŝądzy nozdrza, tłuste chrapy,
Gdy ci kto pocznie szeptać pokusę łajdaczną —
— Pozwól!!! Przeraź go sobą, ty grzechu, kobieto!
Rodzicielko wspaniała! Samico nabrzękła!
Olśnij go wyuzdaniem jak złotą rakietą!
„Nie w stylu” będziesz — trwoŜna, wstydliwa, wylękła...
Wiosna!!! Patrz, co się dzieje! Toć jeszcze za chwilę
I rzuci się tłum cały w rui na ulicę!
Zośki ze szwalni i pralni, „Ignacze”, Kamile!
I poczną sobą samców częstować samice!
Wiosna!!! Hajda — pęczniejcie! Trujcie się ze sromu!
Do szpitali gromadnie, tłuszczo rozwydrzona!
Do kloak swe bastrzęta ciskaj po kryjomu,
I znowu na ulicę, w jej chwytne ramiona!!!
Jeszcze! Jeszcze! I jeszcze! Zachłannie! Bezkreśnie!
Rodźcie, a jak najwięcej! Trzeba miasto silić!
Wyrywajcie bachorom języki boleśnie,
By, gdy je w dół wrzucicie nie mogły juŜ kwilić!
Wszystko — wasze! Biodrami śmigajcie, udami!
Niech idzie tan lubieŜnych podnieceń! Nie szkodzi!
— Och, sławię ja cię, tłumie, wzniosłymi słowami
I ciebie, Wiosno, za to, Ŝe się zbrodniarz płodzi!
4
13
RóŜni autorzy — Poezja rewolucyjna
RóŜni autorzy — Poezja rewolucyjna
A!! będą później ze wstydu się wiły
Dziewki fabryczne, brzuchate kobyły,
Krzywych pędraków sromne nosicielki!
Gwałćcie! Poleci kaŜda na kolację!
Na kolorowe wasze kamizelki,
Na papierowe wasze kołnierzyki!
Tłumie, bądź dziki!
Tłumie! Ty masz RACJĘ!!!
O, ty zbrodniarzu cudowny i prosty,
Elementarny, pierwotnie wspaniały!
Ty gnoju miasta tytanicznej krosty,
Tłumie, o Tłumie, Tłumie rozszalały!
Faluj, straszliwa maso, po ulicach,
Wracaj od rogu, śmiej się, wariuj, szalej!
Ciasno ci w zwartych, twardych kamienicach,
Przyj! MoŜe pękną — i pójdziecie dalej!
Powietrza! Z swych zatęchłych i nudnych facjatek
Wyległ potwór porubczy! Hej, czternastolatki,
Będzie dziś z was korowód zasromanych matek,
Kwiatki moje niewinne! Jasne moje dziatki!
Będzie dziś święto wasze i zabrzęczą szklanki,
Ze wstydem powrócicie, rodzice was skarcą!
Wyjdziecie dziś na rogi ulic, o kochanki,
Sprzedawać się obleśnym, trzęsącym się starcom!
Hej w dryndy! Do hotelów! Na wiedeński sznycel!
Na piwko, na koniaczek, na kanapkę miękką!
Uśmiechnie się, dziewczątka, kelner wasz, jak szpicel,
Niejedna taką widział, niejedna serdeńko...
Andrzej Bursa
Modlitwa dziękczynna z wymówką
Nie uczyniłeś mnie ślepym
Dzięki Ci za to Panie
Nie uczyniłeś mnie garbatym
Dzięki Ci za to Panie
Nie uczyniłeś mnie dziecięciem alkoholika
Dzięki Ci za to Panie
Nie uczyniłeś mnie wodogłowcem
Dzięki Ci za to Panie
Nie uczyniłeś mnie jąkałą kuternogą karłem epileptykiem
hermafrodytą koniem mchem ani niczym z fauny i flory
Dzięki Ci za to Panie
Ale dlaczego uczyniłeś mnie polakiem?
12
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin