Vernor Vinge OTCHĹAĹ W NIEBIE Spis treĹ›ci PODZIÄKOWANIA OD AUTORA PROLOG CZÄŚĆ PIERWSZA JEDEN DWA TRZY CZTERY PIÄĆ SZEŚĆ SIEDEM OSIEM DZIEWIÄĆ DZIESIÄĆ JEDENAĹšCIE DWANAĹšCIE TRZYNAĹšCIE CZÄŚĆ DRUGA CZTERNAĹšCIE PIÄTNAĹšCIE SZESNAĹšCIE SIEDEMNAĹšCIE OSIEMNAĹšCIE DZIEWIÄTNAĹšCIE DWADZIEĹšCIA DWADZIEĹšCIA JEDEN DWADZIEĹšCIA DWA DWADZIEĹšCIA TRZY DWADZIEĹšCIA CZTERY DWADZIEĹšCIA PIÄĆ DWADZIEĹšCIA SZEŚĆ DWADZIEĹšCIA SIEDEM DWADZIEĹšCIA OSIEM DWADZIEĹšCIA DZIEWIÄĆ TRZYDZIEĹšCI TRZYDZIEĹšCI JEDEN TRZYDZIEĹšCI DWA TRZYDZIEĹšCI TRZY TRZYDZIEĹšCI CZTERY TRZYDZIEĹšCI PIÄĆ TRZYDZIEĹšCI SZEŚĆ TRZYDZIEĹšCI SIEDEM TRZYDZIEĹšCI OSIEM TRZYDZIEĹšCI DZIEWIÄĆ CZTERDZIEĹšCI CZTERDZIEĹšCI JEDEN CZTERDZIEĹšCI DWA CZTERDZIEĹšCI TRZY CZÄŚĆ TRZECIA CZTERDZIEĹšCI CZTERY CZTERDZIEĹšCI PIÄĆ CZTERDZIEĹšCI SZEŚĆ CZTERDZIEĹšCI SIEDEM CZTERDZIEĹšCI OSIEM CZTERDZIEĹšCI DZIEWIÄĆ PIÄĆDZIESIÄ„T PIÄĆDZIESIÄ„T JEDEN PIÄĆDZIESIÄ„T DWA PIÄĆDZIESIÄ„T TRZY PIÄĆDZIESIÄ„T CZTERY PIÄĆDZIESIÄ„T PIÄĆ PIÄĆDZIESIÄ„T SZEŚĆ PIÄĆDZIESIÄ„T SIEDEM PIÄĆDZIESIÄ„T OSIEM PIÄĆDZIESIÄ„T DZIEWIÄĆ SZEŚĆDZIESIÄ„T SZEŚĆDZIESIÄ„T JEDEN SZEŚĆDZIESIÄ„T DWA SZEŚĆDZIESIÄ„T TRZY SZEŚĆDZIESIÄ„T CZTERY SZEŚĆDZIESIÄ„T PIÄĆ SZEŚĆDZIESIÄ„T SZEŚĆ EPILOG Dla Poula Andersona UczÄ…c siÄ™ pisać fantastykÄ™ naukowÄ…, korzystaĹ‚em z wielu wzorĂłw, lecz prace Poula Andersona znaczyĹ‚y dla mnie wiÄ™cej niĹĽ jakiekolwiek inne. Poul obdarzyĹ‚ mnie i Ĺ›wiat ogromnym skarbem swych cudownych, zajmujÄ…cych opowieĹ›ci - i nadal to czyni. Na pĹ‚aszczyĹşnie bardziej osobistej chciaĹ‚em jeszcze raz podziÄ™kować Poulowi i Karen Andersonom za goĹ›cinność, jakÄ… wiele lat temu, na poczÄ…tku lat sześćdziesiÄ…tych, okazali pewnemu mĹ‚odemu pisarzowi science fiction. PODZIÄKOWANIA ChciaĹ‚bym podziÄ™kować za wsparcie i pomoc wszystkim niĹĽej wymienionym osobom: Robertowi Cademy, Johnowi Carrollowi, Howardowi L. Davidsonowi, Bobowi Flemingowi, Leonardowi Fonerowi, Michaelowi Gannisowi, Jay R. Hill, Ericowi Hughesowi, Sharon Jarvis, Yoji Kondo, Cherie Kushner, Timowi Mayfcwi, Keithowi Mayersowi, Mary Q. Smith i Joan D. Vinge. Jestem takĹĽe bardzo wdziÄ™czny Jamesowi Frenkelowi za cenne uwagi i poprawki, jakie wniĂłsĹ‚ do tej ksiÄ…ĹĽki, i za wnikliwÄ… analizÄ™ jej poprzednich wersji. OD AUTORA Akcja tej ksiÄ…ĹĽki toczy siÄ™ w przyszĹ‚oĹ›ci odlegĹ‚ej o tysiÄ…ce lat. Ă“wczesny jÄ™zyk, pisany i mĂłwiony, niewiele ma wspĂłlnego z dzisiejszym. Warto jednak zaznaczyć, ĹĽe poczÄ…tkowy dĹşwiÄ™k w „Queng Ho" jest taki sam jak ten w angielskim sĹ‚owie „checker". (Trixia Bonsol zrozumiaĹ‚aby ten problem!). PROLOG Poszukiwania obejmowaĹ‚y obszar ponad stu lat Ĺ›wietlnych i trwaĹ‚y juĹĽ osiem wiekĂłw. Zawsze byĹ‚a to tajna misja, o ktĂłrej nie wiedziaĹ‚a nawet część spoĹ›rĂłd jej uczestnikĂłw. PoczÄ…tkowo byĹ‚y to tylko zaszyfrowane wiadomoĹ›ci ukryte w transmisjach radiowych. MijaĹ‚y dziesiÄ™ciolecia i wieki. PojawiaĹ‚y siÄ™ różne wskazĂłwki, rozmowy ze współpasaĹĽerami Mężczyzny, co najmniej kilka sprzecznych hipotez: Mężczyzna byĹ‚ teraz sam i oddalaĹ‚ siÄ™ coraz bardziej od poĹ›cigu; Mężczyzna umarĹ‚, nim jeszcze poĹ›cig siÄ™ rozpoczÄ…Ĺ‚; Mężczyzna miaĹ‚ flotÄ™ wojennÄ… i szykowaĹ‚ siÄ™ do ataku. Z czasem niektĂłre hipotezy nabieraĹ‚y prawdopodobieĹ„stwa. Dowody byĹ‚y na tyle solidne, ĹĽe kilka statkĂłw zmieniĹ‚o trasÄ™ i poĹ›wiÄ™ciĹ‚o dziesiÄ…tki lat, by zgromadzić wiÄ™cej danych. Opóźnienia i zmiany w harmonogramie przyniosĹ‚y ogromne straty, poniosĹ‚o je kilka spoĹ›rĂłd najwiÄ™kszych Rodzin kupieckich, ktĂłre byĹ‚y na tyle bogate i jednoczeĹ›nie tak zaangaĹĽowane w ten projekt, ĹĽe machnęły na nie rÄ™kÄ…. Tymczasem obszar poszukiwaĹ„ coraz bardziej siÄ™ zawężaĹ‚; Mężczyzna podróżowaĹ‚ samotnie, zmieniajÄ…c od czasu do czasu toĹĽsamość, przenoszÄ…c siÄ™ ze statku na statek i zawsze poruszajÄ…c siÄ™ w tym samym kierunku, do tego zakÄ…tka Ludzkiej Przestrzeni. Poszukiwania obejmowaĹ‚y juĹĽ tylko pięćdziesiÄ…t lat Ĺ›wietlnych, potem dwadzieĹ›cia, wreszcie pół tuzina ukĹ‚adĂłw gwiazdowych. Wreszcie poĹ›cig dotarĹ‚ do maĹ‚ego Ĺ›wiata na obrzeĹĽach Ludzkiej Przestrzeni. Teraz Sammy mĂłgĹ‚ zaangaĹĽować do poszukiwaĹ„ caĹ‚Ä… flotÄ™. ZaĹ‚oga, a nawet wiÄ™kszość wĹ‚aĹ›cicieli, nie znaĹ‚a prawdziwego celu misji, lecz Sammy miaĹ‚ szansÄ™ zakoĹ„czyć wreszcie poszukiwania. Sammy osobiĹ›cie wylÄ…dowaĹ‚ na powierzchni Trilandu. WĹ‚aĹ›ciwie kapitan floty nie powinien zajmować siÄ™ szczegółowymi zadaniami, ale tym razem miaĹ‚o to sens; Sammy byĹ‚ jedynym czĹ‚owiekiem w caĹ‚ej flocie, ktĂłry znaĹ‚ MężczyznÄ™ osobiĹ›cie. A biorÄ…c pod uwagÄ™ popularność jego floty w tym Ĺ›wiecie, mĂłgĹ‚ poradzić sobie szybko z wszelkimi biurokratycznymi bzdurami. ByĹ‚y to dobre powody.. ale Sammy i bez nich pofatygowaĹ‚by siÄ™ na planetÄ™. CzekaĹ‚em tak dĹ‚ugo i za chwilÄ™ wreszcie go bÄ™dÄ™ miaĹ‚. - Dlaczego miaĹ‚bym kogoĹ› dla was szukać? Nie jestem waszÄ… matkÄ…! - Niski, drobny mężczyzna wycofaĹ‚ siÄ™ w gĹ‚Ä…b swego biura. Drzwi za jego plecami uchyliĹ‚y siÄ™ lekko, a Sammy dojrzaĹ‚ w wÄ…skiej szparze twarz dziecka spoglÄ…dajÄ…cego na nich ze strachem. Mężczyzna stanowczo zatrzasnÄ…Ĺ‚ drzwi. Potem spojrzaĹ‚ gniewnie na funkcjonariuszy Departamentu LeĹ›nictwa, ktĂłrzy weszli do budynku przed Sammym. - Powtarzam wam raz jeszcze; pracujÄ™ wyĹ‚Ä…cznie w sieci. JeĹ›li nie znaleĹşliĹ›cie tam tego, co was interesuje, to ja nie mogÄ™ wam pomĂłc. - Przepraszam. - Sammy poklepaĹ‚ najbliĹĽszego policjanta po ramieniu. - Przepraszam. - Powoli przesuwaĹ‚ siÄ™ przez szeregi swej ochrony. WĹ‚aĹ›ciciel widziaĹ‚, ĹĽe ktoĹ› wysoki zmierza w jego stronÄ™. SiÄ™gnÄ…Ĺ‚ do swego biurka. BoĹĽe. JeĹ›li rozrzuci swoje bazy danych po sieci, nic z niego nie wyciÄ…gnÄ…. Lecz niski mężczyzna zastygĹ‚ nagle w bezruchu i wpatrywaĹ‚ siÄ™ ze zdumieniem w twarz Sammy'ego. - AdmiraĹ‚? - Um... kapitan floty, jeĹ›li pan pozwoli. - Tak, tak! Codziennie oglÄ…damy pana w wiadomoĹ›ciach. ProszÄ™, proszÄ™ usiąść! To pan jest zainteresowany tÄ… sprawÄ…? Zmiana w zachowaniu wĹ‚aĹ›ciciela przypominaĹ‚a otwieranie siÄ™ kwiatu ku sĹ‚oĹ„cu. NajwyraĹşniej Queng Ho byli rĂłwnie popularni wĹ›rĂłd mieszkaĹ„cĂłw miast jak w Departamencie LeĹ›nictwa. Po kilku sekundach wĹ‚aĹ›ciciel - „prywatny detektyw", jak sam siebie nazywaĹ‚ - uruchomiĹ‚ programy poszukiwawcze. - ...Hmm. Nie ma pan nazwiska ani dobrego rysopisu, tylko prawdo podobnÄ… datÄ™ przybycia. Dobra... LeĹ›nicy twierdzÄ…, ĹĽe ten czĹ‚owiek mu siaĹ‚ stać siÄ™ kimĹ›, kto siÄ™ nazywa Bidwel Ducanh. - ZerknÄ…Ĺ‚ kÄ…tem oka na milczÄ…cych funkcjonariuszy i uĹ›miechnÄ…Ĺ‚ siÄ™. - Opanowali do perfekcji umiejÄ™tność wyciÄ…gania bzdurnych wnioskĂłw z niewystarczajÄ…cych danych. W tym wypadku jednak... - DokonaĹ‚ jakiejĹ› operacji w programie szukajÄ…cym. - Bidwel Ducanh. Tak, teraz przypominam sobie tego faceta. JakieĹ› sześćdziesiÄ…t czy sto lat temu byĹ‚ dość popularnÄ… postaciÄ…. - CzĹ‚owiek znikÄ…d, o umiarkowanych zasobach pieniężnych i niezwykĹ‚ym talencie do reklamowania wĹ‚asnej osoby. W ciÄ…gu trzydziestu lat zdobyĹ‚ po parcie kilku najwiÄ™kszych korporacji, a nawet przychylność Departamentu LeĹ›nictwa. - Ducanh twierdziĹ‚, ĹĽe jest obywatelem miasta, ale wcale nie walczyĹ‚ o wolność. ChciaĹ‚ wydać pieniÄ…dze na jakiĹ› szalony, dĹ‚ugoterminowy projekt. Co to byĹ‚o? ChciaĹ‚... - Prywatny detektyw podniĂłsĹ‚ wzrok znad swych danych, by spojrzeć ze zdumieniem na Sammy'ego. - ChciaĹ‚ sfinansować wyprawÄ™ do gwiazdy OnOff! . Sammy skinÄ…Ĺ‚ tylko gĹ‚owÄ…. - Do diabĹ‚a! Gdyby mu siÄ™ udaĹ‚o, okrÄ™ty Trilandu znajdowaĹ‚yby siÄ™ juĹĽ w poĹ‚owie drogi. - Detektyw milczaĹ‚ przez chwilÄ™, jakby rozmyĹ›lajÄ…c o utraconej szansie. Potem ponownie skupiĹ‚ siÄ™ na danych. -1 wie pan, ĹĽe prawie mu siÄ™ udaĹ‚o. Taki maĹ‚y Ĺ›wiat jak nasz zbankrutowaĹ‚by, gdyby chciaĹ‚ zorganizować podobnÄ… ekspedycjÄ™ na wĹ‚asnÄ… rÄ™kÄ™. Ale sześćdziesiÄ…t lat temu Triland odwiedziĹ‚ pojedynczy okrÄ™t Queng Ho. OczywiĹ›cie nie zamierzali zmieniać trasy, ale niektĂłrzy zwolennicy projektu Ducanha mieli nadziejÄ™, ĹĽe jakoĹ› im pomogÄ…. Tyle ĹĽe Ducanh nie chciaĹ‚ mieć nic wspĂłlnego z tym pomysĹ‚em, nie chciaĹ‚ nawet rozmawiać z Queng Ho. Po tym wydarzeniu dla wielu ludzi Bidwel Ducanh staĹ‚ siÄ™ niewiarygodny... I w koĹ„cu Triland o nim zapomniaĹ‚. Wszystkie te fakty zapisane byĹ‚y w bazach danych Departamentu LeĹ›nictwa. - Tak. - Sammy skinÄ…Ĺ‚ gĹ‚owÄ…. - ChcielibyĹ›my wiedzieć, gdzie obecnie przebywa ten czĹ‚owiek. - Do ukĹ‚adu sĹ‚onecznego Trilandu od sześćdziesiÄ™ciu lat nie zawitaĹ‚ ĹĽaden okrÄ™t miÄ™dzygwiezdny. On jest tutaj! - Ach, wiÄ™c przypuszcza pan, ĹĽe on moĹĽe mieć jakieĹ› dodatkowe informacje, coĹ› dla was uĹĽytecznego nawet po tym, co dziaĹ‚o siÄ™ przez ostatnie cztery lata? Sammy pohamowaĹ‚ wybuch gniewu. Po tylu stuleciach oczekiwania zdobÄ™dzie siÄ™ przecieĹĽ jeszcze na odrobinÄ™ cierpliwoĹ›ci. - Tak - odparĹ‚, starajÄ…c siÄ™ zachować ĹĽyczliwy ton. - Warto sprawdzić wszystkie ewentualnoĹ›ci, nie uwaĹĽa pan? - Jasne. Dobrze pan trafiĹ‚. Znam miasto na wylot, docieram do miejsc, ktĂłrych ci z leĹ›nictwa nigdy nie sprawdzajÄ…. NaprawdÄ™ chcÄ™ panu pomĂłc. - CzekaĹ‚ na wyniki dziaĹ‚ania programu wyszukujÄ…cego, nie byĹ‚ to wiÄ™c caĹ‚kiem zmarnowany czas. -Te obce sygnaĹ‚y radiowe zmieniÄ… nasz Ĺ›wiat, a ja chciaĹ‚bym, ĹĽeby moje dzieci... - Detektyw zamilkĹ‚ nagle i zmarszczyĹ‚ brwi. - Ha! Niestety, spóźniĹ‚ siÄ™ pan, kapitanie. Ten Bidwel nie ĹĽyje juĹĽ o...
ALL_THE_BEST